"Skalny kwiat" Ilaria Tuti

 Polacy kochają Dolomity. Co roku do górskich miasteczek na północy Włoch przyjeżdżają tysiące naszych rodaków. W Kronplatz, Arrabie, Moenie czy Falcade szukają cudownych krajobrazów, fantastycznie utrzymanych tras narciarskich, dobrego wina i przyjaznych ludzi. Kiedyś w sezonie narciarskim królowała Austria. Dziś konkurencji nie mają północne Włochy. Ale o tym, jak mało o nich wiemy, świadczy zdziwienie naszych rodaków, gdy na miejscu znajdują ślady wojny.Dolomity i Alpy są barierą chroniącą półwysep apeniński dlatego ciężko się dziwić, że to właśnie tam toczono walki w obronie Włoch. Podczas I Wojny Światowej, skonfrontowały się tak armie austro-węgierska i włoska. W wyniku tego konfliktu zginęło około 180 tysięcy ludzi, z czego 60 tysięcy padło ofiarą częstych lawin. Ilaria Tuti oddała hołd wszystkim ofiarom tej wojny a w szczególności walecznym kobietom, Tragarkom, które na własnych plecach nosiły żołnierzom zaopatrzenie a znosiły rannych i pomordowanych. 


Od huku pocisków drżą położone wśród gór wioski. To tam mieszkają one – niezłomne kobiety, do których o pomoc zwraca się dowództwo włoskich wojsk. Część z nich to jeszcze dzieci, część już staruszki, wszystkie jednak co rano w wojskowych magazynach pakują do koszy prowiant, leki i amunicję i ruszają ścieżkami ku górskim szczytom, które pokonać umieją tylko one. Wojna odebrała im wszystko łącznie z przyszłością, tłamsząc je w teraźniejszości przesyconej ubóstwem i trwogą. Lecz mimo niebezpieczeństw czających się na każdym kroku, mimo białych diabłów – strzelców wyborowych armii wroga – którzy trzymają je na muszce, one wspinają się godzinami, brodząc w śniegu, by wesprzeć walczących żołnierzy. To Tragarki, które w piekle alpejskiego frontu dźwigają nie tylko życie.


Kiedy mężczyźni idą na wojnę , w wioskach, miasteczkach i miastach pozostają kobiety, dzieci, starcy i szaleńcy. Kiedy wojna trwa latami, kiedy armia "zjada" wszystkie zapasy, pozostałe w domach matki, żony i kochanki nie mają innego wyjścia jak ruszyć na front . Walka w Dolomitach była trudna. Wyobraźcie sobie przerażające górskie przełęcze położone tak wysoko, że brakuje nam tlenu do oddychania. Jest zimno, wszechobecny śnieg razi oczy. Z jednej strony czai się wroga armia z drugiej możemy się spodziewać groźnej i pochłaniającej wszystko lawiny. W wysokich Alpach nie ma dróg, wszystko trzeba donieść na własnych plecach . Nie dojadą tu czołgi ani artyleria, często nie ma gdzie postawić namiotu czy garkuchni. Również kopanie okopów w litej skale kosztuje bardzo dużo siły i nakładów czasu. Armia włoska znalazła się w potrzasku. Pod gradobiciem kul zostali zepchnięci na pozycje obronne. By nie przegrać nie mogli opuścić pozycji. Ale skąd wziąć zaopatrzenie, jedzenie, leki, amunicję? I tutaj pomogły kobiety, o których historia zapomniała. Tragarki, chłopki, które porzuciły swoje małe dzieci, schorowanych starców i własne gospodarstwa, złapały za wiklinowe kosze i ruszyły w góry.  Czytając o losach jednej z nich , Agaty, miałam łzy w oczach a jednocześnie czułam wielką dumę i radość z tego, że sama jestem kobietą. Nasza bohaterka codziennie rano zakładała na plecy ciężki kosz i godzinami wspinała się by dotrzeć na front . Paski podtrzymujące ciężar wrzynały jej się w skórę, lekkie buty raniły stopy, latające pociski nieprzyjaciela towarzyszyły jej praktycznie codziennie. Jednak ani razu się nie poddała, była twarda niczym skała i potrafiła postawić na swoim nawet jeśli miało się to zakończyć sądem wojskowym. Robiła dla "swoich" żołnierzy wszystko, prała im ubrania, opatrywała, grzebała rannych, jednak wymagała szacunku dla tego co robi. Zdecydowanie jest jedną z najbardziej odważnych, nieustraszonych bohaterek literackich (choć może i historycznych) jakie miałam okazję poznać. To właśnie dzięki takim jak ona Austriakom ostatecznie nie udało się przełamać linii obronnych w Dolomitach.

 Książkę "Skalny kwiat" przeczytałam już jakiś czas temu, jednak potrzebowałam troszkę czasu zanim napisałam recenzję, gdyż ze względu na wielki ładunek emocjonalny i znaczenie historyczne, nie jest ona łatwa w odbiorze. Jest to powieść bardzo wymagająca. Choć główną bohaterką, wokół której toczyła się cała fabuła, była Agata to tak naprawdę opowieść ta jest nieruchomym obrazem życia wszystkich, tych, którzy doświadczyli bólu straty, pogrzebali swoich bliskich, chwycili za strzelbę, by  pozbyć się wroga, który niczym się od nich nie różnił. Nie był to potwór z czterema głowami tylko żołnierz, który dostał rozkazy wymordowania innego narodu. Bo takie było widzimisię polityków, władców, królów. Strona po stronie poznajemy Violę, z jej żywiołowością i entuzjazmem; Caterinę, którą cechuje spokojna, a czasem szorstka mądrość dojrzałości; Maryję z jej różańcem między palcami i modlitwą na ustach; uśmiechniętą Lucię oraz Agatę która niczym, ptak-wabik,  śpiewa dla swoich przyjaciół w pakcie posłuszeństwa, który być może uwięzi ich w samobójczym przedsięwzięciu. Powieść ta to crescendo sprzecznych uczuć. Jest niepokój i strach podyktowany coraz bardziej dojmującym uczuciem, że wszystko pochłonie w końcu ciemność. Jednak gdzieś w tej ciemności nadal tli się promyk nadziei. Promyk podsycany przez wiarę naszych bohaterek. 


Pomiędzy światłami i cieniami, radościami i smutkami, zwycięstwami i porażkami, Tuti ponownie potwierdza, że ​​jest świetną narratorką i pomimo tego, że musiała skondensować wydarzenia w małych ramach czasowych, maksymalnie uprościć dynamikę wojskową i czasami romantyzować fabułę, udaje jej się oddać hołd odwadze Tragarek, którzy są przykładem na to,że kobiety również odegrały decydującą rolę w naszej historii. "Skalny kwiat" to książka dobrze napisana, której autorka zadbała o najdrobniejsze szczegóły, , opracowana z pracowitością i zapałem, z siłą i cierpliwością, z pasją i troską, czyli wszystkimi uczuciami, które charakteryzują bohatera i jej towarzyszki, jakby Ilaria Tuti dosłownie przeniosła w swojej twórczości intymność swoich postaci, stworzoną na wzór kobiet, które naprawdę istniały.
Autorka stworzyła książkę piękną, ekscytującą, od której trudno się oderwać. Odpowiednia ekspresja pieści, dosłownie trzyma cię przybitego do kartki, pieści twoje serce z wdziękiem piórka, ale wtedy zdajesz sobie sprawę, że to nie piórko, to kwiat, bardzo prosty i właśnie dlatego wytrwały.


Nie jest łatwo mówić o tak pięknej, surowej i prawdziwej powieści. Nie jest łatwo odłożyć ją z powrotem na półkę z przeczytanymi książkami, nie czując ciężaru na sercu, bo to, co zostało powiedziane, wydarzyło się naprawdę, dotyczy nas, a mimo to nie byliśmy tego świadomi, bo nigdy nie mówiono o tym wystarczająco dużo. Tragarki były prawdziwymi kwiatami,  kwiatami skalnymi, jedynymi, które mogły rosnąć w tych niedostępnych, górskich otchłaniach. Łagodne, kochane, jednym słowem kobiece. Szarotki alpejskie, którym powinniśmy złożyć hołd. 


Tytuł : "Skalny kwiat"

Autor : Ilaria Tuti

Wydawnictwo : Sonia Draga

Data wydania : 16 czerwca 2021

Liczba stron : 304

Tytuł oryginału : Fiore di roccia 

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 


 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger