"Żona więźnia" Maggie Brookes [PRZEDPREMIEROWO]

 Czy wy też macie tak, że by do końca zrozumieć i w pełni cieszyć się książką, musicie przeczytać ją w odpowiednim czasie? Oczywiście wiem, że terminy gonią, na księgarnianych półkach pojawiają się coraz to nowe pozycje i szkoda byłoby sobie porobić zaległości, jednak moim zdaniem nieodpowiednia lektura w nieodpowiednim czasie może być jedynie katastrofą. Dlatego też dość długo się zastanawiałam czy naprawdę chcę zrecenzować powieść Maggie Brookes. Właśnie się dowiedziałam, że tu gdzie mieszkam przedłużono lockdown o kolejne 9 tygodni, liczba przypadków (chyba nie muszę mówić czego) nie maleje a na dodatek jest zimno. Takie okoliczności niezbyt sprzyjają czytaniu lektury wojennej czy obozowej. Jednak jak tylko otworzyłam paczkę i zobaczyłam tę piękną okładkę to widziałam, że przepadłam. Pierwszych kilka stron tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziło. Jak już zaczęłam czytać tak nie mogłam się oderwać dopóki nie skończyłam. 

Życie Izabeli, charakternej Czeszki z Vražnégo, zmienia się z dnia na dzień wraz z pojawieniem się brytyjskiego jeńca wojennego, kaprala Billa Kinga. Ukrywany przed rodzicami związek, zorganizowany naprędce ślub – Bill nie potrzebował czasu, aby zrozumieć, że życie z Izabelą będzie dalekie od nudy. Nie spodziewał się jednak, że potoczy się ono w taki sposób. Świeżo upieczeni nowożeńcy organizują ucieczkę, ale wpadają w ręce nazistów. Izabela, przebrana w mundur żołnierza, trafia wraz z Billem do niemieckiego obozu w Lamsdorf. Ukrywa swoją płeć oraz świadomie skazuje się głód, cierpienie i upokorzenie. A także na ciągły strach przed zdemaskowaniem. 


Izabela wraz z młodszym bratem i matką, samotnie prowadzą gospodarstwo. Jej drugi brat wraz z ojcem uciekli w góry i dołączyli do antyniemieckiej partyzantki. Dziewczyna jest niezwykle samotna. Jej dni są długie, monotonne i wypełnione lękiem o rodzinę. Tęskni za spotkaniami z rówieśnikami, za potańcówkami i normalnością. Kiedy niemiecki żołnierz przyprowadza jeńców, którzy mają pomóc przy żniwach, Izabela odbiera to jako światełko w tunelu. W końcu pozna kogoś nowego, w końcu coś się dzieje. W najśmielszych snach młoda Czeszka nie oczekiwała, że wraz z więźniami przyjdzie miłość. Ci którzy śledzą mojego bloga pewnie wiedzą, że nie lubię historii opartych na ista miłości, gdzie wszystko toczy się w iście ekspresowym tempie. Zdecydowanie wolę jak autorzy dają mi i bohaterom czas na poznanie się. Jednak muszę przyznać, że tym razem fakt , iż dwójka młodych zakochała się w sobie od pierwszego wejrzenia, mnie nie raził a wręcz przeciwnie... było to naturalne. Wyobraźcie sobie , że żyjecie w czasach wojennej zawieruchy. Wasi bliscy walczą na froncie, gdzie codziennie może ich dosięgnąć przypadkowa kula. Zdajecie sobie sprawę, że większość młodych chłopców zginie w obronie ojczyzny. Lęk sprawia, że zaczynacie łaknąć bliskości, szczęścia i miłości. Podświadomie szukacie kogoś kto was obroni przed najeźdźcą. Moim zdaniem właśnie to przydarzyło się Izabeli. Na samym początku dziewczyna w ogóle nie znała języka angielskiego, więc było oczywiste że do Billa Kinga czuła pociąg fizyczny, co zdarza się bardzo często. Na pewno zdarzyło wam się iść ulicą i zobaczyć przystojnego mężczyznę, któremu chętnie byście dały numer swojego telefonu, prawda? Więc kiedy jest chemia, to do miłości już bardzo blisko. Izabela pod pretekstem nauki języka angielskiego (oraz zbierania czereśni), zaczęła spędzać coraz więcej czasu z Brytyjczykiem. I stało się... instalove zebrała swoje żniwo, a ja o dziwo zaczęłam kibicować naszym bohaterom. 

Na księgarnianych półkach są miliony książek o II Wojnie Światowej, jeńcach wojennych czy obozach koncentracyjnych. Czasem tytuły te zlewają się w jedną, tragiczną całość, i ciężko jest znaleźć nową, oryginalną i poruszającą historię. "Żona więźnia", jak mówi wydawca jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, lecz moim zdaniem nie to było w niej najważniejsze i nie to sprawiło, że uważam ją za jedną z lepszych tego gatunku. Maggie Brookes umie pisać i rewelacyjnie wychodzi jej tworzenie specyficznej, mrocznej i przerażającej atmosfery, która kojarzona jest z wojną. Jak wiecie z notatki na odwrocie książki, nasi bohaterowie zostali złapani i osadzeni w obozie jenieckim . To co się tam wydarzyło z jednej strony do głębi mną wstrząsnęło a z drugiej sprawiło, że wróciła mi wiara w ludzi. Izabela, dla bezpieczeństwa, ścięła włosy i postanowiła udawać mężczyznę. W obozie dochowanie tajemnicy, szczególnie w baraku gdzie mieszkają setki ludzi, jest wprost niemożliwością. Dlatego też, licząc na uczciwość współwięźniów, małżeństwo wyjawiło swój sekret. Podziwiałam ich za odwagę . Ufając innym stawiali swoje życie w niebezpieczeństwie. Jak by któryś z SS-manów dowiedział się, że Izabela jest przebraną kobietą, to została by natychmiast oskarżona o szpiegostwo i rozstrzelana. To jak zachowali się osadzeni w Lamsdorf było piękne. Byli niczym jedna wielka rodzina, w której jeden stoi murem za drugim. Były tutaj momenty przy których łzy płynęły po moich policzkach niczym rzeki. Książka ta jest poniekąd hołdem dla ludzkości i pokazuje nam, że nawet w najczarniejszej godzinie znajdą się tacy , dla których honor jest najważniejszy. Bez względu na koszty. Podobało mi się również to w jak realistyczny sposób autorka przedstawiła realia życia obozowego i jak zręcznie wplotła w swoją historię fakty historyczne.  Sceneria, obrazy, brutalność, którą przepełnione jest  życie Izaeli i Billa  w kamieniołomach, a następnie podczas  Marszu, gdzie tysiące jeńców wlokło się noga za nogą, szukając drogi na końcu której nie było żadnego "celu". Byli oni terroryzowani przez nazistowskich strażników, poruszali się w coraz większym strachu, w dziurawych butach i prowizorycznym obraniu. Dziesiątkowała ich gangrena , trzebił głód i wyroki śmierci oraz wojna, która zmieniła już kierunek. 

Jednak nie da się ukryć iż to miłość gra w tej historii pierwsze skrzypce. Uwielbiałam zarówno Billa, jak i Izabelę, których romans był prawdziwy, ponieważ wykuto go w horrorze: najpierw w zwodniczym  spokoju czeskiego gospodarstwa kiedy dookoła huczała wojna, potem w obozie pracy gdy groźba Rosjan była wypowiadana szeptem z ucha na ucho. W końcu  zdali sobie sprawę, że wkroczyli do wszechświata, w którym najdelikatniejsze dotknięcie dłoni lub spojrzenie jest wszystkim, co ich podtrzyma przy życiu. Codziennie rano budzą się  ze świadomością, że to właśnie ten dzień może wymagać największej ofiary w obronie drugiego, tak aby ich związek stał się silniejszy , silniejszy niż małżeństwo, silniejszy niż sama śmierć. 

Skończyłam tę książkę o 3 nad ranem a potem, oczywiście, nie mogłam spać. Zbyt wiele  przebiegało przez moją głowę, przetwarzając i ponownie angażując myśli. Bohaterowie wciąż rozmawiali ze sobą, a krajobraz był  zimny jak mróz wczesnej wiosny, lecz od czasu do czasu zaświeciło również słońce. Wciąż byłam pod wrażeniem talentu autorki, jej dbałością o szczegóły oraz samą historią, która trafia w serce. "Żona więźnia" było najbardziej wyrazistym portretem kobiety w męskim świecie z jakim kiedykolwiek się spotkałam. Zdecydowanie polecam. 



Tytuł : "Żona więźnia"

Autor : Maggie Brookes

Wydawnictwo : Kobiece

Data wydania : 24 luty 2021

Liczba stron : 496

Tytuł oryginału : Prisoner's Wife

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 
 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger