"Reguły dla dziewczyn" Candace Bushnell
"Reguły dla dziewczyn" to krótka, ostra, feministyczna opowieść o dziewczynie, która radzi sobie z oczekiwaniami, ograniczeniami i zasadami, jakie społeczeństwo narzuca kobietom, walcząc o to, by jej głos był słyszalny. Właśnie tym jednym zdaniem można podsumować tę książkę. Czytając zastanawiałam się czy dziś, w XXI wieku, nadal jest nam potrzebna literatura feministyczna? Przecież świat poszedł do przodu, nie pali się już staników, kobiety zasiadają w zarządach spółek i często są lepiej opłacane niż mężczyźni. Ba, zniknęły nawet popularne kiedyś Social Kluby dla zamożnych panów, gdzie przedstawicielki płci pięknej nie miały prawa wstępu. Jeśli jednak bardziej zgłębimy temat równości płci, to okaże się, że wcale nie jest tak różowo. Owszem da się napisać manifest i wprowadzić nowe prawo, jednak ze zmianą mentalności, która została ukształtowana przez stulecia cywilizacji, jest niestety gorzej. Kobiety nadal są często traktowane przedmiotowo, są obiektem złośliwych żartów o erotycznym zabarwieniu,dostają niemoralne propozycje lub też po prostu uważane są za gorszych pracowników, a czasem nawet "gorsze" osoby, niż mężczyźni. Dlatego jak najbardziej takie książki są potrzebna, a szczególnie te skierowane do nastolatków. Bo to właśnie już w szkole powinniśmy zacząć się uczyć o równości.
Marin z wprawą lawiruje między tymi niepisanymi zasadami. Jako wzorowa
uczennica i redaktorka szkolnej gazetki marzy, by dostać się na
Uniwersytet Browna. Jej przyszłość rysuje się w jasnych barwach, w czym
utwierdza ją pan Beckett – młody, charyzmatyczny nauczyciel
angielskiego, który nigdy nie skąpi jej pochwał i zawsze chętnie spędza z
nią czas, dyskutując o książkach.
Kiedy jednak Bex posuwa się za daleko i próbuje się do niej dobrać,
dziewczyna jest zaszokowana i przerażona. Czyżby go sprowokowała? Czy to
jej wina?
Powyższy opis zaczerpnięty z okładki mówi wszystko. Była sobie ambitna, inteligentna, zabawna i na dokładkę atrakcyjna dziewczyna, do której próbował dobrać się nauczyciel. Czy kiedykolwiek byliście w takiej sytuacji? A może odwrotnej? Może to wam podobał się sexowny belfer? W szkole średniej fizyki uczył mnie młody nauczyciel. To było w ostatniej, maturalnej klasie więc byłam już dorosła. Po prostu nie mogłam oderwać od niego wzroku, na dobrą sprawę był ode mnie zaledwie kilka lat starszy. Jednak do samego końca moje zauroczenie pozostało platoniczne, a dlaczego? Ponieważ w moich czasach , granica pomiędzy wykładowcami a uczniami była wyraźnie zaznaczona. I ani oni, ani my (młodzi) byśmy nie ośmielili się jej przekroczyć. Dziś dzieje się inaczej. Pokolenie "starszych" , niedostępnych profesorów się powoli kończy. Na ich miejsce przychodzą młodzi, wyglądający jak hipsterzy belfrzy z teczkami i brodami, a spódniczki nauczycielek stają się coraz krótsze. Dziś wykładowca ma być mentorem, przyjacielem. Ma się bratać z uczniami, być im równym. Często lekcje wyglądają bardziej jak zabawa niż prawdziwa nauka. Granice zostają zatarte, dlatego nie trudno się dziwić faktowi, że młody mężczyzna zainteresował się atrakcyjną uczennicą. Pewnie mnie teraz zbojkotujecie prawda? Bo staram się obalić morał całej tej powieści? Otóż nie to jest moim zamiarem. Bo co innego jest zainteresować się kimś , a co innego go molestować. Bex zdecydowanie przekroczył granice, co jest niedopuszczalne, jednak jeśli nadal będziemy pozwalali na brak hierarchii , takich przypadków będzie coraz więcej. Po tym smutnym wydarzeniu Marin zaczęła zwracać uwagę na wszędobylski seksizm.
Z pomocą jednej z nauczycielek założyła feministyczny klub książki (mój ulubiony aspekt tej książki), który stał się miejscem spotkań podobnie myślących ludzi, którzy rozpoczęli rozmowy o intersekcjonalnym feminizmie.
Zdecydowanie najlepszą rzeczą w całej powieści jest Marin. Nie potrafię nawet wyrazić, jak bardzo podobała mi się jej postać. Była tak dobrze napisana , tak szczegółowo dopracowana, że nawet jeśli niektóre jej działania drażniły, jeśli momentami pragnęłam nią potrząsnąć, to i tak nie mogłam przestać jej kibicować. Jest to ten typ postaci która sprawia, że pragniesz wziąć do ręki szablę lub inną broń, i walczyć w obronie jej postulatów. Charyzma aż wibrowała w powietrzu. Marin miała w sobie siłę do porwania tłumów, ludzie do niej lgnęli. No dobrze, teraz sobie myślicie, że zrobiło się bardzo słodko , wręcz słitaśnie. Jednak jak to w książkach bywa, nastąpił zwrot akcji...Marin miała najlepszą przyjaciółkę Chloe, jednak w pewnym momencie ich "związek" zaczął się rozpadać. Czy dziewczyny będą w stanie sobie wybaczyć i ponownie zjednoczyć, by dokopać natrętnemu nauczycielowi? Czy też Chloe pójdzie w odstawkę na rzecz nikogo innego tylko najpopularniejszego chłopaka w szkole ? Bo jak dobrze wiecie, w książkach tego typu musi pojawić się wątek miłosny. Jeśli lubicie powieści w których dwie, z pozoru różne od siebie osoby, nagle zaczynają coś do siebie czuć, to "Reguły dla dziewczyn" zdecydowanie przypadną wam do gustu. Na szczęście romans ten nie przytłacza lecz wręcz przeciwnie, wzmacnia całą fabułę. No i pamiętajcie, że jest to książka dla młodzieży, więc gorąco to tu raczej nie będzie :)
"Reguły dla dziewczyn" są tego rodzaju książką, w której młode dziewczyny a nawet my,dorosłe kobiety, mogą się przejrzeć i zobaczyć przeszłość (a czasem i teraźniejszość). Lektura tej powieści przywołała sporo wspomnień z liceum o niektórych nauczycielach / trenerach, z którymi miałam do czynienia . Niestety, w naszym społeczeństwie pierwsze pytania zadawane w sytuacjach takich, w jakiej znalazła się Marin brzmią :„W co byłaś ubrana?" Czy zrobiłaś coś, co mogło sprawić, że pomyślał, że jesteś zainteresowana ? ” Następnie kobiety muszą udowadniać, że rzeczywiście nie zrobiły nic złego tylko po to, by nadal nikt im w to nie uwierzył. Historia ta, pokazuje czytelnikom, że w porządku jest się wściekać, zrobić zamieszanie i nie zgadzać się by takie sytuacje zostały zamiecione pod dywan. Niektórym należy się nauczka. A innym dobry przykład.
Ta książka powinna zostać przeczytana przez wszystkie młode dziewczyny. Mówi prawdę, mówi głośno, czasem wręcz krzyczy. Chcę, żeby moja córka,, kiedy będzie wystarczająco duża, ją przeczytała. Chcę, żeby wiedziała, że cokolwiek wydarzy się w jej życiu, ZAWSZE będę ją wspierać, zawsze będę przy niej. To właśnie chciałam powiedzieć Marin. Kiedy nikt jej nie uwierzył, kiedy wydawało się, że jej życie się wokół niej zawaliło, pomyślałam, że jej rodzice są jej opoką.I zawsze nią będą. Jest rok 2020 i prawdą jest, że takie książki wciąż muszą powstawać, co mnie jednocześnie smuci i daje nadzieję, ponieważ widzę, że sytuacja się poprawia, choć raczej powoli. "Reguły dla dziewczyn" to świetny początek rozmowy i mam nadzieję, że zainspiruje wiele otwartych i szczerych dyskusji na temat równości, molestowania seksualnego i tych niepisanych norm społecznych, pod którymi nieświadomie się podpisujemy.
Tytuł : "Reguły dla dziewczyn"
Autor : Candace Bushnell, Katie Cotugno
Wydawnictwo : HarperCollins Polska
Data wydania : 16 września 2020
Liczba stron : 320
Tytuł oryginału : Rules for Being a Girl
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Widzę, że to książka z mądrym przesłaniem. Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, a zapowiada się naprawdę dobrze! Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń