"Wszystko nie tak" Izabella Frączyk
0
Izabella Frączyk
,
komedia
,
komedia obyczajowa
,
literatura kobieca
,
literatura obyczajowa
,
literatura polska
,
miłość
,
porwanie
,
Prószyński i S-ka
,
syndrom sztokholmski
Jak dobrze wiecie, nie jestem wielbicielką kobiecej literatury obyczajowej, jednak by wiedzieć jak ewoluuje ten gatunek, to od czasu do czasu sięgam po książki rodzimych autorek. Zresztą powieści te, są doskonałą odskocznią od poważniejszych tematów, lub po prostu idealną książką na spacer czy przerywnikiem pomiędzy mieszaniem łyżką w garnku. Najważniejsze jednak jest to, że czytelniczki sięgając po dzieła wybranych autorek, doskonale wiedzą czego mogą się spodziewać. Pisarki te nie zaskakują, piszą to na co jest popyt i robią to w stylu, który odpowiada odbiorcom. Również książka pani Frączyk wpisuje się w ten schemat, jest lekka, łatwa, przyjemna, z dużą dawką humoru i szczyptą sexu czyli jest tym czego oczekujemy. Autorka wie jak pisać, by zadowolić czytelniczki (być może i czytelników) i trafić w ich gusta, która niestety nie są zbyt wyszukane.
Ewa, znana architekt, po gali rozdania nagród, wracając do domu staje się ofiarą porwania. Sprawcy wywożą kobietę na wieś i zamierzają zażądać okupu, jednak szybko okazuje się, że nastąpiła pomyłka. Uprowadzono nie tę osobę. Wprowadzony zostaje plan B. Najbliższa przyjaciółka kobiety, Ruda, zrobi wszystko byle tylko odnaleźć Ewę. Zatrudnia nawet prywatnego detektywa. Dochodzi do mnóstwa zbiegów okoliczności i serii pomyłek, które będą miały duży wpływ na życie obu kobiet...a także i porywaczy.
Jak w przypadku większości książek polskich pisarek, i tę należy traktować z przymrużeniem oka, w tym wypadku może nawet obojga oczu. Choć notka wydawnicza sugerowała, że w moje ręce wpadnie komedia romantyczna, to nie wiedziałam że autorka, lubi szaleć po bandzie. "Wszystko nie tak" to połączony w jedną całość zbiór nierealnych wydarzeń, zbiegów okoliczności, niedopowiedzeń i absurdów. Jednak, drogie czytelniczki i czytelnicy, nie zrażajcie się, paradoksalnie ten literacki misz masz działa na korzyść powieści i samych czytelników, wyzwalając w nas wybuchy endorfin, a wiadomo śmiech to zdrowie więc z pewnością pani Frączyk przyczyni się do tego, że wygładzi nam się niejedna zmarszczka. Z początku próbowałam naszą powieść traktować poważnie, jednak jak dowiedziałam się, że protagonistka, kobieta trzydziestoletnia po której należałoby się spodziewać odpowiedzialności i rozwagi, jedzie na koniec świata do mężczyzny, którego spotkała kilka razy w życiu, to już wiedziałam, że to wszystko jedna wielka, literacka fantazja. Moje spostrzeżenia, z każdą stroną, potwierdzały się coraz bardziej. Porwana Ewa, obudziwszy się zamknięta w ciemnym nieznanym pomieszczeniu, od razu poszła do łazienki i pierwsze co przyszło jej do głowy to poprawienie makijażu. Nawet jak dowiedziała się, że została zakładniczką, to nie padły żadne pytania w stronę porywacza, choć właśnie od nich wypadałoby zacząć. Ewa postanawia się jednak zakochać, trzydziestka na karku, facet dość przystojny, więc czemu nie. W końcu porwanie to nie morderstwo. Właśnie wtedy się zorientowałam, że cała dalsza fabuła oparta zostanie na grotesce i szybko się na nią przestawiłam. Musze powiedzieć, że moje doznania od razu były głębsze, relaks większy a mięśnie brzucha bolały coraz bardziej. Od śmiechu oczywiście.
Książka rozpoczyna się dość powolnie, wręcz muszę przyznać, że wątek Carlosa (nawet imię jest stereotypowe) jest niepotrzebny i nic nie wnosi, nawet humoru było tutaj jak na lekarstwo. Pierwsze sto stron wydaje się być napisane po to, by zwiększyć objętościowo powieść, uśpić czytelnika a może po prostu mentalnie przygotować na późniejszy wybuch akcji? Nie wiem jakie było założenie autorki, by wprowadzić tak długi wstęp, jednak nie poddawajcie się. Im dalej w las, tym więcej drzew, a w tym przypadku problemów, kłopotów, zbiegów okoliczności i przypadków. Mamy tutaj zarówno humor słowny, znany nam z codziennych żartów, sarkastyczne wypowiedzi naszych bohaterów oraz humor sytuacyjny. Nie obyło się bez sztampowego poślizgnięcia się na skórce od banana czy rozgardiaszu w wydaniu czworonoga. Jeśli lubicie polskie komedie romantyczne to i ta książka przypadnie wam do gustu. O ile oczywiście nie przeszkadza wam czytanie. W tekście natrafiłam na zdanie, które idealnie obrazuje powieść pani Frączyk : "cała historia jest jak film dla kretynów" i oczywiście nie chcę tutaj nikogo obrażać, ale nie trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. "Wszystko nie tak" to połączenie "Kac Vegas" z komediami romantycznymi w wykonaniu Jennifer Lopez, osadzone w polskich realiach. Jak w większości takich dzieł, naszymi bohaterkami są zamożne, atrakcyjne, samotne kobiety, które w drodze ku upragnionemu szczęściu i miłości, muszą połamać obcasy.
Ciężko jest recenzować książki komediowe, gdyż nie mamy w stosunku do nich zbyt wysokich oczekiwań, nie wpisują się również w standardy i są podatne na interpretację. Nie można zbytnio krytykować naszych bohaterów, gdyż celem popełnianych przez nich błędów jest właśnie uciecha czytelników. Jedynym kątem, pod którym jestem w stanie ocenić tę książkę, to warstwa językowa, styl i tempo. Tutaj nasza autorka nie zawiodła. Styl i język są poprawne i dynamiczne, akcja po początkowym dreptaniu w miejscu, dość szybko rusza z kopyta a całość tworzy radosny obraz pewnej dość niespodziewanej miłości. No i oczywiście hiszpańskie klimaty i słońca Costa Brava. Gdybym książkę tę czytała w ziemie, to nie musiałabym rozpalać w kominku.
Izabella Frączyk to jedna z liderek polskiej literatury kobiecej i muszę przyznać, że tysiące, kochających tę autorkę czytelniczek, mają rację. Gatunkowo wypada dobrze, czyta się łatwo i przyjemnie i przede wszystkim spełnia główny, postawiony sobie cel jakim jest rozbawienie odbiorców. A w dzisiejszym szarym i pozbawionym uśmiechu świecie, takie odskocznie od "normalności" są jak najbardziej potrzebne. Więc dajcie się porwać naszym nieudolnym porywaczom i wskoczcie w świat szalonych przyjaciółek i ich dość dziwacznych wyborów. Polecam.
Tytuł : "Wszystko nie tak"
Autor : Izabella Frączyk
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Data wydania : 4 wrześnie 2018
Liczba stron : 424
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz