"Koronkarka" Laura Frantz

Czy pamiętacie książkę "Przeminęło z wiatrem" albo kultowy już dziś serial "Północ południe "? Czy podobnie jak ja, z otwartymi ustami śledziliście losy Orriego Maina i Georga Hazarda lub też wzruszaliście  się losami młodej i pięknej Scarlett O Hara? Jeśli tak to koniecznie musicie przeczytać najnowszą książkę Laury Frentz "Koronkarka". Za sprawą tej powieści przeniesiecie się w czasie. Znowu staniecie się ciekawymi świata nastolatkami, którzy poprzez właśnie takie książki poznają to co ich otacza. Choć fabuła tej powieści jest fikcyjna tak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mogła się kiedyś wydarzyć, szczególnie że wielu jej bohaterów istniało naprawdę i na stałe zapisali się w podręcznikach do historii . Jeśli lubicie połączenie powieści historycznych z fikcja literacką, fascynują was czasy wojny secesyjnej i koronkarstwo,  to polecam. Myślę ,  że dacie radę przeczytać na jednym posiedzeniu.

Panna Elisabeth Lawson uważa małżeństwo tylko za rodzaj umowy. Jej ojciec, zastępca gubernatora – tym bardziej. Już nawet wybrał jej narzeczonego. Kiedy jednak wypisuje się z odpowiedzialności za życie córki, a kolonialny Williamsburg zaczyna wrzeć w przededniu rewolucji amerykańskiej, Elisabeth ogląda życie w zupełnie innym świetle.


Od zawsze się uważało, że to Europa ma najbogatsza, a jednocześnie najbardziej krwawą historię. Choć naukowcy udowodnili, że człowiek wywodzi się z kontynentu afrykańskiego, tak to właśnie kraje europejskie uznawane są za kolebkę  cywilizacji. To ziemie Niemiec, Francji czy Polski widziały większość wojen, chłonęły krew poległych i nosiły sztandary zwycięzców. Orane  były  podeszwami wojskowych butów i gąsienicami czołgów. Można śmiało powiedzieć, iż Europa widziała już wszystko. Więc jeśli historia starego kontynentu jest już wam dobrze znana i macie ochotę na coś świeżego, to polecam przenieść się za ocean, aż do Stanów Zjednoczonych. Historia tego kraju jest równie fascynująca,  choć zdecydowanie spokojniejsza.  Najważniejszym konfliktem zbrojnym, który rozgrywał się bezpośrednio na terenie USA była wojna secesyjna. Mało  kto z nas zdaje sobie sprawę, że kilkadziesiąt lat wcześniej,  w 1812 roku, Amerykanie prowadzili inną, równie ważna wojnę,  zwana Wojna Jamesa Madisona.  Przyczyn tego konfliktu było wiele , niekorzystne ceny na towary amerykańskie w Wielkiej Brytanii, chęć zniszczenia przez Stany Zjednoczone brytyjskich kolonii , problemy z ludnością indiańska podsycane  przez angielskich szpiegów czy ustawa o embargu  z 1807 roku, zniesiona  kilka lat później przez samego Madisona. Akcja niniejszej powieści rozgrywa się w przededniu tego wielkiego , choć nieco zapomnianego, konfliktu zbrojnego. Poznajemy Elisabeth Lawson, córkę gubernatora Wiliamsburga, jedną z najbardziej pożądanych panienek w okolicy. Szybko okazuje się iż miasto jest bastionem anty brytyjskich rewolucjonistów, którzy stają się zagrożeniem dla prawowitej władzy. Ojciec dziewczyny zmuszony zostaje do ucieczki i wraz z resztą poddanych króla Jerzego, ukrywa się na cumujący w pobliskim mieście statku. Elisabeth, która czeka na powrót cieszącej się złą sławą matki, postanawia nie iść w ślady ojca i bierze sprawy we własne ręce. Szybko zmienia imię na Liberty i, choć nadal pełna wątpliwości, postanawia stanąć po stronie buntowników. Kiedy jej dom zostaje napadnięty i ograbiony, kobieta wraz z pokojówką, znajdują schronienie w Ty Mawr, pięknej posiadłości jednego z walijskich osadników. Kobieta szybko pada ofiara fascynacji zarówno dworem jak i jego właścicielem. Jedyne co trzyma ją przy zdrowych zmysłach to fakt, iż Noble Rynally, jest jednym z najważniejszych rewolucjonistów. Oczywiście jest również jej narzeczony, nałogowy hazardzista, dla którego ważniejsze są karty niż miłość czy polityka. Moim skromnym zdaniem mężczyzna ten nie zauważył by zdrady swojej narzeczonej, nawet gdyby jego rogi robiły głębokie dziury w suficie. W powieści oprócz głównych bohaterów, pojawiają się również postacie historyczne, które tworzą unikatowe tło dla całej powieści. Znajdziemy tutaj chociażby Georga Waszyngtona czy znanych dowódców wojskowych, którzy zasłużyli się podczas wojny amerykańsko-angielskiej. Choć sama wojna stanowi kanwę całej powieści, tak autorka postanowiła temat ten potraktować lekką ręką. Nie dostaniemy tutaj lekcji historii, książki przypominającej podręcznik czy też encyklopedię. Frantz wymyśliła fabułę romansu i umiejscowiła go w historycznych realiach, a nie na odwrót. Dlatego nawet jeśli nie jesteście wielbicielami historii, bitew czy polityki, to myślę że ta książka przypadnie wam do gustu, gdyż jest doskonale wyważona. 

Większość romansów historycznych ma to do siebie, iż są przewidywalne. To samo można powiedzieć o reszcie książek autorki czy powieściach jej konkurentek. Mało tego, przyznam się bez bicia, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z romansem, który byłby zbudowany na innym schemacie niż : dwoje młodych się poznaje, zakochują się w sobie, ze względu na okoliczności muszą się rozstać by pod sam koniec książki doszło do ponownego, wielkiego i pełnego zjednoczenia połączonego z happy endem. Właśnie tego oczekują czytelniczki : miłości od pierwszego wejrzenia, problemów, dramatów i cudownego rozwiązania. Oczywiście duża część z nich pragnie również sporej dawki erotyki, jednak biorąc pod uwagę w którym roku, i w jak purytańskim kraju, rozgrywa się fabuła tej powieści, o jakimkolwiek seksie możemy zapomnieć. Takie rzeczy dzieją się za zamkniętymi drzwiami, zasłoniętymi kotarami i zgaszonych świecach. O tym, że bohaterowie mieli upojną noc, możemy dowiedzieć się dziewięć miesięcy później. Jednak choć seksu tutaj nie ma a czułości jest jak na lekarstwo, to miłości, zauroczenia i fascynacji mamy dużo, momentami nawet nadmiar. Od samego początku wiemy iż nasi główni bohaterowie, Elisabeth i Noble, czują do siebie miętę. Równie łatwo możemy przewidzieć jak potoczą się ich losy.W tej powieści nie jest ważny ani początek ani zakończenie, lecz to co w środku, to przez co będą musieli przejść nasi bohaterowie, zanim będą mogli być razem. A wierzcie mi przeciwności losu jest tutaj bardzo wiele. Po pierwsze czasy, w których toczy się akcja powieści, niezbyt służą romansowaniu. Mężczyźni wybierają się na wojnę, część z nich się ukrywa czy żyje w konspiracji, ci którzy do tej pory byli przyjaciółmi stają się wrogami, a wrogowie zaczynają nam pomagać. Czasy są tak niespokojnie, że nie wiadomo z której strony nastąpi śmiertelne uderzenie. Drugą rzeczą, która utrudnia naszym bohaterom spokojne randkowanie jest fakt, że na początku stali po dwóch stronach barykady : ona jako córka człowieka wiernego królowie Wielkiej Brytanii, on - rewolucjonista, który dąży do tego by zniszczyć dotychczasowy porządek. Choć Elisabeth bardzo szybko odwróciła się od ojca i swoich dotychczasowych poglądów (moim zdaniem zbyt szybko, co sprawiło że w moich oczach była naiwną siksą), to jej kolejne posunięcia, jak chociażby szpiegowanie swoich bliskich i przyjaciół, nadal nie czyniły z niej osoby godnej zaufania. Problemów jakie mieli bohaterowie było jeszcze wiele (śmierć siostry Nobla, utrata dziedzictwa przez Elisabeth, zdrada najbliższych, bojaźliwa pokojówka) i wszystkie one miały wpływ na ich związek bądź też jego brak. 

Amerykanie, może niekoniecznie ci dzisiejsi lecz z początku osiemnastego wieku to na pewno, byli ludźmi bogobojnymi, wierzącymi i dbającymi o wszelką tradycję, szczególnie w stanach południowych. Zresztą podział na chrześcijańskie południe i wyzwoloną, postępową północ, funkcjonuje do dziś. Dlatego też cieszę się iż autorka w swojej książce nie zapomniała o Bogu. Odgrywa on bowiem bardzo ważną, jeśli nie najważniejszą rolę w życiu naszych bohaterów. Elisabeth się modli o wszystko : o miłość, zdrowie, szczęście oraz za wszystkich swoich najbliższych. Dziękuje za jedzenie, które pojawia się na jej stole, ubrania które może nosić czy dach pod którym śpi. To właśnie Bóg daje jej nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Muszę przyznać iż to właśnie ta wiara sprawiła, że do końca nie zwątpiłam w wiarygodność Liberty. Musicie pamiętać, iż ta kobieta nie urodziła się sprzątaczką czy nawet mieszczanką. To córa z wielkiego, szanowanego i bogatego domu, której w przeszłości niczego nie brakowało, która sama nie musiała nic robić, gdyż wszystko miała przynoszone na złotej tacy. Takie osoby, kiedy tracą swój dotychczasowy status i pieniądze, zazwyczaj staczają się na samo dno. W przypadku Liberty było jednak inaczej. Nie kajała się, nie chodziła od drzwi do drzwi prosząc by ktoś ją przygarnął, tylko postanowiła wziąć sprawy wy własne ręce, w których miała zresztą fach-koronkarstwo. Dziewczyna święcie wierzyła, że to Bóg pokazał jej właściwą drogę, na której dodatkowo postawił życzliwych i skorych do pomocy ludzi. Myślę, że czytając takie powieści nawet ateiści przez chwilkę się zastanowią czy nie warto się nawrócić. Oczywiście żartuję, gdyż wiara ma mało wspólnego z literaturą, jednak lubię kiedy rzeczywistość jest odwzorowywana w najdrobniejszych szczegółach a nie da się ukryć, iż młoda angielka, córka kolonialistów, zdecydowanie musiała być bogobojną purytanką. 

Do tej pory przeczytałam kilka romansów historycznych i zawsze chętnie do nich wracam. Książek pani Frantz również kilka wpadło w moje ręce i choć nie jest to literatura wysokich lotów, tak jeśli akurat wybieracie się na urlop i macie ochotę na odpoczynek przy książce, to serdecznie polecam. Jeśli zainteresuje was temat koronkarek sięgnijcie również po powieść Jocelyn Green pod tytułem "Schronienie", która jest nietypową kontynuacją niniejszej książki. A jeśli macie ochotę skosztować prawdziwego walijskiego masła lub też "łaciatego chleba" to autorka zadbała o to, by przepis na ich sporządzenie również znalazł się w książce. Ja co prawda nie wiem czy kuchnia wyspiarska należy do światowej czołówki, jednak ich literatura niewątpliwie osiągnęła szczyty. Polecam. 


Tytuł : "Koronkarka"
Autor : Laura Frantz
Wydawnictwo : Dreams
Data wydania : 24 wrzesień 2019
Tytuł oryginału : The Lacemaker

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
 
 


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

3 komentarze:

  1. Dawno nie czytałam romansu historycznego. Od czasu do czasu do nich wracam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Romans historyczny ma swój specyficzny klimat, więc chętnie po nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie to są moje klimaty!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger