"Broken Knight" L.J Shen

 Wow. Muszę przyznać, że troszkę mi zajęło wzięcie się za recenzowanie tej książki. Mój tata, czytelnik, krytyk, człowiek wykształcony i jak lubi o sobie mówić "światowy" , kiedyś mi powiedział, że najważniejszą funkcją książek, jest wzbudzenie w nas uczuć i wyzwalanie emocji. On kochał poezję, której ja z kolei nie rozumiem. Od małego myślałam, że tylko literatura uważana za ambitną, może nas poruszyć. Jednak im więcej czytałam tym bardziej zaczęłam się otwierać na inne, bardziej "popularne" gatunki. Czytałam horrory i kryminały, powieści historyczne i obyczajowe, a ostatnio nawet wzięłam się za literaturę erotyczną i romansy. I wam coś powiem. To właśnie to ostatnie wyzwalają we mnie najszerszą gamę uczuć. Nie wielkie słowa z nagradzanych dzieł literatury pięknej lecz proste, zwykłe zdania z powieści dla kobiet. A dlaczego? Moim zdaniem dzieje się ta ponieważ książki te są uniwersalne, opowiadają o wydarzeniach, które mogłyby zdarzyć się każdemu, dzięki czemu łatwo jest je zrozumieć. A jeśli coś rozumiemy to jesteśmy w stanie współodczuwać. W przypadku "Broken Knight" tej empatii poczułam bardzo dużo. 

Nie wszystkie historie miłosne są pisane na różowym papierze. Ta opowieść miałaby podarte strony, brakujące akapity i słodko-gorzkie zakończenie.
Ona – Luna Rexroth, otoczona przyjaciółmi, słodka, opiekuńcza, troskliwa… ale fałszywa. Sprawia wrażenie potulnej i niepozornej, lecz tak naprawdę dokładnie wie, czego chce i kogo pragnie.
On – Knight Cole, uwielbiany futbolista, śmiały i odważny, rzuca na kolana jednym spojrzeniem, ale jego oczy wciąż są skierowane wyłącznie na Lunę.
Kiedyś chłopiec z domku na drzewie pokazał Lunie, w jaki sposób przeklina się w języku migowym. Nauczył ją się śmiać. Dzięki niemu zrozumiała, jak piękne może być życie i jak słodka jest miłość.
Teraz Luna nie jest już jednak tym, kim była. Nie potrzebuje niczyjej ochrony. Knight będzie musiał zrozumieć, że nie wszyscy rycerze mogą być bohaterami. Jak tych dwoje poradzi sobie z podkręconą piłką, którą właśnie rzuca im los? 



Muszę przyznać, że książka L.J Shen (druga część cyklu All Saints High") była jedną z bardziej emocjonujących, grających na uczuciach i szokujących książek na jakie kiedykolwiek trafiłam. Choć z reguły nie płaczę podczas czytania (po prostu tego nie czuję i/oraz nie chcę pobrudzić stron) lecz tym razem nie mogłam się powstrzymać. Pewnie nie raz zdarzyło wam się płakać z rozpaczy, bezsilności, smutku czy chociażby ze złości. Mnie to właśnie spotkało podczas czytania tej książki. Łzy lały się strumieniami a ręce same wędrowały do ust by jak zakryć zanim  wydobędzie się z nich szloch. Czytałam i płakałam, płakałam i czytałam czekając na światełko w tunelu, które na szczęście się pojawiło, jednak już pod sam koniec. To właśnie zakończenie sprawiło, że jeszcze raz uwierzyłam w to że życie, nawet po największych tragediach, toczy się dalej, że człowiek jest na tyle silną istotą, że jest w stanie przetrwać naprawdę wiele. No i kiedyś wyjdzie to ,wyczekiwane przez nas z utęsknieniem, słońce. Jednak najważniejszą lekcją jaką wyniosłam z tej książki to ta że życie należy po prostu przeżyć i to pełnią serca. Nikt nie jest w stanie nam obiecać, że po śmierci trafimy do nieba (lub do piekła), że reinkarnujemy czy po prostu staniemy się elementem wieczności. A co jeśli "dalej" nic nie ma? Jeśli wraz z naszą śmiercią kończy się cały wszechświat? Jeśli Kościół i inni się mylą i to wszystko jest jedną wielką iluzją? Oczywiście nie chcę nikogo przekonywać do porzucenia wiary, jednak "Broken Knight" sprawiła, że przypomniałam sobie mądrą doktrynę "carpe diem" i zamierzam się do niej stosować. Przynajmniej do kolejnej równie emocjonującej książki.

Pierwsza część cyklu "Pretty Reckless" rozśmieszyła mnie swoim tytułem. Nie mam pojęcia jak można nazwać faceta imieniem pretty, które jest w stu procentach kobiece , jeśli nie zniewieściałe. Tym razem autorka wymyśliła imię/przydomek które idealnie pasuje do głównego bohatera : Knight Cole, a dopisek "broken" dopełnia jego obrazu. Nasz szkolny footbolista przez większość czasu jest załamany, rozbity, pogrążony w otchłani. Ukrywa się za idealną fasadą, "samobiczując" się miłością do Luny.
Ciężko jest patrzeć na to jak jego dusza rozpada się pod ciężarem nieodwzajemnionej miłości i straty. Nasz bohater ewidentnie cierpi. Ponieważ jest nastolatkiem i jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co robi, od samego początku zaczęłam traktować go przez pryzmat uczuć macierzyńskich. Siła, odwaga, buńczuczność były jedynie maską pod którą skrywała się wrażliwość, smutek i emocje, z którymi nasz bohater nie wie jak sobie poradzić. Jedynym aspektem jego życia, który zawsze go uziemia, zawsze przywraca , jest Luna. Ona jest jego przejażdżką lub śmiercią. Jego na zawsze. Idealne dopasowanie do jego złamanego serca.

Luna Rexroth jest mała i spokojna, ale jednocześnie potężna. Jest "siłą" i wraz z rozwojem powieści rozwija własną moc, która sprawia że ze słabej istoty ewoluuje w tę, która chroni i troszczy się o innych.  Rozwój jej postaci w trakcie powieści jest fenomenalny, jeden z najlepszych  z jakimi się spotkałam . Luna nie tylko staje się mądrzejsza lecz jednocześnie bardziej  wyemancypowana. Często w książkach new adult to mężczyzna musi być tym bohaterem alfa ,w "Broken Knight" nie ma dominacji płci i bardzo mi się to podobało. Luna zdaje sobie sprawę, że dynamika władzy między nią a Knightem nie jest właściwa, podejmuje trudne i dojrzałe decyzje za nich obojga, które nie zawsze są dobrze odbierane, ale mimo to są potrzebne. Wprost zakochałam się w osobie, którą staje się Luna, w bohaterce którą jest dla swojej rodziny, i miłości, którą emanuje dla wszystkich wokół niej. Pełni istotną rolę, która jest potrzebna wszystkim w tej książce.

"Broken Knight" nie jest łatwą i prostą historią, do przełknięcia w jeden wieczór. Już na wstępie autorka wzięła do ręki tępy nóż i zaczęła kroić nim moje serce na cienkie plasterki. W pewnym momencie złapałam się na tym , że ryczałam jak bóbr. Jednak będzie niesprawiedliwością jeśli powiem, że jedyne uczucia jakie wywołała we mnie ta książka to : ból, rozpacz i smutek. Owszem przeważały, jednak pojawiły się inne.  Choć powieść jest bardzo depresyjna i wzruszająca to tak naprawdę traktuje o uzdrowieniu i jest pełna nadziei. To historia, która pokazuje nam, że nawet w najciemniejszych momentach naszego życia, jest szansa na lepszy dzień w przyszłości, jeśli otoczysz się tymi, których kochasz.To historia, w której życie toczy się dalej, nawet jeśli tego nie chcemy, i że musimy jak najlepiej wykorzystać każdą chwilę, ponieważ wieczność nie jest prawdziwa. W końcu to wszystko się kończy, więc musimy żyć każdą chwilą, każdego dnia troszcząc się o tych, których kochamy. 


"Broken Knight" to jedna z tych książek, których żadna recenzja nie poleci wystarczająco, nie odda tego co powinna. Jest to jedna z tych książek, które musisz po prostu komuś podarować i powiedzieć : przeczytaj, nie pożałujesz.  "Broken Knight" to niepokój i zawód miłosny a jednocześnie  miłość i radość oraz błaganie, abyśmy mieli dobrze przeżyte życie. To opowieść o poszukiwaniu bratniej duszy i nauce akceptacji wad naszych partnerów i przyjaciół. Owszem, są chwile ciemności ale są one zwalczane przez światło księżyca. I chociaż płakałam, pod koniec tej książki poczułam się spokojna.Zdecydowanie polecam . 


Tytuł : "Broken knight"

Autor : L.J Shen

Wydawnictwo : Kobiece

Data wydania : 14 kwietnia 2021

Liczba stron : 440

 

Tę oraz wiele innych książek dla kobiet znajdziecie na półce księgarni internetowej :
https://www.taniaksiazka.pl/
 

 

 

3 komentarze:

  1. Wprawdzie nie cierpię takich okładek ale najważniejsza jest treść, więc może kiedyś przeczytam tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba raczej się tym razem nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, nazywam się Greta Icardi z USA, chcę podzielić się niesamowitym doświadczeniem z wszechmocnym dr Adeleke, mój mąż Greg złożył pozew o rozwód Byłem naprawdę zdruzgotany Płakałem dzień i noc każdego dnia powiedziałem jednemu z moich przyjaciół sytuacji i powiedział mi o potężnym zaklinaczu Dr Adeleke, czułem się trochę sceptycznie, ale postanowiłem spróbować, zrobiłem wszystko, o co mnie prosił i obiecał mi wynik w ciągu 24 godzin, a następnego ranka zaskoczyłem moją wielką niespodzianką to to Greg na kolanach błagał mnie, abym mu wybaczył i ponownie go zaakceptował. Jestem bardzo szczęśliwy dzięki dr Adeleke, który może również pomóc w skontaktowaniu się z aoba5019@gmail.com / WhatsApp +27740386124. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger