"Sowniki" Kamila Bryksy

 Każde miasto, miasteczko, wieś ma swoje małe miłości, wielkie tragedie, rodzinne tajemnice i zbiegi okoliczności, które prowadzą do długo wyczekiwanego szczęścia. Większość z nich jest podobna bo i ludzie są podobnie. Tak samo kochają, nienawidzą, opłakują. Jednak nie każdy autor jest w stanie przenieść atmosferę tych dramatów na strony książki. Skondensować ludzkie życie na niespełna 300 stronach. Kamili Bryksy się to  udało i muszę przyznać iż jestem pod wrażeniem, gdyż jest to debiut literacki. W "Sownikach" mamy wszystko to , czego oczekujemy od powieści obyczajowej z wątkiem tajemnicy. Choć nadal widać tu pewne niedociągnięcia tak całość czytało się dobrze a zakończenie utrzymało poziom. Wierzę, że z powieści na powieść autorka będzie jeszcze lepsza, a jej książki bardziej dopracowane i nieco mniej przewidywalne. Ale jak na wakacyjną lekturę, to nadaje się rewelacyjnie. 


Śmierć ukochanej żony w wyniku wypadku jest dla Bernarda końcem dotychczasowego życia. Od tamtej chwili nie potrafi stanąć na nogi. Pod wpływem impulsu wyjeżdża z Białegostoku do rodzinnej wioski Weroniki – aby poznać jej bliskich, miejsca, w których dorastała, i choć przez chwilę poczuć się znów blisko niej…Pojawienie się mężczyzny w Sownikach wywołuje konsternację wśród mieszkańców. Mimo zaskoczenia opowiadają mu historie zaginięć kobiet, które wstrząsnęły przed laty lokalną społecznością. Bernard zaczyna podejrzewać, że żona celowo trzymała go z dala od rodzinnych stron. Czy naprawdę znał ją tak dobrze, jak mu się wydawało?

Sowniki to fikcyjna miejscowość na Podlasiu. Sama pochodzę z tamtych rejonów, moja mama urodziła się w Czarnej Białostockiej, więc mogę śmiało powiedzieć, że okolice Białegostoku znam jak własną kiszeń : i te małe miasteczka i większe, a nawet zapomniane przez ludzi i Boga kolonie, gdzie chodziło się na szaber i ogniska. Niestety w powieści Bryksy nie poczułam ducha Podlasia. Las to był las a nie wiekowa puszcza Knyszyńska, gdzie do tej pory znajdują się ostoje żubra. Jezioro to jeziora jakich wiele, a nie obrośnięte dzikimi paprociami leśne uroczysko. Nawet same Sowniki bardziej przypominają mazurski kurort agroturystyczny niż zwykłą podlaską miejscowość. Zabrakło mi trochę gwary, opisów oraz klaustrofobicznego klimatu. Pamiętam jak byłam mała i wychodziłam pobawić się z rówieśnikami pod blokiem, na ławeczce siedziały "baby" i gadały. I wiecie co? One tam siedzą do dziś, tylko to już następne pokolenie. Sama mentalność się nie zmieniła. Ludzie Podlasia nie lubią obcych, wtykają nosa w nie swoje sprawy a jednocześnie pilnują swoich. W książce Bryksy mieszkańcy Sowników byli otwarci, każdy miał coś do powiedzenia, chcieli pomagać, przypominali sobie tajemnice z przeszłości. Wiem, że było to potrzebne do pociągnięcia fabuły, jednak przez tą otwartość książka straciła na wiarygodności. Bernard powinien natrafiać na zamknięte drzwi, na opuszczane firanki. Wiatr powinien przynosić szepty a deszcz tajemnice. Podlasie w tej książce było takie zwykłe, choć w rzeczywistości jest pełne magii.

A sama zagadka i tajemnica? Tutaj poszło  dużo lepiej. Kiedy Bernard pojawił się w Sownikach szybko odkrył, że nie jest to zwykła podlaska miejscowość, lecz miejsce w którym giną kobiety. I tak się składa, że nie były one sobie obce, a trop prowadził do domu rodzinnego zmarłej żony naszego bohatera. W powieści pojawia się kilku bohaterów, którzy są jednocześnie narratorami i bardzo mi się to podobało, gdyż mogłam spojrzeć na historię z wielu różnych perspektyw. Tym sposobem dostałam pełny obraz wydarzeń . Najpierw zginęła matka Weroniki, potem jej znajoma, a na samym końcu (już w teraźniejszości) jeden z członków rodziny. Przez chwilkę myślałam, że w Sownikach, w lesie, żyje jakaś wiedźma, która porywa kobiety, wiecie taka nie do końca normalna "Szeptucha", potwór z wioskowych legend, ktoś kim straszy się dzieci jak są niegrzecznye Liczyłam na ten element mistyczny, choć wiedziałam , że go nie dostanę gdyż książka należy do gatunku kryminałów. Dlatego jak wreszcie zaczęłam bardziej racjonalnie podchodzić do tematu tych zaginięć to  bardzo szybko wszystko ułożyło mi się w logiczną całość. Nawet trochę za szybko. Już gdzieś w połowie książki przeczuwałam jaki będzie jej finał, jednak modliłam się do autorki, by jeszcze jakoś uratowała tę moją literacką niespodziankę. I chyba wymodliłam. Bo pod koniec dochodzi do dość  nieoczekiwanego zwrotu akcji, który ma wpływ na całą fabułę i kończy się zadowalającym finałem. Myślę, że inne zakończenie zepsułoby tę powieść.  

A sami bohaterowie? Tak naprawdę to dość mało o nich wiemy, gdyż autorka bardziej skupiła się na tym co robią niż na tym kim są . Bernard jest utalentowanym architektem, który po śmierci żony popada w depresję. Rezygnuje z pracy, pakuje walizkę i jedzie szukać rodziny ukochanej mając nadzieję, że mu to pomoże. Od samego początku wiemy, że mężczyzna również skrywa tajemnicę. Nie może dźwigać, boi się prowadzić samochód, towarzyszą mu lęki i spadki nastroju. Przyznam, że nie do końca wiem co było tego przyczyną. Niby autorka wspomniała o jakimś wypadku, jednak wydarzenie to zostało jedynie zarysowane.Reszta postaci to typowe karykatury : kolega z przeszłości, zdradzający żonę szwagier, zrzędliwy teść , ciekawska sąsiadka. Byli to bohaterowie raczej stereotypowi i mogliśmy przewidzieć ich zachowania. Jeśli miałabym wymienić jakąś cechę ich osobowości to byłoby mi naprawdę trudno. 

Jak tak czytam to co napisałam to wydaje mi się, że moja recenzja bardziej przypomina krytykę niż opinię. Troszkę szkoda, że tak wyszło ponieważ "Sowniki" naprawdę mi się spodobały. Była zagdaka, śledztwo, zwroty akcji i udane zakończenie. Więc czegóż chcieć więcej? Powieść Bryksy będzie wspaniałą lekturą dla ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z kryminałami. Nie jest ani zbyt mroczna, ani brutalna ani skomplikowana. W rzeczywistości bardziej przypomina obyczajówkę niż typowy kryminał. Więc jeśli macie ochotę na coś lekkiego do poczytania na hamaku to zdecydowanie polecam. A w autorkę wierzę i  będę śledzić dalsze postępy. 


Tytuł : "Sowniki"

Autor : Kamila Bryksy

Wydawnictwo : Kobiece

Data wydania : 14 kwietnia 2021

Liczba stron : 256

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 
 

 

 

 

1 komentarz:

  1. Cześć, nazywam się Greta Icardi z USA, chcę podzielić się niesamowitym doświadczeniem z wszechmocnym dr Adeleke, mój mąż Greg złożył pozew o rozwód Byłem naprawdę zdruzgotany Płakałem dzień i noc każdego dnia powiedziałem jednemu z moich przyjaciół sytuacji i powiedział mi o potężnym zaklinaczu Dr Adeleke, czułem się trochę sceptycznie, ale postanowiłem spróbować, zrobiłem wszystko, o co mnie prosił i obiecał mi wynik w ciągu 24 godzin, a następnego ranka zaskoczyłem moją wielką niespodzianką to to Greg na kolanach błagał mnie, abym mu wybaczył i ponownie go zaakceptował. Jestem bardzo szczęśliwy dzięki dr Adeleke, który może również pomóc w skontaktowaniu się z aoba5019@gmail.com / WhatsApp +27740386124. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger