"Festiwal" Andrzej Dziurawiec
Tytuł : "Festiwal"
Autor : Andrzej Dziurawiec
Wydawnictwo : W.A.B
Data wydania : 24 maja 2017
Liczba stron : 520
Festiwal brutalności
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i już teraz wiem, że koniecznie muszę sięgnąć po poprzedni tom cyklu. Co prawda nieznajomość bohaterów nie miała wpływu na odbiór książki, gdyż są to dwie zupełnie odmiennie historie, jednak powieść jest tak świetnie napisana, że wprost zmusza czytelnika do dalszej lektury. Już kilka miesięcy temu Wojciech Chmielarz zmienił mój stosunek do polskich autorów powieści kryminalnych. Andrzej Dziurawiec tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że polska literatura współczesna jest na wysokim poziomie i w niczym nie ustępuje swoim, tak zachwalanym, konkurentom ze Skandynawii.
W zamkniętej destylarni znalezione zostają zwłoki amerykańskiej działaczki feministycznej Zoe de Dick Devotique. Morderca miejsce zbrodni wybrał nieprzypadkowo. Kilka lat wcześniej w opuszczonej fabryce zamordowany został były partner działaczki na rzecz kobiet, Adam Wellman. Śledztwem zajmuje się detektyw Schumann. Zaczynają ginąć kolejne działaczki zaangażowane w organizację festiwalu Waginalia. Schumann angażuje do pomocy emerytowanego policjanta, który zajmował się śledztwem w sprawie Wellmana, Schuberta. Były policjant jest bliskim przyjacielem Havy, córki zamordowanej kobiety. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że nikt nie może czuć się bezpiecznie, celem mordercy stają się najbliżsi emerytowanego gliniarza a psychopatę nakręca chora, patologiczna miłość.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że jest to książka dla ludzi o mocnych nerwach. Jest to powieść brutalna, często wulgarna i krwawa. Autor nie stroni od drastycznych opisów z miejsca zbrodni. Są one naturalistyczne, bardzo obrazowe i często szokujące. Dziurawiec balansuje na krawędzi dobrego smaku zarówno w sensie stylistycznym jak i fabularnym. Jest to powieść dla czytelników nie bojących się kontrowersji i łamania konwenansów. Jest zupełnie różna od swoich koleżanek gatunku. Autorzy przyzwyczaili nas do zagadek opartych na akcji i reakcji : jest morderstwo i jest policyjne śledztwo. Tutaj fabuła wykracza poza znany nam schemat. Mamy do czynienia z seryjnym mordercą który obraca się w środowisku LGBT. Oprócz tego jest sporo wątków pobocznych i retrospekcji, które pozwalają nam poznać całościowe tło fabularne oraz sylwetki bohaterów. Te wtrącenia i wplecione w fabułę historie są doskonałym przerywnikiem dającym czytelnikowi czas na otrząśnięcie się po opisach brutalnych zbrodni. Są również generatorem tempa akcji i pozwalają zachować odpowiedni balans. W powieści nie ma zbyt wielu zwrotów akcji, jednak autor konsekwentnie podąża obraną drogą na każdym kroku zaskakując nas przebiegłością i brutalnością psychopaty. Po opisach rozczłonkowanych ciał, schowanych do pudełek narządów rodnych czy obrazów malowanych ludzką krwią, następują momenty w których akcja zwalnia, wkraczając wręcz w formę obyczajową. Było to niezwykle potrzebne dla rozładowania napięcia.
Autor posługuje się niezwykle barwnym językiem odpowiednim do środowiska w jakim została osadzona fabuła książki. Poznajemy tutaj nie tylko Boyówki Feministyczne czy działaczki zaangażowane w organizację festiwalu Waginalia. Autor wprowadza nas w świat LGBT, nocnych klubów gdzie na parkietach rządzą Drag Queens, pracowni artystycznych gdzie malarki bez warsztatu i talentu tworzą obrazy malowane krwią miesięczną. Świat opuszczonych kamienic gdzie mieszkają squattersi. Z drugiej strony poznajemy również bogate domy milionerów, szlacheckich rodów gdzie zamiast wody leje się czterdziestoletnia Whiskey. I gdzieś w tym wszystkim są służby porządkowe, policjanci próbujący schwytać mordercę. Nieco mniej barwni, dużo mniej zamożni lecz nie można im zarzucić braku indywidualności. Każda z tych postaci jest wykreowana z niezwykłą precyzją i dokładnością. Autor przedstawiał naszych bohaterów w sposób prawdziwy, nic im nie dodając i nie ujmując. Jego celem nie było nakłonienie czytelnika do polubienia naszych bohaterów. Bohaterowie, jak każdy człowiek, mają swoje mocne i słabe strony. Jedni piją, innych cechuje nadmierny sarkazm, kolejnych brutalność jeszcze innych naiwność. Wywodzą się z innych środowisk i ta różnorodność widoczna jest zarówno w zachowaniu jak i w sposobie mówienia. Nie wiem, czy autor książki obraca się w środowiskach LGBT, czy może zrobił dobry wywiad, jednak wszystko wyszło bardzo barwnie, przekonująco i z nutką ironii. Pomiędzy wierszami powieści możemy wyczytać satyrę na polską sztukę współczesną.
Tylko jeden dość istotny szczegół miał wpływ na mój odbiór książki i komfort czytania. Schumann czy Schubert? Bardzo podobne nazwiska, często pojawiające się obok siebie, często rozpoczynające rozdziały. I który jest który? Oboje są policjantami, oboje biorą udział w tym samym śledztwie. Często dopiero po kilkunastu zdaniach czy całych akapitach orientowałam się o kim w danym momencie czytam. Bardziej ich kojarzyłam z osobami postronnymi niż z ich postaciami. Ale i do tego można było przywyknąć. Ta książka jest po prostu tak dobra, że i większe niedociągnięcia zostały by wybaczone.
"Festiwal" to typowo męska powieść dla czytelników o mocnych nerwach. To nie jest typowy kryminał gdzie fabuła skupia się na policyjnym śledztwie i nowoczesnych technikach wykrywania przestępców. Praca policjantów schodzi tutaj na dalszy plan a prym wiodą bohaterowie i ich historie. Może się wydawać, że autor często odbiega od tematu jednak jest to zabieg celowy. Jest to powieść dobrze napisana, nieustannie trzymająca w napięciu, pełna satyry i pomimo swojej makabryczności obfitująca w zabawne dialogi. Polecam czytelnikom znużonym schematycznością powieści kryminalnych dostępnych na rynku. "Festiwal" jest powiewem świeżości w dusznej piwnicy gatunku.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz