"Ostatnie instrukcje" Nir Hezroni

Dla tych, którzy śledzą mój blog, nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że debiutancka książka Nira Hezroniego pod tytułem "Trzy koperty" była jedną z najlepszych, najbardziej wciągających i trzymających w napięciu powieści 2018. Tym razem jest za wcześnie by móc to samo powiedzieć o "Ostatnich instrukcjach", jednak wszystko jest na dobrej drodze by tak się stało. Hezroni dokończył to co zaczął w pierwszym tomie i zrobił to w jeszcze lepszym, bardziej dramatycznym wykonaniu. Poniższa książka to doskonała literatura akcji z elementami thrillera szpiegowskiego. To również ciekawe studium nad umysłem psychopaty i krytyczna analiza działalności organizacji rządowych i militarnych. Kolejny raz jestem na tak i cieszę się, że autor pozostawił lekko uchyloną furtkę, która daje nam nadzieję na kolejne tomy.

Agent 10483 budzi się w szpitalu po dziesięciu latach przebywania w stanie śpiączki. W jednej chwili wszystko sobie przypomina i postanawia zemstę na Organizacji, dla której zabijał niewinnych ludzi, a która go potem zdradziła. Realizuje wizję krwawej wendety, nie licząc się z tym, ile osób zginie, zanim on dotrze do swoich mocodawców. Również na tych, którzy wysłani zostali w celu powstrzymania go, czyhają liczne zasadzki. Rozpoczyna się gra o wszystko pomiędzy pracownikami Organizacji a psychopatycznym byłym agentem.

Proszę państwa, muszę przyznać, że już dawno nie czytałam tak wciągającej i uzależniającej książki. Co prawda już w "Trzech kopertach" dostałam przedsmak możliwości autora, jednak to co mi zaserwował w bezpośredniej kontynuacji, przerosło wszystkie moje wyobrażenia.  Kolejny raz spotykamy się z agentem 10483, lecz tym razem jest on bardziej niebezpieczny, zdesperowany i pałający żądzą zemsty. Od samego początku czytelnik wie, że stanie się coś strasznego, że maszyna do zabijania została wprawiona w ruch i nikt ani nic nie zdoła przed nią uciec. Na pewno większość z was na jakimś etapie swojego życia grała w gry komputerowe. Lub może macie w domu lubiących tę rozrywkę nastolatków? Większość gier akcji zbudowanych jest na podobnym schemacie. Wcielamy się w rolę superbohatera, który ma konkretne zadania do wykonania za które na końcu dostanie nagrodę. Zazwyczaj skazani jesteśmy sami na siebie, naszą zręczność a często i inteligencję. Ułatwieniem jest fakt posiadania nieskończonej ilości żyć oraz możliwość zapisywania swoich postępów, by w razie niepowodzenia móc wczytać grę. Bohater "Ostatnich instrukcji" również jest sam przeciwko całemu światu, również ma zadanie do wykonania i musi obmyślić plan jak tego dokonać. Autor obdarzył go całym arsenałem cech, umiejętności i zdolności, które sprawiają że bliżej mu do Boga niż zwykłego śmiertelnika. Jednak tym co go nie wyróżnia spośród tłumu jest posiadanie tylko jednego życia, które musi zachować by osiągnąć swój cel.
10483 jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych książkowych protagonistów. Pewnie się zastanawiacie, jak można polubić psychopatę, a na dodatek seryjnego mordercę? Terrorystę? Powód jest jeden, zadziałała moja zdolność empatii. Choć nie pochwalałam czynów Gabriela, tak byłam w stanie zrozumieć pobudki, które nim kierowały. Rozumiałam jego żądzę zemsty i wierzyłam, że to system uczynił go mordercą a nie natura czy genetyka.

10483 jest niebezpieczny, ponieważ jest niezwykle inteligentny i posiada ogromną wiedzę. Na dodatek został odpowiednio wyszkolony. I ma motywację. To jedna z tych osób, które nie cofną się przed niczym w drodze do celu, które nie odpuszczają tylko szukają alternatywnych sposobów, jeśli coś nie poszło zgodnie z planem. 10483 lubił planować. Jego umysł działał na najwyższych obrotach. Chemia, matematyka, technika, mechanika czy inżynieria nie miały przed nim żadnych tajemnic. Był człowiekiem złotą rączką, wszystkowiedzącym mścicielem, zdesperowanym, ambitnym katem. Oczywiście momentami miałam wrażenie, że wszystko przychodzi mu zbyt łatwo. Po dziesięciu latach leżenia w śpiączce , praktycznie z dnia na dzień wrócił do normalnego życia, w kilka tygodnie, bez praktycznie żadnej rehabilitacji, zaczął znowu chodzić a nawet biegać. Bardzo szybko przyswoił sobie nowinki techniczne. To na co inni potrzebują lat jemu zajęło tydzień a często i kilka godzin.
Jest w tej książce jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. 10483 próbował popełnić samobójstwo i wskoczył pod jadący samochód. Co prawda udało się go odratować, jednak niemożliwa była jakakolwiek identyfikacja ze względu na zmasakrowaną twarz, która musiała przejść rekonstrukcję. Widziałam w swoim życiu ludzi, którzy przechodzili podobne operacje. Choć nasza medycyna plastyczna jest na bardzo wysokim poziomie, to do tej pory nie udało się wyeliminować zbliznowaceń. Jeśli nasz agent miał całkowicie zniszczone powłoki skórne i połamane kości, jego twarz po operacjach musiała być bardzo charakterystyczna. Dziwi mnie więc dlaczego nikt nie zwracał na niego uwagi? Przecież jesteśmy wzrokowcami, jeśli ktoś by mi podał zdjęcie oszpeconego człowieka to bym pamiętała, że go widziałam kilka dni wcześniej. Gabriel powinien być rozpoznawany wszędzie : na lotniskach, barach, sklepach a szczególnie w małych boliwijskich miejscowościach.
Zastanawiałam się również jakim cudem ktoś tak skrzywiony psychicznie, do granic zdesperowany i z maniakalną osobowością mógł zdobyć pracę agenta. Przecież my, obywatele wierzymy, że nad naszym bezpieczeństwem czuwają doskonale wyszkoleni, lojalni i "zdrowi" pracownicy służb porządkowych. Co prawda autor próbował skorzystać z wątku "wprowadzenia" 10483 w szeregi Organizacji, jednak szybko z tego pomysłu zrezygnował. I został nam tak luźno zwisający koniec. A może to jedna z tych furteczek do następnego tomu?

Czytając tę książkę zastanawiałam się nad rolą różnych organizacji rządowych. Wiadomym jest , że Nir Hezroni ma za sobą pracę w wywiadzie a jego książkowa "Organizacja" to synonim izraelskiego Mossadu.Autor pokazuje nam jakie możliwości mają agendy rządowe, jakimi środkami dysponują i do czego może doprowadzić brak kontroli. "Organizacja" jest wszechmocna, ma dostęp do najnowszych technologii, pracują dla niej największe umysły i najzdolniejsi naukowcy. Tutaj nie ma barier i granic, nieznane jest pojęcie etyki. "Organizacja" nie szanuje ludzi, może z nimi zrobić co chce, nawet dobrać się do ich umysłów. Ten element science fiction, z którego skorzystał Hezroni, czyli "sterowanie zachowaniem człowieka" za pomocą różnych substancji, wydaje mi się bardzo bliski rzeczywistości. Każdy z nas zna serum prawdy, skąd mamy wiedzieć , że nie wymyślono innych podobnych substancji, które mogę kontrolować nasze zachowanie? Hezroni przestrzega nas przed zbytnią ingerencją w ludzki umysł i wszechmocą organizacji rządowych. Scenariusz samotnego mściciela jest niestety jak najbardziej aktualny i wszystko idzie w kierunku jego spełnienia. 

"Ostatnie instrukcje" to książka, która cały czas trzyma nas w napięciu. Czyta się szybko, rozdziały są krótkie i dynamiczne a przeskakiwanie z postaci na postać zrobione zostało z wprawą i nie wprowadza chaosu. Autor umie pisać, robi to sprawnie i z wyczuciem. Książka nie jest przegadana, akcja wynika z reakcji i na odwrót, cały czas coś się dzieje i choć momentami bywa to naciągane, to tym razem byłam w stanie to wybaczyć. Mam wielką nadzieję, że Hezroni ma więcej pomysłów i że to nie koniec tej wspaniałej przygody. Nie czekajcie tylko róbcie michę popcornu, zaopatrzcie się w awaryjne orzeszki i duży kubek kawy i czytajcie. Gorąco polecam. 



Tytuł : "Ostatnie instrukcje"
Autor : Nir Hezroni
Wydawnictwo : Media Rodzina
Data wydania : 7 listopada 2018
Liczba stron : 320
Tytuł oryginału : Last Instructions



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
https://mediarodzina.pl/index.php



Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger