"We mgle" Lisa Gray
"We mgle" to znakomity debiut, którego akcja rozgrywa się w Kalifornii, a napisany został przez autorkę, która jest Szkotką. Prywatnie uważam, że szkoccy twórcy mają najwięcej do powiedzenia i w większości robią to w wielkim stylu. Książka ta jest wstępem do nowej serii o detektyw Jessice Shaw i chociaż niezbyt przypadła mi ona do gustu to przypomniałam sobie, że często potrzebowałam trochę więcej czasu, aby przekonać się do niektórych z bohaterów. Wierzę, że i tym razem będzie podobnie.
Jessica Shaw jest samotniczką, podróżuje po kraju (po nagłej śmierci jej ukochanego ojca), udając się tam, gdzie zabiera ją praca, ale kiedy otrzymuje anonimowy e-mail o dziecku, które zaginęło 25 lat wcześniej, jest w szoku, gdy rozpoznaje w małej siebie. Kiedy przybywa na miejsce zdarzenia, odkrywa, że jej matka, piękna dziewczyna z baru z trudną przeszłością, została brutalnie zamordowana tej samej nocy, kiedy porwano dziewczynkę. Najciekawsze, a zarazem najtragiczniejsze w tej historii jest to, że nikt nie został aresztowany. Nikt nie odpowiedział za tę zbrodnię.
Jessica Shaw, prywatna detektywka, przywykła do anonimowych cynków. Ale ten wprawia ją w osłupienie: na zdjęciu przedstawiającym porwaną dwadzieścia pięć lat temu trzylatkę rozpoznaje… samą siebie. To jednak dopiero początek sekretów. Gdy w poszukiwaniu prawdy o swojej przeszłości Jessica udaje się do mrocznej części Los Angeles, zaskoczona odkrywa, że w noc jej zniknięcia zamordowano jej biologiczną matkę. Zabójca nigdy nie został ujęty, a w toczonym wówczas śledztwie jest wiele niejasności.
Już na wstępie wam powiem, że nasza główna bohaterka, jest osobą która może wam nie przypaść do gustu. Ciągle się zastanawiam dlaczego autorzy robią ze swoich postaci chodzące patologie. Czy naprawdę nie ma na tym świecie policjantów, komisarzów, dziennikarzy czy zwykłych ludzi, którzy nie mają problemów osobistych? Ostatnimi czasy cały czas trafiam na alkoholików, ofiary przemocy domowej, psychopatów i narkomanów. A co się stało z detektywami na miarę Sherlocka Holmesa? Inteligentnymi dżentelmanami, którzy nie zamierają swoich osobistych dramatów do pracy? Jessica Show znakomicie wpasowuje się w nurt policyjnych nieudaczników. Jej największą przywarą jest (jak to mój ojciec nazywał) "tumiwisizm" oraz "pijaństwo". Pije naprawdę na potęgę. Poznając jej historię powoli zaczynałam ją rozumieć, jednak nie dostała mojego rozgrzeszenia. Nie lubię słabych postaci, nie ważne jak byłyby inteligentne czy zdeterminowane. Jessicę tolerowałam ponieważ była główną bohaterką niesamowicie ciekawej i świeżej historii, która wciągnęła mnie od samego początku. Całe szczęście autorka zadbała o to byśmy mieli czas na odpoczynek od wymagającej pani detektyw i stworzyła Jasona Pryca. Jego z kolei udało mi się pokochać i mam wielką nadzieję, że pojawi się w kolejnych tomach. Jason to weteran policji z Los Angeles, który zajmuje się morderstwem młodej kobiety w obskurnym motelu. Czy sprawa z przeszłości ma coś wspólnego z prowadzonym przez niego śledztwem?
"We mgle" to jedna z tych książek, które są bardziej tajemnicze niż ekscytujące. I to bardzo przemawia na jej korzyść. Kiedy Jessica przyjeżdża do małego, spokojnego miasteczka , gdzie będzie się toczyć większość fabuły, atmosfera się zagęszcza. Tak to jest gdy mamy do czynienia z zamkniętą społecznością, gdzie każdy każdego zna a brudy pierze się publicznie. Jedno muszę wam powiedzieć : na brak podejrzanych nie będzie można narzekać a suspens zbudowany przez autorkę jest wielce zadowalający i trzymał mnie w napięciu do samego końca. Końca, który okazał się wielce zaskakujący. Owszem jest to również jedna z tych książek, które opierają się na zbiegach okoliczności, jednak tym razem były one wiarygodne. Jednak zdecydowanie największym plusem tej książki, jest fakt że tworzy ona jedną, kompletną całość. Czytelnik dostaje dwie historię, dwie rozwiązane zagadki i sam może zdecydować czy ma ochotę na więcej, czy też już mu wystarczy. Jak z pewnością sięgnę po kolejną część, gdyż podoba mi się styl Lisy Gray i uważam iż jako debiutantka wykazała się wielką pomysłowością. Jest to jedna z tych autorek w którym widać potencjał. Z pewnością kolejny tom okaże się jeszcze lepszy.
Lisa Gray przykłada dużą wagę do budowania odpowiedniej atmosfery. Z pewnością należy do grona tych twórców, którzy widzą świat w ciemnych barwach. ( Może właśnie stąd wynika alkoholizm naszej głównej bohaterki? ) W książce dużo jest opisów, niektóre mogą zajmować nawet kilka stron. Zwróciłam uwagę na to, że autorka dostrzega brzydotę w prawie wszystkim na co zwraca uwagę. Również większość postaci, szczególnie tych statystujących, opisanych jest w negatywny sposób. Przykładem jest chociażby barmanka, której twarz pełna jest blizn po trądziku , jej silikonowe piersi wylewają się z uniformu w stylu gwiazdy porno a paznokcie straszą sztucznością. Oberwało się nawet stołkowi barowemu z którego wyłazi gumowa poduszka co wygląda jak pęknięty pryszcz. Nie pamiętam czy dokładnie przytoczyłam te porównania, jednak możecie wyłapać kontekst o który mi chodzi. Wszystko to sprawiło, że poczułam się jak w krainie wszechobecnej brzydoty. Wyjątkowo mi to nie przeszkadzało biorąc pod uwagę tragiczne historie, które się tam wydarzyły.
Muszę przyznać iż "We mgle" było dla mnie powiewem świeżości, nowatorskim podejściem do funkcji detektywa specjalizującego się w poszukiwaniu zaginionych, gdyż tym razem to on jest swoim własnym klientem. Brzmi zagadkowo i skomplikowanie? Bo takie właśnie jest.
Bardzo podobała mi się ta książka i polecam ją każdemu, kto lubi tajemnice, historie rodzinne czy kryminały proceduralne (choć samego śledztwa jest to niewiele). Można się tutaj również dopatrzyć elementów thrillera psychologicznego. Nie jestem pewna dokąd zmierza Jessica Shaw, ale jestem bardzo ciekawa dokąd zabierze ją autorka. Polecam.
Tytuł : "We mgle"
Autor : Lisa Gray
Wydawnictwo : Burda Książki
Data wydania : 29 kwietnia 2020
Tytuł oryginału : Thin Air
Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Fabuła mnie mega zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńJestem nią zainteresowana, chociaż faktycznie ostatnio dosyć sporo popapranych bohaterów mam za sobą :)
OdpowiedzUsuń