"Mikołaj na zamówienie" Jenika Snow, Jordan Marie

     Czy macie wrażenie,że znaleźliście się w samym centrum świątecznej zawieruchy?Czy i was ogarnął szał kupowania prezentów, próbnych wypieków i kompletowania ozdób choinkowych? Czy ogarnięci gorączką macie czasem ochotę usiąść, odłożyć "mózg" na półkę, nalać sobie wina i się zrelaksować przy książce? Jeśli tak to "Mikołaj na zamówienie" czeka w księgarniach właśnie na was. Tylko nie przeoczcie bo to bardzo mała, wręcz niepozorna książeczka, która jednak przyniesie wam dużo radości, wypieków na policzkach oraz sprawi,że z gorąca zachcecie zdjąć kurtkę i się powachlować gazetą. Jestem przekonana, że takiego Mikołaja jak Nick jeszcze nie spotkaliście na swojej drodze. Ja już zaczęłam się rozglądać za czerwonymi czapkami na ulicy, a nuż gdzieś ukrywa się taki gorący mężczyzna prosto z Laponii, który mnie porwie, nie tylko do tańca. 


Nick jest właścicielem firmy zajmującej się spełnianiem fantazji seksualnych swoich klientów. Pewnego dnia dostaje zlecenie od kobiety, której marzeniem jest spędzenie nocy ze Świętym Mikołajem. Nick, który zazwyczaj nie bierze udziału w takich przedsięwzięciach, tym razem postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i dopilnować by zleceniodawczyni była zadowolona z jakości wykupionej usługi. Przebrany za Mikołaja udaje się do Central Parku i tam poznaje Holly, którą bierze za swoją klientkę. Mężczyzna rozpoczyna flirt, który szybko przeradza się w coś więcej. Holly podejmuje grę i wchodzi w rolę niegrzecznej dziewczynki, która zasłużyła na rózgę. 

Brzmi ciekawie prawda? Zdecydowanie nie jest to książka dla grzecznych czytelniczek, które poszukują erotycznej historii miłosnej, z przytulaniem, buziakami, obyczajowością, romantyzmem i długimi rozmowami przy kominku. Tutaj autorzy postawili na erotykę, cielesność, wulgaryzm, brutalność czyli wszystko to czego nie kojarzymy z okresem przedświątecznym . No bo przecież Święty Mikołaj ma nam przynosić prezenty a nie dawać klapsy. Lecz czy nie zdarzyło wam się fantazjować o tym by wasz partner przebrał się w strój świętego z worem zabawek prosto z sex shopu? Jak widać, czasem nasze marzenia mogą się ziścić. Holly jest tą szczęściarą, która w gwiazdkowym prezencie dostała sexownego faceta, dobry sex i świetną zabawę. A to wszystko przez pomyłkę. Te 150 stron jest tak naładowane elektrycznością i erotyką, że zdecydowanie odbiega od kanonu typowego romansu. Zresztą jest wiele różnych rzeczy, które odróżniają tę książkę od jej konkurentek z księgarnianej półki. A oto i one : 

  • Nasi bohaterowie, a jednocześnie narratorzy, są dorośli. Oboje są ludźmi po przejściach, znudzeni życiem, rozczarowani okolicznościami i czekający na wielką miłość. Autorzy romansów i książek erotycznych przyzwyczaili nas do schematu, jak ja go nazywam, "uczelnianego". Ładna studentka i niegrzeczny chłopiec, często nie mający pieniędzy na uczelnię, za którym latają wszystkie okoliczne dziewczyny. Tym raz Holly i Nick są ludźmi, którzy wiedzą czego mogą oczekiwać od życia i w przeciwieństwie do swoich młodszych kolegów, nie czekają na wielką miłość, tylko wykorzystują to co daje im los. Żadne z nich nie jest nowicjuszem w sprawach łóżkowych, nikt się nie boi eksperymentowania. Nie ma tutaj podchodów, wyrzutów sumienia, odwlekania. Oboje dość długo żyli w celibacie i pragną to zmienić. Wszak każdy z nas potrzebuje sexu, więc jeśli zdarza się okazja to warto z niej skorzystać. Holly co prawda zarzeka się, że on do "takich" panienek nie należy, jednak wiadomo : cicha woda brzegi rwie.
  • Totalny brak warstwy obyczajowej i konkretnego tła powieści. Jedyne co mogę powiedzieć o naszych bohaterach to to, że mieli bardzo udane życie erotyczne. Oprócz tego wiem naprawdę niewiele i jest mi to bardzo na rękę. Dzięki takiemu zabiegowi obyło się bez zbytecznych dramatów (oprócz małego epizodziku), niepotrzebnych umoralniających rozmów i wątków pobocznych. Ta książka jest o sexie i praktycznie o niczym więcej. Jeśli liczycie na powieść z konkretną fabułą i rozbudowanymi sylwetkami głównych bohaterów to "Mikołaja na zamówienie" powinniście sobie odpuścić.
  • Całość oparta jest na schemacie "instalove". Spotyka się dwójka bohaterów i po udanej nocy nie mogą bez siebie żyć. Nie ma tutaj podchodów, zdrad, oszustw, sekretów z przeszłości czy zobowiązań na przyszłość. Jest Holly i Nick, którzy pasują do siebie jak kawałki puzzli i jest wieczne Happy Ever After. 

Zastanawia mnie jedynie dlaczego wydawnictwo zrezygnowało z żartobliwego tytułu książki oraz
okładki, która bardziej oddawałaby jej klimat. Amerykańskie wydanie (zdjęcie obok) sugeruje nam dokładnie to co w tej książce jest. Wiemy na pewno, że spotkamy tutaj osobnika alfa, niegrzecznego chłopca w stroju świętego Mikołaja, który weźmie nas w obroty. No i ten tytuł : Jingle my balls (podzwoń moimi jajami) ... czyż nie brzmi wspaniale? Przecież można się popłakać ze śmiechu. Polski tytuł jest niestety zwyczajny i przywodzi na myśl tani romans jakich wiele przed święta a nie gorącą książkę erotyczną. No i model jest zbyt słodki, grzeczny, ułożony. Co prawda i takiego Mikołaja bym brała, jednak tatuaże i zwisający smętnie papieros (można by go było jedynie podpalić) zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają. 

Sięgając po tę książkę nie spodziewajcie się rozbudowanej fabuły, dopracowanych bohaterów, masy dialogów czy świątecznego klimatu. Jest to nowelka, w której dominującą rolę pełni sex i zabawy dwójki dorosłych ludzi. Jest gorąco, parnie, czasem zabawnie a czasem wręcz obrzydliwie. I właśnie to wielbicielki erotyków lubią najbardziej, by lektura oprócz rumieńców i zadyszki wywołała w nich święte oburzenie. Jest to książka, której nie radzę czytać w autobusie, a nuż jakaś starsza pani zerknie nam przez ramię i dostanie zawału? Polecam na odmóżdżenie i relaks. 


Tytuł : "Mikołaj na zamówienie"
Autor : Jenika Snow, Jordan Marie
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 16 listopada 2018
Tytuł oryginału : Jingle My Balls


Tę oraz wiele innych książek znajdziecie na półce z Bestsellerami księgarni internetowej :


https://www.taniaksiazka.pl/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger