"Wstyd" Helen FitzGerald
Tytuł :
„Wstyd”
Autor :
Helen FitzGerald
Data wydania
: 2016
Wydawnictwo
: Burda Publishing Polska
Tytuł
oryginału : Viral
Liczba stron
: 296
Internetowi
kalecy
Powiem szczerze, książka
„Wstyd” trafiła do mnie zupełnym przypadkiem. Nie wiem, że
zawiniła księgarnia internetowa czy ja, jednak kiedy otworzyłam
paczkę znajdowała się na samym wierzchu. Zamiast zrobić karczemną
awanturę i kłócić się o zwrot pieniędzy postanowiłam dać jej
szansę. I stało się jak w przypadku pewnie niejednego z was. Już
pierwszy akapit wbił mnie w fotel. Tak to jest kiedy pierwszymi
słowami głównej bohaterki są jej perypetie seksualne ,
szczególnie jeśli dotyczą więcej niż dwóch osób. Zaczynało
się ciekawie, i przyznam z pewnym zaskoczeniem równie ciekawie się
skończyło. Troszeczkę gorzej było w środku jednak ogólnie
jestem na tak.
Su
Oliphant-Brotheridge tuż po urodzeniu została porzucona na progu
koreańskiego sierocińca. Po roku czasu adoptowała ją szkocka
rodzina, która pomimo starań nie doczekała się własnego potomka.
Kiedy dziewczynka zjawiła się na wyspie Beth, świeżo upieczona
mamusia , dowiedziała się że jest w ciąży. Po roku urodziła się
kolejna córka. Przez pierwszych kilkanaście lat dziewczynki były
papużkami nierozłączkami, jednak kiedy weszły w okres dojrzewania
zaczęły się od siebie oddalać. Leah, młodsza z dziewcząt
zaczęła unikać swojej skośnookiej siostry. Po ukończeniu szkoły
średniej Leah w ramach nagrody wybłagała na rodzicach pozwolenie
na wyjazd na Majorkę. Warunkiem jednak było zabranie Su. Leah by
nie wstydzić się swojej adoptowanej siostry postanowiła zmienić
ja z szarej, nieatrakcyjnej kujonki w imprezowego wampa. Podczas
imprezy w clubie Coconut Lounge, znanym z perwersyjnych zabaw, pijana
i nafaszerowana extasy Su uprawia sex oralny z 12 mężczyznami.
Jeden z nich nagrywa filmik, który ląduje na YouTube. Kiedy
następnego dnia, dziewczyna odkrywa, że online zobaczyło ja kilka
tysięcy ludzi a liczba ta ciągle idzie w górę, postanawia nie
wracać do domu i kupuje bilet na najbliższy prom do Barcelony.
Zacznę
od minusów. Najpewniej najsłabszą stroną tej powieści są
bohaterowie. Już już wydaje nam się, że znamy ich profil
osobowościowy, by na następnej stronie zrobili coś co do nich
zupełnie nie pasuje. Zastanawiam się czy zabieg tego swoistego
rozdwojenia jaźni był celowy czy raczej wyszło to zupełnie
przypadkowo. Atrakcyjna, cicha i zamknięta w sobie kujonka
przeobraża się w dyskotekowego wampa, by w następnej chwili stać
się agresywną outsiderką, na mściwej desperatce kończąc.
Leniwa, mało ambitna, chamska młoda dziewczyna zamienia się w
posłuszną córeczkę, która gdzieś po drodze gubi pazur i staje
się zwykłymi ciepłymi kluchami. Pani sędzia, która w życiu nie
złamała żadnego prawa, w jedynym dniu łamie ich całą masę , a
na dodatek nie zdaje sobie sprawę z konsekwencji prawnych. Troszkę
to naciągane. Jedyną osobą, która wydawała się prawdziwa i
którą dało się polubić był ojciec dziewczynek. Kojarzył mi się
z panem Dulskim. Taka cicha woda co brzegi wrze. Niby taka szara
eminencja ale jak huknął to aż mu zaczęłam bić brawo.
A
jeśli już jesteśmy przy bohaterach, może skupmy się na ich
emocjach. Mamy tutaj do czynienia z niezwykle dysfunkcjonalną
rodziną. Może nas dziwić to jak wyglądają imprezy na Majorce,
mogą nas dziwić zabawy w stylu słoneczka, jednak moim zdaniem to
co się stało było wypadkową wychowania. Wychowania bezstresowego.
W tej rodzinie sam sobie rzepkę skrobie. Oprócz niedzielnych
obiadków , z których jedna córa jak najszybciej dawała nogę a
druga bała się rozmawiać, nie ma tutaj relacji dziecko-rodzic. Bo
czyż troskliwi lub choćby interesujący się losem dziecka rodzice
nie zauważali, że dziecko chodzi pijane? Czy każda normalna
rodzina daje niepełnoletnim alkohol do obiadu? Czy jak rodzic
znajduje pochowaną po kątach marihuanę to ją wyrzuca do kosza i
udaje, że nic się nie stało? A kiedy dochodzi do tragedii to nadal
wszyscy robią wszystko na własną rękę. Kuriozum było dla mnie
wysłanie 17-latki samej na Majorkę by odszukała siostrę. Tego
wszystkiego było troszkę za dużo. Czułam się jak bym nie miała
do czynienia z rodziną tylko z jakiegoś rodzaju komuną lub
kibucem. I te emocje. Albo były przesadzone albo nie było ich w
ogóle.
Cieszę
się, że dorastałam w czasach kiedy internet nie był jeszcze
popularny. Siedziało się cały dzień na trzepaku. Rzucało
kamieniami w okno koleżanki żeby wyszła na dwór. Teraz jak patrzę
na młodych ludzi, to nawet będąc w grupie nie potrafią się
odkleić od ekranów telefonów komórkowych. Serwisy
społecznościowe, emaile, gry w stylu pokemonów, teraz to internet
kieruje naszym życiem. Co chwilę sprawdzamy liczbę lajków,
smucimy się gdy nasze nowe selfie nie zostało zauważone. A
negatywny komantarz lub inne hejty nie raz już doprowadziły do
samobójstwa. Właśnie o tym opowiada ta książka. O tym , jak
sprytnie pozbawiono nas wolności i prywatności, i tylko nieliczni
potrafią nie żyć mainstreamowo. I właśnie tego powinno być nam
wstyd.
Książka
to również doskonałe studium psychologiczne na temat współczesnej
rodziny. Dużo się zmieniło od czasów kiedy byłam młoda.
Nastąpił rozpad więzi rodzinnych. Rodzice zajęci są robieniem
kariery kosztem własnych dzieci, a one pozostawione samym sobie
zmuszone są dorosnąć szybciej. Jednak to przyśpieszone
dojrzewanie jest wbrew naturze i może mieć czasem tragiczne
konsekwencje.
Książka
ta w doskonały sposób pokazuje jak egocentryczną i egoistyczną
istotą jest jednostka ludzka. Nawet kiedy dzieje się tragedia
myślmy tylko i wyłącznie o sobie. O własnym wstydzie, o tym jak
to wpłynie na postrzeganie nas przez innych. I niestety musimy być
ze sobą szczerzy, dla większości z nam sami jesteśmy centrum
wszechświata. Może właśnie to wytyka nam autorka? Radzi nam
rozejrzeć się wokół? Uniezależnić się od tego co powiedzą
inni?
Lubię
książki, które dają do myślenia, dlatego dziękuję autorce za
tę powieść. Nie dość, że wspaniale spędziłam przy niej czas
bo jest doskonale napisana i da się ją przeczytać za jednym
posiedzeniem to jeszcze zmusza do wyciągnięcia wniosków i jest
wspaniałym wstępem do szerszej dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz