"W cieniu prawa" Remigiusz Mróz
Remigiusza Mroza albo się lubi albo nie. Jedni traktują go z wielką taryfą ulgową , w końcu człowiek który "produkuje" kilka książek rocznie, może mieć gorsze dni, drudzy łykają wszystko jak popadnie bez względu na to czy jest to smaczne czy też nie. Zupełnie jak młode pelikany. Ja Mroza lubię, czytuję i muszę przyznać iż za każdym razem dostarcza mi rozrywki. Mało tego każda z jego książek jest inna, oryginalna i choć często wydają się pisane na kolanie, to zdecydowanie mają coś w sobie. "W cieniu prawa" było dla mnie czymś zupełnie nowym. Przywykłam do tego, że autor osadza fabuły swoich powieści we współczesności i tym razem mnie udało mu się mnie zaskoczyć. Mróz przenosi nas na Austro-Węgry wiele, wiele lat wstecz, w czasy kiedy jurysdykcja prawna była jeszcze w powijakach a termin "praw człowieka" nie został jeszcze wymyślony. Książka ta nie tylko dostarczyła mi rozrywki lecz również wiedzy historycznej. Choć tę akurat należy poddać weryfikacji.
Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym.Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie – w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie.
Młody mężczyzna z kryminalną przeszłością zatrudnia się w dworku. Kiedy budzi się następnego ranka dziedzic rodu, leży martwy w swojej sypialni. Oczywistym jest, że to na naszego bohatera padną podejrzenia. No bo jakże inaczej? Nie dość, że ma szemraną reputację, to jeszcze jest nowy. Pewnie zatrudnił się po to by dokonać niecnego czynu i po prostu nie zdążył zbiec. W dzisiejszych czasach podejrzany dostał by adwokata i domniemanie niewinności, póki ktoś nie udowodni mu winy. Ba, pewnie nawet nie został by osadzony w więzieniu, ze względu na brak jakichkolwiek dowodów. Niestety w XIX wieku , realia były inne, dużo bardziej barbarzyńskie. Erik powinien się cieszyć, że nie został zlinczowany na miejscu. Ale czy to co spotkało było lepsze? Bo, powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie kaprys pewnej młodej damy, która postanowiła wyciągnąć go z więzienia na złość przeszłemu teściowi, to pewnie by nie dożył pierwszego poranka w celi. Muszę przyznać iż obraz człowieka złamanego Mrozowi wyszedł. Autor ten jest znany z tego, że nie przykłada zbyt wielkiej wagi do portretów psychologicznych swoich bohaterów. Ważna jest akcja i reakcja a to co siedzi w głowach postaci ma mieć ujście w ich czynach a nie przemyśleniach.Oczywiście nie spodziewajcie się, że "W cieniu prawa" jest powieścią psychologiczną, co to to nie, jednak czytając o osadzonym w mrocznej celi mężczyźnie mogłam poczuć jego ból, zgryzotę i strach przed śmiercią, która stała za rogiem. Mróz wzbudził we mnie litość do Erika i podświadomie zaczęłam mu kibicować. Nie wiem czy oglądaliście kiedyś film z Kevinem Spacey "Życie za życie", w którym główny bohater z celi śmierci opowiada dziennikarce o swoim życiu. Właśnie z tą produkcją skojarzyła mi się powieść polskiego autora. Tutaj również mamy skazanego na śmierć osadzonego, młodą kobietę która zbiera dowody i stara się go wyciągnąć na wolność i mężczyznę, który jej pomaga. Zasadniczą różnicą są jedynie okoliczności i możliwości technologiczne, które w powieści działają zdecydowanie na niekorzyść oskarżonego.
Remigiusz Mróz postanowił fabułę swojej powieści osadzić w Galicji. Do tej pory nie myślałam, że autor interesuje się historią, gdyż wszystkie jego książki , które czytałam, rozgrywały się tu i teraz. Tym razem cofamy się do XIX wieku i to nie byle gdzie lecz do Galicji, która była istnym tyglem narodowościowym. Zabór austriacki jak zapewne wiecie był tym, w którym Polacy mieli najwięcej przywilejów, wliczając w to częściową autonomię. Kiedy cesarstwo austriackie połączyło się z królestwem węgierskim powstał twór zwany Austro-Węgrami. Niemcy stanowili zaledwie 15 procent ogółu społeczeństwa , jednak od samego początku byli narodem panującym. Wszystkie szczeble administracji państwowej obsadzano Niemcami lub zgermanizowanymi Czechami, niechętnie odnosząc się do innych narodowości monarchii, szczególnie Węgrów i Polaków. Dlatego nic więc dziwnego, że doszło do rewolucji, chociaż nie była ona prowadzona głównie pod hasłami narodowościowymi. Autor doskonale przedstawił nastrój panujący w tym tworze państwowym. Erik, który miał polskie pochodzenie (nazwisko Landecki) był traktowany jak człowiek gorszego sortu, któremu nie należą się żadne przywileje, który może zgnić w więzieniu i nikt tego nie będzie żałował. Oprócz paru osób nikt nie kwestionował tego , że był winny. Był polską szumowiną, brudem którego należało się pozbyć, gdyż ośmielił się podnieść rękę na syna wielkiego, "zasłużonego" człowieka. W więzieniu był traktowany gorzej niż inni, gorzej nawet niż mordercy dzieci. Dopiero spore łapówki sprawiły, że nie został wybatożony na śmierć.
Fabuła książki jest prosta. Mamy morderstwo i podejrzanego , który jest niewinny. Celem naszych bohaterów, jak i naszym, jest odgadnięcie kto i dlaczego zamordował dziedzica rodu. Czy powodem była miłość, pieniądze, zazdrość a może zwykła nienawiść? Muszę przyznać, że do samego końca nie udało mi się zgadnąć . Choć Mróz z reguły trzyma dość dobre tempo tak momentami nieco zwalniało . Nie jest to jedna z tych książek, które czyta się z zapartym tchem, nie mogąc się od nich oderwać. "W cieniu prawa" można spokojnie odłożyć, zrobić obiad, zastanowić się nad nowymi okolicznościami i do niej wrócić. Ręczę wam, że przez te parę godzin nie zapomnicie co się wydarzyło a taka przerwa jeszcze bardziej podsyci waszą ciekawość. Można poznać, że jest to jedna z pierwszych książek autora, kiedy to jeszcze nie do końca wyrobił swój styl i doszlifował warsztat , jednak to nie przeszkadza. Zresztą seria "Parabellum", która do najmłodszych również nie należy, jest jedną z moich ulubionych tego twórcy.
Jeśli macie już dość Chyłki i macie ochotę na coś nowego (a w zasadzie starego) znanego i wypróbowanego przez was autora, to jest to książka dla was. Mróz jak zwykle nie zawodzi. Jest ciekawie, akcja może nie rwie lecz sunie do przodu, bohaterowie są do polubienia a zwroty akcji i brutalne morderstwa dodają dziełu pikanterii. Może "W cieniu prawa" nie jest szczytem możliwości najpłodniejszego polskiego autora, jednak ze względu na tło historyczne warto jest ją przeczytać. Polecam.
Tytuł : "W cieniu prawa"
Autor : Remigiusz Mróz
Wydawnictwo : Czwarta Strona
Data wydania : 25 listopad 2020
Chyłka średnio mnie zachwyciła, przebrnęłam tylko przez dwa pierwsze tomy, ale już cykl o Sewerynie Zaorskim- jak najbardziej
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś tego autora i może będzie to ta właśnie propozycja.
OdpowiedzUsuńPóki co czytałam tylko jedna książkę pana Mroza i był to Behawiorysta, który bardzo mi się podobał, więc na pewno siegnę po coś jeszcze z jego twórczości. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twóczość autora!
OdpowiedzUsuń