"Papierowy mag" Charlie N. Holmberg

Czy zdarzyło wam się kiedykolwiek być w sytuacji, w której ktoś próbowałby opowiedzieć wam historię jednak robił to z takim entuzjazmem, że całość wyszła po prostu jak stek bzdur lub jedno wielkie nieporozumienie? Taka osoba jest tak bardzo podekscytowana swoją opowieścią, że na początku i wy nie możecie się doczekać tego co będzie dalej. Niestety całość opowiedziana jest za szybko, najważniejsze detale są pominięte a atmosfera nie zdąży się nawet zbudować byście poczuli jakąkolwiek satysfakcję z usłyszanej historii. Gdzieś w połowie zaczynacie grzecznie kiwać głową i przytakiwać. Z biegiem czasu wkradają się ziewnięcia. Co mniej wytrwali (i mniej grzeczni) mogą nawet zasnąć. Zdecydowanie mało kto wytrzyma do końca. Ja wyłączyłam się gdzieś w połowie książki, choć nadal czytałam (przeskakiwałam z wyrazu na wyraz) tak moje myśli meandrowały gdzieś między listą zakupów a nowym treningiem na jutro. Pod koniec byłam tak zmęczona, że nie miałam czasu na żadne ćwiczenia. A to dopiero część pierwsza.

Ceony Twill całe swoje życie marzyła o tym, aby zostać Wytapiaczem – specjalistką od magii metalu. Zdeterminowana ukończyła Szkołę Magów Tagis Praff z wyróżnieniem. Nie tak wyobrażała sobie jednak dalszy rozwój kariery.
Okazuje się, że brakuje magów władających magią papieru. Wobec tego szkoła musi wyznaczyć jedną osobę, która zostanie skierowana na staż do papierowego maga, by kontynuować specjalizację pod jego czujnym okiem.

Steampunk łączy stare mity z nowymi - spogląda z nostalgią na Wiek Pary (STEAM), ale z przekornej, obrazoburczej perspektywy końca XX i początku XXI wieku (PUNK) (źródło: Lubimyczytac.pl). Pewnie zastanawiacie się dlaczego przytoczyłam tutaj definicję gatunku literackiego? A ponieważ, z samej książki zdecydowanie się nie dowiecie czy jest steampunk. Mało tego, użycie tego terminu w tym przypadku jest zdecydowaną przesadą. Powieści steampunkowe powinny być mroczne, industrialne, nieco naukowe, fantastyczne i zdecydowanie nostalgiczne. Zacznijmy od tego, że "Papierowy mag" jest książką skierowaną do młodszych czytelników, co jest zauważalne już od pierwszych stron. Jest tutaj słodycz, która nie powinna znaleźć się w tego typu publikacjach (jak u Cassandry Clare- której powieści również zalicza się do nurtu steampunk) oraz romans, co działało na mnie jak płachta na byka. Moim zdaniem autorka stworzyła nie dzieło, któremu bliżej do powieści neowiktoriańskiej z elementami magii, niż do książki science fiction. Niektórym może się nasuwać pytanie, dlaczego w związku z tyloma nawiązaniami do epoki wiktoriańśkiej, steampunk nie jest tożsami z neowiktorianizmem? Staempunk od neowiktorianizmu różni się tym, że nie jest wiernym naśladowaniem dziewiętnastowiecznej stylistyki. Dodaje on elementy niehistoryczne, nowoczesne, a także fantastyczne. Jest swojego rodzaju postmodernistyczną hybrydą, która nie tylko miesza przeszłość z przyszłością, wplatając elementy świata przedstawionego powieści science fiction, ale miksuje także różne style. I właśnie tego ostatniego mi zabrakło. "Papierowy mag" jest zdecydowanie książką fantasy jednak przyporządkowanie jej do tak wąskiego i specyficznego gatunku jakim jest steampunk zdecydowanie jej nie służy. I przypuszczam, że większość recenzentów w tej materii będzie bezlitosnych . Założę się, że Ci którzy dadzą książce dużo gwiazdek i znakomite noty, okażą się poszukującymi romantycznej miłości nastolatkami, dla których główna bohaterka tej powieści będzie kolejnym wzorem do naśladowania. Bo jak by nie było twarda z niej sztuka...i do tego zakochana we własnym  nauczycielu.. a która z nas przez to nie przechodziła? 

No dobrze to już wiemy, że mamy tutaj do czynienia z powieścią neo lub nawet wiktoriańską, której akcja dzieje się w Anglii. Jednak zamiast typowych dla tej epoki bohaterów  spotykamy tu magów i ich uczniów, którzy o dziwo wcale nie mówią jak nasi pradziadowie z wysp. Ich język jest jak najbardziej współczesny, co zdecydowanie tutaj nie pasuje. Zastanawiam się dlaczego autorka, na miejsce akcji swojej powieści, wybrała XIX wieczny Londyn ? Szczerze mówiąc, gdyby ta książka była osadzona w dzisiejszej Ameryce i pozbawiona wielu niepotrzebnych szczegółów i przymiotników, byłoby lepiej. Muszę przyznać, że wiało tutaj nudą. Owszem zdarzyło mi się czytać książki, które były nudne, ale mogłam docenić i dać dobrą recenzję ze względu na mistrzowską grę słów. Są też takie powieści które absolutnie kocham, choć nie mają żadnej wartości literackiej, ale są tak cholernie zabawne. Ta książka nie miała cech odkupieńczych. Ciężko będzie znaleźć coś co mi się podobało. A najgorsze jest to, że doskonale zdaję sobie sprawę jak wielki potencjał miał sam "pomysł" . Nasz główna bohaterka całe swoje (niedługie) życie, marzyła o tym by zostać wytapiaczem czyli magiem zajmującym się metalami . Niestety los zdecydował inaczej i po ukończeniu szkoły została wysłana w termin do ekscentrycznego Emery’ego Thane’a, maga "papieru" czyli inaczej składacza. Wiecie origami i te sprawy. Nawet dla mnie, choć kocham papier bo w końcu książki są papierowe, wizja władania magią celulozy, nie była zbytnio atrakcyjna. I choć autorka starała się jak mogła bym ten papier i jego cudowne właściwości pokochała tak wyszło jej średnio. A wyobraźcie sobie teraz, że idąc z duchem czasu zamiast papierowych listów mamy emaile, pocztę elektroniczną i stojącą za nimi informatykę? Wyobraźcie sobie, że główna bohaterka jest nerdem, który uczy się magii hakerstwa? Przecież manipulowanie danymi to największa broń dzisiejszych czasów...no i zdecydowanie bardziej pasowałoby to do steampunku. Połączyłoby stare z nowym. Niestety... autorce ten pomysł nie przyszedł do głowy. 

Kolejną rzeczą, która wołała o uwagę było budowanie świata. Muszę przyznać, że na temat samej magii, jej rodzajów, tego skąd się wzięła i czemu służy, dowiedziałam się naprawdę mało. Chciałam poznać w jaki sposób magom zostają przypisane profesje, jak ze sobą współpracują,  jakie role pełnią w społeczeństwie? Czy magia jest czymś, co każdy ma czy dotyczy jedynie wybranych? Autorka skupiła się na samej głównej bohaterce i jej przystojnemu nauczycielowi, zapominając o całym bożym świecie. A szkoda, ponieważ dla mnie o wiele bardziej ekscytująca byłaby chociażby  magia metali i chciałabym dowiedzieć się o niej więcej. 
Kulała również fabuła. Około 25% to pokręcony rollercoaster, w którym kolejne wydarzenia następują po sobie praktycznie bez żadnego przystanku, z kolei reszta książki jest pełna retrospekcji. To było interesujące… ale wydawało się przedwczesne. Myślę, że działałoby to znacznie lepiej w sequelu. Gdybym otrzymała książkę, aby dowiedzieć się więcej o tych postaciach i tym świecie, cała fabuła wywarłaby na mnie większy wpływ.

Pomysł mi się podobał jednak tym razem zawiodło wykonanie. Główna bohaterka, choć była w porządku, to tak naprawdę nie wyróżniała się niczym szczególnym, więc nie była warta zapamiętania. Tak naprawdę oprócz czasu, to nic w tę historię nie zainwestowałam, nie poruszyła żadnej z moich emocjonalnych strun. Niestety tym razem inwestycja była nietrafiona a przecież nie kupowałam kota w worku? Zdecydowanie nie polecam.



Tytuł : "Papierowy mag'
Autor : Charlie N. Holmerg
Wydawnictwo : Koiece
Seria : Feeria Young
Data wydania : 03 czerwca 2020
Liczba stron : 232
Tytuł oryginału : The Paper Magician



Tę oraz wiele innych książke z gatunku fantastyka/fantasy znajdziecie na półce księgarni internetowej :
https://www.taniaksiazka.pl/
 

2 komentarze:

  1. Dzięki za szczerość, bo kilka razy książka mnie kusiła ze względu na tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jak dobrze, że nie tylko ja uważam tę książkę za poprowadzoną zbyt szybko! Też czułam, że akcja nie dała rady zbyt dobrze się rozwinąć :(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger