"Nasze wszystkie światła światła"Jamie McGuire

Za każdym razem kiedy sięgam po książkę dla młodzieży, a już szczególnie takie których okładki przedstawiają obejmujących się czy przytulających nastolatków, podświadomie liczę na no, że będę czytać o wielkich miłosnych dramatach, zdradach, płaczu, zazdrości czyli wszystkim tym co wiąże się z okresem dorastania. Wystarczy włączyć pierwszy lepszy serial dla młodszych widzów by dowiedzieć się o czym mówię. Jak nie ma dramatów i złamanych serc to nie ma "funu". W przypadku "Naszych wszystkich świateł" było podobnie. Nastawiłam się na przewidywalną operę mydlaną i byłam bardzo zaskoczona kiedy okazało się, że zamiast obyczajówki new adult jakich na rynku wiele, dostałam oryginalną, ambitną i modrą książkę, która nawet w najtwardszych czytelnikach poruszy tę schowaną, delikatną strunę. Jamie McGuire napisał wielowymiarową powieść dla wszystkich. Jest tu i romans i thriller, trochę mystery a nawet akcenty komediowe, czyż można chcieć więcej? Pewnie tak, ale do tego to już trzeba dorosnąć. 

Elliott i Catherine poznali się, gdy byli dziećmi. Między nimi szybko nawiązała się przyjaźń, jednak pewnego dnia chłopak musiał opuścić miasto. Akurat w dniu, w którym mała Catherine potrzebowała go najbardziej.Gdy ponownie się spotykają, są już innymi ludźmi. On jest szkolną gwiazdą futbolu, ona pomaga matce w prowadzeniu pensjonatu. Elliott robi wszystko, aby przyjaciółka wybaczyła mu to, że ją zostawił. Kiedy udaje mu się odbudować jej zaufanie, w mieście dochodzi do tragedii i to właśnie Elliott jest głównym podejrzanym. 



 Catherine pierwszy raz zobaczyła Elliotta jak walił głową w drzewo. Z początku myślała, że chłopak musi być nieźle szalony, jednak szybko się okazało, że jest normalniejszy niż większość dzieciaków z jej szkoły. Pomiędzy dwójką nastolatków szybko narodziło się uczucie, które z dnia na dzień stawało się silniejsze. Oboje pochodzili z rodzin, w których nie układało się najlepiej. Ojciec Catherine stracił pracę, co sprawiło że jego żona, matka dziewczyny, zaczęła się na nim wyżywać psychicznie, wyzywając od niedorajd i nieudaczników. Awantury stały się codziennością przed, którą Catherine bardzo chciała uciec, niestety nie miała dokąd. Jednak to co nie wyszło nastolatce, udało się jej przyjacielowi. Matka Elliotta wysłała chłopaka do swojego brata by tam przeczekał okres terapii małżeńskiej, której się poddała wraz z mężem. Ojciec Elliotta był agresywnym alkoholikiem, któremu przestało zależeć na żonie i dziecku. 
Bardzo mi się podobało to w jak dokładny i spostrzegawczy sposób autor uchwycił trudne, czy wręcz toksyczne, relacje pomiędzy członkami rodziny. Zwrócił uwagę na fakt, że tam gdzie dwójka się kłóci, wyzywa czy szarpie, zawsze najbardziej obrywa postronny obserwator. Zazwyczaj jest to dziecko. Kiedy się awanturujmy puszczają nam hamulce, mówimy słowa których normalnie byśmy nie powiedzieli, stajemy się bardziej agresywni. Kiedy w domu jest małoletni, traci on poczucie bezpieczeństwa. Mieszkanie przestaje być dla niego bezpiecznym azylem, a rodzice opoką, na której może się oprzeć. Wartości tracą na znaczeniu. Dorośli ludzie nie zdają sobie sprawy, że każda kłótnia niszczy coś w młodym człowieku i zostanie z nim już do końca życia. Jeszcze gorzej jest gdy dochodzi do tego alkoholizm czy innego rodzaju patologie, które nasilają poczucie niestabilności i zagrożenia w młodych ludziach. Lepiej często się odciąć od tego co czyni nam krzywdę i poszukać pomocy na zewnątrz niż brnąć w związek, który nie ma przyszłości. Jednak jak zauważył autor częściej łatwiej jest to powiedzieć niż zrobić.
By nasi bohaterowie spotkali się ponownie musiało upłynąć kilka lat. Lat podczas których nie mogli o sobie zapomnieć. Elliott myślał o Catherine z miłością, ona zaś pałała do niego "wyimaginowaną" nienawiścią, gdyż musiał ją opuścić wtedy kiedy go najbardziej potrzebowała. McGuire przedstawia nam trudny proces jakim jest odzyskiwanie przyjaźni i zaufania. Czasem nie wystarczy po prostu przeprosić lecz naprawdę udowodnić swoją wartość i uczucia. Elliott był takim przyjacielem jakiego każdy z nas chciałby mieć, takim który stanął by za nami murem, kimś na dobre i na złe, kto skoczy za tobą w ogień. 

Teraz się zastanawiam czy oby postać Elliotta nie była za bardzo wyidealizowana. Bo posłuchajcie. Chłopak miał wszystko to co idealny nastolatek powinien mieć : był przystojny, wysoki i wysportowany. Do tego utalentowany i wrażliwy. Robił i piękne zdjęcia i rozdawał mocne ciosy w meczach. Był idolem nastolatek. Czy jest możliwe by tak rozchwytywana osoba zakochała się w wieku kilkunastu lat już tak na zawsze? By nie zwracała uwagi na innych, pięknych, seksownych? Elliott wydawał mi się za poważny jak na swój wiek, zbyt zdecydowany i rozsądny. Nie pił, nie palił, nie imprezował, nie wracał po nocach. Był po prostu dobrym chłopakiem....a z doświadczenia wiem, że tacy nie istnieją, albo nie udało mi się żadnego poznać. Niestety.
Natomiast Catherine , choć nie dało się jej nie lubić, potrafiła momentami zdenerwować. Choć rozumiałam jej ból i cierpienie po wyjeździe jej jedynego przyjaciela , tak nie wiedziałam dlaczego za wszelką cenę starała się w swoim sercu kultywować nienawiść. Z początku nie miało to dla mnie sensu jednak jak się dowiedziałam co tak naprawdę dzieje się w jej domu, z czym musi się mierzyć za dnia i w nocy, to nie dość, że ją zrozumiałam to jeszcze zaczęłam jej z całego serca współczuć. Myślę, że niejedna nastolatka mogłaby nie wytrzymać takiej presji, takiego napięcia psychicznego z jakim miała do czynienia Catherine. 
Muszę jeszcze wspomnieć, że sytuacja w domu, nie była jedynym problemem z jakim borykała się ta młoda dziewczyna. Również w szkole było nieciekawie . Koleżanki z klasy się z niej wyśmiewały. Mówiły, że ma wyimaginowanego chłopaka i mieszka w nawiedzonym domu. Była typową ofiarą szkolnego bullyingu . Czasami łzy stawały mi w oczach jak czytałam o tym, przez co przechodziła. 

Jak napisałam wyżej książka "Nasze wszystkie światła" jest naprawdę wielowymiarowa. Nie da się tutaj do końca określić gatunku do jakiego przynależy, wiadomo jedynie że jest młodzieżówką. Znajdziemy tutaj zarówno miłość, w wersji bardzo light, trochę thrillera psychologicznego, dramatu mistery a nawet powieści grozy. Jest naprawdę ciekawie a dodatkowym plusem jest styl autora, który sprawia, że od lektury wprost nie da się oderwać. Dialogi są realistyczne, opisy nieprzesadzone, fabuła ciekawa a zagadka dobrze skomponowana. naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Jest to super mądra, ważna i wyjątkowa książka, którą powinni przeczytać wszyscy młodsi czytelnicy oraz ich rodzice. A może tak wspólna lektura zamiast siedzenia na telefonach i przeglądania facebooka? Zdecydowanie polecam. 

Tytuł : "Nasze wszystkie światła światła"
Autor : Jamie McGuire
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 11 marca 2020
Liczba stron : 488
Tytuł oryginału : All The Little Lights



Tę oraz wiele innych książek młodzieżowych znajdziecie na półce księgarni internetowej :
https://www.taniaksiazka.pl/
 
 

5 komentarzy:

  1. Lubię mądre młodzieżówki, a jeśli nie można ich przyporządkować do jednego gatunku to jeszcze lepiej. Z chęcią przeczytam tę książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi jak naprawdę ciekawa pozycja, no i cóż za wnikliwa recenzja, aż się przyjemnie czytało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię młodzieżowe książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sposób nie wspomnieć o okładce, jest przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę tylko szybko doradzić każdemu, kto ma trudności w swoim związku, aby skontaktować się z doktorem Agbazarą, ponieważ jest jedynym, który jest w stanie przywrócić zerwany związek lub zerwane małżeństwo w ciągu 48 godzin . Możesz skontaktować się z dr Agbazarą, kontaktując się z nim na jego telefonie komórkowym za pośrednictwem WhatsApp pod numerem ( +2348104102662) lub pisząc do niego za pośrednictwem poczty elektronicznej na ( agbazara@gmail.com)







































    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger