"Klatka" Lilja Sigurdardóttir

     Kryminały czytam od zawsze. Zaczęło się od książek wspaniałej Agathy Christie i Artura Conana Doyla, potem (gdzieś w okolicach liceum) przerzuciłam się na nieco mocniejszą literaturę w stylu Alex Kava czy Jo Nesbo, a dziś sięgam po wszystko, byle było mocne, mroczne i krwawe. Lubię i kryminały proceduralne i takie, w których przeważa strona obyczajowa, lubię czytać o policjantach i dziennikarzach, patologach a nawet nauczycielach, którym na stare lata przyszło rozwiązać kryminalną zagadkę. Choć sama jeszcze bym siebie nie nazwała ekspertem , bo jak by nie patrzeć, nadal więcej przede mną niż za mną, to muszę przyznać iż nawet jako laik, zdążyłam zauważyć pewne szczególne przemiany, które się dokonały w tym gatunku. Dzisiejsze kryminały i thrillery, nie ważne czy zaliczy się je do nurtu noir czy też nie, dawno już wykroczyły poza pewną skalę obyczajową, która uznawana jest za normę społeczną. W ostatnich dziesięciu latach autorzy postawili na szokowanie, a często bulwersowanie czytelników, zaskakiwanie ich nie skomplikowaną fabułą lecz oryginalnymi, nieszablonowymi i poniekąd kontrowersyjnymi bohaterami. To właśnie oni stanowią o tym, czy książka wzbudzi nasze zainteresowanie czy też trafi na półkę z innymi nieudanymi eksperymentami. Tym razem Lilji Sigurdardóttir, udało się mnie kupić. I to nie tylko dzięki postaciom. "Klatka" jest doskonałym przykładem przemian, które dokonały się w literaturze kryminalnej a jednocześnie wyznacznikiem, w którym kierunku będzie ona podążać, gdyż myślę iż naśladowców znajdzie się wielu. 

Po wyjściu na wolność Agla robi wszystko, żeby nie trafić z powrotem za kratki. Jednak gdy grupa biznesmenów próbuje wplątać ją w oszustwo, które zakrawa na największe w historii, Agla i jej była nemezis Maria odkrywają, że stawka, jaką jest ich życie, rośnie z przerażającą prędkością.Sonja musi zmierzyć się z długoletnimi przeciwnikami, a baron narkotykowy Ingimar robi wszystko, aby chronić swoje przestępcze imperium. Śmiertelne zagrożenie dla Sonji i jej rodziny sprowadza ją z Londynu na Islandię, gdzie musi rozliczyć się ze swoimi przeciwnikami, jeśli chce pozostać przy życiu. 

Zacznę od  tego, że nie czytałam dwóch początkowych części cyklu Reykjavik Noir, jednak bardzo szybko będę musiała ten błąd nadrobić. "Klatkę" oczywiście da się czytać jako samodzielne dzieło, jednak zdecydowanie więcej przyjemności będziecie mieć, jeśli już wcześniej zapoznacie się z głównymi bohaterami (których jest sporo), ich przygodami, problemami i sprawami w które są zaangażowani. Lilja Sigurdardóttir napisała książkę, która nie jest zwykłym skandynawskim kryminałem, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Nie jest to kolejna lektura w stylu "zabili go i uciekł", czy też powieść w której grupa śledczych musi rozwiązać zagadkę morderstwa, porwania czy też innego przestępstwa. Na dobrą sprawę nie ma tutaj krwawej intrygi, trupów, wielkich pościgów czy szybkiej akcji. W pewnym momencie zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nadal mam do czynienia z kryminałem, czy też miksem gatunków, którego nie da się bliżej określić. Szczerze powiedziawszy to nie spodziewałam się, że deszczowa, wietrzna i zimna Islandia, może być idealną scenerią dla kryminału z silnym wątkiem ekonomicznym, już ten trup w ciemnym zaułku wydawał mi się bardziej prawdopodobny, w końcu ludzie w depresji, o którą nie trudno przy takiej pogodzie, człowiek robi różne rzeczy. Jednak autorka zdecydowała się postawić na przemysł, narkotyki oraz terroryzm, czyli rzeczy które raczej nie kojarzą się z tą wulkaniczną wyspą. I był to strzał w dziesiątkę. Nie każdy pewnie wie, iż Islandia należy do najbogatszych krajów świata a jej PKB to ponad 50 tysięcy dolarów na mieszkańca. By znaleźć się w światowej czołówce kraj ten wykorzystał swoje przewagi konkurencyjne. Aktywność wulkaniczna, która przez stulecia stanowiła śmiertelne zagrożenie, została zaprzęgnięta do produkcji energii elektrycznej i ogrzewania domów. Dzięki energii geotermalnej i elektrowniom wodnym Islandia ma najtańszą elektryczność w Europie i jedne z niższych cen prądu na świecie. Bazując na taniej energii rozwinęło się hutnictwo aluminium i serwerownie – przedsięwzięcia, gdzie głównym kosztem jest energia. Sprzedaż aluminium i produktów z tego metalu generuje ponad 4 mld USD rocznie, czyli ponad 40% islandzkiego eksportu, a wiadomo tam gdzie mamy do czynienia z wielkimi pieniędzmi zdarzają się również wielkie afery  i malwersacje finansowe. Na trop jednej z nich (Ci, którzy znają historię islandzkiego kryzysu z 2008 roku będą wiedzieli o czym mówię), nie do końca fikcyjnej, wpadła nasza autorka i postanowiła opisać ją w tej oto książce. Głównym tematem "Klatki" jest "znikające" aluminium. Zadanie dowiedzenia się co się staje z metalem po opuszczeniu huty, dostaje była prokurator, obecna redaktor naczelna portalu informacyjnego "Wiewiórka". Pomaga jej w tym osadzona w więzieniu tajemnicza Agla, banksterka i milionerka, którą dzieli zaledwie kilka tygodni od wyjścia na wolność. Dodatkowo mamy  parę wątków pobocznych, które wydają się być kontynuacją z poprzednich części. Spotkamy tutaj Antona, nastolatka który pragnie wraz z pomocą kolegi "walczyć" z islamskimi terrorystami i w tym celu konstruuje bombę z wykradzionego dynamitu. Kolejną postacią jest Sonja, baronessa narkotykowa, która boi się że ją wyrugują z interesu. Tych peryferyjnych wątków i postaci jest naprawdę dużo i muszę przyznać, iż niektóre z nich interesowały mnie bardziej niż temat główny. 

Jak napisałam we wstępie do mojej recenzji, książka ta może służyć za doskonały przykład na to, jak zmieniał się gatunek literatury kryminalnej. Spójrzcie proszę na powieści wspomnianej już Agathy Christie. Są to typowe historie detektywistyczne, z jednym trupem i garstką podejrzanych. Fabuła toczy się zazwyczaj w zamkniętych lokacjach, hotelach czy dworkach, a główni bohaterowie są dobrze wychowani, elokwentni i eleganccy. Właśnie tak się kiedyś pisało. Głównym zadaniem czytelnika nie miało być analizowanie profilów psychologicznych postaci lecz rozwiązanie zagadki, bazując na dostarczanych przez autorów wskazówkach i podpowiedziach. Kiedyś ktoś powiedział, że w "dzisiejszych czasach, wszystko zostało już napisane". W myśl tego cytatu, współcześni twórcy mają nie lada orzech do zgryzienia. Wymyślenie czegoś oryginalnego i "nowego", jest zadaniem arcytrudnym, dlatego się nie dziwię że od jakiegoś czasu wszystkie chwyty są dozwolone. Byle tylko zainteresować i utrzymać czytelników autorzy kreują coraz barwniejsze, coraz bardziej kontrowersyjne postaci o jakich literatura jeszcze nie słyszała. To co kiedyś było tematem tabu, dziś stoi na porządku dziennym. Agatha Christie nie miała pojęcia czym jest LGBTQ, dziś bez wzmianki o mniejszościach i bez umieszczenia ich w fabule bądź scenariuszu filmowym, twórca nie ma prawa zaistnieć. Lilja Sigurdardóttir stworzyła bohaterów, którzy byli dla mnie czymś nowym. Po raz pierwszy postacią wiodącą była przedstawicielka mniejszości seksualnej, lesbijka Agla. Kolejną z ciekawych sylwetek był ojciec Antona (wybaczcie, że nie przypomnę sobie jego imienia, ale islandzkie nazwy są bardzo trudne do zapamiętania) , mężczyzna który regularnie korzystał z usług wyrafinowanej prostytutki, która go biła, poniżała i wyzywała od nędznych robaków. Spotkamy tutaj również dziennikarza- szaleńca, wierzącego w New World Order, lesbijkę-narkomankę, młodocianego-terrorystę oraz bankiera-milionera, którego główną rozrywką są szalone imprezy w Paryżu. Jak widzicie, żadna z tych osób nie wygląda na typowego Islandczyka. Nie noszą wełnianych, rybackich swetrów, nie jedzą śledzi w czekoladzie i nie narzekają na wiatr, który nigdy nie przestaje wiać. Tak naprawdę gdyby nie nazwy własne to w życiu bym się nie domyśliła, że akcja tej powieści toczy się akurat na tej pozbawionej drzew wyspie. Autorka praktycznie nie używa opisów, nie stara się wprowadzić czytelników w mroźny klimat, nie stwarza typowej dla kryminałów mrocznej atmosfery. "Klatka" bardziej przypomina prawnicze historie Johna Grishama niż twórczość mistrzów kryminałów. 

Ważnym wątkiem, który poruszony jest w tej książce, jest Islam i związany z nim terroryzm. W 2013 roku w Reykjaviku  powstał pierwszy w Islandii meczet. Środowiska islamskie starały się o pozwolenie na budowę przez prawie trzynaście lat. Jednak pomimo faktu, iż wierni nareszcie mają się gdzie modlić, inne prawa o jakie walczyli (noszenie burki, szariat, obrzezanie) nadal pozostają w sferze marzeń. Islandczycy, których jest zaledwie 300 000, są narodem świeckim, demokratycznym i wierzącym w wolność człowieka i wszelkie możliwe prawa obywatelskie. Tamtejsi politycy nie boją się w ostrych słowach wyrażać swojego zdania na temat muzułmanów i związanych z ich religią zagrożeń. Krzyczą z mównic o złym traktowaniu kobiet, okaleczaniu dzieci oraz próbach wyrugowania, za pomocą przemocy, innych religii i choć na papierze ponad 70 procent społeczeństwa, nie ma nic przeciwko przybyszom z Azji, to tak naprawdę nadal są traktowani jak obcy. Te nastroje braku zaufania, podejrzliwości a nawet strachu, są wyczuwalne w tej powieści. Jeden z głównych bohaterów nawet szykuje zamach terrorystyczny, którego głównym celem jest odstraszenie muzułmanów i sprawienie by wrócili do "domu". 

Muszę przyznać, iż spodziewałam się że "Klatka" będzie zupełnie w innym stylu. Termin "Noir" kojarzył mi się z czymś mocnym, przerażającym, brudnym i szokującym. Tutaj nic takiego nie było. Myślę, że założeniem autorki było stworzenie kontrowersyjnych postaci, które samymi sobą pociągną fabułę do przodu, jednak żyjemy w czasach, gdzie parady równości, tęcze i husarskie skrzydła na barkach transwestytów, nikogo już nie zdziwią. Wydaje mi się, że próba zniesmaczenia czytelnika nie była potrzebna gdyż fabuła tego kryminału dałaby radę się obronić nawet bez oryginalnych, "kolorowych" bohaterów na kolejne litery alfabetu. Mało tego "Klatka" okazała się tak dobra i wciągająca, że postanowiłam sięgnąć po poprzednie części tego cyklu, co zdarza mi się bardzo rzadko, w końcu lepiej iść do przodu niż się cofać. Wam polecam zacząć od początku, myślę że nie będziecie zawiedzeni. 


Tytuł : "Klatka"
Autor : Lilja Sigurdardóttir 
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 14 sierpnia 2019
Tytuł oryginału : Búrið



Ten oraz wiele innych interesujących kryminałów znajdziecie na półce księgarni internetowej :
https://www.taniaksiazka.pl/
 

6 komentarzy:

  1. Będę miała tę książkę na uwadze w przyszłości. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezbyt lubię czytać kryminały więc znikome szanse, że poznam treść opisanego przez ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się ciekawa :) Na pewno ma niepowtarzalny klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Are you looking for a way to restore back your broken relationship? If yes help has come your way I got a testimony online about Dr Obodo how he helped someone to get back his ex-wife and I contacted him for help also, I am so happy that right now my husband is back to me with so much love and happiness with the help of Dr Obodo if you need help in getting your ex or to fix your relationship back, you can contact him he will help you just the same way he helped me bring back my husband after 1 year of separation contact him today and be happy in your relationship you can email him on help. templeofanswer@hotmail.co.uk Call or WhatsApp + 2348155425481

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger