"Feel again" Mona Kasten
0
metamorfoza
,
miłość
,
nerd
,
New adult
,
new adult romans
,
portal sztukater.pl
,
romans
,
sztukater
,
wygląd
W jednej z recenzji na Goodreads.com przeczytałam, że "Feel again" powinno być przepisywane przez lekarzy na ostrą depresję, stany lękowe czy po prostu okres obniżonego samopoczucia. Jest tylko jedno ale...to książka, która bardzo silnie uzależnia. Choć nie do końca zgadzam się z przytoczonym opiniotwórcą, to uważam, że powieść Mony Kasten, ma pewne właściwości terapeutyczne. Po pierwsze niesie nadzieję. Po drugie prosty i zabawny język sprawia, że lektura jest czystą przyjemnością. Po trzecie lekki temat nie angażuje naszego umysłu, co pozwala mu na pełen relaks. No i na sam koniec muszę przyznać, że cała trylogia, a ostatni tom w szczególności, jest doskonałym poradnikiem dla zbuntowanych nastolatek, który pokazuje, że nawet najbardziej irytujące, puszczalskie panienki, mogą stać się dobrymi, wzorowymi i uczuciowymi kobietami. Więc jeśli choć jedna galerianka, poszukująca wrażeń licealistka czy zbyt wcześnie dojrzała hipiska, skorzysta z zawartych w niej rad, to będę zadowolona.
Sawyer Dixon to typowa nastolatka z tak zwanej szkolnej elity. Rozchwytywana przez chłopców, ubóstwiana przez koleżanki. O czasu śmierci rodziców w życiu dziewczyny liczy się tylko starsza siostra i fotografia. Pewnego dnia poznaje Isaaka Granta, typowego kujona w nerdowskich okularkach. Chłopak ma dość bycia pośmiewiskiem całej szkoły prosi więc Sawyer o pomoc. W zamian za uczynienie z niego sexownego bad boya, chłopak zgadza się na utrwalenie swojej metamorfozy na kliszy fotograficznej w ramach uczelnianego projektu koleżanki. Pomiędzy dwójką młodych ludzi zaczyna rodzić się uczucie silniejsze od przyjaźni.
Temat książki jest jak najbardziej oklepany. Z podobnym schematem mieliśmy do czynienia w przypadku dwóch poprzednich tomów (dodam, że książkę tę można spokojnie przeczytać bez znajomości wcześniejszych części). Ona i on, uczucie, perturbacje, zdrady, kłamstwa, złamane serca, plastry na dusze, godzenie się, miłość i pełnia szczęścia. Wszystko to doprawione odrobiną pikanterii, żartami i melodramatyzmem. Brzmi znajomo? Z pewnością dla fanów powieści z gatunku New Adult, jest to chleb powszedni. Co w takim razie wyróżnia tę książkę z grona jej podobnych? Otóż, autorki romansów dla "młodych" przyzwyczaiły mnie, że to mężczyzna jest tym złym i zadziornym. Typowym manwhore. Tym razem role się odwróciły. To nasza protagonistka jest czarnym charakterem, a przynajmniej taką ją pamiętamy z poprzednich części. Sawyer to dziewczyna, która postanowiła nie angażować się emocjonalnie. Traktuje mężczyzn jak rękawiczki i udało jej się zdobyć etykietkę "puszczalskiej" lub, mówiąc nieco ładniej, "łatwej". Sięgając po tę książkę wiedziałam, że to właśnie ona będzie naszą główną bohaterką i troszkę się tego obawiałam. Niestety poprzednie części nie nastawiły mnie do niej przychylnie. Obawiałam się, że dziewczyna nie zyska mojej sympatii. Okazało się jednak, że Sawyer otoczyła się murami, za którymi kryje się mała niewinna dziewczynka. Przy bliższym poznaniu wyszło na jaw, że to tak naprawdę inteligentna i dobra postać, która boi się zaangażowania, które w jej przypadku kojarzy się ze stratą i odrzuceniem.
Z drugiej strony mamy Isaaka, który skradnie serce niejednej czytelniczki. Nie jest to typowe "ciasteczko", za którym szaleje pół akademika. Isaac nosi okulary oraz niemodne ubrania, jest nieśmiały i nie lubi się wychylać. Na domiar złego jest synem farmera i lubi swoją rodzinę. Właśnie tak : lubi ich i troszczy się o to by było im dobrze. Jak nazywamy takie osoby : lamusem? niezdarą? fajtłapą? maminsynkiem? Niestety..tak się właśnie sprawy mają i Isaac pragnie to zmienić. Chce stać się prawdziwym kowbojem, łamaczem kobiecym serc. A kto inny ma mu w tym pomóc jak nie Sawyer, która właśnie na takich ogierów leci? Choć ich związek wydaje się być kombinacją iście alpejską, tak muszę przyznać, że autorce udało się dokonać niemożliwego i połączyć ogień z wodą.
Jest jedna rzecz w tej książce (a właściwie dwie), które są nieco niepokojące. Po pierwsze nasz główny bohater uważa, że zmiana wizerunku zmieni to jak będzie on postrzegany przez innych. Wystarczy podmienić kraciastą koszulę na skórzaną kurtkę, a ogrodniczki na obcisłe jeansy i już jest się panem wszechświata. Niestety nie jest to prawdą. Nie zamierzam tutaj pisać, że prawdziwe piękno kryje się w nas samych a każda potwora znajdzie swego amatora, jednak nie wierzę by nowe ubrania i lekcje "podrywu" miały znaczący wpływ na nasz wizerunek. Idąc tym tropem możemy po prostu założyć różowe glany i blond perukę i też nas zauważą. Więcej niż połowa nastolatków i młodych ludzi wstydzi się własnego wyglądu. Mają pryszcze i przetłuszczające się włosy, ze spodni wystają nadprogramowe fałdki tłuszczu, paznokcie się łamią a głos drży. Każdy ma jakieś kompleksy. Naprawdę zmiana stylu nie jest remedium na wszelkie problemy. Nowa koszulka nie zmieni naszej psychiki tak samo jak Isaac nie stał się "fajniejszy" przez to, że zmienił okulary. Troszkę żałuję, że autorka wybrała tę drogę na skróty. Było tyle innych możliwości na "naprawę" naszego głównego bohatera. Pokazanie jego osobowości w kontraście do urody czy po prostu nadanie mu atrybutów, które uczyniłyby go popularnym (mógł być chociażby sawantem). Czy to zawsze uroda musi być najważniejsza? Sexowny look? I skąd to przekonanie, że kobiety lecą na złych chłopców?
Kolejną rzeczą był dość niefrasobliwy stosunek do sexu (w poprzednich częściach) i alkoholu (w tej). Okazuje się powiem, że kieliszeczek czy puszka piwa jest lekarstwem na samo zło. Masz problemy? Napij się. Po co tam rozmawiać i szukać pomocy wśród bliskich jak jest alko. Złe wzorce proszę autorki mogą zniszczyć nawet najlepszych czytelników. Całe szczęście gorzała nie grała pierwszych skrzypiec w tej książce i gdzieś od połowy schemat został przełamany.
"Feel again" to zdecydowanie jedna z lepszych powieści new adult jakie dane było mi przeczytać. Było gorąco i zabawnie, optymistycznie i ciekawie. Cieszę się, że autorka zdecydowała się na metamorfozę Sawyer, która z nocnej ćmy przekształciła się w pięknego motyla. Jak widać w świecie fikcji nie ma rzeczy niemożliwych. Z początku obawiałam się typowego instalove, tak popularnego w ostatnich czasach. Bałam się również przeładowania książki erotyką pośledniego gatunku. Całe szczęście moje obawy były przesadzone. Związek Sawyer i Isaaca rozwija się powoli co dodaje mu autentyczności, a warstwa "cielesna" nie gra tutaj pierwszych skrzypiec. Jest słodko i emocjonalnie, czyli właśnie tak jak być powinno. Ta książka naprawdę jest lekiem na depresję.
Mony Kasten jest autorką, która zdecydowanie umie pisać i doskonale zdaje sobie sprawę dla kogo to robi. Troszkę żałowałam, że to już ostatnia część trylogii i muszę pożegnać się z wszystkimi bohaterami, których spotkałam podczas tej wędrówki. A wierzcie mi, postaci które znamy z poprzednich tomów, pojawiają się i tutaj. Jeśli musiałabym jednym słowem opisać tę powieść to zdecydowanie byłoby to "optymistyczna". I tym miłym akcentem zakończę moją przygodę z Sawyer i spółką, życząc im dużo szczęścia i wielu czytelników. Polecam.
Tytuł : "Feel again"
Autor : Mona Kasten
Wydawnictwo : Jaguar
Data wydania : 22 sierpnia 2018
Liczba stron : 344
Tytuł oryginału : Feel Again
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz