Autor : Amy Engel
Wydawnictwo : Akapit Press
Rok wydania : 2015
Liczba stron : 304
Tytul oryginalu : The book of Ivy
Rywalka "Rywalek"
Poniewaz ostatnia ksiazka, ktora przeczytalam byl niezwykle ckliwy i chwytajacy za serce romans
potrzebna mi byla odskocznia wiec postanowilam siegnac po cos co posiada troszke wiecej akcji. Ze stosiku czekajacych na mnie nowosci, wybor padl na "Misje Ivy" poniewaz zarowno tytul jak i nota wydawnicza brzmialy niezwykle zachecajaco. Bo komu moze sie nie spodobac ksiazka o szesnastoletniej dziewczynie probujacej zabic syna prezydenta by umozliwic swojej rodzinie przejecie wladzy?
Pierwsze co rzucilo mi sie w oczy to niezwykle podobienstwo do serii "Rywalki" Ciary Kass. Ten sam motyw przewodni ( bogaty chlopak i biedna dziewczyna ), ten sam infantylny jezyk, jednak w przypadku ksiazki dla mlodziezy jest on jak najbardziej dopuszczalny. Sam pomysl na fabule wydal mi sie moze niezbyt nowatorski jednak niemniej jednak interesujacy. Szkoda, ze autorce nie w pelni udalo sie wykorzystac jego potencjal. W ksiazce przede wszystkim zabraklo mi akcji, przez co momentami wydawala mi sie nudna, a postac glownej bohaterki zdazylam znienawidziec juz w polowie ksiazki. Doslownie co kilka stron natrafialam na akapity, w ktorych Ivy przekonywala czytelnikow, ze z Bishopa jest taki dobry czlowiek, ze nie zasluguje na to co go czeka. W pewnym moemncie mialam ochote rzucic ksiazka o sciane. Juz praktycznie od samego poczatku, od pierwszego spotkania mlodych na ceremonii zaslubin wiedzialam, ze narodzi sie pomiedzy nimi uczucie co skomplikuje wykonanie planu. Za co wdzieczna jestem autorce to za zminimalizowanie kwestii romansu pomiedzy glownymi bohaterami. Owszem wiemy, ze maja sie ku sobie jednak nie ma tutaj afirmacji milosci. W wiekszosci natykamy sie na chlodna kalkulacje.
Czego mi zabraklo w powiesci to zglebienia samego tla fabularnego. Owszem wiemy, ze byla wojna, swiat ulegl zagladzie a ta garstka, ktora zostala wegetuje w samowystarczalnym miescie. Reszta znajduje sie za plotem. Ale co dokladnie tam jest, oprocz wyrzuconych z miasta przestepcow, tego dokladnie nie wiemy. Sam zarys historyczny rowniez zostal ograniczony do minimum. . Dlaczego akurat to miasto zostalo wybrane na azyl, jak doszlo do segregacji ludnosci, jak wygladaly poczatki i co najwazniejsze dlaczego postawiono plot. Z tymi pytaniami autorka pozostawia nas samym sobie, z nadzieja ze wszystko sie wyjasni w nastepnych czesciach.

Jak pisalam wyzej sam pomysl na ksiazke byl dobry, jednak jego rozwiniecie mnie szczerze zawiodlo. Nie potrafilam ani wejsc w skore bohaterow, ani sie z nimi zzyc czy chociazby w 100 procentach wyobrazic ich sobie w moim umysle. Polecam ksiazke tym, ktorzy lubia proste powiesci skupiajace sie na postaciach i milosci. Tym ktorzy spodziewaja sie zwrotow akcji i szybkiego tempa stanowczo ja odradzam.
Ja chcialam tylko troszke wiecej, chociaz z pomyslu daloby sie wycisnac jeszcze duzo, a nie dostalam nawet tego. Mysle ze w przypadku powiesci Amy Engel bedzie podobnie jak ze wspomnianymi "Rywalkami". Po przeczytaniu pierwszego tomu juz nie mam ochoty na wiecej.
Moja ocena to 5/10
Lubie takie historie i mimo niskiej oceny mam chęć przeczytać.
OdpowiedzUsuń