"Kurhanek Maryli" Ewa Bauer

     O powieści "Kurhanek Maryli" słyszałam już kilka lat temu, jednak do tej pory nie miałam okazji jej przeczytać. Dlatego też cieszę się, iż wydawnictwo Szara Godzina, zdecydowało się na wznowienie publikacji i mogłam wziąć udział w promocji książki. Zastanawialiście się czasem dlaczego niektóre pozycje, nawet te które akurat wam nie wydają się godne uwagi, doczekują się kolejnych wydań? Czy dlatego, że są dobre czy  wydawnictwo dobrze na nich zarabia? A może jest to zawarte w kontrakcie autorskim? Myślę, że w przypadku tej powieści, odpowiedź na to pytanie będzie prosta : książka ... porusza temat, który był, jest i (niestety) nic nie wskazuje na to by miał przestać być aktualny. Chodzi tutaj o szeroko pojętą manipulację, układ sprawca-ofiara oraz przemoc domową. Nie wiem do końca dlaczego, ale chcemy o tym czytać, lubimy kiedy naszym bohaterom dzieje się krzywda. Choć tłumaczymy się tym, że powieści takie wyzwalają w nas emocje tak naprawdę czytamy je po to by móc powiedzieć : całe szczęście mnie to nie dotyczy. A może nie mam racji : może niektórzy poszukują w nich pomocy i recepty na wyzwolenie się z toksycznego związku?

Marta wychowywała się na wsi, u babci. Wcześnie osierocona, cały czas marzy o innym życiu. Nie wie jednak, że to inne życie przyniesie jej przykre niespodzianki. Gdy poznaje Piotra, wydaje się, że znalazła w końcu szczęście i miłość. Pozornie ma wszystko: przystojnego męża, dostatek, kochaną córkę. Ale tak naprawdę koszmar dopiero się zaczyna...Czy los kiedykolwiek uśmiechnie się do Marty i pozwoli obronić własne "ja"? Kurhanek Maryli to opowieść o trudnym małżeństwie, ale również historia więzi między pokoleniami, a przede wszystkim opis walki o tożsamość i szczęście. 


Czytając recenzje tej książki, zamieszczone na blogach i portalach literackich, rzuciło mi się w oczy, że prawie wszyscy komentatorzy, zwracają uwagę na przemoc domową, jako główny temat tej powieści. Choć oczywiście zgadzam się z tym, że jest ona katalizatorem wielu wydarzeń i rzeczą godną potępienia, to wydaje mi się iż recenzenci zapomnieli o najważniejszym : o samych bohaterach tej książki, ludziach których ten problem dotyczy. Przeczytałam wiele opinii o tym jak manipulacja i przemoc niszczą psychikę jednak nie podoba mi się to, że temat ten został sprowadzony do jednego mianownika, z Marty zrobiono ofiarę, a z Piotra sadystycznego potwora. W moich oczach wcale nie wygląda to tak czarno-biało. Oczywiście nie chcę tutaj wybielać głównego bohatera, jednak nie będę również gloryfikować drugiego. Moim zdaniem sytuacja w której się znaleźli nie miałaby miejsca w realnym życiu. Takie scenariusze widzimy w telewizji, czytamy o nich w książkach, jednak w "realu"ciężko byłoby spotkać tak "dwubiegunowe", niespójne postaci. Dlatego też ciężko było mi uwierzyć w cały ten dramat i tragedię. Choć książka mi się podobała tak potraktowałam ją jak zwykłe, kobiece  czytadło, które wzrusza, doprowadza do łez ale i szybko można o nim zapomnieć.

Skupmy się przez chwilkę na naszych bohaterach, bo to do nich mam największe zastrzeżenia. Pierwsza pod lupę idzie Marta. Muszę przyznać, że jak na osobę zahartowaną, po przejściach i traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa, osobę która uciekła z domu, parała się prostytucją i sama próbowała znaleźć szczęście w wielkim mieście, to bardzo łatwo dała się zmanipulować. Niestety nie byłam w stanie w to uwierzyć. My, poznajemy Martę, jako kurę domową, która siedzi w domu, pierze, gotuje i opiekuje się dzieckiem. Jest to osoba, która daje sobą pomiatać, godzi się na obecność teściowej w swoim domu i przymyka oko na wyskoki męża. Jednym słowem jest typową ofiarą. Jednak kiedy, za pomocą retrospekcji, lepiej poznajemy ją i jej przeszłość, ze wspomnień tych wyłania się obraz zupełnie innej osoby. Marta jako nastolatka była krnąbrna, nie stroniła od alkoholu, próbowała narkotyków i lubiła się dobrze zabawić (oczywiście w wiejskich warunkach). Jeszcze nie skończyła szkoły, a już uciekła z domu na tylnym siedzeniu motocykla poznanego dzień wcześniej mężczyzny. Z lat młodości zostało jej tylko jedno : naiwność. Ale to już inna sprawa, gdyż większość bohaterek polskiej literatury kobiecej cierpi na tę przypadłość. Znam osoby, które były ofiarami przemocy domowej. Na warsztatach psychologicznych tworzyliśmy profile osób podatnych na manipulację, pranie mózgu i kontrolę. Żeby ktoś nas zdominował musimy mieć pewne cechy,które uczynią z nas odpowiednią ofiarę : należą do nich ufność, nieśmiałość, brak asertywności i odwagi. Marta, którą poznajemy jako nastolatkę, nie posiadała żadnej z nich. Ewentualnie można się zastanowić nad ufnością ale w jej przypadku to była raczej głupota. W każdym bądź razie nie wydaje mi się, by akurat ona mogła się tak zmienić. Nie wydaje mi się, by dała sobą tak pomiatać. 
Na drugim końcu kija mamy Piotra, męża Marty, początkującego lekarza, syna lekarza doświadczonego.  Związek tej dwójki po prostu nie mógł się udać. Wiem co teraz powiecie, że przecież żyjemy w XXI wieku, i słowo mezalians straciło już na znaczeniu a niedługo w ogóle odejdzie do lamusa. Ale powiem wam jedno : z tego samego powodu co piłkarze nie wezmą sobie za żonę grubego, zapuszczonego czy nawet zadbanego garkotłuka, to lekarz nie poślubi spotkanej w klubie nocnym prostytutki. Takie rzeczy dzieją się tylko w powieściach Danielle Steel i w telewizji. Ale załóżmy, że tak się stanie, załóżmy że los tak chciał, i młody medyk jednak zakochał się w swojej "damie do towarzystwa", to jest tylko kwestią dni kiedy zacznie zgrzytać. Ludzie zauroczeni, zafascynowani są odporni na podszepty rozumu. Dopiero jak pierwsza fascynacja minie, zaczynają myśleć. Wcale się nie dziwię, że Piotr miał za złe Marcie to co robiła wcześniej. On zawsze miał wszystko, nie musiał sprzedawać własnego ciała by przeżyć. Jestem w stanie zrozumieć dyskomfort psychiczny, który czuł jak patrzył na swoją wybrankę. Mnie samą czasem ponoszą nerwy jak myślę o byłych swojego partnera, a przecież była ich zaledwie garstka. Oczywiście nie chcę usprawiedliwiać Piotra, jednak nie był on dla mnie do końca negatywną postacią. Suma sumarum zgadzał się na większość wybryków żony, przymykał oko na jej kłamstwa, rozpieszczał ją i utrzymywał, a co najważniejsze kochał i dbał o swoją córkę. Moim zdaniem i Marta i Piotr byli winni temu co ich spotkało i jaki związek stworzyli. Oboje nie znaleźli w sobie siły by odejść choć nikt ich nie trzymał. Dopiero tragedia sprawiła, że ich więź została zerwana. 

Zastanawiam się gdzie urodziła się i wychowała nasza autorka, Ewa Bauer. Przypuszczam, że jest mniej więcej w moim wieku, gdyż w cudowny sposób opisuje wieś i małe miasteczko czasów mojego dzieciństwa. Drogi po których jeździły ciągnięte przez konie furmanki, "wychodki" gdzie zamiast papieru toaletowego używało się gazet i małe kopane w ziemi dołki gdzie dziewczynki ( a czasem i chłopcy) wraz z kwiatkami zakopywały wyszeptane do ziemi prośby i zaklęcia. Muszę przyznać, że na moment przeniosłam się w czasie. Przypomniałam sobie ten beztroski czas wakacji, które spędzałam u mojej babci na wsi. Podobnie jak nasza bohaterka do końca życia będę w sobie nosić ten sentyment do dawnych czasów, do ludzi których już pewnie nie spotkam i jedzenia, które już nie będzie smakowało tak samo. Wieś u Bauer jest taka jak powinna być : zaściankowa, pachnąca skoszoną trawą, religijna, konserwatywna, plotkarska i zacofana. Choć fabuła książki rozgrywa się kilkadziesiąt lat temu, choć postęp dotarł praktycznie wszędzie, to ludzie pozostali tacy sami. Czytając czułam tę polską "swojskość" i "przaśność" i bardzo mi się to podobało.

Ewa Bauer umie pisać, umie przelać na papier nie tylko fabułę i wydarzenia, lecz również emocje i uczucia. Co prawda było tutaj zbyt dużo Boga, wiary i religii, zbyt dużo dramatyzmu i naiwności, jednak nadal sądzę, że "Kurhanek Maryli" to ciekawa, wartościowa książka, która zachwyci każdą romantyczkę.  To wprost idealna lektura dla tych, którzy lubią typowe wyciskacze łez. To powieść która wzrusza i jednocześnie irytuje, doprowadza do łez i rozśmiesza naiwnością. Jedna z wielu jej podobnych jednak napisana z pasją i sercem. Polecam.


Tytuł : "Kurhanek Maryli"
Autor : Ewa Bauer
Wydawnictwo : Szara Godzina
Data wydania : 12 maja 2014
Liczba stron : 256


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
 
 
 
http://www.szaragodzina.pl/
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

6 komentarzy:

  1. Również będę czytała tę książkę już niebawem. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, to jednak nie dla mnie :) ja wyciskacze łez filmowe biore w ciemno. Książki jakoś mnie nie ruszają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, nie słyszałam o tej książce, ale natychmiast wpisuję ją na listę. To coś zdecydowanie dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Ta książka wydaje się być wartą uwagi, na pewno po nią sięgnę :)

    Pozdrawiam,
    Fantastic Chapter

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę ją czytała już niebawem. Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka porusz bardzo ważne społecznie tematy, z chęcią bym ją przeczytała :)
    Pozdrawiam, Pola.
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger