"Ci, o których pamiętamy" Lidia Jorge

Ludzka pamięć jest dobra ale niestety krótka. Wielu z nas już dawno zapomniało o ogarniętej komunizmem i faszyzmem Europie, krwawym boju o demokrację i tysiącach ludzi, którzy zginęli w walce o wolność. Dziś siedząc w swoich wygodnych domach, martwimy się o naszą przyszłość. Jednak wśród nas żyją bohaterowie zdarzeń minionych, postaci które dzięki swojej odwadze sprawiły, że ta przyszłość jest możliwa. To oni walczyli o dzień dzisiejszy. Rewolucja w Portugalii, z 1974 roku, jest fenomenem na skalę światową. Dowodem na to, że świadomość zbiorowa istnieje. Pewnego dnia 5000 ludzi, wyszło na ulice, z kwiatami w dłoniach. Dokonali bezkrwawego przewrotu. Dziś świat o nich zapomniał. "Ci, o których pamiętamy" chce to zmienić i przywrócić ich do życia. Obawiam się jednak, że na to jest już za późno. Człowiek XXI wieku nie chce pamiętać. 

Rok 2004. Amerykańska dziennikarka i reporterka, Ana Maria Machado, poproszona zostaje o nakręcenie filmu dokumentalnego o Rewolucji Goździków. Za namową swojego szefa Boba oraz jego ojca chrzestnego, byłego ambasadora, kobieta decyduje się wyjechać do kraju swojego pochodzenia. Zamieszkuje w domu ojca, znanego dziennikarza. Do pomocy przy kręceniu filmu, Ana zatrudnia dwójkę przyjaciół ze studiów Miguela Angela oraz Margaridę Lotę. W ręce kobiety trafia fotografia z baru "Memories", przedstawiająca ludzi, bezpośrednio zaangażowanych w ideę rewolucji. To właśnie oni trzymając w rękach kwiaty ruszyli na czołgi. Kobieta postanawia przeprowadzić z nimi wywiady i dowiedzieć się, jak zmieniło się ich życie przez te 30 lat. W trakcie przygotowywania materiału natrafia na smutną tajemnicę, którą ukrywa jej ojciec. 

W 1974 roku wybuchła rewolucja goździków. Jeden z nielicznych bezkrwawych przewrotów w historii Europy. 25 kwietna, po północy, lizbońskie radio Rinasenza, nadało zakazaną przez cenzurę pieśń, która była umówionym hasłem do rozpoczęcia rewolucji. Celem rewolucjonistów było zakończenie wojny w koloniach, jednak osiągnęli o wiele więcej. Udało im się obalić najstarszą europejską dyktaturę. Było to możliwe dzięki tysiącom ludzi, którzy powodowani duchem solidarności, wyszli na ulice i dołączyli do dwóch kompanii piechoty lekkiej. Choć wydane zostały rozkazy, nie padł żaden strzał. Żołnierze również przeszli na stronę ludu. Jedynymi ofiarami rewolucji było czterech mężczyzn , który otoczył siedzibę generalną PIDE. Uwięzieni tam członkowie tajnej policji, ze strachu zaczęli strzelać do tłumu. Premierowi oraz członkom rządu pozwolono uciec z kraju.Rewolucja goździków rozpoczęła proces, który doprowadził do ustanowienia w kraju demokracji. 
Można przeczytać setki książek, obejrzeć dziesiątki dokumentów a i tak nie poznamy pełnego obrazu sytuacji. Historię najlepiej opowiadają jej bezpośredni świadkowie, ludzie którzy brali udział w wydarzeniach. Oficer z brązu, Charlie 8, El Campeador, Tiao Dolores, Ingrid i Francesco Pontais..wszystkie te stworzone przez Lidię Jorge postacie, były wzorowane na bohaterach rewolucji. Choć ich historie są piękne i wzruszające, to gdzieś z tyłu mojej głowy, ciągle tłukła się myśl, że są to postaci  fikcyjne. Choć klimat epoki i gorączka puczu zostały oddane w najdrobniejszych detalach, to zastanawiałam się gdzie są Ci prawdziwi bohaterowie, prawdziwych 5000 buntowników? Dlaczego autorka do nich nie dotarła? Dlaczego to nie oni dali świadectwo prawdzie? Po co wymyślać historie, które zostały już napisane i wystarczy po nie sięgnąć? W mojej głowie rodziły się kolejne pytania. I choć z pewnością jest to jedna z lepszych książek o rewolucji goździków, jakie zostały napisane, najbardziej ludzka, choć autorka zadała sobie wiele trudu by dotrzeć do najdrobniejszych detali, to nadal jest tylko fikcją literacką, inspirowaną nie przeżytą. I tak należy ją traktować. 

Język Jorge ze względu na swoją plastyczność zachwyca. Jest żywy, barwny i potrafi przenieść czytelnika w czasy, kiedy to kwiaty zamiast krwi zdobiły chodnikowe płyty. Lizbona z powieści, to miasto pełne historii zapomnianych, które tylko czekają na to by je odkryć. Ważnym problemem, który porusza ta książka, jest sposób w jaki traktowani są bohaterowie, ludzie którzy mieli wielki wpływ na przyszłość kraju. Którzy chcieli coś zmienić i znaleźli w sobie odwagę by myśli przekuć w czyny. Tytuł książki sugeruje, że o nich pamiętamy. Jednak czy tak jest naprawdę. Z kart książki wyłania się smutny obraz rzeczywistości, w której bohaterowie spadli z piedestału i odeszli w zapomnienie. Ściany atelier fotograficznego świecą pustką a sam artysta nie może przeboleć tego, że stracił początek "wszystkiego"; ten co kiedyś zajmował siedzibę radia i puszczał wyzwoleńczą pieśń teraz jest niedocenionym prawnikiem z jednym porządnym garniturem, który nosi na zmianę wraz z koszulkę Metallici; dwójka porwanych przez tłum uczestników rewolucji wycofała się z życia publicznego, zamienili dzień na noc i żyją dzięki swoim wierszom...jeden z oficerów zbiera materiały, wycinki prasowe wierząc, że pamięć o nich jeszcze wróci. Jednak nie wróci. Młodzi ludzie nie interesują się historią, wierzą że żyją w czasach wolnych od wojny i dyktatury. Zmienili się w korpomrówki walczące tylko o własne interesy. "Reliktom" Rewolucji Goździków pozostały filmy dokumentalne, których nikt nie czyta i lekcje historii w szkołach, o których szybko się zapomina. Ci, którzy kiedyś walczyli o zmiany, sprawiedliwość społeczną i prawa obywatelskie często są tych praw pozbawieni, odmówiono im rent socjalnych, rząd odwrócił się plecami, zostali skazani na życie w cieniu, gdzie mogą do woli siedzieć i rozpamiętywać przeszłość, zastanawiając się "czy było warto"?

"Ci, o których pamiętamy" opowiada również historię ojca Any Marii Machado, znanego portugalskiego dziennikarza  Antonia. Kiedyś gazety walczyły o jego teksty, każdy znał wielkiego wizjonera przyszłości, którego analizy zawsze były trafne. Był jednym z ojców rewolucji, człowiekiem renesansu, lubił rozmawiać, pytać, słuchać, sprawdzać, pisać. Był ciekawy świata i wierny swoim ideom. Wierzył, że człowiek musi się cały czas uczyć. Jednak i tego inteligentnego mężczyznę dosięgnął zły los, w pewnym momencie stał się niewygodny, zbyt "starej daty", za mądry. Jego życie powoli zaczęło się kurczyć. Z rozmiarów galaktyki w ciągu kilku lat zmalało do drogi mlecznej. Jednak on nie przestał walczyć, posunął się do kłamstwa by zachować pozory normalności. Antonio Machado jest postacią smutną i tragiczną, zupełnie nie przystającą do czasów w jakich przyszło mu żyć. 

Proza Jorge ze względu na swoją liryczność, wielokrotnie zbudowane zdania i elokwentny język, którym szczyci się autorka, jest trudna w odbiorze. Czytelnicy nastawieni na rozrywkę z pewnością będą rozczarowani. Posypie się fala krytyki : za długo, mało emocjonująca, zbyt nudna. Jako wielbicielka zapomnianych historii odbierałam tę książkę na nieco innym poziomie. Historycznym, ludzkim. Myślę, że jest to tytuł po który warto sięgnąć. Jest to ważna opowieść, która zwróci naszą uwagę na tych, dzięki którym dziś możemy cieszyć się wolnością i wolnym wyborem. Poznamy w niej ludzi odważnych, którzy nie wahali się stanąć na wprost lufy czołgów. Takich ludzi, w dzisiejszych czasach, jest niestety coraz mniej. Polecam.


Tytuł : "Ci, o których pamiętamy"
Autor : Lidia Jorge
Wydawnictwo : Świat Książki
Data wydania : 22 sierpnia 2018
Liczba stron : 336
Tytuł oryginału : Os Memoráveis




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 

http://wydawnictwoswiatksiazki.pl/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger