"Dom sekretów" Natalia A. Bieniek

 "Dom sekretów" Natalii Bieniek jest jedną z tych książek, których już sam prolog sprawia, że czytelnik z ciekawością nadstawia uszu (i oczu oczywiście). Tym razem zaczyna się nie od budowania fabuły lecz od ...burzenia. Podczas remontu walą się ściany, sypie się tynk, cegły pękają, a wszystko po to, by na światło dzienne wyszła historia sprzed lat, ukryta w kościach pewnego nieboszczyka. Zapowiada się ciekawie prawda? I takie właśnie jest. Lata 30-te XX wieku były niezwykle intensywnym, barwnym okresem międzywojennej Polski. Szczególnie w Łodzi, mieście które było istnym tyglem kulturowym i  dopiero II Wojna Światowa sprawiła zburzyła ład i porządek. Takie historie, jakie znajdziecie w tej książce, mogły zdarzyć się naprawdę. I pewnie zdarzyły. I to właśnie lubię w powieściach obyczajowych, że zawierają w sobie elementy historii. A jak pojawia się w nich wątek kryminalny i zagadka do rozwiązania, to jeszcze lepiej. 

Stara kamienica w centrum Łodzi skrywa niejedną tajemnicę. Przekonują się o tym jej lokatorzy, kiedy podczas prowadzonego przez Filipa - właściciela odziedziczonego po ciotce mieszkania - remontu dochodzi do niesamowitego odkrycia. Dorota, młoda absolwentka wydziału historii łódzkiego uniwersytetu, próbuje wyjaśnić zagadkę porażającego znaleziska za ścianą. Powracają wspomnienia o ludziach, którzy tu niegdyś żyli, odżywają dramatyczne wydarzenia sprzed wielu lat.

 


Muszę przyznać, że praktycznie od pierwszych stron polubiłam naszą główną bohaterkę Dorotę. A dlaczego? Ponieważ, podobnie jak ja, nie mogąc znieść nadopiekuńczości i nadgorliwości rodziców (bardziej oczywiście mamy) postanowiła uciec z domu. Oczywiście ucieczka ta nie była nastoletnim "gigantem". Dziewczyna przeglądając gazetę natknęła się na ogłoszenie, którego autorka miała do wynajęcia pokój. Blisko uczelni i za małe pieniądze. I nad czym się tutaj zastanawiać? Wprost nie mogłam uwierzyć jak bardzo matka Doroty była podobna do mojej. To samo naskakiwanie, wciskanie jedzenia, przypominanie o wzięciu rękawiczek czy kanapek na uczelnię. Matkowanie i matkowanie. A jak nie matkowanie to swatanie (które nigdy się nie udawało). A tatuś? A tatuś to taki współczesny Dulski, który mały miał do powiedzenia. Dlatego jak tylko Dorotka się wyprowadziła, zaczęłam jej jeszcze bardziej kibicować, bowiem w dzisiejszych czasach nie każdy ma odwagę by wyrwać się z gniazda rodzinnego. Jak tylko nasza bohaterka przenosi się na nowe włości, zaczyna się akcja z trupem z szafy (no może zza ściany w roli) głównej. Do kogo należą kości? Dlaczego zostały zamurowane? I kto mieszkał w kamienicy do której się wprowadziła? Na całe szczęście Dorotka nie będzie jedyną osobą , która będzie próbowała odpowiedzieć na te pytania. Pomagać jej w tym będzie spore grono osób, z których wszystkie będą walczyć o rolę tych pierwszoplanowych. Czasami miałam wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować komu oddać głos. To tak jak by pokochała ich wszystkich i bała się , że jak którąś postać oddali to widzowie o niej zapomną. Dlatego w "Domu sekretów" mamy przynajmniej dziesięciu głównych bohaterów ( w tym trzy przyjaciółki mamy Dorotki, które są przezabawne) i gros postaci pobocznych, z których większości już nie pamiętam, więc jeśli chodzi o narrację, dyskusję i przemyślenia to zdecydowanie nie będzie na co narzekać. A czy jest chaotycznie i ciężko się w tym wszystkim połapać? Kochani, to powieść obyczajowa a nie podręcznik do fizyki kwantowej, nawet jeśli wam się pomylą postaci to i tak się nic nie stanie. Końcówka książki przyniesie rozwiązanie zagadki i odpowie na wszystkie pytania. 

Łódź. Kocham to miasto, choć nigdy nie zdarzyło mi się spędzić w nim więcej niż jeden dzień. Zazwyczaj wpadałam na festiwale, koncerty, do pubów czy po prostu pochodzić po sławnej Piotrowskiej. Lata 30-te XX wieku były dla tego miasta okresem wielkich inwestycji finansowych.  Wywiercono trzy studnie głębinowe, wybudowano podziemny zbiornik wodny na Stokach, elektrownia miejska była drugą pod względem mocy w kraju. Łódź z miasta fabrycznego przekształcała się w centrum administracyjne, oświatowe i kulturalne. A wiadomo to gdzie są pieniądze, tam ściągają ludzie z całego kraju. W przededniu II Wojny Światowej miasto zamieszkiwało 55% Polaków, niespełna 35% Żydów i 10% Niemców. Sam aparat administracyjny znajdował się w rękach Rosjan. Jak łatwo można zauważyć Łódź była miastem czterech kultur, które się wzajemnie przenikały. Natalii Bieniek udało się stworzyć książkę, w której historia ożyła. Autorka dosłownie przenosi nas w czasie, gdzie jesteśmy naocznymi świadkami historii czterech rodzin, które choć bardzo się od siebie różniły pod względem rodzinnym i kulturowym , to żyły na jednym podwórku. Historia żydowskiej rodziny Goldmanów niezwykle mnie poruszyła. Choć nie była niczym oryginalnym (na ten temat powiedziano już chyba wszystko) to i tak miałam łzy w oczach. Bohaterów traktowałam jak prawdziwe postacie, ludzi którzy żyli, przeżywali, cierpieli i w końcu umarli nie doczekując się zadośćuczynienia. 

 

Jak to zazwyczaj bywa w przypadku książek z zagadką i historią w tle, nie sposób było się tutaj nudzić. Jednak byście cieszyli się tą powieścią i wyciągnęli z niej wszystko to co możliwe, to musicie pamiętać, że jest to obyczajówka. Nie kryminał, powieść historyczna czy romans lecz powieść obyczajowa, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Teraz pewnie uniesiecie brwi  i spytacie : wadami? Otóż tak "Dom sekretów" ma wady a najważniejszą z nich jest brak pędzącej na łeb na szyję akcji. Oczywiście "coś" się tutaj dzieje, są zwroty i zakręty, jednak dużo jest też opisów, wątków pobocznych i dialogów, które zdecydowanie odbiegają od tematu. Ja akurat lubiłam te, w większości zabawne, dygresje ale rozumiem jeśli ktoś chce jak najszybciej przejść z punktu a do d to takie odskocznie mogą denerwować. 

"Dom sekretów" jest drugą książką autorki i z czystym sumieniem muszę przyznać, że podobała mi się bardziej niż poprzednia. Nadal uważam iż Pani Bieniek musi popracować nad stylem, by stał się bardziej dojrzały, jednak widać już tendencję zwyżkową. Czytając naprawdę świetnie się bawiłam, zagadkę rozwiązałam tuż przed samym końcem, a bohaterowie wydawali się sympatyczni i zabawni. Dziś w dobie lockdownów, covidów i wszelkiego rodzaju plag piekielnych potrzebujemy właśnie takich powieści ... czegoś zabawnego, z pazurem i łatwego do przyswojenia. Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki i wierzę, że będzie jeszcze lepsza. W końcu trupów w szafie historii jest naprawdę wiele.  


Tytuł : "Dom sekretów"

Autor : Natalia A. Bieniek

Wydawnictwo : Prószyński i S-ka

Data wydania : 20 sierpnia 2020

Liczba stron : 448

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
 


https://www.proszynski.pl/
 
A dostępna jest w salonach lub sklepie internetowym sieci :  
https://www.empik.com/zbyt-blisko-daniels-natalie,p1227335289,ksiazka-p
 

 

1 komentarz:

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger