"Kredziarz" C.J Tudor [PRZEDPREMIEROWO]
Jeszcze parę tygodni temu, kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej książce, zastanawiałam się czy wydawca nie robi jej krzywdy tak intensywnym marketingiem. Jej okładka była dosłownie wszędzie w internecie a większość znanych mi blogerów już zdążyła ją zrecenzować. Dopóki nie trafiła w moje ręce zastanawiałam się czy powieść C.J Tudor jest naprawdę aż tak rewelacyjnym debiutem, czy po prostu cała ta akcja ma na celu zwiększenie sprzedaży, gdyż książka jest średnia. "Kredziarz" w moim przypadku okazał się strzałem w dziesiątkę. Inspirowana najlepszymi pisarzami gatunku powieść, miała w sobie wszystko to co charakteryzuje dobry thriller a nawet więcej : ładunek nostalgii, który sprawił, że zatęskniłam za czasami dzieciństwa.
Rok 1986. Lato chyli się ku końcowi kiedy do miasteczka Anderbury przyjeżdża wesołe miasteczko. Tym razem jest jeszcze lepsze, gdyż piątka przyjaciół może je odwiedzić bez asysty rodziców, co jak dotąd było wykluczone. Dzień jest piękny, w powietrzu czuć zapach popcornu a dookoła widać same roześmiane twarze. Jeden z chłopców, Eddie, spostrzega piękną dziewczynę, która wraz z koleżanką czeka w ogonku do kolejki górskiej. Nagle wydarza się tragedia. Mechanizm podtrzymujący kolejkę nie wytrzymuje napięcia i pęka wystrzeliwując na boki kawałki metalu. Jeden trafia w policzek
dziewczyny, drugi prawie odrywa jej nogę. Jednak to dopiero początek nieszczęść. Im bliżej końca wakacji tym w miasteczku dochodzi do coraz większej ilości tragedii. W lesie znalezione zostają ciała zamordowanych osób.
Trzydzieści lat później, Eddie dostaje anonimowy list. Po przeczytaniu jego treści nie wie czy to straszny żart czy morderca powrócił. Okazuje się, że nie jest jedynym, którego dopadła przeszłość.
Cieszę się, że autorzy zaczęli czerpać z najbardziej interesujących, a często wręcz doskonałych źródeł. Ciężko jest się nie domyślić, że bezpośrednią inspiracją dla autora była mała nowelka autorstwa Stephena Kinga o tytule "Ciało". Zresztą to niewielkich rozmiarów dziełko zainspirowało również braci Duffer co zaowocowało rewelacyjnym mini serialem "Stranger Things" wyprodukowanym przez platformę Netflix.
Aż ciężko uwierzyć, że mamy do czynienia z debiutem literackim. Czytałam wiele książek znanych autorów, które nie były nawet w przybliżeniu tak wciągające, dobrze skomponowane i dopracowane jak "Kredziarz". Albo mamy do czynienia z prawdziwym wirtuozem pióra (sama mało wiem o autorze z braku wiarygodnych źródeł) albo z bardzo dobrym edytorem, managerem i wydawcą, którzy wspólnymi siłami stworzyli niemalże arcydzieło. Jak to często bywa w przypadku debiutów, recenzenci na siłę starają się znaleźć słabe punkty nawet w najlepszym dziele. Tak miałam w tym przypadku, jednak bez większego powodzenia. "Kredziarz" ma wszystko co cechuje rasowy thriller : morderstwo, suspens, wiarygodne postaci i mroczny klimat. Można się przyczepić, że sylwetki bohaterów były ściągnięte i sztampowe, że cała fabuła zadała więcej pytań niż dostaliśmy odpowiedzi lub, że tempo narracji było zbyt powolne. Jednak wszystkie te "mankamenty" nie zdołały sprawić, żeby powieść straciła na wartości. Wprost przeciwnie, nie starała się być doskonała a autor nie aspirował do nagrody Pulitzera. Miała dostarczyć rozrywki i to jak najbardziej się udało.
Przez cały czas czytania tej książki, miałam przemożne wrażenie, że jej akcja wcale nie toczy się zaledwie 400 km od mojego miejsca zamieszkania (sama mieszkam w Irlandii), tylko za oceanem, w Stanach Zjednoczonych gdzie takie morderstwa są na porządku dziennym. Sami widzicie jak bardzo autor czerpał od amerykańskich autorów, udało mu się nawet skopiować atmosferę tego wielkiego kraju i cechy osobowościowe jego obywateli. Anglia u Tudora jest zbyt słoneczna, zbyt upalna. Miasteczko jest zbyt amerykańskie. te wszystkie bary, lasy, opuszczone place zabaw czy wesołe miasteczka są rodem wyjęte z powieści Stephena Kinga. Nie staram się tutaj tego faktu krytykować, gdyż wbrew pozorom ta amerykanizacja dodaje powieści wiarygodności. Praktycznie cały mój okres dorastania spędziła na oglądaniu amerykańskich seriali i czytaniu książek autorów zza oceanu. Właśnie z tym kojarzy mi się moje dzieciństwo lat 80. Tutaj należy nadmienić, że akcja książki dzieje się w połowie w 1986 roku a w połowie w czasach nam współczesnych. Autorowi udało się przenieść mnie w czasy beztroskiego dzieciństwa, kiedy szczytem marzeń było włóczenie się z kolegami po ulicach, jeżdżenie na rowerach czy eksplorowanie starych stodół. Co nigdy nie zdarzyło mi się widzieć ani oderwanych części ciała, ani zamordowanych jednak poczucie nostalgii za czasem dawno minionym pozostało.
Uważam, że "Kredzierz" jest świetną powieścią-thrillerem, który przypadnie do gustu większości czytelników. To utwór z pogranicza mistery crime i suspensu, z dopracowanymi postaciami, gdzie autor zadał sobie nie lada trud by połączyć wszystkie z pozoru nie powiązane ze sobą wątki. Trudno jest zsynchronizować ze sobą przeszłość z teraźniejszością tak by obyło się bez zgrzytów. W tym przypadku wszystko zostało dokładnie naoliwione a w nasze ręce wpadła książka, która zabierze nas w mroczne czasy dzieciństwa. Polecam
Tytuł : "Kredziarz"
Autor : C.J Tudor
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : 28 lutego 2018
Liczba stron : 384
Tytuł oryginału : The Chalk Man
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz