"Sztuka słyszenia bicia serca" Jan Philipp Sendker

Czy ktoś z was pamięta swoją pierwszą miłość? A może należycie do grona tych szczęśliwców, którzy poślubili tego jedynego na milion? Którzy budzą się codziennie rano obok najbliższego przyjaciela z dzieciństwa lub też tego przystojnego bruneta, co wywrócił wasze serce do góry nogami, na pierwszym roku studiów? Jeśli tak, to z pewnością przemówi do was debiut Sendkera, który opowiada właśnie o tym pierwszym, niewinnym uczuciu. A co jeśli nie zostaliście trafieni strzałą Amora i nie poznaliście tej osoby, przy której wasze serce zabiłoby szybciej? Nic straconego. To znaczy, że wszystko przed wami, wystarczy tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na to, co szykuje wam los. Całe szczęście tak tragiczne historie jak ta, zdarzają się niezwykle rzadko. A czekając przeczytajcie tę baśniową, wzruszającą i pięknie napisaną powieść, która opowiada historię ludzi, którym życie zaoferowało tylko cztery lata miłości.

Julia, dwudziestoletnia prawniczka z Nowego Jorku, cztery lata po zniknięciu swojego ojca, w dokumentach zaginionego odnajduje list podpisany przez tajemniczą kobietę o imieniu Mi Mi. Adres zwrotny znajduje się w miejscowości Kalaw w Birmie. Dziewczyna bez chwili namysłu kupuje bilet i wybiera  się w podróż w poszukiwaniu swojego taty. Na miejscu spotyka tajemniczego mężczyznę U-Ba, który pragnie opowiedzieć jej historię. Z początku niechętna, kiedy dowiaduje się, że mężczyzna znał jej ojca, godzi się. 

Głównym zarzutem recenzentów i powodem negatywnych opinii, jest fakt iż powieść Sendkera cechuje zbytnia bajkowość i nachalny realizm magiczny, który nie pasuje do kontekstu powieści romantycznej. Jednak czy zarzuty te mają jakiekolwiek podstawy? Niestety nie mogę wypowiedzieć się w imieniu autora, tylko własnym, jednak nie wydaje mi się by celem Sendkera było stworzenie książki fantastycznej lub też baśniowej legendy o tragicznej, niespełnionej miłości. Owszem nasi bohaterowie obdarzeni są supermocami, niektórzy Tin Wina-a przyrównują nawet do Daredevila, jednak wydaje mi się, iż moce te i zdolności mają wymiar metaforyczny, a nawet symboliczny. Ci, czytelnicy, którzy nie zawracają sobie głowy analizą i symboliką, lecz biorą wszystko dosłownie, powiedzą, że to kalectwo Tina i Mi mi, jego ślepota i jej chrome stopy, uczyniły z nich super bohaterów. Fakt, na pierwszy rzut oka, przedstawia się to dość niepokojąco. Młody mężczyzna traci wzrok i za sprawą upośledzonej dziewczyny, zaczyna odkrywać w sobie moc słyszenia najsłabszych nawet dźwięków, w tym bicia serca. Kiedy okazuje się, że może widzieć za pomocą szmerów, szeptów i wskazówek swojej ukochanej, swoje kalectwo przyjmuje niemalże z radością. Taka postawa może krzywdzić ludzi, których dotknęło kalectwo, bowiem w niepełnosprawności nie ma ani nic pięknego ani magicznego. Wszystko to brzmi sensownie i musiałabym się z tym zgodzić, gdyby w ręce nie wpadł mi wywiad z autorem. Sendker mówi, że w pierwszych szkicach swojej powieści, zarówno Tin jak i Mi Mi , byli całkowicie zdrowymi młodymi ludźmi, i w niczym nie zmieniało to kontekstu całego dzieła. Ich kalectwo zostało dodane po to by jeszcze bardziej uwypuklić różnice między nimi a resztą społeczeństwa. To, że jedno jest oczami drugiego, a drugie nogami pierwszego ma symbolizować całkowitą symbiozę dusz. Proszę państwa Sendker nie chciał nikogo obrażać, on po prostu chciał przedstawić miłość idealną, dwójkę ludzi którzy byli sobie przeznaczeni. Stworzenie pary, która się pokochała, pomimo różnic jakie ich dzieliły, miało wywrzeć na czytelniku jeszcze większe wrażenie nieuchronności losu. To nie jest realizm magiczny to próba otworzenia nam oczu na fakt, iż każdy z nas potrafi słyszeć bicie serca innych, wystarczy się tylko otworzyć i wsłuchać. Zresztą książka Sendkera, ma jeszcze inny, nieco głębszy wymiar, a mianowicie jest krytyką społeczeństwa konsumpcyjnego. Zauważyłam iż bohaterowie wywodzący się ze Stanów Zjednoczonych, przedstawiciele zachodniego społeczeństwa są nacechowani negatywnie, a Birmańczycy i emigranci to Ci, których zadaniem jest wzbudzenie naszej sympatii. To właśnie oni są bardziej rodzinni, mają zdrowe podejście do śmierci, nie żyją z dnia na dzień lecz celebrują drobne, powszednie przyjemności. Za to Amerykanie i Brytyjczycy, przedstawieni są jako bezczelni i aroganccy najeźdźcy, dla których liczy się jedynie rozgłos i pieniądze. Postrzegają świat w odcieniach czerni i bieli, kochają piękno i lękają się brzydoty. Taka miłość jaka była pomiędzy Tinem Win a Mi Mi, w centrum Nowego Jorku, nie byłaby możliwa.

Przed napisaniem książki, autor w ramach dziennikarskiego kontraktu, odwiedził Birmę, dzisiejszy Myanmar. Czytając, od razu zauważamy fascynację Sendkera tym krajem, która wyraża się w pięknych, niemalże lirycznych opisach. Birma, to dawna brytyjska kolonia, gdzie czas stanął w miejscu. Ludzie nadal budują chaty z trzciny i błota, świątynie i klasztory stawiane są na palach dla ochrony przed zalaniem, a w dni targowe nad rynkiem unosi się swąd zepsutego mięsa. Birma to kraina rolników i mnichów, nauczycieli zen i dawnych kolonialistów, którzy postanowili tam osiąść na emeryturze. Muszę przyznać, że to pięknie wykreowane tło fabularne, zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Oprócz doskonałych opisów przyrody i codziennych rytuałów mieszkańców, autor przytoczył kilka znanych birmańskich legend i baśni. Większość z nich, podobnie jak cała książka, była o miłości. 
To właśnie dzięki Sendkerowi dowiedziałam się, że jeszcze w XX wieku, a zapewne i dziś, ludzie korzystali z pomocy astrologów. Ci wróżbici często byli najważniejszymi i najbardziej szanowanymi obywatelami danej społeczności. Za pomocą rytuałów byli w stanie przewidzieć przyszłość, znaleźć rozwiązanie doczesnych problemów i dać porady na przyszłość, mało kto pozostawał obojętny na ich wróżby. Muszę przyznać iż bardzo się cieszę z faktu, że mieszkam w cywilizowanym społeczeństwie, gdzie z usług "przepowiadaczy przyszłości" korzysta się głównie dla zabawy. Czytając tę książkę miałam łzy w oczach, gdy widziałam jakich czynów dopuszczali się bohaterowie, po usłyszeniu przepowiedni astrologów : opuszczali swoje rodziny i dzieci, płacili fortuny za przychylność a nawet zabijali. Birma to kraj zabobonów i przesądów, jednocześnie piękny i egzotyczny w swoim folklorze i słynący z przerażających rytuałów.

"Sztuka słyszenia bicia serca" to pierwszy tom większej całości. Z początku nie mogłam uwierzyć w to, że autor pokusi się o kontynuację,  jednak ewidentnie tak się stało, a na portalu lubimyczytać.pl możecie  zobaczyć już niemiecką wersję okładki. Zastanawia mnie, co można jeszcze dodać do tej historii i jej nie zniszczyć, gdyż moim zdaniem jest ona kompletna. Julia odnalazła swojego tatę i poznała przeszłość rodziny. Historia miłosna wyszła na wierzch, odkrywając wszystkie tajemnice. Kolejne tomy albo będą dopisanym na siłę wątkiem obyczajowym albo autor rozpocznie całkowicie nową historię ze znanymi nam bohaterami w roli głównej. Ja troszkę żałuję, że ta piękna opowieść nie zostanie pozostawiona w spokoju. Autor ma fantazję, talent i z pewnością jest w stanie wymyślić coś innego, a nam dać czas na zastanowienie i żałobę nad tą tragiczną miłością. Nie potrzeba tutaj więcej słów.

Żeby zostać dziennikarzem jak Jan Philipp  Sendker, trzeba mieć talent do słuchania i snucia opowieści, bez tego dotarcie do odbiorców będzie znacznie utrudnione. Nasz autor, wie jak pisać by ludzie go czytali. "Sztuka słyszenia bicia serca" to jedna z tych książek, które nie wymagają wielkiego wkładu w reklamę, gdyż ich sława będzie przenoszona z ust aż do, aż każdy zapragnie mieć swój własny egzemplarz. Świadczy o tym fakt, że w samych Niemczech, ilość sprzedanych egzemplarzy przekroczyła milion. Nie bądźmy gorsi od naszych sąsiadów zza zachodniej granicy. Kupujmy, czytajmy i wzruszajmy się. Naprawdę warto. A negatywne recenzje potraktujcie proszę z przymrużeniem oka. Polecam. 


Tytuł : "Sztuka słyszenia bicia serca"
Autor : Jan Philipp Sendker
Wydawnictwo : Filia
Data wydania : 13 lutego 2019
Liczba stron : 312
Tytuł oryginału : Das Herzenhören (ang. The Art of Hearing Heartbeats)


Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni :  

https://www.gandalf.com.pl/



Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

3 komentarze:

  1. Ta książka, znajduje się na mojej liście Must Have. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka jakoś mnie nie przekonuje. Ale na pewno innym czytelnikom się spodoba :D
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi niesamowicie kusząco. Pewnie nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, ale teraz - po przeczytaniu Twojej opinii - czuję się zachęcona :)
    http://moje-czytadla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger