"Mówili, że jest piękna" Michel Bussi
Jak dobrze wiecie, zawsze przed przystąpieniem do lektury, lubię sobie poczytać recenzje innych czytelników. Tym razem byłam dość zdziwiona, kiedy duża część z nich krytykowała autora za obniżenie poziomu. Część z recenzentów narzekała, że fabuła jest przewidywalna i już po jednej trzeciej książki wiemy jakie będzie zakończenie. Stanowczo nie zgadzam się z tymi opiniami. Jeśli ktoś będzie w stanie przewidzieć finał tej powieści to jedynie jasnowidz, a jej wielowątkowość sprawia, że nie mamy tutaj czasu na nudę. Jeśli to ma być jedna z gorszych książek autora to inne muszą być szczytem literackiego geniuszu. Dopiero rozpoczynam moją przygodę z francuskim pisarzem i po pierwszej randce mam wielką ochotę na następne.
W hotelu "Red Corner" znalezione zostaje ciało jednego z działaczy organizacji pozarządowej pomagającej nielegalnym imigrantom. Przywiązanemu do łóżka mężczyźnie podcięto nadgarstki w wyniku czego wykrwawił się na śmierć. Policja zdobywa nagranie z monitoringu, na którym widać piękną, młodą kobietę, która wraz z ofiarą przyszła do hotelu. Czy ta młoda dziewczyna jest w rzeczywistości brutalną morderczynią?
Jedynie osoba, która spędziła całe swoje życie w wielokulturowym państwie będzie w stanie napisać taką powieść. Dla nas, obywateli kraju jednolitego etnicznie, wielonarodowościowa Francja może się
wydawać egzotyczna. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych znajdują się tutaj całe dzielnice mieszkalne, w których możemy nie usłyszeć ani jednego słowa po francusku. Francja należy do państw kolonialnych, które muszą wziąć odpowiedzialność za kraje, które przez wieki były przez nich oblegane. Politycy i dość spora grupa rdzennych Francuzów, czują moralny obowiązek do tego, by zatroszczyć się o obywateli dawnych kolonii, w większości znajdujących się na terenie Afryki. Niestety, nie dla każdego znajdzie się miejsce, praca czy zasiłek, dlatego granice Unii Europejskiej są pilnie strzeżone. Nie przeszkadza to jednak tysiącom ludzi, w próbach dotarcia do wybrzeży Europy. Są to emigranci polityczni i ekonomiczni, osoby dla których nie ma przyszłości w ich własnych krajach. Często te próby kończą się śmiercią. Przewoźnicy i kapitanowie statków w uciekinierach widzą szansę na zarobek. Wydostanie się z Afryki to koszt kilku tysięcy euro za osobę i nigdy nie dostaniemy gwarancji powodzenia. To wielogodzinna wędrówka przez pustynię, przebywanie w obozach gdzie brakuje jedzenia i wody, podróż na statkach, które bardziej przypominają szalupy ratunkowe. I mamy tylko jedną szansę gdyż kolejny raz nie uda nam się uzbierać potrzebnej kwoty. Jeśli możemy sobie pozwolić to zapłacimy więcej by dostać czerwoną opaskę na rękę, dzięki czemu dostaniemy większe racje żywnościowe, lepsze miejsce w łodzi. Będą nas również lepiej traktować, może pomogą uciec w razie niebezpieczeństwa. Jednak nawet czerwona opaska nie gwarantuje, że dotrzemy na miejsce, do Europy, do Azylu.
Problem nielegalnej emigracji jest jednym z ważniejszych tematów poruszanych w tej książce. Dla mnie był bardziej istotny od całej zagadki i intrygi gdyż skupiał się na problemie współczesnym, który ma również wpływ na nasze życie. Wiecie, że przed 1914 rokiem świat był bez granic? Dopiero Wojna Światowa sprawiła, że zostały one wprowadzone. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, jednak pozostało do dziś. Drzwi krajów wysoko rozwiniętych pozostały zamknięte, jeszcze bardziej pogłębiając różnice pomiędzy bogatą północą a biednym południem. Skazało to wielu ludzi na śmierć z głodu lub w wyniku działań wojennych. Autor dostrzega problem wiążący się z nielegalną emigracją jednak nie rozumie jego mechanizmów. Dlaczego ludzie, którym udało się przekroczyć mur Berliński byli traktowani jak bohaterowie a dzisiejsi imigranci uważani są za terrorystów? Dlaczego rządy państw chcą podnosić wiek emerytalny kiedy do ich drzwi puka tania siła robocza z Afryki czy Azji? Może pora zmienić politykę wobec emigrantów i uchodźców? Ocalić tysiące ludzi, którzy toną podczas prób przeprawienia się przez morze. Emigranci to nie tylko ludzie, którzy liczą na zasiłek. Większość z nich to osoby wykształcone, które marzą o lepszym jutrze, pracy za godne pieniądze, które pozwolą im utrzymać rodziny. My marzymy o tym samym, prawda?
Uwielbiam bohaterów tej książki, a szczególnie postaci kobiece. Są one odważne, łamią stereotypy, pokazują nam, szczęśliwym Europejkom, że one, by móc żyć tak jak my, musiały pokonać długą drogę. Często bardzo wyboistą. Leyli pochodzi z Mali, jako nastolatka straciła wzrok. Za sprawą kochających i przewidujących rodziców udało jej się opuścić rodzinną wioskę i uciec do Europy. To właśnie tutaj trafiła na miłość swojego życia, mężczyzną który okazał się kimś zupełnie innym niż oczekiwała. Przez lata zmuszana była do prostytucji aż wreszcie udało jej się uciec. Wróciła do rodzinnej miejscowości by po kilku latach spróbować jeszcze raz wydostać się z Afryki. Zdobyła pieniądze, przeszła setki kilometrów, znalazła sobie protektora, któremu musiała płacić ciałem za ochronę ale dopięła celu. Udało jej się. Jednak wierzcie mi tak zdeterminowanych ludzi jest zaledwie garstka, jeszcze mniej takich, którym dopisze szczęście.
Kolejną ciekawą postacią jest Ruben, kierownik jednego z hotelów Ibis. To nieszkodliwy megaloman, którego pasją jest opowiadanie o swoich podróżach. Często są to opowieści zmyślone jednak sprawiają, że nasz bohater jest postacią barwną i interesującą. To właśnie on wdał się w romans członkinią koreańskiej elity politycznej, udzielał azylu indonezyjskiemu separatyście czy organizował tłum słuchaczy dla skrzypka ściganego przez rumuńskie Securitate. Prawda, że ciekawy życiorys?
Również nasi śledczy są postaciami, które nadają książce kolorytu. Ich dialogi są niezwykle zabawne, co jest dość rzadkie w przypadku powieści kryminalnej, szczególnie gdy głównym wątkiem fabuły jest wielokrotne morderstwo. Jednak ten humor działał na plus, pozwolił oczyścić często gęstą atmosferę.
Jak widzicie, to właśnie wątki poboczne poruszane przez autora najbardziej mnie poruszyły. Oczywiście sama zagadka również jest dobrze skonstruowana, nie brak tutaj zwrotów akcji i każdy kolejny jest coraz bardziej zaskakujący. Nie słuchajcie innych, nie ma tutaj jakiejkolwiek przewidywalności, a mówi to osoba, która przeczytała w swoim życiu niemało książek sensacyjnych. A samo zakończenie jest rewelacyjne.
"Mówili, że jest piękna" to thriller/kryminał dość szczególny. Czasem miałam wrażenie, że pod przykrywką śledztwa, autor kieruje naszą uwagę na zupełnie inne, ważniejsze tematy. W moim przypadku się to udało. Z pewnością jest to książka, która zachęca do dyskusji o kondycji dzisiejszej Europy oraz możliwych kierunkach jej rozwoju w przyszłości. Dokąd to wszystko zmierza? Michel Bussi pozostawił mnie w refleksyjnym i melancholijnym nastroju i jestem mu za to wdzięczna. Ta jedna lektura dała mi większy ogląd na problem emigracji niż wiadomości telewizyjne. No i oczywiście dostarczyła sporo rozrywki. Co prawda jeszcze nie wiem czy Bussi jest jednym z najlepszych francuskich pisarzy, jednak po pierwszym spotkaniu ma u mnie duży kredyt zaufania.
Tytuł : "Mówili, że jest piękna"
Autor : Michel Bussi
Wydawnictwo : Świat Książki
Data wydania : 20 czerwca 2018
Liczba stron : 480
Tytuł oryginału : On la trouvait plutôt jolie
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz