"Obietnica gwiezdnego pylu" Priscille Sibley
Tytul : "Obietnica gwiezdnego pylu"
Autor : Priscille Sibley
Wydawnictwo : Swiat Ksiazki
Rok wydania : 2013
Liczba stron : 416
Polewka z Jodi Picoult na delikatnym Grishamowym ciescie
Pewnie niejednokrotnie zdarzylo wam sie trafic na ksiazke kiedy jakas sila pcha was do przerzucenia
pozostalych do przeczytania kartek i przeczytania ostatniej strony. Nie mozecie sie doczekac jakie bedzie zakonczenie. Czytajac "Obietnice gwiezdnego pylu" wlasnie tak mialam i zastanawialam sie dlczego. Czyzby ksiazka byla az tak fascynujaca, ze sama chcialam przyspieszyc bieg wydarzen i dowiedziec sie jak sie potocza losy glownych bohaterow? Czy do przeczytania ostatniej kartki zachecal mnie nudnawy styl autorki, ktorym opowiedziana byla naprawde rewelacyjna historia? Na te pytania nie znalazlam odpowiedzi.
Ksiazka Priscilli Sibley to prawdziwa gratka dla fanow powiesci obyczajowych, a wielbicieli Jodi Picoult z pewnoscia wciagnie bez pamieci.Mnie osobiscie troszke przytloczyla.
Elle McClure, znana astronautka po wypadku samochodowym zapada w spiaczke. Neurochirurdzy orzekaja, ze mozg Elle ulegl tak powaznym uszkodzeniom, ze kobieta juz nigdy sie nie wybudzi. Prawdziwa Elle odeszla a w szpitalnym lozku pozostalo tylko nie odczuwajace bolu cialo. Maz Elle, Matt Beaulieu jest bliski odlaczenia zony od aparaturatury podtrzymujacej zycie kiedy dowiaduje sie, ze kobieta jest w ciazy. Przez lata malzenstwo staralo sie o dziecko i byla to droga przez meke. Kilka poronien i narodziny martwego dziecka - Dylana ciezko doswiadczyly niedoszlych rodziow. Matt wierzy, ze pomimo testamentu , w ktorym Elle oswiadczyla, ze nie wyraza zgody na sztuczne utrzymywanie jej przy zyciu, chcialaby zeby dziecko sie urodzilo. Posiadanie potomka bylo dla niej najwazniejsza rzecza w zyciu. Rozpoczyna sie walka sadowa gdyz czesc rodziny, w tym matka Matta wyznaczona przez Elle na wykonawce testmentu, pragna odlaczyc kobiete od aparatury, gdyz w ich mniemaniu tego by wlasnie sobie zyczyla. Elle czula bezgraniczny strach przed stanem wegetatywnym, ktory pozostal jej po doswiadczeniach z umierajaca na raka matka.
Ksiazka porusza bardzo wazny problem eutanazji, prawa do godnej smierci. W Stanie Maine, w ktorym toczy sie akcja powiesci eutanazja jest dozwolona jednak nigdy wczesniej nie bylo precedensu co zrobic jest chora osoba jest w ciazy. Jest to temat trudny i niezwykle kontrowersyjny i odnioslam wrazenie, ze autorka nie do konca sobie z nim poradzila. Jeszcze na poczatku ksiazki wartosciowanie nie bylo zauwazalne jednak wraz z rozwojem fabuly szala zdecydowanie przechylila sie na jedna strona. Spodziewalam sie zazartej sadowej batalii rodem z powiesci Grishama a dostalam dosc smetna, przewidywalna powiesc, bardziej romans nawet niz powiesc obyczajowa. Wogole pierwsza czesc ksiazki , kiedy dowiadujemy sie o prawie, precedensach, normach spolecznych jest zdecydowanie ciekawsza. W drugiej czesci czegos mi zabraklo, jeszcze tlila sie we mnie iskierka nadziei , ze to dopiero pierwszy tom, bo przeciez zostalo mi tylko 100 stron a batalia w sadzie na dobra sprawe sie jeszcze nie zaczela.
Fabula ksiazki sklada sie z dwoch plaszczyzn. Czasy wspolczesne poprzedzielane sa rozdzialami opowiadajacymi o przeszlosci. Skojarzylo mi sie to z podobna ksiazka, ktora niedawno czytalam "Czastka Ciebie " Harper. Po glebszym zastanowieniu doszlam do winosku, ze sa one praktycznie identyczne. W obu powiesciach wiemy, ze nie bedzie tutaj happy endu. Smutek, przrazenie, melancholia te uczucia towarzysza nam podczas czytania. Czasem az czujemy przesyt i groteskowosc.
Kolejnym problemem sa bohaterowie. Z jednej strony nie sposob ich nie polubic a z drugiej jesli im sie dokladnie przyjrzymy to cos jest z nimi nie tak. Sa jakby za bardzo "prawdziwi". Najbardziej draznila mnie postac Matta. Facet jakich wielu, chodzi na mecze, oglada sie za kobietami, pije piwo . Po wypadku zmienia sie w kogos zupelnie innego. Z tryskajacego testosteronem mezczyzny przeksztalca sie w rozhisteryzowana, przewrazliwiona kobiete. Dokladnie tak: ta postac jest az za bardzo kobieca co odbiera jej wrazenie realnosci. Zreszta z realizmem cala powiesc ma niewiele wspolnego, bo czyz czesto mamy do czynienia z takim zbiegiem okolicznosci : zona astronautka, maz neurochirurg, matka polozna, tesc biznesmann, kolega prawnik. Do wyboru do koloru. Potrzeba lekarza? Sa koledzy po fachu, potrzeba pieniazkow na sadowe batalie? Jest bogaty tesciu. A moze potrzeba najlepszego prawnika w Stanie? Jak najbardziej , szynko odnajduje sie kolega ze studiow, ktory od razu staje sie najwierniejszym przyjacielem. No i oczywiscie na strazy tego wszystkiego stoi rodzicielka w bialym kitlu, sluzaca pomoca w razie sytuacji kryzysowych. Jak dla mnie zbyt wiele zbiegow okolicznosci.
Jak na debiut autorski, ksiazka nie byla zla. Moja ocena moze sie wydawac krytyczna poniewaz nie jest to gatunek powiesci za ktorym jakos szczegolnie przepadam. Nie ma tutaj pedzacej na leb na szyje akcji, z drugiej strony nie ma jakiejs wyrafinowanej rozrywki intelektualnej. Dostalam nasaczony emocjami tekst obok ktorego nie da sie przejsc obojetnie, jednak mialam wrazenie, ze gdzies juz to wszystko bylo. Historia ta tak naprawde nic nie odkrywa. Polecam ja milosnikom ckliwych romansow i ksiazek wyciskajacych lzy z oczu a tym ktorzy wola ambitniejsza literature radze omijac ja z daleka. Mam nadzieje, ze nastepna ksiazka autorki bedzie lepsza , gdyz jedno wiem napewno Priscilla Sibley napewno pisac umie.
Dla mnie ta książka była rewelacyjna. Może dlatego, że jestem ckliwą romantyczką :)
OdpowiedzUsuńDla mnie również była rewelacyjna. Właściwie to jedna z moich ulubionych i o niej napisałam swoją pierwszą recenzję na krainaksiazkazwana.blogspot.com, na który serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuń