"Mężczyzna w białych butach" Michał Larek, Waldemar Ciszak
Tytuł :
„Mężczyzna w białych butach”
Autor :
Michał Larek, Waldemar Ciszak
Wydawnictwo
: Czwarta Strona
Rok wydania
: 2016
Liczba stron
: 328
Odgrzewany
kotlet
Ciężko
jest recenzować książkę, która nie dość że jest w połowie
reportażem to do tego została napisana przez dwójkę autorów.
Zawsze jeden z nich będzie tym poszkodowanym, tym który zawiódł i
dlatego powieść leży i kwiczy. Tak właśnie było w tym
przypadku. Już pierwsze akapity zabiły tą książkę a kolejne
były mniej lub bardziej udaną próbą jej reanimacji.
Z pewnością
większość z dorosłych czytelników pamięta sprawę
pedofila-mordercy grasującego w Polsce na początku lat 90. Chodzi o
Tomasza Kwaśniaka zwanego Ręcznikowym dusicielem. Jego ofiarami
byli młodzi chłopcy, których zwabiał do domu podrobionymi
dokumentami. Dopuścił się pięciu morderstw, i dwóch usiłowań
zabójstw. Dopuszczał się również pedofilii. 22 kwietnia 1991
dzięki telefonie od dyrektorki jednej z poznańskich podstawówek
mężczyzna został ujęty i osadzony w areszcie. Podczas przesłuchań
przyznał się do wszystkich czynów karalnych. Osadzony w więzieniu
powiesił się a sprawę umorzono. Jednak pamięć o tym przetrwała.
Ciężko
jest mi określić „czym” tak naprawdę jest ta książka. Mamy
do czynienia z takim miksem
form, że jednoznaczne określenie
gatunku nie jest niestety możliwe. Częściowo kryminał, częściowo
thriller. Doszukamy się tu również elementów reportażu a nawet
wywiadu. Możemy poczytać o rzeczywistych wspomnieniach oraz
zapoznać się z wycinkami z gazet. Jedno wiem na pewno : połączenie
tych wszystkich form i treści stworzyło potrawę bardzo
ciężkostrawną nawet dla najbardziej cierpliwych czytelników.
Gdzieś wyczytałam, że ta książka musi być „żartem” ze
strony autorów , żartem z czytelników. I po części się z tą
opinią zgadzam. Kiedyś słyszałam żart żeby w niedzielę w
restauracji nie jeść zup bo będzie to przegląd resztek z całego
tygodnia. Ten przykład doskonale obrazuje tę książkę.
Jak
napisałam wyżej najgorszy jest początek. Krótkie rozdziały,
czasem po kilka zdań. Pomieszanie form, brak wyraźnych sylwetek
bohaterów co prowadzi do tego, że czytelnik się gubi i totalny
chaos, zupełny brak pomysłu na jakąkolwiek fabułę. A na dodatek
toporne dialogi. Nie lubię książek gdzie przekleństwa mają
dodawać pikanterii, temat jest na tyle poważny i szokujący, że
obroni się bez wulgaryzmów.
Ale to był
początek....a potem coś się zmieniło.
W połowie
książki pomyślałam tak : chyba na scenę wkroczył drugi autor.
Rozdziały zwiększyły swoją objętość do nawet kilku kartek.
Dialogi nabrały życia a postacie kolorów. Już nie mamy do
czynienia z suchym przedstawianiem faktów . Nareszcie dochodzi do
ich analizy. Nareszcie możemy poznać bohaterów i ich emocje. Jak
za dotknięciem czarodziejskiej różdżki żaba zmieniła się w
królewicza , a książka ze zwykłego przeciętnego reportażu (
myślę, że nawet by nie zasłużył na wydrukowanie w Super
Expressie ) stała się naprawdę dobrym czytadłem.
Kupując tę
książkę czytelnik ma swoje oczekiwania . Doskonale wiedziałam
jaki był finał całej tej sprawy, detale mogłam doczytać sobie w
Wikipedii czy w archiwach gazet. To czego oczekiwałam to analiza ,
profil psychologiczny psychopaty. Liczyłam, że autorom udało się
dojść do faktów nie znanych wcześniej, że czymś nas zaskoczą.
Bo jeśli nie to po co odgrzewać ten jakże stary temat? Niestety
nie dość, że książka nie niesie ze sobą żadnych rewelacji , a
jest zwykłym opisem zdarzeń to jeszcze odniosłam wrażenie , że
autorzy zmuszają nas do współczucia. W tej książce Kwaśniak nie
jest psycholem i zwyrodnialcem a ofiarą. Człowiekiem z problemami.
Sama złapałam się na tym, ja osoba twardo stąpająca po ziemi i
nie mająca przebaczenia dla pedofilów, że mu współczuję , ba w
pewnym sensie nawet go polubiłam! Skandal.
Wychowana na
kryminałach Agathy Christie a potem wielka fanka skandynawskich
powieści kryminalnych jestem zawiedziona. Tak wiele tu można było
powiedzieć, z tak wiele punktów widzenia. Cały aspekt pracy
policji , pracy dochodzeniowej, konfliktów między oddziałami- to
wszystko zostało pominięte. Jeśli pedofil- morderca grasował by
na szwedzkiej ziemi to byłoby to wielkie zdarzenie, wielkie
poruszenie we wszystkich jednostkach, i we wszystkich gazetach.
Wszyscy postawieni na nogi, burza mózgów, pościgi, przesłuchania
tutaj spokój i sielanka, picie kawy i jedzenie pączków.
Jest to na
pewno jedna z gorszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytałam.
Tak zwany odgrzewany kotlet. Na pewno nie dowiedziałam się nic
nowego więc była to strata czasu mojego i na dodatek dwóch
autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz