"Seks w wielkim mieście… i co dalej? " Candance Bushnell [PRZEDPREMIEROWO]

Pamiętacie serial "Sex w wielkim mieście", w którym cztery przyjaciółki , Carrie, Miranda, Samantha and Charlotte, plotkowały na temat swojego życia erotycznego oraz sytuacjach, które ja na co dzień spotykały. Aż trudno uwierzyć, że tak błaha tematyka do tego stopnia poruszyła krytyków filmowych, że produkcja ta doczekała się aż 8 złotych globów. Pamiętam wieczory, które spędziłam z koleżankami na jedzeniu popcornu i oglądaniu kolejnych odcinków. Często zarywałyśmy nocy i wzorując się na bohaterkach serialu rozmawiałyśmy o swoich ówczesnych chłopakach, przystojnych kolegach z klasy, czy dziwaczkach z naszej szkoły. Teraz wydaje mi się to głupie, jednak okres ten wspominam z nostalgią. Jednak muszę się wam do czegoś przyznać. Nigdy nie przeczytałam książki Bushnell "Sex w wielkim mieście". Teraz, po latach, nadszedł czas na zmiany. Niestety dzieło, które wpadło w moje ręce nie okazało się do końca być tym , czego się spodziewałam, a dlaczego? Za chwilkę się przekonacie.

Akcja powieści Seks w wielkim mieście… i co dalej? koncentruje się na życiu grupy sześciu przyjaciółek, które próbują rozgryźć zjawisko umawiania się na randki i budowania związków w średnim wieku, wraz ze wszystkim tego konsekwencjami: szalonymi wzlotami i bolesnymi upadkami.Bushnell snuje błyskotliwą satyryczną opowieść o miłości i życiu, a także o presji, jaką świat wywiera na kobiety, by zachowały wieczną młodość i dążyły do tego, by mieć wszystko i idealnie wyglądać.

Wyżej znajduje się opis, który możecie znaleźć na okładce książki. Dlatego nie będzie zaskoczeniem, że czytając te słowa spodziewałam się, że głównymi bohaterkami książki będą te same kobitki, które dały czadu na małym ekranie. Plus dwie extra. Hurra. Już się nie mogłam doczekać spotkania z Carrie i Mirandą w nowej, choć nieco starszej, wersji 2.0. Okazało się jednak, że tym razem protagonistami nie są szalone Nowojorki  lecz sama autorka, oraz grupa jej przyjaciół. Muszę przyznać, że poczułam nie małe rozczarowanie. Ale ponieważ tak łatwo się nie poddaję to czytałam dalej, w końcu ty tylko kilkaset stron.
Książka rozpoczyna się w momencie kiedy Candance traci psa,  mąż się z nią rozwodzi, a sytuacja finansowa i społeczna zmusza ją do wyprowadzki z mieszkania na Manhattanie do wioski. Już sam fakt, że tyle nieszczęść spadło na raz na jedną kobietę sprawiło, że podświadomie zaczęłam jej współczuć i mocno dopingować. Z pomocą przyszedł jej przyjaciel-wydawca, który namówił ją żeby spróbowała zrobić coś co wychodzi jej najlepiej, czyli napisać kolejną powieść o randkach, w końcu poprzednia okazała się spektakularnym sukcesem.I właśnie wtedy przypomniałam sobie coś ważnego. Przecież Candance Bushnell powinna być bogata! W końcu napisała powieść , która była strzałem w dziesiątkę i sprzedała do niej prawa, co na pewno kosztowało miliony. Gdzie więc są pieniądze? Z pewnością nie wydała ich na wychowanie dzieci. Kiedy myśl ta wdarła się do głowy, już nie mogłam się jej pozbyć. Zaczęłam dostrzegać, że pieniądze (a raczej ich brak) odgrywają dużą rolę w całej tej historii. Jedyną rzeczą, która niepokoi autorkę jest fakt, że nie jest bogata, choć w porównaniu do reszty populacji nie powinna narzekać. Zresztą jak tutaj być bogatym, jeśli wydaje się tysiące dolarów na krem czy budy? Dla pani Bushnell takie zakupy były czymś normalnym, przecież drogie kosmetyki i ekskluzywne perfumy należą jej się z racji urodzenia. Czasami mi się wydawało, że czytam o zupełnie innym świecie, do którego nigdy nie będę mieć dostępu. Słuchając tych absurdów moje współczucie dla autorki powoli ginęło. 

Jednak były i rzeczy, które mi się podobały. Po pierwsze do plusów zaliczam to, że książka została napisana z wielką szczerością i otwartością.  Powieść ta przepełniona jest bolesnymi i humorystycznymi anegdotami ujawniającymi przygody i wyzwania, które są udziałem 50-letniej singielki. Dla wielu z was może się wydawać, że randkowanie, korzystanie z Tindera, sex czy wszystko co jest związane z cielesnością, zarezerwowane jest dla ludzi młodych i powinno skończyć się wraz z pierwszymi zmarszczkami czy też dorosłymi dziećmi. Okazuje się, że życie dopiero wtedy się zaczyna.  Jednak znalezienie prawdziwej miłości wcale nie jest takie łatwe, a Candace Bushnell doświadcza coraz to nowych rozczarowań, gdy ona i jej przyjaciele stają w obliczu wyzwań związanych z nowymi, pełnymi nadziei, romantycznymi relacjami.Czy żywe i doświadczone kobiety po 50. roku życia mają więcej przewagi? Czy są bardziej upoważnieni lub wrażliwi? Kolejna odsłona "Seksu w wielkim mieście" jest w pewnym stopniu i powieścią antropologiczną. Analizuje zachowania dojrzałych kobiet, skupia się na problemach emocjonalnych i seksuologicznych i analizuje postawy pań po 50-tce . Pod tym względem była to naprawdę interesująca lektura.
Muszę przyznać, że nigdy nie byłam fanką randkowania jako sportu i z radością mogę przyznać, że od wielu lat żyję w szczęśliwym związku- ale mimo to chichotałem czytając relację Candace Bushnell z korzystania  aplikacji randkowej Tinder i czatów ze swoimi starszymi przyjaciółmi (i kilkoma młodszymi, z których każdy ma bardzo różne i unikalne interpretacje aplikacji i mężczyzn!) 
 Nie sposób było nie dać się porwać tej książce i temu, co wydarzyło się w życiu Candace, gdy badała tytułowe pojęcie ( z angielskiej wersji językowej) L Czy w mieście jest jeszcze seks? Jej pisanie jest tak wspaniale wyartykułowane i bardzo intymne, jednocześnie bawi mnie i porusza , pomimo tego przez co przeszła, co wydarzyło się w jej życiu . Szczególnie podobały mi się  jej codzienne relacje z przyjaciółmi, ale także ta część, w której jej stary partner wraz z młodym synem rozbili camping w jej ogrodzie- co w rezultacie doprowadziło Candace do rozmyślań o swoim życiu, o tym, że ona nigdy nie miała własnych dzieci. 

Podsumowując, zdecydowanie uważam, że w tej książce jest coś, co spodoba się wszystkim. Tak nawet mężczyznom i chłopcom. Książka ta zadaje nam bowiem wiele ważnych pytań : czy w dojrzałym wieku warto korzystać z nowych randkowych technologii? Czy warto wydawać setki i tysiące dolarów by wyglądać młodziej? Czy jeszcze ktoś nas dostrzeże, a może wcale nie potrzebujemy partnera? W szeregu esejów Bushnell prowadzi nas przez całe swoje życie, które obejmuje małżeństwo, rozwód, żal z powodu braku dzieci. Oczywiście robi to z takim samym dowcipem i humorem, jak w jej pierwszej książce. Tylko tym razem jest to znacznie dojrzalsze i głębsze. Uwielbiałem jej spostrzeżenia, które w subtelny sposób są wplecione w historię. Zawsze chce nas zabawiać, nie głosić, ale naprawdę chcemy wiedzieć, jak wygląda jej doświadczenie wraz z ukończeniem 60-tego roku życia. Jest to naprawdę  dobra książka, którą polecam i właśnie się dowiedziałam, że Bushnell prowadzi negocjacje z Netflix w sprawie serii!. Czekam.



Tytuł : "Seks w wielkim mieście… i co dalej? " 
Autor : Candance Bushnell
Wydawnictwo : Rebis
Data wydania : 16 czerwiec 2020
Tytuł oryginału : Is There Still Sex In The City


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 



Kings of the Wyld


3 komentarze:

  1. Nigdy nie byłam fanką serialu ale książka mogłaby być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem chyba jedyną osoba, której ta seria się nie spodobała...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nigdy nie miałam okazji obejrzeć serialu, ani przeczytać książki. Nie mój klimat. Ostatnio porównywałam książkową i filmową wersję "Diabła ubierającego się u Prady" i stwierdziłam, że to nie wypadło najlepiej. Albo to, albo tamto.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger