"Zjadacz czerni 8" Katarzyna Grochola

Jakiś czas temu, przy okazji przygotowywania się do napisania recenzji książki Katarzyny Grocholi "Władca marionetek", gdzieś przeczytałam że pisząc ten thriller/kryminał autorka opuściła swoją strefę komfortu. Wtedy zgodziłam się z tą opinią. Grochola zawsze kojarzyła mi się z ckliwymi romansami, powieściami obyczajowymi czy też zabawnymi komedyjkami, czyli z tymi gatunkami  po które sięgam bardzo rzadko. Dlatego też nie znając twórczości autorki z automatu przykleiłam jej łatkę "pisarki kobiecej" czy wręcz "twórczyni łez" ( tak nazywam tych autorów, którzy tworzą kiczowatą literaturę obyczajową w stylu "Trudnych spraw").  "Władca marionetek" mnie zaskoczył na tyle, że wybrałam się osobiście do księgarni. I nie żałuję. Był to naprawdę dobry, mroczny i momentami przerażający kryminał, czyli zupełnie nie taki, jakiego się spodziewałam. Dlatego jak tylko zobaczyłam, że Grochola wydaje nową książkę, to wiedziałam że muszę ją przeczytać. "Zjadacz czerni 8" również spełnił moje oczekiwania i sprawił, że zaczęłam traktować Panią Katarzynę poważniej. Kiedyś była moda na powieści obyczajowe, romanse, na wszystko to co nas wzruszy. To było poczytne i doskonale się sprzedawało. Dlatego nie mogę winić autorki za to, że pisała w zgodzie z ówczesnymi trendami. I choć poniekąd zasłużyła sobie na etykietkę "twórczyni dla kobiet" tak znakomicie odnajduje się w innych gatunkach. Dlatego też uwaga "że pisząc coś innego, Grochola opuściła swoją strefę komfortu" jest nieprawdziwa. Autorka już kolejny raz nam udowodniła, że szufladkowanie jest krzywdzące. Teraz czekam na powieść historyczną, horror a może nawet fantasy?

Misterna mozaika postaci, miejsc i zdarzeń. Zaskakujący splot ludzkich losów, których tylko z pozoru nic nie łączy. I ON – zjadacz czerni. I tajemnicze 8.A o czym jest ta powieść? Nie chcemy zdradzać zbyt wiele...W Zjadaczu czerni 8 historie bohaterów łączą się we wzór, który dla nich pozostaje nierozpoznany, a mimo to ma sens, jak wiele sytuacji, miejsc i zdarzeń w naszym życiu. Miłość nie jest jednowymiarowa, określona i zamknięta w ramie. Nie sprowadza się tylko do tęskniących za czułym dotykiem kochanków. Jest szansą na człowieczeństwo, mimo wszystko i na przekór. I jeśli podejmiemy próbę zrozumienia drugiego człowieka, może zdarzyć się cud. 


Czy słyszeliście taką ciekawostkę : co siódma wybrana losowo osoba na fb , będzie miała w znajomych kogoś, kogo znasz również Ty. Jak to sprawdzić ? System jest bardzo prosty. Wybieracie na chybił trafił jedną osobę, której nie macie w kontaktach. Wchodzicie w jej znajomych i robicie to samo. Czynność powtarzacie 7 razy, lub dopóki nie znajdziecie kogoś , kto będzie miał wspólnych z wami znajomych. Obiecuję wam, że "siódemka" i tym razem jest liczbą magiczną. Próbowałam oszukać fb, sprawdzałam, wchodziłam w fikcyjne konta i zawsze znajdował się ktoś kto miał ze mną jakiś wspólny "kontaktowy" mianownik. Świat jest mały prawda? Właśnie na tej tezie jest oparta nowa książka Katarzyny Grocholi. Składa się ona z 8 opowieści (niektóre składają się z dwóch epizodów), które na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Jedynym co ich łączy to bohaterowie,  często drugoplanowi lub nawet peryferyjni. No dobrze ale przecież fabuła praktycznie wszystkich książek oparta jest na zależnościach pomiędzy bohaterami, więc co jest w tym dziwnego? Otóż to, że nasze "łączniki" nigdy nie grają pierwszych skrzypiec w danym opowiadaniu. Wytłumaczę to na przykładzie. Moja ulubiona historia skupia się na losach pewnej niezwykle elokwentnej i "szlachetnej" staruszki, która niedawno pochowała swoją służącą/opiekunkę (przyjaciółkę?). Kobieta mieszka samotnie a jej dni wypełnia oczekiwanie na syna, który mieszka za granicą. Słuchając jej monologu wewnętrznego poznajemy smutną, momentami tragiczną, historię jej życia. W kolejnym opowiadaniu pojawi się jej syn, jednak nie jako bohater pierwszoplanowy lecz kierownik firmy, który przewinie się tu czy tam i nie będzie miał większego wpływu na całość opowieści. Sama Pani Marianna wróci w innym opowiadaniu jako następna peryferyjna bohaterka by statystować dwójce innych postaci. I tak dalej. Choć zależności pomiędzy jednostkami są bardzo słabe (czasem może wręcz chodzić o lekarza czy weterynarza) to fakt, że one istnieją sprawia, że powieść tworzy zgraną, spójną całość. Nie są to zwykłe opowiadania lecz opis życia małej społeczności, komórki "znajomych", którzy żyją ze są, dzięki sobie a czasami sobie na przekór. 

W "Zjadaczu czerni 8" autorka wróciła na znaną sobie ścieżkę i kolejny raz skupiła się na emocjonalnej stronie ludzkiej psychiki. Tutaj nie wydarzenia są najważniejsze, nie tragedie lecz to jak bohaterowie je przeżywają. Czy jest melodramatycznie? Nie....tego bym nie powiedziała. Jest po prostu życiowo. W dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest znaleźć osobę bez problemów. Jednego zdradza żona, drugi choruje, trzecia jest samotna a czwarta ma już dość ...wszystkiego. Niniejsza książka jest w miarę dokładnym odbiciem naszego społeczeństwa, wraz ze wszystkimi jego przywarami i zaletami. Znajdziecie tutaj miłość, zdradę, smutek, okrucieństwo, przerażenie, zazdrość...rzeczowniki można mnożyć w nieskończoność. Są dzieci, które w wyniku błędu lekarskiego przestają chodzi, młoda kobieta gwałcona przez własnego ojca, niechciane ciąże, sekretne schadzki i wiele innych ludzkich dramatów. Poznajemy tutaj plejadę bohaterów, którzy z pewnością by znaleźli swoje odpowiedniki w realnym życiu. Ba! Sama mogłabym się z wieloma z nich utożsamić. Podobało mi się to, że autorka dała im głos, pozwoliła się uzewnętrznić wykrzyczeć. Tak naprawdę jest to powieść wielu narratorów. Jeden wielki niekończący się monolog. Jedna wielka spowiedź. Cudownie było zajrzeć w głąb umysłów naszych bohaterów . Z początku myślałam, że Grochola sobie nie poradzi, że nie sposób jest opisać toku myślenia, gdyż jest on za bardzo skomplikowany. Ale udało się. Być może dlatego, że tutaj chodził o bardzo mały okres czasu....godziny, często minuty, które miały wystarczyć na opowiedzenie danej historii. 

Koniecznie muszę jeszcze raz przeczytać tę książkę. To nie jest lektura na jedno posiedzenie, przy kubku kawy i włączonym telewizorze. To szkatułkowa powieść, która wymaga od czytelnika skupienia, zaangażowania i emocjonalnej otwartości, empatii wręcz. Dopiero jak podejdziemy do niej z otwartym sercem to zrozumiemy ją w pełni. Dlatego dziś, kiedy położę moje dzieci spać, usiądę w sypialni, poproszę męża żeby został dłużej na dole, i kolejny raz zatracę się w lekturze. Wrócę do moich ukochanych, złamanych bohaterów, smutnych postaci, które czekają na to by ktoś je zrozumiał i pokochał. I ja im dam to zrozumienie i miłość. 

Katarzyna Grochola pisze dla wszystkich. Pisze z miłością, zaangażowaniem i pasją. Kiedy opowiada o smutku to człowiek płacze, kiedy jej bohaterowie się cieszą to i kąciki naszych ust idą w górę. Czytając przypominamy sobie nasze pierwsze miłości, małe kłamstwa, wielkie zdrady. Robimy listę naszych własnych grzechów, tylko czy ktoś będzie w stanie udzielić nam rozgrzeszenia? Z książki tej nauczyłam się jednego : zawsze trzeba mieć wiarę i nadzieję. Nie ważne czy to w Boga, w siebie czy w zbiegi okoliczności. I jeśli ją mamy to musi się udać,nie może być inaczej. Polecam.  


Tytuł : "Zjadacz czerni 8"

Autor : Katarzyna Grochola

Wydawnictwo : Literackie

Liczba stron : 320

Data wydania : 10 lutego 2021

 

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  





 

 

 


1 komentarz:

  1. Przyznaje, nie miałam do tej pory styczności z piórem tej autorki, ale ta książka mnie zaciekawiła i mam ją już na swojej półce. Nie będę się z nią śpieszyć podczas jej czytania.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger