"Dalekie pawilony" Mary Margaret Kaye
0
Indie
,
Kaye
,
literatura piękna
,
miłość
,
powieść historyczna
,
romans
,
wojna
,
Wydawnictwo Poznańskie
Niektóre książki, choć wydaje się to niemożliwe, mają zdolność oddziaływania na wszystkie nasze zmysły naraz. Czytając przed oczami stają nam obrazy, słyszymy melodie wyśpiewywane przez ptaki, czujemy zapach porannej kawy i dotyk jedwabnego prześcieradła na gołej skórze. "Dalekie pawilony" są właśnie taką książką. Mary Margaret Kaye jest wspaniałą gawędziarką dzięki, której poznajemy prawdziwy, egzotyczny smak XIX wiecznych Indii. To nie tylko wzruszająca książka dla kobiet, pełen namiętności romans, który poruszy nawet serca z kamienia. To również próba wyjaśnienia genezy i historii buntu sipajów, anty brytyjskich ruchów nękających Indie w latach 1857-1858. "Dalekie pawilony" to powieści pełne kontrastów, słodkie i pikantne, czarne i białe, jednak tak dobre, że na ich podstawie powstał serial telewizyjny.
Ashton urodził się w Indiach w rodzinie angielskiego profesora i jego żony, która również była Brytyjką. Kiedy chłopiec miał cztery lata jego rodzice zmarli na cholerę a on sam trafił pod opiekę
hinduskiej kobiety o imieniu Sita. Od najmłodszych lat Ashton zmuszony był do pracy jako służący w posiadłości bogatego radży. To właśnie tam poznał muzułmańską kulturę, religię i tradycję. O tym, że jest Anglikiem, dowiedział się mając niespełna 11 lat, kiedy wysłany został do brytyjskiej szkoły z internatem. Deszczowy angielski klimat, brak przyjaciół i ciągłe poczucie alienacji sprawiły, że po ukończeniu szkoły, wtedy już pełnoletni, Ashton wstąpił do armii i postanowił wrócić do Indii. Jednak czy nadal jest to bezpieczne miejsce do życia?
hinduskiej kobiety o imieniu Sita. Od najmłodszych lat Ashton zmuszony był do pracy jako służący w posiadłości bogatego radży. To właśnie tam poznał muzułmańską kulturę, religię i tradycję. O tym, że jest Anglikiem, dowiedział się mając niespełna 11 lat, kiedy wysłany został do brytyjskiej szkoły z internatem. Deszczowy angielski klimat, brak przyjaciół i ciągłe poczucie alienacji sprawiły, że po ukończeniu szkoły, wtedy już pełnoletni, Ashton wstąpił do armii i postanowił wrócić do Indii. Jednak czy nadal jest to bezpieczne miejsce do życia?
Choć w książce pojawia się mnóstwo kolorowych, znakomicie wykreowanych postaci, to tak naprawdę jest to dzieło jednego bohatera i jego drogi w poszukiwaniu własnej tożsamości.Bo Ashton nie wie kim tak naprawdę jest, jego ciało jest miejscem zamieszkania dwóch duszy : tej brytyjskiej i tej hinduskiej, gdzie każda z nich walczy o więcej przestrzeni. Chłopiec stosunkowo późno dowiedział się o swoich korzeniach i kraju pochodzenia. Kiedy ma się kilkanaście lat ciężko jest całkowicie zmienić swoje życie, nagle stać się kimś innym. Z hindusa chrześcijaninem, z obywatela Indii Brytyjczykiem, z małego chłopca żołnierzem walczącym nie tylko za własną ojczyznę lecz i o własną wolność i tożsamość. Jedyną szansą na to by nasz bohater nie zwariował było scalenie dwóch połówek jego duszy w nierozerwalną całość. Pomagała mu w tym indyjska księżniczka, wykluczona z kasty z której się wywodziła i tolerowana przez rodzinę jedynie za emocjonalne wsparcie ofiarowane młodszej, rozpieszczonej siostrze. Ta sama nietolerancja i uprzedzenia spowodowały, że zarówno Ash jak i Juli stali się wyrzutkami we własnym kraju, jednak paradoksalnie zamiast ich to połączyć, stało się przeszkodą na drodze ich miłości.
Autorka znała Indie i je kochała co widać na kartach powieści. Tytuł książki zainspirowany został masywem górskim o tej samej nazwie : Dur Khaima, Dalekie Pawilony. Jest to miejsce gdzie himalajskie stoki witają pierwsze promienie wschodzącego słońca. Według przybranej matki Asha to właśnie gdzieś pomiędzy tymi górami znajduje się dolina, gdzie nie istnieje przemoc, uprzedzenia i chciwość. Choć autorka zdawała sobie sprawę z geopolitycznej sytuacji Indii oraz widmie konfliktu zewnętrznego ( można powiedzieć, że jeden z monologów Ashtona miał charakter proroczy, gdyż rok po publikacji książki Związek Sowiecki zaatakował Indie), który cieniem położył się nad krajem, to półwysep Dekan na zawsze pozostał dla niej miejscem magicznym, który darzyła niezwykłym sentymentem.Razem z autorką zwiedzamy tak fantastyczne miejsca jak Murree, Fort Jamrud, Peszawar, Islamabad, wszystkie te miejsca, które w XIX wieku należały do Indii. Poznajemy hinduską kulturę, obyczaje i wiarę. Autorka w przystępny sposób zaznajamia nas z systemem kastowym, który (wierzcie mi) jest niezwykle skomplikowany. A wszystko to jest napisane z pasją, pięknym, barwnym językiem. Jednak drodzy czytelnicy musicie pamiętać, że macie do czynienia z powieścią monumentalną, rozbuchaną wręcz epicką, a w przypadku każdego takiego dzieła autorzy mają tendencję do meandrowania i wchodzenia w ślepe zaułki (co prawda polski wydawca podzielił ją na dwa tomy jednak uwierzcie mi, że po przeczytaniu pierwszego od razu chwycicie za następny, ja osobiście traktowałam je jak jedną całość). Rozbudowane opisy, wątki poboczne, zdarzające się powtórzenia i mnóstwo szczegółów z dnia codziennego bohaterów, mogą wpłynąć na wasz odbiór książki. Kiedyś zastanawiałam się czy trafię na lekturę po której, bez znajomości autora, poznałabym że została napisana przez kobietę. To pierwsza taka powieść, która aż kipi kobiecością, jaką dane mi było przeczytać. Miłość jest kobieca, Indie są kobiece, nawet mężczyźni są kobiecy w swojej męskości. I tak właśnie miało być, bo naprawdę sztuką jest napisać prawdziwy, emocjonujący i wzruszający romans.
Nie wiem czy było to zamierzone, czy wyszło całkowicie przypadkiem, jednak w książce możemy znaleźć elementy autobiograficzne. Sama autorka urodziła się w Indiach, w angielskiej rodzinie pielęgnującej wojskowe, kolonialne tradycje. Praktycznie całe dzieciństwo spędziła pod opieką hinduskich służących. W wieku 10 lat wysłana została do Wielkiej Brytanii gdzie umieszczono ją w szkole dla dzieci rodzin z wyższych sfer. Skończyła Wydział Sztuki i w 1926 roku wraz z ojcem wróciła do Indii. Czyż to nie brzmi znajomo?
Choć starałam się podchodzić do książki bez uprzedzeń to niestety nie mogłam nie zwrócić uwagi, że pomimo całej fascynacji i sentymentu do Indii, autorka nie do końca pozbyła się swojej brytyjskiej mentalności. Zarówno jej ojciec jak i mąż byli wojskowymi i miało to znaczący wpływ na jej poglądy polityczne, których odbicie widać w książce. Choć nie ma tutaj wyraźnej pochwały kolonializmu to czujemy, że autorka odczuwa wyraźną sympatię i tęsknotę za dawnymi, imperialnymi czasami. Niektóre fragmenty mają również rasistowski wydźwięk, choć muszę przyznać, że może to być jedynie moje odczucie, gdyż sama właśnie tego szukałam, a jak kto mówią "kto szuka, nie błądzi".
"Dalekie pawilony" to prawie 1000 stron znakomitej powieści historycznej, która choć wydana prawie 40 lat temu, nadal ma wielu wielbicieli, a jej nakład jest rokrocznie wznawiany w wielu krajach. Muszę przyznać, że zastałam totalnie zauroczona i choć nie przepadam za romansami, a to jest romans rasowy, to autorce udało się mnie kupić. Patrząc na dwa leżące przede mną tomy zastanawiam się jaki talent pisarski musiała mieć autorka, żebym je dosłownie pochłonęła w kilkanaście godzin. To niesamowicie barwna książka, napisana z wielką dbałością o szczegóły. Rekomenduję każdemu wielbicielowi romansów, palącego słońca, ostrych przypraw i egzotycznych Indii (z deszczową Anglią w tle).
Tytuł : "Dalekie pawilony" Tom I i II
Autor : Mary Margaret Kaye
Wydawnictwo : Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania : 6 czerwca 2018
Tytuł oryginału : The Far Pavilions
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz