"Dzieci żółtej gwiazdy" Mario Escobar
Wydaje
mi się, że zbiegi okoliczności często zaprogramowane są tak by mieć
istotny wpływ na nasz humor. Kiedy ogarnia nas euforia , dobry los
przywoła chmury kryjące się za horyzontem, za to kiedy pogrążeni w
depresji będziemy podlewać się tanim (bądź też drogim) winem, podrzuci
nam coś, co znacznie poprawi nam humor. Dla mnie takim zbiegiem
okoliczności była książka "Dzieci żółtej gwiazdy".
Kilka dni temu, będąc w nie najlepszej kondycji psychicznej, wpadłam na
pomysł, że przeczytam książkę hiszpańskojęzycznego autora, która jak
pierwsza wpadnie mi w oczy. Kiedy powieki powędrowały do góry, mój wzrok
napotkał nazwisko Escobar. Ponieważ katastrofalne
okresy w naszej najnowszej historii są tymi, które najbardziej mnie
pociągają i nigdy nie męczę się czytaniem o Holokauście czy Drugiej
Wojnie Światowej, której każdy z uczestników sam w sobie jest bohaterem,
pomyślałam że mój wybór nie mógł być lepszy. I wierzcie mi, choć
wybranie tej książki było tylko loterią, tak tym razem się poczułam jak
bym trafiła szóstkę w Lotto.
Sierpień 1942 roku. Bracia Jakob i Moïse Stein przebywają u ciotki w Paryżu, będącym pod nazistowską okupacją. Rodzice chłopców, para znanych dramaturgów, zostawili ich pod opieką ciotki na jakiś czas, zanim znajdą bezpieczną przystań dla rodziny.
Przerażająca obława krzyżuje ich plany. Francuska żandarmeria pod rozkazami nazistów aresztuje chłopców i zabiera ich do Vélodrome d’Hiver – ogromnej posępnej budowli w pobliżu wieży Eiffla, gdzie przetrzymywane są tysiące francuskich Żydów.
W niniejszej powieści oczami dwójki chłopców, Jakuba i Mose, oglądamy wydarzenia, które rozegrały się w paryskim Velodromie, latem 1942 r., kiedy to tysiące francuskich i nie-francuskich Żydów było przetrzymywanych przez wiele dni bez jedzenia i wody, a następnie deportowanych do nazistowskich obozów koncentracyjnych, zwłaszcza Auschwitz. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności Jacobowi i Mojżeszowi udało się uciec i rozpocząć podróż po Francji w poszukiwaniu rodziców, którzy opuścili Paryż kilka miesięcy wcześniej, by zdobyć dokumenty, które umożliwią im podróż do Argentyny, państwa które było poza zasięgiem nazistów. Z okupowanego Paryża chłopcy wyruszyli w podróż przez liczne francuskie miasteczka, w których ludzie solidarnie, przeciwko reżimowi Vichy oraz, oczywiście, reżimowi nazistowskiemu, pomagali im na różne sposoby, dopóki nie dotarli do Le Chambon sur Lignon, francuskiej gminy w której pastor André Trocmé i jego żona Magda, od 1940 roku, przy wsparciu i pomocy wszystkich mieszkańców gminy , zajmowali się pomocą uchodźcom .Zainteresowana tematem przeczytałam kilka artykułów na temat tego, co działo się w tej parafii i jestem pod wrażeniem wytrwałości, siły i ogromnej miłości, które pochodziły od wielu zwykłych obywateli, którym udało się uratować ponad 5000 ludzi ze szponów kolaboracyjnego rządu Vichy i samych nazistów."Dzieci żółtej gwiazdy" to książka, która wciąga już od pierwszych stron, której nie możesz przestać czytać, dopóki nie poznasz finału. Fakt, że bohaterami jest dwójka dzieci w tak młodym wieku, tak samotnych we wrogim, ogarniętym wojną świecie, sprawia że w czytelniku uruchamia się ta nuta swoistej "wrażliwości". Czasami chciałbyś im doradzać i krzyczeć, aby nie ufali obcym, ale prawda jest taka, że doskonale się uzupełniają w taki sposób, że wytrwałość i pragnienie ochrony Jakuba, oraz i czułość i wyobraźnia Mose sprawiają, że chłopcy uzupełniają się w taki sposób, że osiągają swoje cele przy wsparciu wielu osób, które tworzą wielki łańcuch miłości i solidarności. Konserwatysta z Wersalu, dyrektor teatru w Valence oraz wszyscy obywatele Le Chambon sur Lignon, wspomnieni wyżej Trocme i jego żona, wszyscy oni starają się pomóc. Zapytani wiele lat później o powody swojego heroizmu, odpowiedzieli, że nie czują się bohaterami, że po prostu zrobili to, co musieli zrobić .
Powieść
obejmuje jeden z najciemniejszych rozdziałów w historii Francji, reżim
kolaboracyjny Vichy, okres którego nie zbadał do końca żaden ze
współczesnych historyków. Philippe Joutard, ekspert historii
religijnej, który towarzyszył autorowi w prezentacji książki, ostrzega,
że jest ona bardziej złożona niż się wydaje: „Współpracowali, ponieważ
sądzili, że naziści wygrają i chcieli być po stronie zwycięzcy. Chociaż
cyniczny, nikt tak naprawdę nie jest czarny ani biały. We Francji byli
ludzie, którzy zaczynali jako kolaboranci, a potem skończyli w ruchu
oporu pomagając Żydom".
Escobar używa tej powieści, aby pokazać, że obecne "lęgowiska" nienawiści i nacjonalizmu zaczynają przypominać te dawne „Żyjemy w XXI i powoli zaczynamy mieć do czynienia z zaostrzeniem nacjonalizmu, podziałem granic, wzrostem populizmu, poważnym kryzysem gospodarczym, który podważa podstawy demokracji, oraz wzrostem rasizmu i antysemityzmu”. Na Węgrzech wciąż sporządzane są listy Żydów, a we Francji przywódca skrajnie prawicowej partii twierdzi, że Holokaust nie istniał, a jego córka w tych wyborach powiedziała, że kraj nie współpracował z władzami niemieckimi . „Stworzyliśmy świat, w którym nierówność jest dobrym biznesem” - mówi.
Dla Joutarda konflikt ma bardzo jasne rozwiązanie: nie zamykać się i wzbogacać w relacjach z innymi, nie być wykluczającym, ale włączającym. Escobar jest tego samego zdania dlatego oboje zgadzają się, że mieszkańcy Le Chambon-sur-Lignon udzielili autentycznej lekcji patriotyzmu.
Escobar używa tej powieści, aby pokazać, że obecne "lęgowiska" nienawiści i nacjonalizmu zaczynają przypominać te dawne „Żyjemy w XXI i powoli zaczynamy mieć do czynienia z zaostrzeniem nacjonalizmu, podziałem granic, wzrostem populizmu, poważnym kryzysem gospodarczym, który podważa podstawy demokracji, oraz wzrostem rasizmu i antysemityzmu”. Na Węgrzech wciąż sporządzane są listy Żydów, a we Francji przywódca skrajnie prawicowej partii twierdzi, że Holokaust nie istniał, a jego córka w tych wyborach powiedziała, że kraj nie współpracował z władzami niemieckimi . „Stworzyliśmy świat, w którym nierówność jest dobrym biznesem” - mówi.
Dla Joutarda konflikt ma bardzo jasne rozwiązanie: nie zamykać się i wzbogacać w relacjach z innymi, nie być wykluczającym, ale włączającym. Escobar jest tego samego zdania dlatego oboje zgadzają się, że mieszkańcy Le Chambon-sur-Lignon udzielili autentycznej lekcji patriotyzmu.
Jakub i Moise to chłopcy, którzy wykazali się niezwykłą, ponadludzką determinacją. Byli gotowi iść do przodu pomimo ogromnego ryzyka. Pragnęli
znaleźć swoich rodziców, choć los na każdym kroku rzucał im kłody pod
nogi tak, iż wydawało się, że nigdy ich nie znajdą. To historia o miłości do rodziny, współczuciu, wytrwałości i zjednoczeniu. Bardzo podobała mi się ta historia. Mario
Escobar ma świetny sposób pisania, a tłumaczka, Patrycja Zarawska,
wykonała świetną robotę, sprawiając, że historia wręcz płynęła . To druga książka tego autora , którą przeczytałam i już wypatruję kolejnych. Warto ją przeczytać, choć nie są najłatwiejszym, najlżejszym materiałem.
Tytuł : "Dzieci żółtej gwiazdy"
Autor : Mario Escobar
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 20 maja 2020
Liczba stron : 408
Tytuł oryginału : Los niños de la estrella amarilla
Tę oraz wiele innych książek historycznych i wojennych znajdziecie na półce księgarni internetowej :
Mam ją w planach ale nie wiem jeszcze kiedy ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuń