"Terapia siarką. MSM i inne naturalne środki eliminujące ból, stany zapalne i choroby przewlekłe" Tomasz Woźniak

     Tomasz Woźniak, autor książki o leczeniu siarką jest wysokiej klasy specjalistą z obszaru biochemii, suplementów diety, nutraceutyków i żywności funkcjonalnej. Nie tylko ukończone studia na kierunku biochemii czy praca w firmach farmaceutycznych, świadczą o jego doświadczeniu i znajomości tematu. Już jak nastolatek Pan Tomasz uwielbiał sport. Jednak intensywny trening miał niszczycielski wpływ na jego zdrowie i doprowadził do kontuzji stawów wynikających z chronicznego przeciążenia aparatu ruchu. Ambicja przerosła możliwości organizmu. Właśnie wtedy młody chłopak zdał sobie sprawę, że kariera sportowca jest dla niego nieosiągalna. Rozpoczął walkę z bólem, długą drogę ku wyzdrowieniu. We wstępie do książki możemy przeczytać, że pomimo cierpienia, słabych wyników oraz przestróg lekarzy, autor nie skończył ze sportem, a jego wizyty na siłowni czy na basenie, nie stały się rzadsze, ćwiczył tak samo jak wcześniej. Zastanawiam się, czy przeczytanie tego życiorysu wyjdzie czytelnikom na zdrowie. Choć Woźniak pisze, że nie wolno lekceważyć postawionych przez specjalistów diagnoz, to właśnie to robi. Choć go boli, choć często nie może ruszać rękami a jego synowie nie zaznają przyjemności zagrania z tatą w piłkę, to zamiast wziąć się za siebie, odpuścić, dać mięśniom i stawom czas na regenerację, to ulegał dawnym przyzwyczajeniom. Sport jest dla niego niczym narkotyk, nie zna umiaru. Wydaje mi się, że takie podejście jest zdecydowanie niezdrowie i może nawet doprowadzić do kalectwa. Choć jestem laikiem w dziedzinie medycyny to uważam, że zanim przystąpicie do samo leczenia czy stosowania różnego rodzaju terapii, powinniście skonsultować się ze specjalistą. Nie ufajcie ślepo w to, że dany minerał, związek, substancja czy roślina was wyleczą. Pamiętajcie, że to jedynie suplementy a nie lekarstwa. 

Kolejną rzeczą, która każe potraktować mi tę książkę, z przymrużeniem oka, a momentami uznać za "niebezpieczną" jest niefrasobliwość autora. Zainteresowanie siarką organiczną, czyli MSM, nastąpiło u Pana Tomasza po przeczytaniu wyników badań na temat eksperymentu na sportowych koniach wyścigowych, którym w paszy podano metylosulfonylometan. Miał on przyśpieszyć gojenie się mięśni i stawów obciążonych ogromnym wysiłkiem fizycznym. Wyniki okazały się więcej niż zadowalające. Idąc za ciosem autor postanowił wypróbować siarkę organiczną na sobie. Wiedzę o tym związku czerpał z amerykańskiej narodowej biblioteki medycznej Pubmed oraz z ...Internetu. Nie wydaje mi się, żeby wujek Google był zbyt dobrym czy kompetentnym doradcą. Dziwi mnie, że tak wszechstronna, inteligentna i doświadczona osoba, biolog z wykształcenia, nie zadała sobie trudu przeprowadzenia własnych badań, tylko zaufała cudzym. Cała reszta to był czysty eksperyment Woźniaka, który przeprowadzał na własnym ciele. Nie słuchał się zaleceń innych specjalistów od medycyny ortomolekularnej, siarkę dawkował sobie w ilościach przemysłowych i czekał na efekty. Kolejny raz świadczy to o braku szacunku do własnego zdrowia. Autor za wszelką cenę stara się nam udowodnić, że siarka jest jednym z najważniejszych pierwiastków w naszym organizmie. Jest bowiem składnikiem biotyny i keratyny,  dzięki czemu mamy piękne włosy i zdrowe paznokcie; ma zbawienny wpływ na nasz układ odpornościowy czy wątrobę. Wszystko pięknie tylko nawet średnio zorientowana osoba pamięta to wszystko z lekcji biologii. O wpływie siarki na nasze zdrowie wiedziały już nasze prababcie kąpiące się w jeziorach solankowych czy nasze mamy odwiedzające popularne kilkanaście lat temu groty solne. Tak naprawdę jedyną różnicą w tym co proponuje nam autor jest sposób podania związku siarki oraz jego suplementacji. Bowiem zażycie samego MSM  nie wystarczy. Oczywiście, przecież cuda się nie zdarzają. 

Książka podzielona jest na rozdziały, w których autor opowiada nam czym jest siarka organiczna, jaki wpływ ma na nasz organizm, na co pomaga, jakie choroby leczy i dlaczego jest nam w życiu niezbędna. Przez całą lekturę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autor próbował się ze mną nadmiernie spoufalić. Może od tego czytania amerykańskiej literatury specjalistycznej zebrało mu się na typową jankeską wylewność. Do mnie to niestety nie przemówiło a wręcz przeciwnie, świadczyło o braku profesjonalizmu. Ale wróćmy do książki. Czymś co strasznie drażni jest nadmierne używanie skrótu MSM. Jest on na każdej stronie. Pojawia się setki razy, w różnych konfiguracjach, niczym bardzo natrętna reklama. Siarka organiczna nie tylko powinna stać się elementem naszej diety. Autor wręcz obiecuje nam, że jest ona remedium na wszystkie bolączki. Wystarczy, że sobie zaaplikujemy odpowiednią dawkę a od razu staniemy się piękni i młodzi, nasze włosy zaczną rosnąć szybciej, blizny nam znikną, zaczniemy lepiej oddychać, pachnieć. Mięśnie się zregenerują, kości zrosną, stawy na powrót staną się sprawne. Można nawet ochronić się przed rakiem. Ciągle zastanawiało mnie na jakich danych bazował Woźniak? Gdzie są przykłady? Gdzie są ludzie, którzy wyzdrowieli? Czasem mogłam przeczytać zwroty : pewna kobieta, mężczyzna czy po prostu ktoś powiedział... czy to są sprawdzone dane? Poparte badaniami? Czy po prostu rozmowa dwójki znajomych, z których jeden pisze książkę a drugi chce w niej zaistnieć? Bo nie wie, że owszem wystąpi ale anonimowo? 

Nie da się ukryć, że siarka i jej związki, mają kardynalne znaczenie dla naszego organizmu. Od dawien dawna wiadomo, że to dzięki nim nasze stawy są sprawne i elastyczne, włosy i paznokcie mocne i pełne blasku, wątroba prawidłowo oczyszcza się z toksyn a my sami jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi. Doprowadzić do niedoboru siarki w organizmie jest naprawdę ciężko. Każda choroba potrzebuje odpowiedniej diagnozy. Jeśli bolą nas stawy czy mięśnie, i wiemy że nie są to zwykłe zakwasy czy efekt przetrenowania, zanim sięgniemy po suplementację, wybierzmy się do lekarza. Takie bóle często mogą świadczyć o bardzo groźnej chorobie. A niestety nawet MSM nie jest w stanie wyleczyć wszystkiego. Warto przeczytać tę książkę dla kilku zawartych w niej ciekawostek na temat siarki organicznej, jednak nie brać wszystkiego co w niej jest za pewnik i wiedzę tajemną. 


Tytuł : "Terapia siarką. MSM i inne naturalne środki eliminujące ból, stany zapalne i choroby przewlekłe"
Autor : Tomasz Woźniak
Wydawnictwo : Vital
Data wydania : 4 czerwca 2018




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi : 
https://sztukater.pl/

9 komentarzy:

  1. Bardzo Dziękuję za poświecenie czasu na przeczytanie książki i napisanie tej recenzji. Z kilkoma stwierdzeniami nie mogę się jednak zgodzić. Po pierwsze trudno nazwać moje zachowanie za niefrasobliwe wobec zdrowia, skoro szukam bezpiecznych metod na jego znaczące poprawienie a nie, jak większość pacjentów, ślepo łykam leki przeciwbólowe, które uszkadzają przewód pokarmowy, wątrobę i nerki. Niestety w większości chorobach zapalnych stawów i tkanek okołostawowych tylko to jest nam oferowane. Nie znam sportowca, który nie borykałby się z kontuzjami i, podobnie jak ja, nie szukałby alternatywnych terapii, które pozwoliłyby mu na kontynuowanie uprawiania sportu (nawet w trakcie gojenia urazu). Ponadto wiele razy wspominam, aby czytelnik nie rezygnował z konsultacji medycznej. Taka ciekawostka. Jeśli jakaś firma farmaceutyczna chce zarejestrować produkt leczniczy "starszej daty" w procedurze WEU czyli jako tradycyjne zastosowanie, to robi kolektę badań naukowych, głównie z PUBMED i MEDLINE, czyli dokładnie z tych samych baz danych, z których ja także korzystałem, szukając najrzetelniejszych informacji o siarce i MSM. To nie jest "wujek Google", bo w polskich aptekach jest sporo leków, których działanie zostało potwierdzone wyłącznie literaturowo i bez badań klinicznych. Przykładem mogą być witaminy czy też zioła. Cytuje: "Dziwi mnie, że tak wszechstronna, inteligentna i doświadczona osoba, biolog z wykształcenia, nie zadała sobie trudu przeprowadzenia własnych badań, tylko zaufała cudzym." O jakich własnych badaniach jest tutaj mowa? Klinicznych? Serio? Tylko koncerny farmaceutyczne stać na badania kliniczne, o czym wszyscy wiemy. Zresztą jest przecież jedno badanie kazuistyczne - mój własny przypadek a reszta to badania kliniczne, cytowane w Pubmed. Proszę mi uwierzyć każdy klinicysta korzysta z tego źródła. Absolutnie nie rozumiem zarzutu częstego używania słowa MSM. Przecież książka dotyczy głównie tematu MSM. Chyba lepiej używać skrótu MSM niż metylosulfonylometan. Oczywiście proszę mi wybaczyć ten sarkazm. Jeśli książka jest o MMS to autor często używa słowa MMS a jak o DMSO to przez cały materiał przewija się słowo DMSO. (???) Odbiór stylu - kwestia gustu. Znam wiele pochlebnych opinii na temat "jankeskiego" stylu. Uznaje to za komplement

    Z poważaniem Autor: Tomasz Woźniak

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuję, żeby wróciła Pani do recenzowania beletrystyki i bajek na dobranoc, a książki popularnonaukowe zostawiła osobom bardziej kompetentnym. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. „Czymś co strasznie drażni jest nadmierne używanie skrótu MSM. Jest on na każdej stronie. Pojawia się setki razy, w różnych konfiguracjach, niczym bardzo natrętna reklama.” Książka jest poświęcona substancji chemicznej, ma charakter informacyjno-naukowy, a Pani to przeszkadza? Wartościowa uwaga…
    Mnie ciekawi dlaczego rozpoczęła Pani recenzje tego typu książek od tak mało poczytnej pozycji, jaką jest książka Tomasza Woźniaka? Samemu, żeby ja kupić musiałem ją ściągnąć przez Internet, bo w Empiku nie mieli jej w sprzedaży stacjonarnej.
    Sugeruję powrót do recenzowania czytanek na dobranoc.
    Kuba

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja ciekawa, ale na wskroś amatorska. Sporo tu wymuszonych wycieczek na siłę w stylu "Wszystko pięknie tylko nawet średnio zorientowana osoba pamięta to wszystko z lekcji biologii". Średnio zorientowana osoba wie, że większość społeczeństwa nie umiałaby wyjaśnić w 2 zdaniach czym jest biotyna czy keratyna.

    Nie wiem czy autorka próbuje dyskutować o meritum naukowym, czy chce recenzować styl językowy książki. Tej ostatniej nie czytałem i przyznam szczerze, że nadal nie wiem czy warto, skoro w 100% krytyczna recenzja kończy się stwierdzeniem, że książkę warto przeczytać (sic!).

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem mogłam przeczytać zwroty : pewna kobieta, mężczyzna czy po prostu ktoś powiedział... czy to są sprawdzone dane? Poparte badaniami? Czy po prostu rozmowa dwójki znajomych, z których jeden pisze książkę a drugi chce w niej zaistnieć? Bo nie wie, że owszem wystąpi ale anonimowo?
    Śpieszę wyjaśnić, jako, że pojawiam się w tej publikacji jako ten anonimowy ktoś. Nie, nie chciałam się w niej pojawić z imienia, nazwiska, adresu, peselu itp., bo to bez znaczenia dla jej treści, ale nie mam najmniejszego problemu podpisać się tu. I tak, MSM pomógł mi bardzo w znacznym zmniejszeniu blizny po cięciach cesarskich. I tak, wiedziałam, że zdanie o mojej bliźnie się pojawi, wiedziałam, że anonimowo i nie miałam nic przeciwko temu. Proszę zatem nie przypisywać autorowi, jak i mnie, intencji, których żadne z nas nigdy nie miało. To zwyczajnie, tak po ludzku, przykre i krzywdzące.
    MSM nie pomaga niestety w każdym przypadku. Na pewno nie znajduje zastosowania w przypadku zbędnego doszukiwania się drugiego dna we wszystkim. Polecam po prostu trochę wiary w ludzi, ich dobrą wolę i realną chęć niesienia pomocy.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Agata Szczupał-Berberana

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie przygoda z msm zaczęła się od sklepu konopiafarmacja bo CBD to moje ziółko number one, a teraz wprowadzili własnie to MSM. i tak czytam czytam właśnie przy hashimoto. Siarka zwalczyła też moją alergię sienną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja suka tak przytyła po operacji,że siadły jej stawy.Miała problem z wyjściem z auta.Terapia MSM ( dwa tygodnie) ale juz po tygodniu widziałem poprawę plus dietka uczyniła cuda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :)

    Ja sama schudłam 50kg i teraz mam swojego bloga ---> https://dietalux.wordpress.com/

    Warto zajrzeć bo może i wam pomoge schudnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na temat MSM również i ja, jako osoba regularnie suplementująca ów środek, mogę się wypowiadać w samych superlatywach. MSM stosuję od prawie półtora roku, dzięki niemu migreny (a miałam ataki migren kilka razy w miesiącu) to wspomnienie, poprawił się stan cery z licznymi potrądzikowymi zmianami, przestały wypadać włosy, paznokcie stały się twarde i mocne, rzęsy mam tak długie, że niektóre panie podejrzewają, iż zafundowałam sobie doklejane rzęsy :) Skończyły się bóle kolana i kostki po dość poważnym upadku ze schodów. Zapewniam Panią, że same pozytywne efekty widzę także u mojego syna, któremu podaję MSM. Nie znam lektury pana Woźniaka, dowiedziałam się o niej dopiero z tej krzywdzącej, niepochlebnej recenzji, ale ta recenzja wręcz zachęciła mnie do tego, by polecić ową lekturę tym, którzy o MSM jeszcze niczego nie wiedzą. Pani życzę więcej optymizmu i... spróbowania MSM, bo na lepszy nastrój też wpływa :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger