"Odeszło zostało" Jennifer Croft

 Nie wiem czy wiecie ale Jennifer Croft zaczęła tę książkę jako fikcję i pisała ją po hiszpańsku, a następnie przepisała już jako pamiętnik w języku angielskim.I, jak sama przyznaje, żadna z tych wersji nie jest tłumaczeniem. "Odeszł zostało" to wyśmienita mała książka, wypełniona kolorowymi fotografiami, głównie migawkami, które Croft i jej matka robiły przez lata. Nagłówek na początku książki to cytat z  Henriego Cartier-Bressona: „My, fotografowie, zajmujemy się rzeczami, które nieustannie zanikają, a kiedy znikną, nie ma na ziemi żadnego urządzenia, które mogłoby sprawić, że powrócą”.

Przejmująca osobista historia opowiedziana słowem i obrazemSiostry Amy i Zoe dorastają w szczęśliwej rodzinie w Oklahomie. Są zdolne, inteligentne, otwarte na nowe wyzwania i… nierozłączne.Kiedy młodsza, Zoe, zaczyna chorować, uczą się i bawią w domu, dużo czytają i poznają nowe języki – Amy rosyjski, Zoe ukraiński. Amy fotografuje.Dziecięcy świat zderza się z dramatyczną diagnozą nowotworową Zoe. I wtedy siostry oddalają się od siebie. Amy dorasta zbyt szybko. Przeżywa tragedię pierwszej miłości i wyjeżdża z rodzinnego domu, żeby uczyć się w college’u. Nie opuszcza jej traumatyczne poczucie odpowiedzialności za siostrę. Próbując unieść to wszystko, decyduje się na radykalny krok....Jak poradzi sobie z tym w dalszym życiu? 


"Odeszło zostało" gatunkowo identyfikowana jest jako „pamiętnik”, ale książka napisana została w trzeciej osobie i opowiada o losach Amy, oraz jej młodszej siostry Zoe. Muszę przyznać, że pierwszy raz zdarzyło mi się trafić na książkę na poły autobiograficzną, której autor nie posługuje się swoim prawdziwym imieniem. Pewnie dlatego na początku traktowałam tę książkę jak fikcję literacką i musiałam sobie przypominać, że tak naprawdę opowiada o prowdziwych ludziach.  Pierwszy (nienumerowany) rozdział zatytułowany jest: „Ich mama przygotowuje ich na wszystkie możliwe katastrofy, które mogą się kiedykolwiek wydarzyć”. Znajdujemy się w kuchni. Dziewczynki jedzą płatki Cheerios ich mama na głos czyta nagłówki z gazet. Na pierwszy rzut oka widzimy spokojny, wręcz sielankowy obrazek, jednak jako doświadczeni czytelnicy czujemy, że gdzieś za rogiem czai się katastrofa. Właśnie takie jest pisarstwo Croft, nic tutaj nie jest jednoznaczne, nie jest takie jakim powinno być. Autorka tworzy swoje powieści wielowymiarowymi i podatnymi na interpretację. Zdecydowanie nie jest to lektura, którą wpuści się jednym, a wypuści drugim uchem. 

Pisząc recenzje rzadko skupiam się na autorkach książek, jednak w przypadku powieści pseudo biograficznych jest to konieczne. Postać Croft zainteresowała mnie dlatego iż w Polsce zrobiło się o niej głośno za sprawą tłumaczenia powieści Olgi Tokarczyk na język angielski. Serio, nawet to, że zdobyła nagrodę Bookera, nie odbiło się aż takim echem. Croft dorastała w Tulsie, w stanie Oklahoma, gdzie rozpoczęła studia na University of Tulsa w wieku  15 lat. Po uzyskaniu tytułu licencjata , w 2001 r., rozpoczęła naukę języka polskiego na University of Iowa, gdzie uzyskała tytuł magistra z tłumaczenia literackiego. Przez dwa lata mieszkała w Polsce na stypendium Fulbrighta. W jednym z wywiadów powiedziała: „język polski zawsze był dla mnie j akademickim i zawodowym narzędziem,dlatego staram się wracać do Krakowa czy Warszawy przynajmniej raz w roku, aby się nie stępiło”. Hiszpańskiego nauczyła się w Buenos Aires. Tłumaczy również z języka ukraińskiego, którego nauczyła się od korepetytora, uczącego ją i jej siostrę (czyli Amy i Zoe) w domu, w Tulsie . Choć nigdzie nie jest to wyraźnie napisane to zakładam że niniejsza powieść choć opowiadana w trzeciej osobie , jest pamiętnikiem. Wydarzenia, które miały miejsce w życiu Jennifer, przytrafiły się również Amy  : obie wstąpiły  do UofT mając zaledwie 15 lat , zdobyły„największą na świecie nagrodę tłumaczeniową w Londynie” 1 czerwca 2018 r. oraz wiele innych rzeczy.  Pozwala mi to wierzyć , że Jennifer jako dziecko również pojechała do Camp Waluhili (kooedukacyjny obóz młodzieżowy w Stanach), który jej siostra miała guz mózgu oraz że "flirtowała" z alkoholem, od momentu kiedy mogła go legalnie  kupić. Wszystko to oczywiście niewiele mówi o książce, która w krótkich rozdziałach - niektóre mieszczą się w zaledwie jednym paragrafie- opowiada o dzieciństwie sióstr w Oklahomie. Poznamy tutaj ich rosyjskiego korepetytora, w którym obie dziewczyny były zakochane i który w niewytłumaczalny sposób popełnił samobójstwo (chociaż na pewnym poziomie samobójstwo jest zawsze niewytłumaczalne). Autorka opowiada o guzie  mózgu Zoe, z którego nigdy się całkowicie nie wyleczyła oraz o paranoi ich matki oraz jej strachu przed nadciągającą katastrofą. Dużo miejsca jest również poświęcone miłości Amy do języka. 

Geniusz tej książki polega na tym, jak autorka podchodzi do ciężkich tematów (tajemnice rodzinne, choroby psychiczne, tragedie) poprzez naprawdę innowacyjny i zachwycający format winiet przeplatanych wspaniałymi, pełnokolorowymi zdjęciami. Croft nakłada wtedy punkt widzenia bohaterki (za pomocą krótkich historii  opisujących wydarzenia ) na swój własny  (poprzez zdjęcia i komentarze do nich, gdy pisze książkę) tworząc szeroką perspektywę. Tekst i zdjęcia  obejmują się  swoimi metaforycznymi  ramionami w wielkim uścisku. Croft  pozostawia czytelnikowi dużo miejsca (i zaufania) na wypełnienie luk między postaciami , a także na przeanalizowanie własnych doświadczeń na temat tego, w jaki sposób zbliżamy się do innych ludzi. Robiąc to powieść wzbudza w nas współczucie, cierpliwość i akceptację. Dla kogoś, kto poświęcił ogromną ilość czasu i energii na przeprogramowanie starych wzorców z rodziną, na odbudowę relacji, na tłumaczenie i łączenie doświadczeń, "Odeszło zostało" sprawiło, że ​​czuję się o wiele mniej samotna.  Autorka przypomniała jak ważna jest ciężka praca i refleksja, jaką w nią wkładamy. 

 Pamiętnikowy styl Croft momentami wydaje się  zbyt łatwy,  tłumaczenia są przeplatane przez narrację w prosty sposób, który z perspektywy czasu jest zdegradowany do ekonomicznych  winiet. Miłość do języka, którą zaszczepia w opowieści i dobór słów, jej zdolność do nasycania ich cielesnymi wrażeniami przypomina mi to, co powiedziała Audre Lorde, że poezja jest najbardziej wywrotowym zastosowaniem języka, ponieważ próbuje dokonać zmiany  w ludziach. Poetyka codzienna, którą Croft zastosowała w  "Odeszło zostało", jest na tyle subtelna, że z pewnością zainspiruje przyszłych filologów, a przynajmniej niedzielnych lingwistów.  Zdecydowanie polecam. 

 

Tytuł : "Odeszło zostało"

Autor : Jennifer Croft

Wydawnictwo : Literackie

Data wydania : 24 marca 2021

Tytuł oryginały : Homesick  

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  





 

 

 

2 komentarze:

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger