"Dziewczyna z gór" Małgorzata Warda

     O problemie z wilkami atakującymi zwierzęta domowe a nawet ludzi, zrobiło się głośno w lipcu tego roku. Zdaniem specjalistów, drapieżników tych jest coraz więcej, a populacja wciąż się rozrasta. Było tylko kwestią czasu, kiedy zwierzęta te trafią na karty książek. Nie zdziwiło mnie, że to właśnie Małgorzata Warda, autorka wielu powieści psychologiczno-obyczajowych, z nutką dreszczyku, zdecydowała się na osadzenie fabuły w Bieszczadach, w położonej pośrodku puszczy chacie dookoła której krążą watahy głodnych wilków i psopodobnych hybryd. To nie fantastyka. Wilczaki (w książce nazywane z angielka wolfdogami) to krzyżówka naszych domowych pupili z ich dzikimi kuzynami. Nie bez powodu poruszam temat tych groźnych drapieżników. Ich obecność gra bardzo dużą rolę w powieści, a strach przed nimi determinuje zachowania naszych bohaterów. A bywają one irracjonalne, pozbawione logiki, tragiczne i wywołujące w czytelniku niesmak a nawet oburzenie. 

Kiedy Nadia ma 11 lat, zostaje porwana przez nieznajomego mężczyznę, z przyczepy kempingowej w której mieszkała podczas remontu domu rodzinnego. Dziewczynka zostaje wywieziona do położonej w środku bieszczadzkiego lasu chaty, kilkadziesiąt kilometrów od najbliższej miejscowości. Choć drzwi są otwarte, a szans na ucieczkę jest sporo, dziewczynka boi się mieszkających w puszczy wilków i niedźwiedzi. Dziewczynka musi nauczyć się, nie tylko życia w lesie lecz też zrozumieć, kim jest ten mężczyzna i dlaczego to właśnie ją skazał na taki los. Odkrycie tajemnicy zmieniło wszystko. 

Ciężko jest napisać cokolwiek o tej książce, tak by nie zdradzić jej fabuły. Autorka opowiada historię uprowadzonej sprzed domu dziewczyny, która spędziła z porywaczem długi okres czasu. Czy zrobiła to z własnej woli a może została do tego zmuszona? Czy wszystko było jedną wielką grą psychologiczną a może zadziałał syndrom sztokholmski? A co jeśli kidnaper miał powód do porwania właśnie Nadii? Na wszystkie z powyższych pytań dostajemy odpowiedź a co uważniejsi czytelnicy rozwiążą zagadkę już po kilku pierwszych rozdziałach. Nie jest bowiem ważny powód dla, którego dziewczyna zdecydowała się zamieszkać z porywaczem. Ważne jest to co rozgrywało się w jej psychice. Poprzez tę nieskomplikowaną historię autorka chciała nam pokazać jak wielki wpływ na nasze zachowanie i czyny mają czynniki zewnętrzne i okoliczności. Wydawałoby się, że zachowanie naszej bohaterki powinno być z góry przewidziane. Okazuje się jednak, że człowiek, nawet jedenastoletni, młody osobnik, jest istotą niezwykle skomplikowaną. Jesteśmy podatni na manipulację, łatwowierni i bojaźliwi. Z drugiej strony poszukujemy komfortu, jesteśmy wygodni a nasze decyzje są często nieprzemyślane i egoistyczne. W podziękowaniach na końcu książki jest mowa o nastolatce, która brała udział w procesie twórczym, zakładam że to właśnie ona pomagała Wardzie zrozumieć psychikę dziecka. Choć pokochałam Nadię, uważam że była postacią nie do końca wiarygodną. Znam się na dzieciach, sama mam dwie córki, i wiem jak reagują w sytuacjach stresogennych. Oczywiście każdy jest inny, jednak wzorce pozostają mniej więcej takie same. To jak zachowywała się nasza bohaterka, zupełnie nie przystawało do jej wieku. Żeby podjąć takie decyzje wymagane jest doświadczenie i wiedza gromadzona przez całe życie. Dzieci nie umieją kalkulować, rzadko kiedy są wyrachowane. Choć nie jestem miłośniczką dramatów, tragedii i wylewanych łez, tak tutaj zabrakło mi trochę emocji. W końcu mamy do czynienia z porwaniem jedynego dziecka, odebraniem córki rodzicom i zamknięcie jej w górskim domu, w izolacji od otoczenia i bez dostępu do mediów, zabawek, przyjaciół i świata. Gdzie były łzy? Wyrywanie włosów z głowy? 

Pomimo dość przewidywalnej fabuły "Dziewczyna z gór" jest bardzo wartościową i współczesną książką, gdyż porusza ważny temat rodzinnych domów opieki i nadużyć z nimi związanych. Od początku istnienia w Polsce rodziny zastępcze, cieszyły się  wielkim zainteresowaniem. Wraz z przygarnięciem dziecka, opiekunowie dostawali pieniądze na jego utrzymanie. Często były to kwoty liczone w tysiącach. Choć by zostać rodzicem zastępczym trzeba spełnić narzucone przez prawo wymagania oraz przejść testy psychologiczne i odpowiednie przeszkolenie prawno-pedagogiczne, zdarzały się przypadki kiedy dzieci trafiły do "niezdiagnozowanych" środowisk patologicznych. W 2012 roku, w Pucku doszło do tragedii. Cała Polska nie mogła uwierzyć w to, że zastępcza matka wraz ze swoim partnerem zamordowali dwójkę swoich kilkuletnich podopiecznych. W kwietniu tego roku ruszył proces małżeństwa oskarżonego o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad 3-letnim Kacprem. Pobity chłopiec zmarł. Takich historii z roku na rok jest coraz więcej. Z ogłoszonego w 2017 roku raportu NIK wynika, że brakuje urzędników odpowiedzialnych za kontrolowanie rodzin zastępczych. Jeden z naszych głównych bohaterów trafił do Domu Zła, patologicznej rodziny zastępczej, która katowała swoich podopiecznych, co w konsekwencji doprowadziło do tragedii. Dzieci były przykuwane do łóżek metalowymi łańcuchami i zmuszane do jedzenia z podłogi. Normą było bicie, obrzucanie wyzwiskami i szykanowanie. Współczułam im z całego serca i choć nie pochwalałam czynów jakich dokonał nasz protagonista, tak byłam w stanie zrozumieć ich pobudki. Zastanawiałam się nawet czy powieść ta nie była inspirowana wydarzeniami prawdziwymi. Czułam tutaj echa dawno zasłyszanej  historii. 

"Dziewczyna z gór" to książka pozbawiona stricte pozytywnych bohaterów. Każdy przedstawiony jest w odcieniach szarości, każdy ma bród po paznokciami. Muszę przyznać, że najnowsza powieść Wardy zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Udało mi się zapomnieć o nierealistycznej bohaterce i skupić na psychikach reszty bohaterów : wykorzystywanego nastolatka, rodziców którzy stracili jedyne dziecko, lojalnych przyjaciół, zdesperowanych policjantów. Patrzyłam jak obracają się trybiki w maszynie policyjnego śledztwa. Zdałam sobie sprawę, jak łatwo jest kogoś porwać i zniknąć. Jak łatwo stać się kimś innym, zacząć nowe życie. I poczułam jak bardzo boli pustka w sercu. "Dziewczyna z gór" to urzekająca opowieść o stracie i miłości rodzicielskiej oraz jej braku. 

Małgorzata Warda to autorka którą kobiety kochają. Choć pisze książki z pogranicza powieści psychologicznych, tak dzięki prostemu językowi i wrażliwości  są one łatwe i proste w odbiorze. Autorka ma niezwykłą zdolność do malowania krajobrazów i tworzenia odpowiedniego klimatu. Choć tym razem zabrakło mi emocji, to sztywne i surowe podejście do tematu sprawiło, że zaczęłam się głębiej nad nim zastanawiać. Polecam wszystkim wielbicielom autorki oraz tym, którzy szukają lektury lekkiej, jednak poruszającej ważne społecznie tematy jak przemoc w rodzinie. Zdecydowanie "Kobiety to czytają". 


Tytuł : "Dziewczyna z gór"
Autor : Małgorzata Warda
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Data wydania : 2 października 2018
Liczba stron : 440


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :


https://www.proszynski.pl/

1 komentarz:

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger