"Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein" Kirsten White

    190 lat temu, dziewiętnastoletnia Mary Shelley napisała powieść zatytułowaną "Frankenstein czyli nowoczesny Prometeusz". No, przyznajcie się, kto z was znał pełen tytuł książki? Choć dziś dzieło to uważane jest za klasykę literatury fantasy/grozy, tak jeśli przyjrzymy się jakich czasach i okolicznościach powstawała ta powieść, tak zauważymy że faktycznie została ona pozszywana ze strzępów tyle że nie ludzkich ciał lecz prawdziwych historii i tajemnic. Ich ślady prowadzą przez angielskie salony, niemieckie zamki i śląskie cmentarze. Wśród burz, popiołów, płonących stosów i przecinających niebo błyskawic. "Frankenstein" od wielu lat zachwyca i przeraża czytelników. należy do tego typu książek, które się nigdy nie zestarzeją i co roku coraz to nowi autorzy czy filmowi producenci, będą tworzyć kolejne dzieła inspirowane tą niezwykłą powieścią. Tym razem to Kirsten White wpadła w pułapkę zastawioną przez ożywionego potwora, jednak paradoksalnie to nie on zagrał pierwsze skrzypce lecz Elizabeth Lavanza, kolejna z postaci Shelley, która nadała pierwowzorowi głębokie i metaforyczne znaczenie. Tym razem poznamy jej "mroczne" dzieje, jednak czy okażą się one mroczniejsze  niż to co spotkało ją 190 lat temu? 

Elizabeth Lavenza wie, co to znaczy żyć w biedzie. Wie także, że ludzie nie potrzebują powodu, aby stać się potworami. Gdy uboga dziewczynka zostaje sprzedana bogatej rodzinie Frankensteinów liczy na to, że jej los się odmieni. Jej nowa rola wydaje się mało skomplikowana. Ma zostać przyjaciółką Victora Frankensteina – chłopca, którego obawia się własna matka.Elizabeth świetnie sprawdza się w nowej roli, mimo że chłopak znacznie różni się od swoich rówieśników. Gdy dorastają, Victor wyjeżdża na studia. To może oznaczać tylko jedno: Elizabeth jest już zbędna rodzinie Frankensteinów. Postanawia więc odnaleźć przyjaciela.

Elizabeth Lavanzę poznaliśmy już wcześniej. U Mary Shelley jest ona żoną Victora Frankensteina, która uśmiercona, staje się jego dożywotnim wyrzutem sumienia. Kiedy mężczyzna traci wszystko uświadamia sobie, że został sam na sam ze swoją nienawiścią, tęsknotą i zemstą. W końcu wie jak czuje się bestia, którą stworzył kierowany swoją obsesją. Moim zdaniem to właśnie postać Elizabeth była najważniejsza w całej powieści. Dlatego też cieszyłam się jak zobaczyłam, że wydawnictwo Kobiece, seria Young, wypuściło na rynek tłumaczenie książki Kirsten White "Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein" (zobacz), która opowiada o losach właśnie tej bohaterki. Mało tego, jest to historia opowiedziana z jej punktu widzenia. Myślę, że ta książka przemówi o wiele bardziej do osób zaznajomionych z oryginałem, ponieważ znajdziemy tutaj wiele ukłonów w jego stronę. Jednak nie martwcie się, historia stworzona przez panią White znacząco odbiega od swojego pierwowzoru, szczególnie w ostatniej części. Autorka postanowiła dać Elizabeth inne życie, inne dzieje, inną historię jednym słowem inny wymiar. Muszę przyznać iż współczesna Lavanza podobała mi się zdecydowanie bardziej, była lepiej wyeksponowana, bardziej złożona i mocniej ucharakteryzowana. Była mądra i zmanipulowana. A jeśli pozostawała w cieniu Wiktora, to tylko dlatego, że wiedziała, gdzie musi być, aby dostać to, czego chce. Musicie pamiętać, iż akcja powieści rozgrywa się w XIX wieku. Teraz przypomnijcie sobie lekcje historii i to jak płeć uznawana za piękną była traktowana w tamtych czasach. Kobiety, bez opieki mężczyzn, były uważane za persony non-grata. W oczach rządzących światem "panów" były głupie, emocjonalne, śmieszne,bezużyteczne a nawet szalone. Nadawały się do siedzenia w domu i robienia na drutach, były pozbawione wolnego wyboru i możliwości decydowania o sobie i swoim losie. Wszystkie decyzje podejmowane były za nie przez opiekunów, najpierw w postaci ojca czy braci, potem męża i ewentualnych synów. Te kobiety, które czuły wewnętrzną potrzebę emancypacji, musiały się bardzo natrudzić by tak zmanipulować swoje otoczenie, by przekonać że są do czegoś przydatne. Elizabeth, jako sierota, nie miała dobrej pozycji wyjściowej do jakichkolwiek negocjacji. Trafiła do rodziny Frankensteinów jako mała dziewczynka i od samego początku zmuszona była nauczyć się metod manipulacji. Wiedziała , że jeśli coś źle zrobi, lub też znudzi się swoim nowym opiekunom, to straci wszystko : dom, pieniądze, towarzystwo i nazwisko. Dlatego też, cały czas starała się wykazywać swoją użyteczność tak, by Ci którzy z nią obcują, nie odczuli niechęci z jaką to robi. Młoda Lavanza jest zdecydowanie jedną z najbardziej wyrachowanych, cynicznych i przebiegłych bohaterek jakie poznałam. Nawet metamorfoza jaką przechodzi nie sprawiła żebym zmieniła zdanie. I bardzo dobrze, gdyż lubię jak autorzy są konsekwentni. 

 Większość z recenzji, które przeczytałam głosi, że pierwsza część książki (niech będzie, że pierwsze 150 stron) jest po prostu nudna...muszę przyznać, iż byłam bardzo zszokowana tymi opiniami. Moim zdaniem, to właśnie ona jest tym, czego szukam w wiktoriańskich książkach grozy. Autorka wspaniale, z wyczuciem buduje napięcie i atmosferę, które w symbiozie z bohaterami prowadzą do ekscytującego punktu kulminacyjnego. To właśnie w  pierwszej połowie książki poznajemy naszych bohaterów z perspektywy postaci, która w oryginale była mocno niedowartościowana ze względu na swoją płeć i społeczne możliwości. Oprócz Elizabeth pojawiają się tutaj : Harry i Victor oraz jego braci, choć akurat oni nie byli z nami zbyt długo, jeden umarł a drugi wyjechał. Oczami młodej dziewczyny obserwujemy narodziny monstrum. Victor już od najmłodszych lat przejawiał sadystyczne i destrukcyjne skłonności. Wiele dzieci fascynuje śmierć, jednak u niego fascynacja ta nabrała chorych rumieńców. Jednak to nie fakt pozbawiania życia miał tak wielki wpływ na chłopca, lecz możliwość wtłoczenia go z powrotem w martwe i zimne już ciało. Przyrodnik i poeta Erazm Darwin (dziadek sławnego Karola) umieścił  rzekomo w słoju kawałek makaronu wermiszel i ożywił go przy pomocy jakichś „niezwykłych metod”. Jakich? Prawdopodobnie chodziło tutaj o elektryczność. Zarówno u Shelley jak i White Victor próbuje stworzyć człowieka (monstrum) doskonałego. Części do niego zbiera po cmentarzach, w kostnicach lub też kupuje ciała u zwykłych przestępców. Młody mężczyzna, w swoim laboratorium, pracuje nad dziełem stworzenia. Bestia, która rodzi się w chemicznych oparach okazuje się być nieposłuszna, niesubordynowana i wcale nie idealna. Muszę przyznać iż momentami się bałam, nie samego "potwora" lecz samego faktu że kiedyś faktycznie takie "ożywienie" może stać się możliwe, że transplantologia pójdzie w nieodpowiednim kierunku i lekarze będą w stanie zrobić z nas bezrozumne zombie. U White potwór Frankensteina był mądrzejszy od swojego twórcy... i właśnie to przerażało najbardziej. 

Wydawnictwo Kobiece, seria Young, znane jest z tego że publikuje powieści skierowane dla nieco młodszych czytelników. Mają większą czcionkę i z reguły są łagodniejsze w przekazie. Tym razem byłam mocno zaskoczona. Jako doświadczony czytelnik oraz mama dwójki dzieci nie wierzę w coś takiego jak horrory dla dzieci czy nastolatków. Niestety, każda książka grozy silnie oddziałuje na naszą psychikę i nadaje się dla tych, którzy mają mocne nerwy. Horrory w wersji light nie istnieją, można je co najwyżej podzielić na te bardziej lub mniej "gore". Dość długo się zastanawiałam, kto tak naprawdę jest targetem tej powieści i doszłam do wniosku, że każdy kto lubi się bać i kocha klasykę. Jest to książka zarówno dla dorosłych, jak i dla nastolatków i póki mamy mocne nerwy to spokojnie możemy ją przeczytać. Będzie ona doskonałym uzupełnieniem historii, którą pokochał cały świat i choć wielu z was nie spodoba się zakończenie, tak jak podziwiam autorkę za oryginalność i fakt, że nie bała się iść pod prąd krytyki, która na pewno się posypie. Polecam.  

Tytuł : "Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein"
Autor : Kirsten White
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 30 października 2019
Liczba stron : 390 
Tytuł oryginału : The Dark Descent Of Elizabeth Frankenstein




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuje księgarni internetowej :

 

 


 


 

1 komentarz:

  1. Powieści grozy na pewno mają swoich zwolenników ale, niestety, ja się do nich nie zaliczam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger