"Milcząca żona" Karin Slaughter
Pani i Panowie, miłośnicy książek Karin Slaughter, mam dla was dobrą wiadomość. Zapewne pamiętacie Jeffreya Tollivera, byłego męża Say, który zastał zamordowany kilka tomów temu? Tak, chodzi o tego ambitnego szefa policji, po którym wypłakałam morze łez. Otóż autorka postanowiła go wskrzesić. Oczywiście nie jako zombie. W najnowszej książce Will Trent, jego partnerka Faith Mitchell i Sara zostają wezwani do więzienia, które jest miejscem gdzie popełnione zostało przestępstwo. W wyniku prowadzonego przez nich śledztwa , na wierz wychodzą nowe dowody w sprawach prowadzonych przez Tollivera. Dokładnie chodzi o morderstwa młodych kobiet w Grant Tech. Na nieszczęście dla Willa, Faith i Sary, jedynym funkcjonariuszem, który może rzucić światło na tę sytuację, jest bardzo ciężarna Lena Adams, obecnie detektyw z policji w Macon.Robi się ciekawie? Pewnie dla tych którzy nie czytali poprzednich tomów cyklu nie bardzo, ale nie martwcie się "Milczącą żonę" możecie przeczytać jako samodzielny thriller, gdyż autorka zadbała o to, by nikt nie poczuł się zagubiony. I to się nazywa mieć talent.
Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło podczas
zamieszek w więzieniu stanowym, śledczy Will Trent otrzymuje niepokojącą
informację. Jeden z osadzonych twierdzi, że nie jest winny brutalnego
przestępstwa, o które go oskarżono. Uważa, że został wrobiony przez
skorumpowanych przedstawicieli organów ścigania, a rzeczywisty sprawca –
seryjny zabójca kobiet – nadal jest na wolności. Osadzony stawia
warunek: jeśli Will wznowi śledztwo w jego sprawie, on dostarczy GBI
informacji koniecznej do rozwikłania sprawy zabójstwa w więzieniu.
Jest to chyba pierwsza książka autorki, posiadająca dwie linie fabularne, jedną dziejącą się w przeszłości i drugą "tu i teraz". Ponieważ mamy do czynienia z bardzo dużą ilością wydarzeń, bohaterów i informacji, możecie się domyślić że będzie naprawdę gorąco i ekscytująco. Slaughter ani przez chwilę nie spuściła pary z gwizdka. Całość jest wstrząsająca, ekscytująca, przerażająca, a czasem niezwykle gwałtowna. Karin Slaughter wie, jak przestraszyć dziewczynę ( i chłopaków pewnie też). Chociaż dość wcześnie domyśliłam się, kto i dlaczego, to w żaden sposób nie umniejszyło mojej radości.No i jest jeszcze Jeffrey ( z góry przepraszam, że to właśnie jego postać będzie dominowała w tej recenzji). Ogromna część mnie uwielbiała Jeffreya, po prostu nie mogło być inaczej. Ma moje serce i zawsze będzie, dlatego też najnowsza powieść Karin Slaughter rozdarła mnie na pół. Bardzo lubię Willa Trenta. Naprawdę bardzo. Uwielbiam jego partnerstwo z Faith i histerycznie śmiałam się z ich wybryków w tej powieści. Lubię też Willa i Sarę, chociaż osobiście uważam, że nie jest dla niego wystarczająco dobra. (Przepraszam). Jedna to Jeffreya Tollivera kocham miłością absolutną. Tak, jestem jedną z tych kobiet. Kiedy umarł, moje serce zostało wyrwane z klatki piersiowej. Do dziś tkwię w żałobie. Kiedy zacząłam czytać tę książkę i zdałam sobie sprawę, że Karin Slaughter wskrzesiła przeszłość.. żołądek wywrócił mi się do góry nogami i poczułam się chora. Skończyłam tę powieść dwa dni temu i nadal nie mogę dojść do siebie.To zasługa autorki, że była w stanie wyciągnąć ze mnie wszystkie te emocje.
„Milcząca żona” to urzekający, intensywny, tajemniczy thriller,po który fani Karin Slaughter muszą koniecznie sięgnąć. Osobiście sugeruję przeczytanie wszystkich powieści cyklu Will Trent i jego poprzednika, Hrabstwa Grant , abyście mogli w pełni doświadczyć postaci i surowych emocji, które serwuje nam autorka. Tym razem fabuła powieści toczy się wokół tragicznego wydarzenia jakim jest gwałt na kobiecie oraz traumy , z którą musi żyć ocalała ofiara przemocy fizycznej. Nie da się ukryć iż Karen Slaughter jest mistrzynią obrazowości, i to właśnie jej opisy sprawiają, że atmosfera jest mroczna, zła i gęsta niczym mgła na mokradłach. Autorka nie waha się przedstawiać nagiej przemocy
(nigdy więcej nie spojrzę na młotek w ten sam sposób), procedur medycznych i krzywdy kobiet.I używa do tego dobitnych , często nawet wulgarnych słów. Jednak powieść ta to nie tylko krwawe opisy. To również emocjonalna podróż oparta na dialogach, w której biorą udział postacie, które większość z was zapewne zna. Jest to chyba jedyna książka, w której praktycznie wszyscy bohaterowie pojawili się w poprzednich tomach i należą do organów ścigania (w bezpośredni lub pośredni sposób). Za wyjątkiem ofiar oczywiście. Zapewne więc się zdziwicie jak powiem, że podstawowym tonem tego dialogu pomiędzy postaciami jest ...miłość. Miłość, jaką Sara i Will darzą siebie nawzajem jest mocna a droga, którą przebyła nasza bohaterka (od Jeffreya do Willa) była wypełniona zarówno smutkiem, jak i radością.
Tak jak Will Trent i Tolliver zasługują na miłość, tak Karin Slaughter zasługuje na jeszcze więcej miłości za napisanie tej książki! "Milcząca żona" to dobrze przemyślana, perfekcyjnie opracowana i wciągająca powieść, w której zderzyła się przeszłość z teraźniejszością po to, by sprawy stały się bardziej porywające, bardziej niebezpieczne i mroczniejsze! Czyli dokładnie tak jak lubię! Na wypadek, gdybym nie wyraziła się jasno - ta książka była NIESAMOWITA!
Jeśli jesteś nowy w świecie Karin Slaughter, zdecydowanie sugerowałabym rozpoczęcie od samego początku serii ,dzięki temu emocjonalny cios będzie jeszcze bardziej satysfakcjonujący. Pod koniec tego tomu miałam łzy w oczach. Pozostawię czytelnikowi ustalenie, czy były to łzy radości czy smutku.
Tytuł : "Milcząca żona"
Autor : Karin Slaughter
Wydawnictwo : HarperCollins Polska
Data wydania : 14 października 2020
Liczba stron : 528
Tytuł oryginału : The silent wife
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Do tej pory nie słyszałam o tej książce. Nawet nie kojarzę autorki, więc jak sugerujesz spróbuję sięgnąć po pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja tym razem podziękuję. Myślę, że to nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Nie wiem czy będę miała okazję przeczytać ale wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuń