"Pieśń syreny" Alexandra Christo

     Według starożytnych Greków, syreny były hybrydami, powstałymi z połączenia ptaka i ryby, drapieżnymi stworzeniami zamieszkującymi morskie głębiny, których głównym celem było odbieranie ludzkiego życia. W mitologii rzymskiej, syrena wyobrażana jest jako kobieta z rybim ogonem. W "Odysei" Homera Syreny mieszkały na wyspie znajdującej się między wyspą Kirke a Skyllą i Charybdą. Siedziały na łące i śpiewały, ten kto usłyszał ich pieśń zostawał zauroczony. Potwory okradały statki a nieszczęśników pożerały. W dzisiejszych czasach, szczególnie dzięki wytwórni filmów Walta Disneya, nasze postrzeganie syren się zmieniło. Słysząc nazwę tego stworzenia przed oczami staje nam urocza, zwinna Arielka, która nikomu nie byłaby w stanie zrobić krzywdy. Alexandra Christo, pisząc swoją książkę, chciała nam przypomnieć dawne wierzenia i potęgę tych przeklętych, morskich stworzeń. Sprytnie połączyła mitologię z fantastyką, tworząc oryginalne dzieło, które z pewnością nie jest lekturą dla grzecznych dziewczynek. 

 Księżniczka Lira to najskuteczniejsza morska morderczyni. Serca siedemnastu lądowych książąt to trofea, dzięki którym zdobyła respekt w głębinach. Jednak kiedy niefortunnie zabija jedną z syren, jej matka nie ma dla niej litości. Królowa Mórz zmienia ją w istotę, którą gardzi najbardziej na świecie – człowieka. Lira ma teraz tylko jeden cel – odzyskać dawną, syrenią postać. Żeby to osiągnąć musi dostarczyć królowej serca księcia Eliana.Dziedzic lądowego królestwa, Książę Elian, to najskuteczniejszy i bezwzględny pogromca syren.Kiedy na środku oceanu ratuje tonącą kobietę, nie ma pojęcia, że właśnie pomógł komuś, na kogo poluje. Skuszony obietnicą pomocy w wyplenieniu syreniego rodu, dobija niebezpiecznego targu z nieznajomą. Czy jednak powinien jej ufać? Który z dwóch największych zabójców wygra tę ryzykowną grę?

Muszę przyznać, iż sam początek książki, jest jednym z najlepszych, z jakimi do tej pory się zetknęłam, jeśli mowa o gatunku New Adult Fantasy. Nie spodziewałam się aż takiego mocnego wejścia, takiej brutalności. Naszą bohaterkę, Lirę, poznajemy z najgorszej możliwej strony, kiedy wybiera się wraz z kuzynką na łowy. Jednak ich celem nie będą rybki czy krewetki, czy czym tam się żywią syreny, lecz ludzie. Choć Lira, na sposób amerykański, nie jest jeszcze pełnoletnia, to jest wytrawną morderczynią, która ma na swoim koncie kilkanaście wyrwanych, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, serc. Tym razem chce pomóc swojej kuzynce, a zarazem bratniej duszy. Wraz z nią atakują królewski okręt i zabijają zarówno księcia, jak i jego matkę. Obie dziewczyny, po dokonaniu tej zbrodni, nie mają większych wyrzutów sumienia. Lira cieszy się, że młody chłopak, a przynajmniej jego serce, już na zawsze z nią pozostanie. Po takim wstępie moje oczekiwania co do tej powieści wykładniczo wzrosły. Liczyłam na lekturę krwawą, brutalną i bez happy endu, powieść która by nam pokazała, że zło może czasem wygrać, szczególnie gdy ma śliczną buzię. Przecież to takie życiowe prawda? Jednak szybko się okazało, że zamysł autorki był inny, i nie chciała zbytnio odbiegać od utartego schematu. W końcu książki dla młodzieży mają uczyć i pokazywać dobre wzorce zachowań i nie odwzorowywać świat. Już od drugiego rozdziału wiemy, co będzie głównym tematem książki oraz łatwo możemy przewidzieć jej zakończenie.  Wiemy, że skazana na "banicję" Lira, będąc w ludzkiej postaci, zacznie przechodzić metamorfozę, która sprawi, że zakocha się w swojej ofierze i zechce żyć zupełnie inaczej niż ją nauczono. 
Teraz wypada się zastanowić czy fakt, że książki dla młodzieży są przewidywalne, ma jakikolwiek wpływ na przyjemność, jaką czerpiemy z lektury? Moim zdaniem jeśli takowy istnieje to jest niewielki. Młodych czytelników bardziej interesuje akcja, wątek romantyczny czy przygody niż zgadywanie co będzie na końcu, a Ci starsi, są już przyzwyczajeni. Dziś już wiem, że powieści new adult mają nam coś konkretnego przekazać i zrobić to w jak najbardziej przystępnej formie. Tym razem, autorka decyduje się na kolejny ze znanych nam tematów, czyli walkę dobra za złem. Oczywiście to pierwsze zawsze musi wygrać. Dlatego od samego początku wiedziałam, że Lira przejdzie metamorfozę. Z krwiożerczego potwora zmieni się w kochającą, dobrą, młodą dziewczynę, której głównym celem będzie zaprzestanie rozlewowi krwi. W międzyczasie oczywiście się zakocha, zostanie odrzucona, przeżyje mnóstwo przygód, a nawet "pokłóci" się z własną matką (w tym przypadku użyte przeze mnie słowo jest jednym wielkim eufemizmem). Więc choć możemy przewidzieć zakończenie książki, tak co będzie w jej środku pozostaje jedną wielką niewiadomą. A wierzcie mi będzie się działo, zarówno na morzu jak i na lądzie.

Autorka włożyła bardzo dużo pracy w budowę "nowego", "oryginalnego" świata, jednak jej wysiłek, został po części źle ukierunkowany. Oczywiście rozumiem, że czytelnik musi poznać tło fabularne, otoczenie i rządzące realmem prawa, jednak w przypadku jednotomówek, autorzy powinni ograniczyć się do prostych, krótkich opisów, a jak najbardziej skupić na akcji i bohaterach. To w końcu oni są najważniejsi, nie drzewa pałace, oceany czy nieprzebyte lasy. Alexandra Christie ma wyobraźnię i czytając jej książkę możemy ją zobaczyć w pełnej krasie. Stworzyła krainy, które wymykają się wszelkiej klasyfikacji, miejsca kolorowe i oryginalne a jednocześnie je opisując, zapomniała o czymś takim jak historia. Bo co z tego, że przeczytamy o państwie miłości, którego obywatele nie potrafią kłamać a dzień spędzają na słodzeniu sobie i jedzeniu ciasteczek z lukrecją, kiedy miejsce to nie ma żadnego punktu wyjścia? Wzięło się znikąd , niczym deus ex machina. Oczywiście książki fantasy dla młodzieży są w stanie bardzo dużo wybaczyć, jednak jeśli autorka aspiruje do tego, by jej powieść zakwalifikować do gatunku zwanego "high fantasy" to jest to niedopuszczalne. Wiem, że nie każdy jest w stanie, stworzyć dzieło na miarę Tolkiena, jednak warto się starać i nie zapominać o tym, że czytelnicy są istotami ciekawskimi, którzy lubią gromadzić i analizować informacje, gdyż pomagają nam one w procesie wizualizacji, więc choć nie doczekałam się opowieści i historii, to może chociaż warto było pomyśleć o jakiejś mapce? Żebym wiedziała gdzie co jest, jaką trasę przemierzali nasi bohaterowie. 
No dobrze koniec narzekania, pora powiedzieć coś pozytywnego. Świat u Christo ma ogromny potencjał i liczę na to, że autorka jeszcze z niego skorzysta. W jednym z wywiadów przeczytałam iż planowane jest wydanie zbioru opowiadań, których akcja będzie się toczyć w świecie Liry i Eliana. Muszę przyznać, iż jest to bardzo dobre rozwiązanie, dla tych czytelników, którzy chcą poznać ten realm lepiej, a kontynuacja w tym wypadku nie ma zbytniego sensu. Ja jeszcze raz z chęcią bym się zanurzyła w morzu Diavolo, odwiedziła zamek Keto, wspięła na Górę Obłoków czy wypiła piwo w lokalnej tawernie w Midas. Chętnie bym się dowiedziała więcej na temat królowej Galeny, która posiada dar "charyzmatycznego" dotyku, poznała więcej przygód pirata Kye i Madrid czy znowu spojrzała w kolorowe oczy Liry. Już teraz wiem, że będę tęsknić za tym pełnym kolorów światem.

Książka ta porusza bardzo ważne tematy, a jednym z nich jest przemoc w rodzinie. Nie da się ukryć, iż Lira nie miała beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa. Jako córka przerażającej i brutalnej królowej, musiała robić wszystko byle tylko zadowolić swoją rodzicielkę. To właśnie dla niej, na swoje dwunaste urodziny rozszarpała pierwszą ofiarę i wyrwała jej serce. Matka dziewczyny nie ma serca. Liczy się dla niej jedynie siła, potęga i władza. Historia Liry jest bardzo smutna i chwyci za serce niejednego czytelnika i jeśli głębiej się jej przyjrzymy, to z łatwością znajdziemy podobieństwa do historii o jakich czytamy w gazetach. Nie tylko syreny manipulują swoim potomstwem, znęcają się nad nim czy zmuszają do złych rzeczy. Robią tak też zwykli ludzie, dla których jedyną "mocą" nadprzyrodzoną jest fizyczna przewaga nad własnym dzieckiem. Z dorosłym by już nie poradzili. Książka ta pokazuje, że nawet zmanipulowana, złamana osoba może znaleźć w sobie siłę do walki, że nigdy nie jest za późno na zmiany. 
Alexandra Christo zdaje sobie sprawę z tego, że tuż pod naszym okiem, rośnie nowe pokolenie, które będzie odpowiedzialne za losy świata. Ludzie, którzy są dziś w szkołach, grają w koszykówkę na zajęciach z w-f, czytają tę książkę, to również Ci, którzy będą decydować o naszych sprawach za kilka czy kilkanaście lat. Ważne jest więc to, by jak najlepiej ich wyedukować, przekazać jak najlepsze wzorce zachowań, nauczyć sprawiedliwości i tolerancji. I właśnie to jest głównym celem tej książki.

"Pieśń syreny" to cudowna, magiczna opowieść o świecie innym od tego który znamy z kolorowych produkcji telewizyjnych. Książkowa "arielka" to przerażająca istota, z pazurami niczym szpony, zabójczym głosem i urodą, która zniewala nawet najbardziej zbuntowanych książąt. Na jej tle Elian wygląda nieco blado jednak sytuacja ta się odwróci, kiedy dziewczyna straci rybie łuski. Czy pomiędzy tą dwójką możliwa jest przyjaźń, a może nawet miłość? Czy będą w stanie oboje sobie zaufać i stanąć ramię w ramię w wojnie przeciwko temu samemu wrogowi? Ja to już wiem i teraz jest wasz czas, na rozpoczęcie tej cudownej, trzymającej w napięciu przygody, która zabierze was wprost z morskich głębin aż na oblodzone szczyty. Polecam. 


Tytuł : "Pieśń syreny"
Autor : Alexandra Christo
Wydawnictwo : Kobiece
Seria : Young
Data wydania : 14 sierpnia 2019
Liczba stron : 416
Tytuł oryginału : To kill a kingdom



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :



http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

3 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad tą książką ale raczej jej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może kiedyś ją przeczytam. Na razie jednak odpuszczam.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten realizm życia syren i brutalność z pewnością wychodzą historii na plus!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger