"Przepaść" Michelle Paver

     Czytać w środku lata o ekspedycji himalajskiej, jest dość dziwnym doświadczeniem szczególnie kiedy wyprawa z przygody staje się koszmarem. Z jednej strony prażące słońce sprawia, że mamy pot na karku a z drugiej duchy Kanczendzongi wywołują gęsią skórkę. Cały czas zastanawiałam się czy "Przepaść" jest wspaniale i sugestywnie napisanym thrillerem psychologicznym, czy rzeczywiście coś mrocznego i przerażającego nawiedza himalajskie przepaście. Uwielbiam książki, które angażują nie tylko moją wyobraźnię lecz również zmysły. Michelle Paver sprawiła, że czytając odczuwałam prawdziwy lęk : z jednej strony przerażał mnie ogrom i surowość ośmiotysięcznika,  z drugiej coś nieznanego czyhającego w ciemności. Muszę przyznać, że "Przepaść" jest jedną z bardziej klimatycznych powieści jakie dane mi było przeczytać.

Rok 1935. Stephen Pearce, lekarz i alpinista amator, zostaje poproszony przez swojego brata Kitsa, o dołączenie do wyprawy mającej na celu zdobycie trzeciego najwyższego szczytu - Kanczendzongi-
góry do tej pory niezdobytej. Pięciu mężczyzn ma wyruszyć śladami sławnego himalaisty Edmunda Lyella, którego wyprawa z 1906 roku zakończyła się śmiercią 4 członków ekspedycji. Pearce już po kilku dniach odnosi wrażenie, że nie są sami. Ktoś lub coś kryje się w mrokach góry. Kiedy na swojej drodze natrafiają na ślady poprzedniej wyprawy przerażony mężczyzna zaczyna mieć omamy, które nasilają się jak zmuszony zostaje do odłączenia się od reszty członków wyprawy.

Zawsze mnie zastanawiało co powoduje ludźmi próbującymi zdobyć coraz to nowe szczyty. Czy jest to pogoń za adrenaliną? Walka z własnymi słabościami czy może żądza sławy? Choć nie cierpię na lęk przestrzeni i lubię góry, to himalajskie olbrzymy od zawsze budziły mój lęk. Autorka w obrazowy sposób przedstawiła to czym karmi się mój strach : tony śniegu, pustka, lawiny, niskie temperatury, wiatr i świadomość, że człowiek zdany jest wyłącznie na siebie, wystarczy jeden błąd i jest za późno na ratunek. "Przepaść" to nie tylko horror czy powieść o duchach i demonach gór, to również przewodnik po ludzkim umyśle nękanym chorobą wysokościową i strachem. Oglądałam sporo filmów o wyprawach wysokogórskich, część z nich była prawdziwymi hitami. Jednak to dopiero powieść Michelle Paver sprawiła, że naprawdę się dowiedziałam co czują ludzie na dużych wysokościach, gdzie rozrzedzone powietrze i wysokie ciśnienie sprawiają, że ludzki umysł przestaje normalnie funkcjonować i trzeba wykazać się dużą wiedzą i samokontrolą by zauważyć oznaki zbliżającego się szaleństwa. A zaczyna się z pozoru niewinnie : zaczynamy tracić pamięć, mamy problemy ze wzrokiem. Do tego dochodzi zmęczenie i brak apetytu. Jeśli w porę nie zdamy sobie sprawy z tych objawów to górski szlak stanie się naszym lodowym grobem. Ten strach przed śmiercią towarzyszył mi przez cały czas czytania książki. Choć nasi bohaterowi robili co mogli by go oswoić czy obrócić w żart to śmierć czyhała na każdym kroku nie dając o sobie zapomnieć. Śmierć i duchy ludzi, którym się nie udało wygrać z żywiołem.

Podczas czytania tej powieści zdałam sobie sprawę z pewnego faktu, na który do tej pory nie zwracałam uwagi. Cały świat pasjonuje się alpinizmem, kibicujemy ekipom międzynarodowym, które coraz to nowymi podejściami lub o coraz to innych porach roku, zdobywają (lub próbują) górskie szczyty. Jednak owładnięci gorączką, zafascynowani walką człowieka z naturą, zapominamy że sukces ma więcej niż jednego ojca. To, że na szczyt wszedł człowiek obwieszony reklamami sponsorów, ubrany w najlepszą termodynamiczną odzież i wyposażony w wysokoenergetyczne jedzenie w proszku, jest możliwe jedynie dzięki pracy setkom ludzi o których się nie mówi. Mam na myśli Szerpów oraz członków innych kast, którzy pomagają himalaistom. To oni naszą dziesiątki kilogramów na własnych barkach by ulżyć odciążonym alpinistom, to oni wytyczają trasę, wykuwają stopnie i zabezpieczają szlak. Budują latryny i przygotowują posiłki, i choć dostają za to zapłatę to nigdy nie znajdą się na pierwszych stronach gazet. Uderzyło mnie to, że za sukcesem jednego człowieka, który zdobył szczyt, stoi kilkudziesięciu Szerpów, którzy nosili za nim bagaże i butle z tlenem. Jestem wdzięczna autorce, że zwróciła moją uwagę na tych odważnych i silnych ludzi. To właśnie oni są tymi, którzy zdają sobie sprawę z czyhających na śmiałków niebezpieczeństw, i to oni, w przeciwieństwie do większości himalaistów, szanują góry i oddają cześć mieszkającym na ich szczytach bogom. Ciekawie było poznać kawałek historii i tradycji tego regionu. Może jeśli kiedyś odwiedzę Nepal to sama zostawię po sobie chorągiewkę z zapisaną modlitwą lub spalę kadzidełko by przegonić pecha? Takich smaczków było w książce wiele i miały wielki wpływ na klimat powieści, sprawiły że stała się mroczna. Śmiało mogę powiedzieć, że nawet Ci co nie wierzą w duchy poczują lekki niepokój.

"Przepaść" choć opowiada o losach piątki himalaistów (plus Szerpowie) to tak naprawdę powieść jednego bohatera i jest nim Stephen Pearce. Ten młody lekarz, który tuż przed wyjazdem zerwał zaręczyny, by nie zostać zamkniętym w "szklanej kuli" od dzieciństwa marzył o wyprawie w Himalaje. Pearce to człowiek twardo stąpający po ziemi, nie wierzący w duchy i demony, dlatego tym trudniej mu zrozumieć wydarzenia, które są jego udziałem podczas drogi na szczyt. Zdaje sobie sprawę, z istnienia choroby wysokościowej jednak nie zauważa u siebie jej objawów. Dlaczego więc widzi rzeczy, które nie mają prawa istnieć? Czy jednak jest chory? A może zwariował? 
Książka Paver opowiada o pokonywaniu ludzkich słabości i spełnianiu swoich marzeń i fantazji. Jest to również opowieść o ludzkiej determinacji, która jeśli nie idzie w parze z rozumem, może doprowadzić do tragedii. 

Autorka zadała sobie wiele trudu by uwiarygodnić opowiedzianą historię. Z notki na końcu książki możemy się dowiedzieć, że wraz z grupą przyjaciół, wybrała się do Nepalu zobaczyć na własne oczy Kaczendzongę. Wraz z ekipą zwiedziła okolice góry. Również część postaci wymienionych w książce z nazwiska np. Paul Bauer było postaciami historycznymi. Śmiało można powiedzieć, że Paver pracę domową wykonała na piątkę z plusem, dzięki czemu w nasze ręce trafiła powieść nad wyraz realistyczna.

"Przepaść" to przerażająca, napisana w stylu wiktoriańskim, powieść, która jest zarówno nostalgiczna, nastrojowa jak i brutalna, mroczna. Ci którzy oczekują prawdziwego, "mięsistego" horroru będą zawiedzeni jednak fani powieści o duchach w stylu "Kobiety w czerni" Susan Hill powinni po nią jak najszybciej sięgnąć. Uważam, że autorka wykonała kawał dobrej roboty. Z mojej strony polecam i zapamiętajcie moje słowa : zawsze trzymajcie przy sobie swój plecak. 



Tytuł : "Przepaść"
Autor : Michelle Paver
Wydawnictwo : Czwarta Strona
Data wydania : 23 maja 2018
Tytuł oryginału : Thin Air

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :


http://czwartastrona.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger