"Dziewczyna z Summit Lake" Charlie Donlea
Tytuł :”Dziewczyna z
Summit Lake”
Autor : Charlie Donlea
Wydawnictwo : Filia
Rok wydania : 2016
Liczba stron : 416
Tytuł oryginału : Summit
Lake
Niewidoczna
ciąża
“Dziewczyna z
Summit Lake” jest połączeniem kryminału z powieścią
obyczajową. Jak na autorski debiut wyszło całkiem nieźle, jest to
na pewno dobry wstęp nowej serii kryminalnej z Kelsey Castle. Zawsze
jednak musi być jakieś „ale”. Jakaś część mnie bardzo się
wciągnęła w opowieść, kiedy inna wyłapywała nieścisłości i
fragmenty które były zupełnie nieprawdopodobne i psuły początkowe
dobre wrażenie. Moja dalsza recenzja może zawierać spojlery
dlatego czytacie ją na własną odpowiedzialność.
Studentka prawa,
Becca Eckersley zostaje brutalnie zamordowana w domku letniskowym
swoich
rodziców w Summit Lake. Sprawca ucieka z miejsca przestępstwa
a policji nie udaje się wpaść na żaden trop. Po dwóch tygodniach
do małej miejscowości w paśmie Gór Błękitnych dociera młoda
dziennikarka i pisarka Kelsey Castle. Jej redaktor naczelny wysłał
ją tutaj nie tylko by dowiedziała się czegoś więcej na temat
morderstwa, pragnął również by odpoczęła i wróciła do
równowagi emocjonalnej po brutalnej napaści, której została
ofiarą parę tygodni wcześniej. Kelsey zaczyna gromadzić
informacje i wpada na trop, który może doprowadzić ją do
przestępcy.
Fabuła książki
jest dość ciekawa. Mamy tutaj małe senne miasteczko, w którym jak
do tej pory największą zbrodnią było przypalenie tostów na
śniadanie. Nagle w tej malowniczej miejscowości ginie młoda
dziewczyna a policja nie wpada na żaden trop. I tutaj zaczynają się
schody. Dowiadujemy się, że praca lokalnego szeryfa jest sabotowana
a kontrolę nad śledztwem przejęła policja stanowa. Ojciec
dziewczyny pragnie, by prawda o jego córce nie wyszła na jaw bo
pomoże mu to przeszkodzić w starcie do urzędu sędziego. Okazuje
się bowiem , że Becca nie dość, że wyszła za mąż to jeszcze w
chwili śmierci była w zaawansowanej ciąży. Niestety nie jestem w
stanie tego zrozumieć, jak rodzic może ingerować w śledztwo,
nawet mając znajomości u władz? Czy jak by wasza córka została
zgwałcona i skatowana na śmierć to przejmowalibyście się własną
karierą? Czy pozwalali byście ukrywać fakty, które mogłyby
doprowadzić do mordercy? Nie sądzę. Równie zadziwiająca i
nieprawdopodobna była dla mnie postać Livvy, właścicielka
kawiarni, postać która jako ostatnia rozmawiała z Becca. Niestety
poznajemy ją tylko ze słyszenia, ponieważ znudzona szumem wokół
morderstwa postanawia wyjechać. Czy naprawdę osoba, która znała
Beccę praktycznie od urodzenia, która zmieniała jej pieluszki by
wyjechała? Czy raczej została by na miejscu i pomagała w
śledztwie? Nie mówiąc już o tym, że i ona utrudniała pracę
policji ukrywając najważniejszy dowód rzeczowy.
Kolejną rzeczą,
która zwróciła moją uwagę była straszna nieudolność organów
ścigania. Jak to się dzieje, że siedzący ponad 40 lat w
„biznesie” szeryf nie potrafił poradzić sobie sam ze sprawą ,
którą rozwiązała młoda dziennikarka z Miami? Przecież to
właśnie on znał wszystkich w miasteczku, to przed nim powinni się
otworzyć. Jednak wychodzi na to, że Kelsey miała większą siłę
przebicia i każdego potrafiła namówić do współpracy, wszyscy
dosłownie jedli jej z ręki. Wydaje mi się to troszeczkę
naciągane. Wiem jak się sprawy mają w małych zamkniętych
społecznościach, tutaj nie lubi się obcych, a już na pewno nie
zostają oni naszymi przyjaciółmi.
Książka rozpoczyna
się od rozmowy czwórki młodych ludzi siedzących w barze nad
piwem. Opowiadają o tym jakie to jest piękne, że podczas kilku lat
znajomości udało im się przyjaźnić i żadne z nich nie pragnęło
czegoś więcej. Ani nie potworzyły się tutaj pary, ani nie było
żadnych buziaków czy jednorazowych numerków. Czytając dalej
zaczęłam się zastanawiać czy autor wie czym jest idea przyjaźni,
bo niestety ta czwórka ludzi nimi na pewno nie była. Przyjaciele ze
sobą rozmawiają, nie mają przed sobą sekretów , zawsze mogą na
sobie polegać. Tutaj było za dużo kłamstwa, ukrywania faktów,
obłudy, niedopowiedzeń dlatego wcale się nie dziwię, że cała to
historia miała taki a nie inny finał. Sama postać głównej
bohaterki, która jest narratorką połowy rozdziałów w książce,
jest osobą której niestety nie da się polubić , moim zdaniem jest
największą manipulantką z całej tej czwórki, zresztą spójrzcie
na to z tej strony : w końcu podejrzanym o jej zabójstwo może być
któryś z czwórki otaczających ja na studiach mężczyzn, których
z pasją wodziła za nas. Nie dość tego, że Becca bawiła się
ludźmi, to jeszcze zwalała na nich winę za swoje postępowanie.
Niestety choć bardzo się starałam to nie udało mi się jej
polubić , a nie ma chyba nic gorszego jak brak współczucia dla
ofiary morderstwa, ba czasem nawet sobie myślałam : dostałaś na
co zasłużyłaś.
Koniec książki
mnie zaskoczył, z początku wydawał mi się zbyt nierealny. To
niedowierzanie zmusiło mnie do powrotu do pierwszych rozdziałów.
Jak przeczytałam je jeszcze raz to zdałam sobie sprawę, że
praktycznie od początku znam rozwiązanie tej zagadki.
Jeszcze jedna uwaga
do autora. Panie Donlea czy widział pan kiedyś kobietę pod koniec
szóstego miesiąca ciąży? Ma Pan dwójkę dzieci więc zapewne
tak. Z przykrością więc stwierdzę, że ciąża Becci byłaby
widoczna dla każdego postronnego obywatela. A tym bardziej dla
policji, która badała miejsce zbrodni. Becca była drobniutka, ale
dziecko które w sobie nosiła było duże- tak wynikało z badania
ginekologicznego, więc brzucha niestety nie dało się ukryć –
był to najsłabszy motyw całej powieści.
Ale koniec wylewania
pomyj na głowę. Jak na debiut był on całkiem udany. Lektura była
szybka, zwroty akcji ciekawe, a czego więcej wymagać od kryminału?
Następnym razem przydałaby się większa dbałość o szczegóły,
lepsza analiza dostępnych faktów i lepiej przedstawione sylwetki
bohaterów. Ale wierzę , że przy następnym tomie będzie lepiej.
Trzymam kciuki.
P.S Jeśli Summit
Lake naprawdę istnieje to dałabym wszystko za wakacje w tak uroczym
miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz