Brak tytułu
Skasowany Pan Mercedes
recenzja książki Stephena Kinga "Pan Mercedes"
wyd. Albatros 2014
Ostrzeżenie dla fanów Stephena Kinga ( do których się
zaliczam ) – jest to jedna z najgorszych powieści autora. Dlaczego?
Podczas krachu gospodarczego w 2009 roku, w małym miasteczku
setki osób już od wczesnych godzin rannych ustawiły się w kolejce przed
budynkiem gdzie organizowano targi pracy.
Tuż przed godziną otwarcia maniak w masce klowna , wjechał w tłum
zabijając 8 osób i raniąc wielu innych.
Rok później emerytowany policjant, którego głównym zajęciem
od kiedy przeszedł na emeryturę , jest siedzenie w fotelu oglądanie telewizji i
żłopanie piwa dostaje list od wyżej wymienionego mordercy zwanego Panem
Mercedesem, którego jak do tej pory nie udało się złapać . Emerytowany detektyw
by nie spłoszyć mordercy postanawia nie informować o liście władz tylko działać
na własną rękę. Z kolejnych rozdziałów dowiadujemy się , że owym szaleńcem jest
młody, zakompleksiony acz niezwykle inteligentny człowiek nazwiskiem Brady
Hartfield.
W książce tej Stephen King odchodzi od jakże się z nim
kojarzących powieści paranormalnych i grozy. Jest to typowy , przewidywalny
thriller pasujący bardziej do Harlana Cobena czy Alex Kavy niż do „Mistrza
Horroru”.
Na początku byłam podekscytowana , że jeden z moich
ulubionych pisarzy wykroczył poza ramy gatunku , w którym się najlepiej czuje
by zaprezentować nam swoją nową odsłonę – autora powieści detektywistycznych.
Niestety z każdą kolejną stroną czułam coraz większe rozczarowanie.
Zacznę od najważniejszego dla mnie aspektu każdej książki :
Charakterów . Postacie w tej książce są rozczarowujące. To co w
Kingu cenię najbardziej to zdolność powołania bohatera do życia, nadania
mu własnych , niepowtarzalnych cech charakteru , które pozwalają na
natychmiastową z nim identyfikację. W pięciu linijkach tekstu King potrafił tak
nakreślić osobowość danego bohatera kiedy innemu autorowi by tego dokonać nie
starczyłoby całej powieści. W tej książce niestety tego zabrakło. Postacie
tutaj są płaskie, szablonowe, przestawiane jak szachowe pionki z pozycji A na
pozycję B. Od pierwszych wierszy książki dialog jest nierealistyczny,
nienaturalny i sztywny. Dla przykładu dwie pierwsze postacie w książce , które spotykają
się w kolejce na targi pracy muszą się sobie tłumaczyć po co tam stoją, tak
jakby to nie było oczywiste ) hello? Pewnie stoją za pracą a nie przyszli na
grzyby. Niestety tłumaczeń faktów , które dla każdego, nawet przeciętnie
inteligentnego czytelnika są oczywiste , jest w całej książce bardzo dużo –
czasem czułam się oszukana przez autora- zalana faktami , które mózg generuje
automatycznie jakby King chciał wyrobić minimalną liczbę znaków ustaloną przez
wydawnictwo zamiast skupić się chociażby na szczegółowej charakterystyce
bohaterów.
Każda postać jest taka sama, jedyną różnicą i zarazem czymś
co mówi nam o ich charakterach jest ich ubranie. Janey za swoimi blond włosami –
głupiutka blondynka potrzebująca męskiego ramienia; Jerome noszący krawat-
inteligencik; Hudges poprawiający pasek – Uwaga mam nadwagę. To praktycznie
wszystko czego o tych postaciach możemy się dowiedzieć. Każdy bohater ma
przypiętą karteczkę, coś co go wyróżnia ( np. papierosy Holly i jej tabsy ) bo
inaczej byśmy mieli trudności z zapamiętaniem kto jest kim. Praktycznie każdy
dialog moglibyśmy wstawić w dowolnie wybranym fragmencie książki a i tak
tworzyłoby to spójną całość.
Największą jednak wadą jest to, że „Pan Marcedes” nie różni
się niczym od ton publikowanych codziennie thrillerów i ośmielę się powiedzieć,
że duża część z nich jest zdecydowanie lepszych. Historia jest powolna i
niezaskakująca i , chociaż nie jestem znawczynią gatunku, nie było zwrotu
akcji, którego nie dałoby się wyczuć z kilometra.
Moim zdaniem „dzieło” to niepotrzebnie znalazło się w dorobku
Kinga , gdyż nic nowego ani zaskakującego nie wnosi. Nie daje satysfakcji z
czytania, nie daje rozrywki , irytując swoim brakiem wyrazistości nie daje
również spokoju – jeśli by książkę potraktować jako czytadło na jeden wieczór.
Z sympatii dla autora daję notę 1/5 chociaż jest ona i tak na
wyrost.
Lepiej trzymajcie się od tej książki z daleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz