"Diuna.Lud Atrydów" Brian Patrick Herbert, Kevin J. Anderson

Dziesiątki lat przed wydarzeniami z Wielkiej Trylogii Wydmowej cofamy się do błogich czasów panowania cesarza Elrooda IX. Pokój i dobrobyt rządzą w Znanym Wszechświecie, a w pięknej ojczyźnie Atrydów, Caladan, młody Leto Atryda jest powoli, ale konsekwentnie przygotowywany do objęcia dowództwa.

Zapomnij o tym wszystkim.

Cesarz umiera. Rodzina cesarska zostaje oskarżona o otrucie władcy. Harkonnen przygotowuje złośliwe plany zniszczenia wszystkich rywali. W mechanicznym świecie Ix klasę rządzącą porwała fala rewolucji i wojny religijnej. W samym Kaitain, teraz w sercu imperium, sale Landsraadu są pełne spisków i tajemnic. A pośród tego wszystkiego stoi Dom Atrydów, samotny wzór cnoty we wszechświecie chciwości i brutalności. 

Zapowiada się ciekawie? A jakże !

Powodowany żądzą zemsty i chciwością Elrood IX pomaga w przejęciu Ixa przez Tleilaxan, zmuszając do ucieczki ród Verniusów. Dzieci Dominika Verniusa znajdują schronienie na Kaladanie, ale po zamordowaniu Paulusa Atrydy ich los jest niepewny. Młody Leto Atryda musi nie tylko strzec ich, ale też dbać o przyszłość swego rodu. A ma potężnych i pamiętliwych wrogów.
Podczas gdy Bene Tleilax prowadzą na Ixie tajne badania, Szaddam Corrino i Hasimir Fenring  spiskują przeciw Imperatorowi, a na odległej Arrakis imperialny planetolog Pardot Kynes rozpoczyna swe przełomowe prace, Bene Gesserit zbliżają się coraz bardziej do zakończenia swego programu eugenicznego, którego owocem będzie potężny Kwisatz Haderach…

Już dobrze, koniec tego wymieniania, bo Ci, którzy nie znają twórczości autora, szybko zrezygnują z tego by ją poznać. Na wstępie powiem, że by wyciągnąć jak najwięcej z tej powieści, należy przeczytać jej poprzedniczki. Jest to konieczność i choć książka ta nazywana jest preludium, to zdecydowanie nie jest czymś co można by uznać za wstęp czy początek. "Diuna. Ród Atrydów" to genialny prequel, ponieważ umiejętnie dopełnia zadanie poszerzenia historii, postaci i lokalizacji oryginalnych powieści.  Jednak książka ta (i kilka kolejnych) została napisana do czytania po oryginalnych powieściach Diuny. Radzę byście przeczytali wszystkie sześć oryginałów lub przynajmniej pierwszą trylogię. A przeczytanie samej "Diuny" jest już nawet koniecznością.


Łatwo jest być nieco sceptycznym, gdy niezwykle popularny cykl jest kontynuowany po śmierci jego autora. Czasami efekt jest wspaniały, jak w przypadku Christophera Tolkiena. Czasami rezultatem jest katastrofalna farsa, tak jak ma to miejsce obecnie w Szwecji z kontynuacją trylogii Milenijnej. Na szczęście, po przeczytaniu tylko tej jednej książki, mocno wierzę, że Brian Herbert (wraz z Kevinem J. Andersonem, oczywiście) mieści się w tej pierwszej kategorii. Ta książka jest przesiąknięta odniesieniami do oryginalnych powieści Diuny. Wydaje się, że autorzy wzięli każde zdanie, jakie kiedykolwiek napisał Frank Herbert, i zaczęli je rozwijać. Rezultat jest wspaniały. Na tych stronach znajdują się historie niektórych z najbardziej pamiętnych postaci literatury science fiction. Jednak oprócz  postaci jest to również wspaniałe rozszerzenie scenerii. Podczas gdy Frank Herbert ograniczył się głównie do pisania o wydarzeniach zachodzących na planecie Dune, co było swego rodzaju celem jego książek,  prequel przenosi nas do Ix i Caladan, do Kaitain i Giedi Prime oraz do statków podróżujących w kosmosie. Jeden mały szczegół, który szczególnie mi się podobał, to sytuacja, gdy Duncan Idaho wylądował na Caladanie w niewłaściwym miejscu i musiał tygodniami iść do zamku Atrydów. To obrazuje nam z jak wielkim uniwersum mamy do czynienia. 

Jak dobrze wiecie zawsze przed przystąpieniem do napisania recenzji, wchodzę na różne portale literackie i sprawdzam co do powiedzenia mają moi koledzy po fachu. Muszę przyznać, że byłam bardzo zdziwiona czytając negatywne komentarze na temat tej powieści i samego Herberta. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo nienawidzą tych książek. Frank Herbert był najlepszy w pisaniu politycznych / filozoficznych rozmów, które zapewniały rozrywkę bez potrzeby typowych scen akcji, które sprawiają, że gatunek Sci-Fi jest tym, czym jest. Wydaje się, że Brian Herbert i Kevin J. Anderson podążają bezpieczną drogą i wykorzystują wiele scen akcji / opowieści, aby uniknąć zniszczenia spuścizny Franka. Próbują nawet naśladować styl jego pisania.
Oryginalne książki Diuny są gęste i sprawiają, że zaczynasz myśleć, zmieniasz poglądy na wiele rzeczy. Ta przedstawia historie twoich ulubionych (jak i tych znienawidzonych) postaci, samej Space Guild, zejście barona do * obrzydliwej, rozdętej, bezgrawitacyjnej tkanki tłuszczowej * , przemianę Duncana, a także pochodzenie Leto Atrydów . Jeśli podjedziesz do lektury z realistycznymi oczekiwaniami, będziesz zadowolony z wyniku. Jeśli jednak myślisz, że doświadczysz kolejnej oszałamiającej powieści Franka Herberta, będziesz rozczarowany. Do "Rodu Atrydów" trzeba podejść ze zdecydowanie otwartym umysłem. 

Moja mama jest osobą, która nie czyta powieści science fiction ani wszelkiego rodzaju fantasy. Są to dla niej bzdury, na które nie ma ochoty tracić czasu. "Kroniki Diuny" były jedyną powieścią fantastyczną, którą kiedykolwiek przeczytała i mówi, że nawet po 40 latach pamięta jej treść. Myślę, że właśnie dlatego zainteresowałam się Herbertem, gdyż został mi polecony przez osobę, która nie jest fanem gatunku. Od początku zakochałam się w twórczości autora i do dziś wszystkie tomy cyklu znajdują się w mojej domowej biblioteczce, na jednych z najbardziej wyeksponowanych miejsc.
"Ród Atrydów" nie posiada magii pierwszych powieści Diuny, ale tego się można było spodziewać. Ta książka nigdy nie miała mieć oryginalnej i wciągającej fabuły, ale raczej rozwinąć to, co już zostało napisane. I właśnie to robi naprawdę dobrą robotę. Zdecydowanie polecam. 

 
 Tytuł : "Diuna. Lud Atrydów"
Autorzy : Brian Patrick Herbert, Kevin J. Anderson
Wydawnictwo : Rebis
Data wydania : 14 lipca 2020
Liczba stron :  672
Tytuł oryginału  : Dune. House Atreides 


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 



Kings of the Wyld


 

5 komentarzy:

  1. Polecam! Nie mogę się doczekać premiery filmu Diuna (2021) online :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod recenzją. Z rozdziału na rozdział książka coraz bardziej wciąga a ukazywanie wczesnych dziejów postaci znanych z 'kronik' (lub ich przodków) dopełnia przyjemności lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Diunę przeczytałem tylko jeden raz - wszystkie części według chronologii od 1 do ostatniej. Nigdy już do niej nie wrócę, bo jest to za dobre co pozostawiła mi w pamięci. Tak samo jak saga Roboty Asimova - równie genialne, równie głębokie i równie nieskończenie fantastyczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając 'Diunę: Lud Atrydów', miałem mieszane uczucia. Z jednej strony miło było powrócić do uniwersum, które pokochałem, ale z drugiej – książka nie dorównuje oryginałowi Franka Herberta. Brian i Kevin mają inny styl, bardziej bezpośredni, mniej filozoficzny, co czasem wybijało mnie z rytmu.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger