"Człowiek z lasu" Phoebe Locke

10 czerwca 2009 roku, Viktor Surge opublikował na portalu SomethingAwful dwa, spreparowane zdjęcia, przedstawiające wysokiego, smukłego mężczyznę. Dziwaczny, przerażający bohater tak bardzo spodobał się użytkownikom forum, że zaczął żyć własnym życiem w sieci.Na bazie legendy powstała kultowa gra komputerowa, a w 2018 roku również film. Jako wielbicielka horrorów oczywiście nie mogłam oprzeć się pokusie, i pomimo słabych not, wybrałam się do kina. Produkcja okazała się kiepska, jednak postać Slendermana już na zawsze zagości w kanonie gatunku. Angielski tytuł książki Locke " The Tall Man" oraz cała historia, skojarzyła mi się z fikcyjną postacią stworzoną przez Surge. I okazało się, że to co nie wyszło na dużym ekranie, doskonale spisało się na piśmie.

Tydzień po narodzinach swojej córki, Amber, Sadie Banner pakuje się i w środku nocy znika bez śladu. Jej mąż Miles przez szesnaście lat samotnie wychowuje dziecko – aż pewnego dnia do ich drzwi puka skruszona Sadie. Próbują stopniowo odbudować swoje relacje i na nowo stać się rodziną. Jednak wraz z powrotem Sadie powracają upiory z jej przeszłości. I domagają się, aby ich wysłuchano…Dwa lata później w Los Angeles ekipa dokumentalistów towarzyszy osiemnastoletniej Amber Banner podczas jej spotkań z mediami. Oskarżona o morderstwo dziewczyna została właśnie uniewinniona – ale kogo zabiła i dlaczego?

Czy Człowiek z lasu istnieje naprawdę czy jest tylko miejską legendą? Założę się, że każdy z nas był czymś straszony w dzieciństwie. U mnie był to dziad proszalczy wędrujący nocą i porywający niegrzeczne dzieci. Moja przyjaciółka bała się szalonej staruchy, mieszkającej na drugim końcu miasteczka, jeszcze inna potwora spod łóżka. W każdym mieście, dzielnicy, wiosce czy kolonii istnieją legendy, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zazwyczaj są to przerażające historie, z pogranicza magii. Do tej pory myślę, choć już dawno nie jestem małą dziewczynką, że jest w nich ukryte ziarenko prawdy.
W książce Locke mamy do czynienia z tajemniczą, mieszkającą w lesie postacią mężczyzny, który porywa małe dziewczynki. Oczywiście te złe i nieposłuszne. Te dobre, które dają mu prezenty może wyróżnić, sprawić, że staną się wyjątkowe. Jednak już zawsze będą żyły w jego cieniu. Człowiek z lasu wymaga ofiar i posłuszeństwa. Sadie wraz z koleżankami chciała zostać jedną z wybranych. Prawdą jest, że dzieci choć się boją, to ich strach jest jedynie reakcją a nie efektem doświadczenia i wiedzy. Boją się lecz jednocześnie czegoś pożądają. Można to przyrównać do chodzenia nocą po cmentarzu. Z jednej strony się boimy z drugiej jest w tym coś podniecającego. Tutaj strach ten, momentami wręcz przerażenie, czuć było przez cały czas. Choć Człowiek z Lasu, pojawiał się jedynie epizodycznie, tak jego widmo wisiało nad całą powieścią. Muszę przyznać, że cały czas się zastanawiałam, czy jest to prawdziwa postać, bohater legendy, wytwór wyobraźni czy może efekt zbiorowej psychozy. Locke doskonale wie czym jest thriller psychologiczny i jak rozegrać fabułę by cały czas trzymać czytelnika w napięciu. Jeśli dodamy do tego elementy paranormalne i klimat grozy to dostaniemy książkę, która sprawia że przez cały czas siedzimy na krawędzi krzesła. 
Jak dobrze wiecie uwielbiam horrory. Niektórzy lubią latające w powietrzu wnętrzności, jeszcze inni przerażające potwory wysysające mózgi i karmiące się krwią. Ja zdecydowanie wolę te, które moc czerpią z naszego strachu. Jak widzę poczwarę, która w pełnej krasie idzie na bohatera, to mam wrażenie że lęk, który jest moim udziałem, da się ujarzmić. W końcu wiem kto jest moim przeciwnikiem, jakie ma atrybuty, talenty i zdolności. Co innego gdy potwór kryje się w mroku. Raz zobaczę jego cień, raz dotknie mnie w ciemności, innym razem coś zaszepcze. Prawdą jest, że boimy się tego co nieznane. Właśnie na ten pierwotny lęk przed nieodgadnionym postawiła autorka. Nawet teraz, już po przeczytaniu książki, do końca nie wiem kim był człowiek z lasu. A może on naprawdę istnieje? Może stoi za oknem i czeka aż spuszczę z oka moją córkę? W końcu ON ZABIERA CÓRKI.  Właśnie to było najbardziej przerażające. Fakt że autorka zagrała na moim instynkcie macierzyńskim i sprawiła, że zostałam postawiona w stan gotowości. 

Jak wiadomo dobry thriller psychologiczny polega na stworzeniu prawdziwych, autentycznych postaci i bawieniu się ich psychiką, poddawaniu ich metamorfozom, doświadczaniu ich. "Człowiek z lasu" jest powieścią, w której główni bohaterowie są raczej antypatyczni. A wiecie dlaczego? Gdyż są prawdziwi. Niestety, tutaj muszę zgodzić się z Hobbsem : człowiek jest z natury zły i gdyby nie umowa społeczna to byśmy się wzajemnie pozabijali. Nie potrzeba do tego potworów. Miałam wielki problem z Sadie, gdyż do końca nie rozumiałam dlaczego zostawiła swoją tygodniową córeczkę i uciekła w nieznane. Miałam problem z Milesem, który przyjął ją z powrotem, po 16 latach braku kontaktu, i udawał że nic się nie stało. Denerwowała mnie reżyser programu o Amber, która nie wiedziała czym są skrupuły i poczucie smaku. Jedyną osobą, która zaskarbiła sobie moją sympatię była Amber. Nie dlatego, że była dobra. Dlatego, że niczego nie udawała. Nie robiła dobrej miny do złej gry, mówiła prawdę. Czerpała przyjemność z tego, że jest w blasku fleszy. Przyznawała się do tego, że podniecają ją zarobione miliony. Wydawać by się mogło, że fakt iż zabiła człowieka nie ma wpływu na jej życie. I właśnie tutaj do głosu dochodzi kunszt Locke i fakt, że mamy do czynienia z książką-thrillerem psychologicznym. Autorka nie mówi nam wprost co się dzieje w głowach naszych bohaterów, tylko daje nam wskazówki. Każe się domyślać, analizować ich gesty, odbierać zawoalowane sygnały. Każdy z naszych bohaterów składa się z warstw, które trzeba odkryć by dostać się do ich jaźni. Właśnie to świadczy o ich wielowymiarowości. Można ich nie lubić, nie szanować ich postępków i wyśmiewać naiwność, jednak nie można im zarzucić braku "człowieczeństwa". 

"Człowiek z lasu" pokazał nam okrutny, bezwzględny świat filmu i dziennikarstwa. Ludzi od zawsze fascynowały tragedie i dramaty innych. Kiedy jadąc drogą widzimy wypadek zwalniamy nie dlatego, że jest niebezpiecznie lecz po to by się przyjrzeć. Zwróćcie kiedyś uwagę na tematy wieczornych wiadomości. Jak układają się proporcje, jeden dobry na pięć złych? Niestety, o dobrych rzeczach, o sukcesach, nikt nie chce słuchać. Bo są nudne, a my szukamy sensacji.  Temat Amber, nastoletniej morderczyni, jest wyjątkowo medialny. Szczególnie, że dziewczyna została uniewinniona. To podnieca ludzi, wiedza że wśród nas chodzi ktoś komu się "upiekło". Za taką osobą w pogoń ruszają dziennikarskie hieny, które chcą jak najwięcej wycisnąć z tematu. Są to ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, będą gotowi złamać umowę, jeśli wywęszą newsa. Amber była zabawką w ich rękach. Czymś co być może zapewni im chwilową sławę. Było mi przykro kiedy uczucia tej młodej dziewczyny były gwałcone a ona sama odzierana z godności. Choć nie była bez winy, to jak ją traktowano było podłe i okrutne. Teraz, oglądając jakikolwiek materiał telewizyjny, będę pamiętać o tym jak wyglądają kulisy pracy dziennikarzy. Jak wszystkim sterują, reżyserują, podpuszczają. I pomyśleć, że sama jestem z zawodu pismakiem. 

Trudno jest uwierzyć w to, że "Człowiek z lasu" jest debiutem literackim. Rzadko się zdarza by początkujący pisarz był w stanie stworzyć tak mroczną, pełną grozy atmosferę, bazując na zwykłej podwórkowej legendzie. Czytając, przypominały mi się wszystkie obejrzane przeze mnie amerykańskie horrory o patologicznych rodzinach, żyjących w jaskiniach mutantach czy mszczących się po latach zmasakrowanych nastolatkach. Widać, że autorka również jest fanką horrorów wszelkich klas i maści i choć wybrała inny gatunek, tak momentami łapałam się na tym, że z nerwów zagryzam zęby. Właśnie takie książki lubię : przemyślane, w których napięcie rośnie z rozdziału na rozdział a bohaterowie składają się z tajemnic, które tylko czekają na to by ktoś je odkrył. Na pewno sięgnę po kolejne powieści autorki i mam cichą nadzieję, że jednak skusi się na napisanie horroru. Co prawda do kunsztu Stephena Kinga jej jeszcze daleko, ale  myślę, że Graham Masterton mógłby się poczuć zagrożony. Polecam. 


Tytuł : "Człowiek z lasu"
Autor : Phoebe Locke
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : 30 stycznia 2019
Liczba stron : 320
Tytuł oryginału : The Tall Man





Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu :  

https://www.czarnaowca.pl/



Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html


















































































































3 komentarze:

  1. Skoro to tak dobry debiut, to może warto po niego sięgnąć :)
    Dzięki za tą recenzję.
    Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo, ale to bardzo interesująca recenzja. I chociaż jakoś sam tytuł umknął mi pośród wielu innych, to jednak dzięki Tobie bardzo chętnie do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger