Wiele hałasu o nic czyli jak Cooper pisał księgę dusz ;)
„Wiele Hałasu o nic”
recenzja książki Glena Coopera "Księga dusz"
wydawnictwo Albatros 2013
wydawnictwo Albatros 2013
To pierwsze słowa jakie przyszły mi na myśl po przeczytaniu powieści „Księga
dusz” Glena Coopera. To kolejny thriller szpiegowski autora łączący w sobie
elementy historyczne ( tajne listy Wiliama Shakespeara, notatki Nostradamusa
czy podania starożytnych mnichów ) z nowoczesnymi organami rządowymi
próbującymi zniszczyć spokój i harmonię ( tutaj wystarczy obejrzeć pierwsze
poranne wiadomości a będziemy mieć to samo, no może w ciut mniej spektakularnym
styl J I podobnie
jak w „Bibliotece umarłych” pojawia się ciekawa parka ex- agent FBI Will oraz
jego żona Nancy Parker.
Książka zaczęła się dobrze i kolejnych ponad 300 stron również było niczego
sobie. Nawet przez moment nie poczułam się znudzona i nie próbowałam przelatywać
wzrokiem kartek by przybliżyć wyczekiwany koniec. Styl pisania, rozwój wypadków
oraz połączenie przeszłości z teraźniejszością są naprawdę godne pochwały. Autor
bez jakichkolwiek przeszkód podróżował z jednej epoki do drugiej i brawa mu za
to.
Jednak po przeczytaniu ¾ książki zaczęło mnie zastanawiać : gdzie jest
tutaj przestępstwo? Gdzie są przestępcy? I co najważniejsze, co jest przyczyną
tego wszystkiego?
Książkę warto przeczytać dla samego kunsztu pisarskiego Coopera.
Sceny są realistyczne, prawdopodobne. Charakterystyka postaci dopracowana (
dużo postaci które znamy z historii) – autor się bardzo postarał.
Tak więc, podsumowując, moje odczucia na temat tej książki są mieszane.
Świetny scenariusz, splecenie postaci historycznych z nam ówczesnymi to są
plusy.
Rozczarowujące było zakończenie oraz towarzyszące mi przez cały czas
przeczucie, że za wielką intrygą, wielkimi poszukiwaniami stoi drobnostka a nie
planowana zagłada świata. Daję książce 2,5/5 punktów. Nie jest zła, fani dana
Browna na pewno nie będą narzekać , ot książeczka na jeden wieczór J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz