"Pachinko" Min Jin Lee
Tytuł : "Pachinko"
Autor : Min Jin Lee
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : wrzesień 2017
Liczba stron : 576
Tytuł oryginału : Pachinko
Nieznana historia pewnego narodu
Jak dobrze wiecie uwielbiam sagi historyczne, a te których akcja rozgrywa się na dalekim wschodzie, ze względu na swoją egzotykę, wprost skradły moje serce. Przyznam, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z książką, która by opowiadała o losach Koreańczyków w czasach okupacji japońskiej. Wstyd się przyznać, że wojna koreańsko-japońska jest dla mnie carte blanche. Ignorancja aż boli. Tym bardziej jestem zadowolona z faktu przeczytania tej powieść, dostarczyła rozrywki i zapoznała z kawałkiem współczesnej historii. Jest to wartościowa, dobrze napisana saga opowiadająca o czteropokoleniowej rodzinie, która zachwyci nawet najbardziej wymagających czytelników.
Sunja, córka syna rybaka, kulawego mężczyzny z zajęczą wargą i właścicielki "pensjonatu" dla ubogich , podczas wizyty na targu poznaje bogatego mężczyznę Hansu. Zauroczona dziewczyna nie myśli o konsekwencjach i całkowicie oddaje się swojemu wybrankowi. Kiedy zachodzi w ciążę dowiaduje się, że jej kochanek ma w Japonii żonę i trzy córki. Oszukana kobieta informuje wielbiciela że nigdy nie będą razem i wraca do domu rodzinnego gdzie postanawia urodzić dziecko, nawet jej rodzona matka nie dowiaduje się kto jest jego ojcem. Pewnego dnia u progu pensjonatu pojawia się Isak- chrześcijański pastor z zamożnej rodziny. Mężczyzna kierując się miłosierdziem i wdzięcznością za wyleczenie z ciężkiej choroby postanawia poślubić dziewczynę i zaadoptować jeszcze nienarodzone dziecko. Już po ślubie wyjeżdżają do Japonii gdzie na Isaka czeka własny Kościół i brat z żoną u którego będą mieszkali.
Ta książka posiada wszystko co powinno charakteryzować udaną powieść historyczno-obyczajową :
realistyczne i wiernie oddane tło historyczne, ciekawych głównych bohaterów oraz zachowany porządek fabularny. Tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z dwoma opowieściami : pierwszy to wojna japońsko-koreańska oraz jej konsekwencje, druga opowiada o losach wielopokoleniowej rodziny w czasie i przestrzeni. Temat okupacji półwyspu koreańskiego nie jest szeroko poruszany na lekcjach historii powszechnej. Zastanawia was pewnie dlaczego. Mimo usilnych starań cesarza Gojonga i jego syna, Korea w
1910 roku trafiła pod skrzydła japońskiej okupacji, z której wydostała
się dopiero po 35 latach. W tych latach zbyt dużo działo się w Europie i Stanach Zjednoczonych, dlatego lekcje historii okrojone zostały do dwóch wojen światowych rozgrywających się na terytorium naszego kontynentu. I właśnie dlatego takie książki są niezwykle ważne- pozwalają nam poszerzyć wiedzę. Po wcieleniu cesarstwa koreańskiego do Japonii wszelka działalność polityczna została zakazana i rozpoczął się powolny proces japonizacji. Represjom poddano koreańską kulturę i tradycję. Wielu obywateli Korei musiało opuszczać swoje domu i wyjeżdżać do Japonii w pogoni za pracą. Panowała bieda i ubóstwo. Gospodarka została zdewastowana, elity wypędzone. Autorka w szczegółowy i przystępny sposób nam o tym opowiada.
Druga historia to losy naszej rodziny. Choć akcja książki rozpoczyna się w Korei bardzo szybko wraz z naszymi bohaterami przenosimy się do Japonii, do Osaki. To właśnie tutaj, w getcie, pośród brudu, żyjąc razem ze zwierzętami, będąc traktowanymi jak ludzie gorszej kategorii na świat przychodzą synowi Sunji oraz jej wnuki. Autorka z niezwykłą pasją i drobiazgowością oddaje ówczesne realia historyczne. Czujemy ten mrok, zimno i głód, zapachy kiszonej kapusty. Słyszymy burczenie w brzuchu i oddechy śpiącej za ścianą rodziny. Autorka nie opowiada tylko maluje. I to jest w tej książce najpiękniejsze.
Pierwsza część książki, której akcja rozgrywa się jeszcze w Korei, jest wprost majstersztykiem. Przesycona realizmem, nie stroniąca od brutalności i naturalizmu przybliża nam głównych bohaterów, buduje nasze wzajemne relacje. Jest na poły bajkowa-na poły tragiczna.
Część druga opowiadająca o losach synów Sunji nadal budzi nasze zainteresowanie, to nadal powieść na piątkę z plusem, jednak już możemy poczuć w powietrzu zbliżającą się katastrofę. Aż boimy się przewrócić stronę bojąc się nieodwracalnego. I najgorsze się staje. Ostatnia część książki, w której poznajemy wnuki Sunji nigdy nie powinna stać się częścią tej książki. Mamy tutaj tak dużo materiału, tak wiele zdarzeń rozgrywających się jednocześnie, że niemożliwością było zmieścić to wszystko w jednej książce. Autorka niestety spróbowała, zbyt wysokim kosztem. W tej części moje połączenie z bohaterami zostało zerwane, podobnie jak cała linearność powieści. Dialogi stały się sztywne, wydarzenia niedokończone, dramaty moralne spłycone. Narodziny i śmierć przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, stały się nierozliczonymi zakończeniami rozdziałów, wydarzeniami mało istotnymi, o których nikt nie pamięta.
Niestety to zazwyczaj zakończenie wpływa na odbiór ksiażki i większość czytelników zapomni o tych wspaniałych chwilach z dwóch pierwszych części. Szkoda.
Uważam, że "Pachinko" to wspaniała, monumentalna saga historyczna, która trafi w gusta nie tylko fanów gatunku. Owszem wydaje się, że pod koniec autorka miała nam zbyt wiele do powiedzenia a zbyt mało stron, jednak nie jest to powodem by zrezygnować z sięgnięcia po tę wartościową powieść. To świetnie napisana, wciągająca lektura dzięki której czytelnik może poznać tragiczną historię narodu koreańskiego. Polecam.
Za możliwość przeczytania zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz