"Nagranie" Małgorzata Falkowska

     Do tej pory nie przeczytałam ani jednej książki pani Małgorzaty Falkowskiej. Domeną autorki są bowiem powieści obyczajowe, romanse i komedie romantyczne, po które sięgam niezwykle rzadko. Przeglądając zapowiedzi wydawnicze, wpadłam na opis "Nagrania" i coś mnie w nim zaintrygowało. Nie wiem czy tym  czymś było magiczne słowo "thriller" czy też niezwykle chwytliwe zdanie na okładce książki, jednak wiedziałam że muszę przeczytać ten tytuł. Z jednej strony byłam zaintrygowana i chciałam sprawdzić czy autorce powiodło się w nowym gatunku, z drugiej strony obawiałam się iż może sobie z nim nie poradzić. Literatura kobieca, a szczególnie książki o miłości, zdradach, rozwodach, chorobach i wszelkiego rodzaju bolączkach związanych z tym uczuciem, nie jest zbytnio wymagająca. Czytelniczki pragną się wzruszyć, popłakać i powzdychać. Wielbiciele kryminałów oczekują czegoś zgoła innego. Książki tego gatunku muszą nas szokować, zaskakiwać, wprawiać w drżenie i sprawiać, że choć raz obejrzymy się przez ramię sprawdzić co się czai w rogu pokoju. Moim zdaniem napisać dobry kryminał czy thriller jest rzeczą trudną, więc co prawda kibicowałam naszej autorce jednak również powątpiewałam w to czy jej się uda. Okazało się, iż moje obawy były przesadzone, bo choć książka nie jest pozbawiona błędów, to jak na debiut wyszło całkiem całkiem.


Zanim przeczytasz upewnij się, że nie dostałeś jeszcze swojego nagrania
Toruń. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaginęło pięciu młodych mężczyzn. Sprawę prowadzi komisarz Maciej Gorczyński. Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki, które otrzymują rodziny zaginionych. To płyty z krótkimi filmami, na których każda z ofiar przekazuje dziwną wiadomość.Gorczyński wie, co oznaczają te nagrania. Ma do czynienia z seryjnym mordercą, którego motyw pozostaje nieznany.


Zdecydowanym plusem tej powieści jest umiejscowienie akcji w Toruniu i Bydgoszczy, miastach które do tej pory były mi znane jedynie ze słyszenia. Toruń kojarzył mi się z Kopernikiem i pierniczkami oraz oczywiście radiem Maryja, a Bydgoszcz? Bydgoszcz kojarzyła mi się z Toruniem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mieszkańcy obu tych miast łączą wspólne animozje. Małgorzata Falkowska mieszka w Toruniu, tutaj studiowała a teraz pracuje. W jej tekście czuć miłość do tego miasta, jednak dostrzega również jego brzydotę, ksenofobię i typowo polskie nacjonalizmy i lokalny patriotyzm. Doskonale udało jej się przedstawić gród wielkiego astronoma jako miejsce mroczne, pełne przemocy. Miejsce gdzie giną ludzie, młodzi mężczyźni których na pozór nic ze sobą nie łączy. Muszę przyznać iż po przeczytaniu tego kryminału, jeśli kiedykolwiek trafię na toruńskie bulwary, to będę czuła dreszcz niepokoju na karku. Może nawet dostanę gęsiej skórki. Jestem zaskoczona tym z jaką łatwością autorka się przestawiła z lekkiej i przyjemnej literatury romantyczno-obyczajowej, na brutalne, klimatyczne kryminały. 
Podobało mi się to, że mamy ofiary. To jest to, czego oczekuję po thrillerach. Trup musi być, bo owszem policyjne śledztwo jest fajne, jednak jak pojawia się ciało to akcja książki nabiera tempa, dynamiki i pewnego rodzaju napięcia związanego z niewiadomym. Tutaj mamy do czynienia nie z jedną, lecz z kilkoma ofiarami i zawsze się okazuje, że policja jest o krok w tyle. Ciekawym zabiegiem okazało się to, że zamiast być bombardowanymi drastycznymi obrazami i szczegółami, to autorka postawiła na formę pośrednią. Policja nie znajduje zmasakrowanych ciał a jedynym dowodem na to, że ofiary nie żyją są przesyłane pocztą taśmy. Było to dla mnie nowością. Choć nie da się ukryć iż "Nagranie" to poniekąd kryminał proceduralny, to procedury te są inne niż te do których przywykłam. Nie ma tutaj badania miejsca zbrodni, zbierania i analizowania dowodów. Są jedynie filmy, z których policjanci wraz z współpracownikami, muszą wyłuskiwać ważne informacje. 
Podobało mi się to, iż komisarze i śledczy u Falkowskiej, nie są nieomylnymi superbohaterami na miarę Lincolna Rhymesa. To zwyczajni, jedynie doświadczeni, ludzie którzy robią wszystko by rozwikłać zagadkę zniknięcia młodych mężczyzn, jednak często docierają do ślepego zaułka lub wpadają na fałszywy trop. Autorzy powieści kryminalnych przyzwyczaili nas do tego, że fabuła ich książek jest zazwyczaj liniowa : prowadzą nas po nitce do kłębka, rzadko zbaczając z obranej raz drogi. Tutaj jest inaczej. Falkowska kluczy, porzuca pewne wątki a eksponuje inne, analizuje nawet najmniejsze strzępki zdobytych informacji i nie poddaje się kiedy okazują się fałszywe. Choć autorka dopiero debiutuje w tym gatunku, to muszę przyznać, iż doskonale udało jej się odtworzyć atmosferę prawdziwego policyjnego śledztwa, gdzie popełniane są błędy a największym przeciwnikiem jest czas, którego zawsze brakuje. Ludzie mogą narzekać na policję, o tym również przeczytamy w tej książce, jednak nie da się ukryć iż przestępcy stają się coraz bardziej rozważni a technologia działa tylko i wyłącznie na ich korzyść. Choć współczynnik wykrywania sprawców rośnie, to i nakłady pracy muszą być proporcjonalnie większe. Ta książka pomoże nam to zrozumieć.  

Już od dawna wiadomo, że policja bardzo często korzysta z usług specjalistów z zewnątrz. Należą do nich psychologowie, profilerzy, patologowie, biegli oraz...jasnowidze. Zapewne każdy z was zna Krzysztofa Jackowskiego, który od lat współpracuje z polską policją. Jednostki podległe KWP w Radomiu informują o dwóch sprawach, w których zwłoki zaginionych osób zostały odnalezione w miejscach rzekomo wskazanych przez Jackowskiego. Również i w "Nagraniu" pojawia się bohaterka, która posiada zdolności parapsychologiczne. Jest nią Sylwia, medium i dziennikarka, udzielająca życiowych porad dla znanego kobiecego pisma. Co prawda kobieta nie jest tak utalentowana jak Jackowski i nie jest w stanie pokazać dokładnego miejsca przetrzymywania porwanych, jednak może ustalić czy mężczyźni żyją. Zarówno policja jak i polskie społeczeństwo z przymrużeniem oka traktują profesję jasnowidzów. Dla mnie wprowadzenie bohaterki, która ma "moce" i potrafi ich użyć jest powiewem świeżości w gatunku kryminałów. Do tej pory mieliśmy głównie do czynienia ze śledczymi i dziennikarzami, prokuratorami czy patologami, o medium jeszcze nie czytałam, dlatego cieszę się, że autorka przełamała pewien schemat i stworzyła coś zdecydowanie nowego. 
Problem mam za to z głównym bohaterem, komisarzem Maciejem Gorczyńskim. Z jednej strony jest on zdyscyplinowanym służbistą, któremu leży na sercu dobro swojego miasta, jest zdesperowany i pracowity, z drugiej jednak niektórych czytelników może drażnić jego obyczajowość, której można dość sporo zarzucić. Gorczyński ma bowiem żonę i dwójkę dzieci. Jego ślubna choruje na raka, jest w jego terminalnej fazie. Jednak mężczyzna zamiast siedzieć w domu i opiekować się małżonką, zdradza ją z koleżanką z pracy. I tu nie chodzi tylko o sex. Nasz komisarz się zakochał w dwóch kobietach naraz. Takie zachowanie może budzić dość sporo kontrowersji, szczególnie w tradycyjnym, konserwatywnym, polskim społeczeństwie. Na całe szczęście autorka dobrze wybrnęła z tej trudnej sytuacji, niestety nastąpiło to dopiero pod koniec książki. Zresztą to właśnie zakończenie było jednym z najlepszych fragmentów całej powieści. 

Rzadko się zdarza by w kryminałach bohaterowie dostali możliwość swobodnej wypowiedzi i byli jednocześnie narratorami. Małgorzata Falkowska postanowiła oddać im głos i moim zdaniem wypadło to rewelacyjnie. Dzięki temu, że naprzemiennie znajdujemy się w głowie Sylwii i Marcina, wiemy co nasi protagoniści czują, czego pragną, jak bardzo są zdesperowani i jaki będzie ich następny krok. Autorka nie zapomniała też o naszym przestępcy-porywaczu-mordercy. Każdy nowy rozdział rozpoczyna się od listu napisanego przez tajemniczego sprawcę. Dzięki temu czytelnicy mogą pobawić się w profilerów i próbować zgadywać kto jest czarnym charakterem, jaką ma osobowość i co nim powoduje. Muszę przyznać iż mi się nie udało odgadnąć, kto za tym wszystkim stoi , jednak zabawa w odkrywanie zdecydowanie mi się podobała. 

Małgorzata Falkowska ma talent i widać, że jest pisarką z zamiłowania. Nie każda autorka mogłaby tak po prostu porzucić gatunek, w którym czuje się jak ryba w wodzie, i zacząć pisać coś zupełnie innego, przecież powieść obyczajową czy romans od thrillera dzieli przepaść. Choć miałam obawy to okazało się, że "Nagranie" to zdecydowanie dobra, wciągająca i przemyślana powieść, którą czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. Sporo tutaj bohaterów, których można jednocześnie kochać i nienawidzić, emocje rosną ze strony na stronę a atmosfera staje się coraz bardziej mroczna. Mam nadzieję, że autorka nie spocznie na jednej powieści i jeszcze będę miała okazję ponownie spotkać komisarza Gorczyńskiego, jego rodzinę, współpracowników i przyjaciół. Polecam.



Tytuł : "Nagranie"
Autor : Małgorzata Falkowska
Wydawnictwo : Kobiece 
Data wydania : 15 maj 2019
Liczba stron : 304


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
 
 


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 

2 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że książka Ci się podobała, ponieważ kilka dni temu również wzbogaciła moją biblioteczkę i wkrótce będę ją czytała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie zaskoczenia. Wpisuję na listę. Czy kiedykolwiek uda mi się przeczytać z niej wszystkie książki, skoro wciąż się wydłuża?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger