"George i poszukiwanie kosmicznego skarbu" Lucy Hawking, Stephen Hawking

"George i poszukiwanie kosmicznego skarbu" Lucy Hawking, Stephen Hawking

Co pierwsze przychodzi wam na myśl jak słyszycie nazwisko Hawking ? Fizyka? Kosmos? Matematyka? Z pewnością jest to coś skomplikowanego. Ja, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że córka znanego naukowca i fizyka ,napisała książkę dla dzieci, podeszłam do tej wiadomości z dużym dystansem . Z jednej strony bałam się, że temat kosmosu, podróży w czasie, czarnych dziur i czasoprzestrzeni może być po pierwsze mało pociągający dla małych czytelników a po drugie zbyt trudny. Z drugiej jednak strony przypomniałam sobie jak moja sześcioletnia córka z zaangażowaniem ogląda Jeffa Kosmicznego i ekscytuje się jego przygodami. Postanowiłam więc dać Georgowi szansę i tym sposobem książka Lucy Hawking była przez kilka dni nasza wieczorna lektura. Oto co nam po niej pozostało:
1. Sufit pełen gwiazd i planet , które świecą po zgaszeniu  światła
2. Jeszcze większą fascynacja  mojej córki kosmosem
3. Tęsknota za Georgem  i jego przyjaciółmi
Więc jeśli szukacie książki która zaskoczy was swoją wszechstronnością, bawiąc nauczy i ucząc zabawi  to właśnie znaleźliście . 


George bardzo się zasmucił na wieść, że jego przyjaciółka Annie i jej ojciec przeprowadzają się do Stanów Zjednoczonych, gdzie Eric ma rozpocząć nową pracę przy programie lotów kosmicznych – będzie szukać oznak życia we Wszechświecie. Na szczęście rozłąka nie trwa zbyt długo. Kiedy dziewczynka stwierdza, że kontaktują się z nią kosmici, by przekazać jej ostrzeżenie, George rusza na pomoc. On, Annie, superinteligentny komputer Kosmos i Emmett, nowy irytujący kolega, udają się na poszukiwanie kosmicznego skarbu po całej Galaktyce i nie tylko.

W jednej z recenzji na Goodreads przeczytałam,  że fabuła tej książki jest "oklepana i tendencyjna , łatwo się domyślić zakończenia,  a jej naiwność wprost razi  w oczy". Choć nie znam autora tej opinii, tak domyślam się ,  że lata dzieciństwa i młodości a nawet nastoletni bunt, musi mieć już dawno za sobą. Dlaczego tak uważam? Ponieważ nawet książki dla najmłodszych mierzy w kategoriach zarezerwowanych dla literatury dla dorosłych. Skupmy się przez chwilę na zwrocie oklepany i tendencyjny. George ... jest z pewnością książką, której fabuła jest schematyczna, co jest typowe dla książek dla dzieci. Mamy tutaj walkę dobra ze złem, gdzie to pierwsze zwycięża i jest to oczywiste. Trudno sobie wyobrazić, żeby to Lord Voldemort czy inny czarny charakter wygrał ten odwieczny konflikt. Dorosły rozumie katastroficzny, apokaliptyczny charakter powieści, lecz dla młodego czytelnika dobro zawsze musi zwyciężyć,  tak mu mówią u w domu i w szkole, a tylu ludzi nie może się mylić. Poza tym ten schematyczny charakter książki ma też inne, ważne zadanie, którym jest utrwalenie pozytywnych wzorców zachowań w czytelnikach. Ponieważ bohaterowie tej książki są wyraziści i podzieleni na tych dobrych i tych złych, odbiorcy wiedzą jak należy się zachowywać, czego nie robić, co jest cenione a co powinno spotkać się z karą. Literatura dla najmłodszych powinna uczyć i tutaj Pani Lucy Hawking  spisała się na medal. Uczymy się nie tylko wiedzy o kosmosie, gwiazdach, planetach i zależnościach we wszechświecie,  lecz o normach zachowań jakie są dopuszczalne i wymagane w społeczenstwie. 
Kolejnym elementem, który kłuł w oczy, wspomnianego wyżej recenzenta była naiwność fabuły. Zgadza się ta książka jest naiwna, podobnie jak 99 procent jej konkurentek. A dlaczego ? Ponieważ musi być, gdyż dzieci są naiwne, niewinne, nieświadome niebezpieczeństw i zła tego świata. Musi on być tłumaczony w prosty, zazwyczaj czarno-biały sposób, gdyż młode umysły nie ogarniają szarości. Dlatego też działając na wyobraźnię autorka jednocześnie uczy nas pewnych wartości społecznych, które są niezmienne. Tak, naiwne jest to, że dobro zawsze wygrywa, że droga do sukcesu jest prosta i mało problematyczna, jednak właśnie tej prostoty oczekujemy. Autorzy wiedzą, że by zyskać sobie młodego czytelnika konieczny jest jasny przekaz. Pani Hawking odrobiła kolejną lekcję. Na koniec zostawiłam sobie "przewidywalność" . Jestem doświadczonym czytelnikiem, który z niejednego wydawnictwa książki czytał i wiem, że napisanie książki której zakończenie będzie dla mnie totalnym zaskoczeniem, jest bardzo trudne. Więc jeśli sztuka ta jest bliska wirtuozji w przypadku książek dla dorosłych, to dlaczego miało by być inaczej z książkami dla dzieci? W dzisiejszych czasach już nikt nie oczekuje spektakularnych zakończeń, ważne by całość była dobrze skomponowała, działała na wyobraźnię i była interesująca. I "George" wszystkie te warunki spełnia, nawet z nawiązką. 

"George i poszukiwanie kosmicznego skarbu" to druga już książka Lucy Hawking o przygodach chłopca oraz jego przyjaciółki Annie. Kto nie czytał pierwszego tomu koniecznie musi to nadrobić i to nawet nie ze względu na to, że te dwie książki są ze sobą powiązane, lecz po prostu dlatego, że warto gdyż to naprawdę dobra lektura. Tym razem George wybiera się z wizytą do swojej koleżanki, która przeprowadziła się do innego miasta, z czym chłopiec nie mógł się pogodzić. Motyw rozstania rówieśników jest tutaj bardzo rozbudowany i pomoże zrozumieć młodym czytelnikom decyzje dorosłych oraz nauczy jak radzić sobie z bólem rozstania. Kiedy George dociera na miejsce okazuje im się, że wspólnymi siłami są w stanie naprawić supermocny komputer Kosmos, za pomocą którego ktoś kontaktuje się z Annie. Wraz z irytującym kolegą Emmettem, który jest nową postacią w książce, wyruszają w kosmiczną przygodę po galaktyce. Autorzy, którzy za główne miejsce akcji wybierają wszechświat i przestrzeń międzyplanetarną, muszą bardzo uważać na to, by całość nie wyszła im zbyt naukowo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż dzieło pani Hawking, skierowane jest do tych młodych czytelników, którzy podstawy fizyki mają już za sobą, jednak nawet najbardziej oczytanych i inteligentnych ludzi, nadmiar informacji może łatwo znudzić. Tutaj wszystko było wyważone. Mieliśmy zarówno przygodę i akcję jak i ciekawostki naukowe, które były odpowiednio wyizolowane z tekstu. Ponieważ autorka jest córka znakomitego fizyka, z pewnością w młodości wysłuchała się wielu opowieści na temat kosmosu. Teraz stara się tę wiedzę przekazać kolejnemu pokoleniu, jednak na większą skalę. Zdaje sobie sprawę iż sam tekst nie zaciekawi młodzieży dlatego wraz z edytorem i wydawcą zrobili wszystko by całość jak najbardziej urozmaicić. Muszę przyznać iż szata graficzna wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie a ryciny i zdjęcia zapierały mi dech w piersiach. Sama z tej książki dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy o których nie miałam pojęcia, więc była to zarówno uczta dla oczu jak i dla umysłu. A takie książki lubię najbardziej. 

George i Annie, to dwójka małolatów, których nie da się nie pokochać, a przynajmniej polubić. Bardzo mnie cieszyło to, że autorka nie stworzyła sztucznych, ugrzecznionych tworów wprost z taśmy produkcyjnej. Przyjaciele mają swoje wady i zalety, potrafią się złościć i cieszyć, bywają irytujący, denerwujący czyli po prostu tacy, jakie są wszystkie dzieci świata. Jeśli ktoś myśli, że jedynie jego dziecko jest niegrzeczne i źle wychowanie, to go pocieszę, nie ma ludzi idealnych, szczególnie jeśli mają po kilka lub kilkanaście lat. W tym tomie, co mnie nieco zasmuciło, jest dużo mniej Anni, taką jaką ją znałam. W poprzedniej części to właśnie ona była typowym katalizatorem dla zwrotów akcji, przebojową bohaterką, przy której nie dało się nudzić. Tym razem dziewczynka spuszcza z tonu, trzyma się raczej na uboczu a na pierwszy plan wysuwa się jej sąsiad Emmett. Choć wielu czytelników ta postać irytowała, tak ja uważam iż był świetny w swojej oryginalności i odmienności, a wiadomo jak coś jest inne to zazwyczaj drażni ogół. Wynika to z braku zrozumienia. Ja chłopca pokochałam, martwiłam się o niego i kibicowałam podczas wędrówki przez bezbrzeżny kosmos. 


Czy wiecie czym jest przesunięcie ku czerwieni, z angielskiego redshift theory? Wikipedia mówi że, zjawisko polegające na tym, że linie widmowe promieniowania elektromagnetycznego docierające z niektórych gwiazd lub galaktyk są przesunięte w stronę większych długości fali (mniejszych częstotliwości). Z definicji przesunięcie ku czerwieni jest pomniejszonym o jeden stosunkiem długości fali odebranej z ciała niebieskiego do długości fali emitowanej. Jeżeli emitowana fala ma długość a obserwuje się falę o długości to związek pomiędzy tymi długościami można wyrazić wzorem...i tak dalej. Zrozumieliście coś z tego? Założę się, że większość z was pokręci przecząco głową. Za to ja muszę się teraz pochwalić, że teoria redshift, nie jest już dla mnie czarną magią i to właśnie dzięki Lucy Hawking oraz jej nieprzeciętnemu ojcu. Więc jeśli ja była w stanie zrozumieć tak skomplikowaną fizykę to i wam na pewno się uda. A waszym dzieciom to już szczególnie. Rozwijajcie swoje umysły, poszerzajcie wiedzę i niech George oraz jego ferajna wam w tym pomoże. Polecam.  

Tytuł : "George i poszukiwanie kosmicznego skarbu"
Autor : Lucy Hawking, Stephen Hawking
Wydawnictwo : Zysk i S-ka
Data wydania : 10 września 2019



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  




 
 
 
 
            Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
"Dziecko znikąd" Christian White

"Dziecko znikąd" Christian White

Czy próbowaliście kiedyś napisać książkę? Czy usiedliście przed pustą kartką czy też arkuszem  Worda  i słowa same zaczęły do was przychodzić ? Ja jestem osobą wielu pomysłów. W mojej głowie roi się od scenariuszy, bohaterów,  intryg i zagadek kryminalnych jednak nie mam pojęcia jak przelać je na papier. Zdaje sobie sprawę, że każdy z autorów był kiedyś debiutantem i nie zawsze te pierwsze powieści okazywały się udane, jednak mimo wszystko się boję.  Christian White (jak możemy  dowiedzieć się z posłowia do książki miał więcej odwagi niż ja i postanowił wziąć sprawy we własne ręce. Jak widać do stworzenia oryginalnej i na dodatek dobrej książki wystarczy ... odrobina Stephena Kinga oraz wycieczka do Kentucky. Muszę przyznać,  że za poradnikami nie przepadam (Nawet jak są pisane przez moich ulubionych autorów) a "kurczakowy" stan , jest na jednym z ostatnich miejsc na mojej liście do zobaczenia w Ameryce, lecz jeśli wizyta w tym zapomnianym przez Boga miejscu miałaby mnie natchnąć i zainspirować do napisania tak rewelacyjnej książki to już kupuje bilety. Może i ja odkryje w sobie takie talent jaki ma Pan White ? Oby...

Do fotografki Kim Leamy z Melbourne podchodzi nieznajomy mężczyzna. Prowadzi śledztwo w sprawie dwuletniej dziewczynki, która zaginęła dwadzieścia osiem lat temu w Kentucky w USA. Mężczyzna uważa, że Kim to ta sama osoba. Kim z początku lekceważy jego słowa, ale kiedy stopniowo poznaje dzieje swojej rodziny w Australii, pojawiają się pytania, na które trudno znaleźć odpowiedzi… 

Stany Zjednoczone to ojczyzna wolności, demokracji, swobód obywatelskich a jednocześnie miejsce gdzie spotkamy się z największą liczą odmienności, zboczeń  i i kontrastów. Kiedy stany południowe są bardziej tradycjonalistyczne i konserwatywne, tak te północne mienią się barwami tęczy. Gdzieniegdzie można paradować  z bronią w ręku, a  gdzieś indziej za stłuczenie talerza dostać 24 godziny w więzieniu. Podobnie jest z religią. Jeśli wiecie jaki stan wybrać,  to możecie założyć sobie dowolny Kościół, z dowolnym obrządkiem i zasadami i nikt nie będzie was prześladował. W niniejszej książce mamy do czynienia z jednym z odłamów  zielonoświątkowców, Kościołem  Wewnętrznej Światłości.  Ponieważ lubię książki inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, postaciami czy rzeczami, próbowałam znaleźć jakąkolwiek wzmiankę o tym zgromadzeniu wierząc, iż naprawdę istnieje. Niestety Internet milczał. Znalazłam mnóstwo informacji na temat samych Zielonoświątkowców, jednak albo akurat ten odłam  pragnie zachować anonimowość albo jest po prostu fikcja literacką. Jedno jest pewne , choć nazwa jest najpewniej wymyślona tak obrządki, zwyczaje a nawet sama msza bardzo przypomina to, co możemy spotkać w innych świątyniach tego odłamu  chrześcijaństwa. Wyznawcy trzymają w rękach jadowite  węże i piją trucizny wierząc że Bóg ich obroni przed wszystkim, nawet przed śmiercią. Jak większość małych Kościołów,  tak i ten bardziej przypomina zamkniętą sektę. Wierni są podejrzliwi, nie lubią obcych, nie żałują pieniędzy na "budowę" Kościoła i świecie wierzą w jego przywódców, bardziej nawet niż w samego Boga. Choć nasi główni bohaterowie,  nie należą do tych najbardziej bogobojnych,  w zasadzie można ich nawet nazwać "watpiącymi " tak sam Kościół gra tutaj zdecydowanie drugie, a momentami nawet i pierwsze skrzypce. Czytelnik czuje, że to właśnie w nim kryje się cale zło i wszystkie tajemnice.

Trzeba przyznać iż fabuła tej książki nie jest zbytnio skomplikowana i w pewnym momencie bardzo łatwo jest przewidzieć jej zakończenie. Ja domyśliłam  się o co chodzi już po przeczytaniu jednej trzeciej tekstu. Nasza główna  bohaterka dowiaduje się, że całe jej życie było kłamstwem A ona sama nie jest tym za kogo się uważała. Właśnie ten temat , czyli odkrywanie nowej tożsamości, psychiczna metamorfoza oraz radzenie sobie w nowych warunkach, miał największy potencjał. Miałam nadzieję,  że autor skupi się na psychice naszej bohaterki,  przeanalizuje jej uczucia , rozłoży ją na części pierwsze , niestety zamiast tego White postawił na zagadkę, tajemnice i powieść drogi. Tym razem, jako że jest to debiut literacki, jestem w stanie to wybaczyć,  jednak następnym będę czekać na coś głębszego. W końcu ludzie nie przechodzą od razu do porządku dziennego kiedy się dowiadują,  że całe ich życie było kłamstwem, dotychczasowa rodzina to zupełnie obcy ludzie a prawdziwi krewni nie chcą ich znać. Muszę przyznać iż podróż przez Amerykę w poszukiwaniu własnych korzeni bardziej wzruszyła mnie niż bohaterkę. Jej brata pokochałam,  matkę znienawidziłam, babkę obdarzyłam szacunkiem a siostrę niechęcią , jednak fascynujące było to jak odmienna była reakcja tych ludzi na fakt, że ich dawno zaginiony członek rodziny powrócił do żywych . Pod sam koniec książki, fabuła zaczęła się nieco komplikować.  Autor postanowił opuścić strefę komfortu, jaka jest powieść obyczajowa, i wszedł na grząski  grunt thrillera. Wyszło to całkiem sprawnie.  Pojawiło się więcej bohaterów, zaczęły wychodzić na jaw tragiczne wydarzenia z przeszłości a całość nabrała jeszcze większych rumieńców . Za to ostatnie zapewne odpowiada kontrowersyjny temat związków homoseksualnych połączonych z religią, rzecz która zawsze będzie elektryzować i szokować społeczeństwo, nawet to najbardziej demokratyczne .

Na pierwszy rzut oka bohaterami naszej książki są zwykli ludzie, normalne rodziny , które spotkało coś niesamowitego, tragicznego bądź też po prostu nieprawdopodobnego. Wiadomo że z wiekszością rodów związana jest jakaś tajemnica, jednak porwania i odnalezienia po kilkudziesięciu latach zdarzają się niezwykle rzadko. Właśnie dlatego książka ta mnie tak zafascynowała, bo było to coś nowego. Jednak przy bliższym poznaniu , rzeczywistość okazała się nieco bardziej skomplikowana. Jeden z głównych bohaterów skrywa sekret dotyczący swojej seksualności . Choć ma żonę, dzieci i stara się dbać o swoją rodzinę to w rzeczywistości jest homoseksualistą i do tego aktywnym . Natomiast jego małżonka to typowa nawiedzona  chrześcijanka,  dla której to religia  znajduje się na pierwszym miejscu. Jeśli do tej dwójki dodamy depresyjna  nastolatkę,  która pragnie śmierci swojej siostry oraz zagubionego chłopca, to będziemy mieć mieszankę iście wybuchową. Przestaniemy się dziwić, że to właśnie w tej rodzinie doszło do tragedii, bo była ona po prostu do przewidzenia.
Z drugiej strony mamy młodą Australijkę, której pomimo niezbyt młodego wieku , nie udało się założyć rodziny ani zrobić spektakularnej kariery. Jest ona zwykłą, szarą myszką, która niczym się nie wyróżnia spośród lokalnej społeczności. Dopiero odkrycie tajemnicy sprawia, że dziewczyna znajduje się w błysku fleszy. Więc jak widzimy autor książkę swoją oparł na kontrastach. Z jednej strony mamy fanatyków religijnych, mniejszości seksualne i zagubionych nastolatków , a z drugiej przedstawicielkę "normalnej" większości, której los spłatał figla. Moim zdaniem połączenie tych składników jest receptą na sukces.

Jak dobrze wiecie zawsze staram się przeczytać książkę od początku do samego końca, włącznie z posłowiem a nawet podziękowaniami. Tym razem notka od autora niesamowicie mnie wzruszyła. Może niektórym z was wydaje się, że napisanie powieści jest łatwe, wystarczy mieć pomysł, odrobinę talentu i sukces murowany. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Christian White owszem wymyślił i dopracował w głowie ciekawą historię, jednak przełożenie jej na papier nie było już takie proste. Z pomocą przyszedł mu dopiero Stephen King, a dokładniej jego poradnik "Jak pisać". Co prawda jeszcze nie przeczytałam tej książki, jednak jeśli to naprawdę dzięki wskazówkom mistrza White napisał tak dobrą, przemyślaną i interesującą powieść, to zdecydowanie muszę to nadrobić. I radzę to zrobić innym, początkującym (i nie tylko) pisarzom. Naprawdę warto korzystać ze wskazówek i podpowiedzi tych wielkich, których kochają czytelnicy na całym świecie. Panu White do samego szczytu jeszcze troszkę brakuje, jednak jeśli jego kolejna powieść utrzyma poziom lub będzie choć odrobinkę lepsza, to liczba stopni do podium zdecydowanie się zmniejszy. Polecam.

Tytuł : "Dziecko znikąd"
Autor : Christian White
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : 18 września 2019
 Liczba stron : 376
Tytuł oryginału : The Nowhere Child 


Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu :  

https://www.czarnaowca.pl/



Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

"Dwoje dochowa tajemnicy" Karen M. Mcmanus

"Dwoje dochowa tajemnicy" Karen M. Mcmanus


      Benjamin Franklin kiedyś powiedział "Trzy osoby mogą dochować tajemnicy, jeśli dwie z nich nie żyją". Właśnie ten cytat zainspirował autorkę niniejszej powieści i miał duży wpływ zarówno na jej tytuł, jak i na fabułę. Znamienny może być również fakt, iż  właśnie to zdanie wykorzystała Sara Shephard, na motyw przewodni swojej, uwielbianej przez młodzież, serii "Pretty Litte Liars". Czy więc "Dwoje dochowa tajemnicy" jest kolejną książką dla młodzieży o pięknych, młodych i bogatych oraz ich problemach? Odpowiedź na to pytanie jest dość trudna.  Autorka niniejszej książki zachowała odpowiedni balans i stworzyła powieść, która zadowoli zarówno wielbicieli blichtru, brokatu i przesady wszelakiej, jak i tych których fascynują zagadki, rodzinne sekrety, klaustrofobiczne miejsca i przerażające sceny. Tak naprawdę jest to książka, której targetem jest jak najszersze grono nastolatków, a nawet i dorosłych, gdyż nie da się ukryć, iż każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Jak na debiut, taka wszechstronność jest dość niespotykana i chociażby samo to powinno sprawić, że postanowicie dać jej szansę. 


Mała amerykańska mieścina Echo Ridge. Ellery nigdy tam nie była, ale dużo o tym miejscu słyszała. To tam w wieku siedemnastu lat zaginęła jej ciotka. A raptem pięć lat temu w tym samym mieście zamordowano królową balu szkolnego. Teraz Ellery musi się tam przeprowadzić i zamieszkać z babcią, której prawie nie zna.
Echo Ridge jest piękne jak z obrazka, skrywa jednak wiele tajemnic. I jeszcze zanim Ellery rozpoczyna naukę w miejscowym liceum, pojawiają się anonimowe pogróżki, że nadchodzący bal szkolny zakończy się równie tragicznie, jak ten przed pięcioma laty. Jakby na potwierdzenie, wkrótce znika kolejna dziewczyna.


Od zawsze mnie fascynowało środowisko amerykańskich liceów i uniwersytetów. Jest zupełnie różne od tego, które znam z własnego podwórka, szczególnie jeśli mowa o południowych stanach, gdzie przeważająca liczba uczniów zalicza się do białej, postkolonialnej "elity". Szkolna drabina wygląda tam następująco : na samej górze plasują się piękni, młodzi i bogaci. Dziewczyny są szczupłe i wysportowane, wymalowane i ubrane w ubrania najlepszych projektantów. Nie może ich zabraknąć w szkolnym samorządzie, radiowęźle czy na boisku, jednym słowem są wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Chłopcy ze szkolnej elity, nie muszą być ani ambitni ani inteligentni. By wzbudzać szacunek zarówno uczniów, jak i nauczycieli, wystarczy że będą potrafili grać w football czy lacrosse. Przydają się również czeki od rodziców, które pójdą na renowację budynku szkoły czy sfinansowanie kolejnego stypendium. Ludziom z samego szczytu szkolnej drabiny można praktycznie wszystko. Mają więcej swobody niż inni uczniowie, spotykają ich mniej dotkliwe kary, a miejsce w jednym z Uniwersytetów Ligii Bluszczowej jest na wyciągnięcie ręki (z portfelem oczywiście). Dla nich nauka nie jest problemem, gdyż pieniądze mogą załatwić wszystko. Na drugim końcu szkolnej drabiny znajdują się "dziwacy" i nerdzi. Oprócz tego, że zazwyczaj są ekstrawertyczni, zamknięci w swoim własnym świecie i wyalienowani, to od swoich rówieśników różnią się również wyglądem. Jedni noszą niemodne ubrania, inni czerwone włosy czy nadmierną liczbą kolczyków w różnych częściach ciała. Z jednej strony są fascynujący, z drugiej budzą politowanie a często ich strach. Nie ma szans by kiedykolwiek weszli do szkolnej elity, jednak nie są również przez nią gnębieni, bo (powiedzmy to sobie szczerze), społeczeństwo się boi odmieńców, uważając ich za niebezpiecznych szaleńców. Reszta uczniów szkoły, to normalni nastolatkowie, jakich możemy spotkać w każdym mieście i w każdej szkole. Nie wyróżniają się niczym specjalnym, nikogo nie interesują, żyją własnym życiem, zawierają przyjaźnie, i są małe szanse na to by świat kiedykolwiek o nich usłyszał. Zdarzają się jednak i tacy, którzy fascynują społeczność miasteczka nie ze względu na swój wygląd, bogactwo czy zachowanie, lecz sekrety z którymi wiąże się ich przeszłość czy też rodzina. I to właśnie oni są głównymi bohaterami naszej książki. Ellery wraz ze swoim bratem Ezrą, przybyli do Echo Ridge po tym, jak ich matka trafiła do kliniki psychiatrycznej na terapię połączoną z odwykiem. Bliźniacy zostali przygarnięci przez babcię . Ich pojawienie się w szkole wywołało nie lada sensację. Wszyscy chcieli dowiedzieć się o nich jak najwięcej, bowiem kilkadziesiąt lat wcześniej ich ciotka, została brutalnie zamordowana, a sprawca nigdy nie został ujęty. Sprawa ta nie jest jedyną, z którą policji miasteczka nie udało się sobie poradzić. Kilka lat po tym wydarzeniu zostało popełnione koleje morderstwo. Tym razem ofiara była królowa szkolnego balu Lacey, którą znaleziono uduszoną w pobliskim wesołym miasteczku, zwanym Morderlandią. Dziś, morderca powrócił, i straszy że to jeszcze nie koniec. Jego następną ofiarą ma być jedna z kandydatek na kolejną królową liceum Echo Rigde. Atmosfera w miasteczku zaczyna się zagęszczać, ludzie pilnują swoich pociech, jednak ich wysiłki na niewiele się zdają. Jest kolejna zaginiona dziewczyna. W śledztwo w tej sprawie zaangażowana jest zarówno lokalna policja jak i Ellery wraz z bratem oraz ich przyjaciele, których przeszłość również jest dość niepokojąca i połączona z tragiczną historią miasteczka. 

"Dwoje dochowa tajemnicy" jest książką, która stanowi samodzielną lekturę, jednak już od samego początku czujemy, że będzie stanowić część większego cyklu, a przynajmniej trylogii. Autorka dopiero zaznajamia nas ze swoimi bohaterami, ich przeszłością oraz rodziną. Na początku ciężko mi było uwierzyć, że mam do czynienia z nastolatkami. Kiedy poznałam ich na lotnisku, miałam wrażenie że to dwójka dorosłych ludzi, którzy wybierają się w podróż. Okazało się jednak, że nasi bohaterowie mają po 17 lat i daleko im jeszcze do dorosłości, przynajmniej w amerykańskim wydaniu. Ich ponadprzeciętna dojrzałość, rozsądek i równowago wynikały z tego, iż tak naprawdę byli zmuszeni szybko dorosnąć. Rodzeństwo nie miało ojca, który okazał się być przygodą na jedną noc ich nieco szalonej matki. Ona sama, jak większość ludzi posiadających artystyczną duszę, była wolnym ptakiem. Tuż po skończeniu szkoły i tragicznej śmierci siostry, wyjechała do Hollywood, gdzie wierzyła że zrobi błyskawiczną karierę w filmie. Niestety szczęście jej nie dopisało, i dostała jedną jedyną rolę mówioną, która ograniczała się do jednego kadru i jednego zdania. Jednak cały czas próbowała, jeździła na castingi, pokazywała się w towarzystwie, jednocześnie zaniedbując własną rodzinę. Dzieciom kazała mówić do siebie po imieniu ( Sadie), gdyż nie chciała się przyznać do swojego prawdziwego wieku. Często nie było jej w domu, a jak już się pojawiała to z butelką w dłoni. Kochała Ellery i Ezrę, jednak nie potrafiła być dobrą matką. Jej nieudolność została idealnie zestawiona z opiekuńczością i rozsądkiem babci bliźniaków, która może nie okazywała uczuć i nie była zbyt wylewna, jednak wiedziała co jest dobre dla nastolatków. Sadie poznajemy jedynie w rozmowach telefonicznych, które prowadzi zza murów ośrodka zamkniętego. Jest to postać, która do samego końca pozostała dla mnie enigmatyczna. Chociaż bardzo się starałam to nie udało mi się jej poznać, zupełnie w przeciwieństwie do pozostałych bohaterów. Ellery i Ezrę pokochałam. Byli to typowi nastolatkowie, nieco poważniejsi od swoich rówieśników, jednak podobnie jak oni kierowali się emocjami, byli ciekawi i dociekliwi a bardzo często nierozważni i popędliwi. Polubiłam również Malcolma, brata oskarżanego o zabójstwo Declana i Mię, której  sceptycyzm wywoływał u mnie uśmiech na twarzy. Zresztą takiego sarkastycznego, czarnego humoru, jest tutaj naprawdę sporo. Wraz z rozwojem fabuły, kiedy poznawaliśmy coraz więcej bohaterów, sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana. Wiedziałam, że któraś z tych osób jest mordercą ( a może jest ich wielu ), jednak nie było tutaj nikogo, którego mogłabym nazwać stricte czarnym charakterem. Być może dlatego do samego końca nie domyśliłam się, kto był mordercą. 

Karen M. McManus stworzyła kompleksową, rozbudowaną fabułę, której intryga sięga wielu lat wstecz. Ponieważ nie mamy tutaj do czynienia z jednym wydarzeniem, lecz kilkoma, czytelnik momentami może się poczuć zagubiony. Z jednej strony mamy zagadkową śmierć siostry Sadie, z drugiej uduszenie Lacey a z jeszcze trzeciej porwanie Brooke. Na dokładkę do miasteczka wraca zarówno zaginiona Daisy, jak i Declan, który opuścił swój dom rodzinny, po tym jak padły na niego oskarżenia o morderstwo. Dlaczego ta dwójka wróciła do Echo Ridge akurat w tym samym czasie? Czy sprawa zaginięcia Sarah jakoś się łączy z morderstwami. I oczywiście czy zabójstwo Lacey ma coś wspólnego z pogróżkami, które pojawiają się w mieście. Prawda, że skomplikowane? Ponieważ fabuła tej powieści rozgrywa się w większości w dialogach, baczne jej śledzenia wymaga od nas skupienia uwagi. Tych nazwisk, imion, bohaterów, dat i wydarzeń jest naprawdę bardzo dużo i momentami robi się chaotycznie. Muszę przyznać iż kilka razy zgubiłam wątek a jak przyszło do punktu kulminacyjnego, to fragment ten musiałam przeczytać parokrotnie, by nadążyć za autorką. Teraz już rozumiem co chciała nam przekazać, jednak na początku wydawało mi się to nieco naciągane. Autorzy by zostawić sobie otwartą furtkę do napisania kontynuacji, zazwyczaj nie domykają kilku wątków, by zatrzymać przy sobie czytelnika i skłonić go by sięgnął po kolejną część. Tak było i tym razem. Choć sprawca głównych wydarzań został zatrzymany, tak wątki poboczne wymagają dalszej eksploracji i zbadania. Również wątek obyczajowy zaczął się dopiero rozkręcać i już mnie ciekawi w którą stronę to wszystko pójdzie. 

Jeśli lubicie thrillery młodzieżowe, klimat małych, amerykańskich miasteczek i książki których akcja rozgrywa się w placówkach edukacyjnych pełnych zblazowanych młodych ludzi, to z pewnością powieść tam przypadnie wam do gustu. Choć zawsze uważałam, iż książki dla nastolatków powinny być proste, łatwe i przyjemne w odbiorze, tak powoli zaczynam zmieniać zdanie. To właśnie takie lektury jak "Dwoje dochowa tajemnicy" najbardziej pobudzają wyobraźnię oraz zmysł analityczny i dedukcyjny.  Czytanie nie jest jedynie przyjemnością lecz treningiem intelektualnym, ćwiczącym naszą pamięć oraz zdolność wyciągania logicznych wniosków. A czy może być coś lepszego niż połączenie rozrywki z nauką, i to jeszcze w dobrym, dopracowanym wydaniu? Nie sądzę. Książkę zdecydowanie wam polecam, a sama czekam na kolejne części, które wiem, że ukażą się już wkrótce.

Tytuł : "Dwoje dochowa tajemnicy"
Autor : Karen M. McManus
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Data wydania : 3 września 2019
Liczba stron : 360
Tytuł oryginału : Two Can Keep A Secret

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
 


https://www.proszynski.pl/
 
 
A dostępna jest w salonach lub sklepie internetowym sieci :  
 
https://www.empik.com/zbyt-blisko-daniels-natalie,p1227335289,ksiazka-p
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
 
 
 


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

"Oddać serce" Lindsay Harrell

"Oddać serce" Lindsay Harrell

"Oddać serce" to druga książka amerykańskiej autorki Lindsay Harrel a pierwsza wydana w Polsce. Już teraz mogę powiedzieć, iż mam głęboką nadzieję że wydawnictwo Dreams zdecyduje się na przetłumaczenie jej poprzedniczki. Choć nie przepadam za literaturą religijną (nie martwcie się to nie katechizm) ani nawet za książkami obyczajowymi (a szczególnie takimi o chorobach i nieszczęściu) to muszę przyznać, iż akurat ta powieść całkowicie skradła moje serce. I to właśnie tego serca, miłości i odwagi, jest tutaj najwięcej. Od samego początku mamy świadomość, iż "Oddać serce" to cudowna opowieść o pasji, zrozumieniu oraz pozbywaniu się lęków, co w konsekwencji ma dać nam przepis  przepis na doskonałe, harmonijne i szczęśliwe życie. Ta książka jest również przypomnieniem, że najważniejsza jest komunikacja, rozmowa z samym sobą oraz z bliskimi nam ludźmi. Harrel napisała bardzo mądrą, wzruszającą książkę, która choć przewidywalna od samego początku daje nam poczucie komfortu psychicznego i nadziei na lepsze jutro. Kiedy na rynku wydawniczym prym wiodą kryminały i literatura erotyczna, dobrze jest czasem trafić na powieść, która na chwilę wyrwie nas z mrocznych zakamarków pełnych dramatów, przemocy i brutalności. Ciszę się, iż autorka mi pokazała że czasem warto pójść inną ścieżką.

Megan Jacobs od zawsze marzyła o zdrowym sercu. Całe dzieciństwo spędziła w szpitalach, podczas gdy jej siostra bliźniaczka, Crystal, uprawiała sporty, podrywała chłopaków i dobrze się bawiła. Niestety nawet przeszczep nie pomógł Megan czerpać z życia garściami. Teraz pracuje jako pomocnik biblioteczny i mieszka z rodzicami, marząc o przygodzie, którą przeżyje, „gdy tylko poczuje się lepiej”.Kiedy otrzymuje pamiętnik swojej dawczyni serca – wraz z listą rzeczy do zrobienia przed śmiercią – postanawia zdobyć się na odwagę i spełnić marzenia nastolatki. Crystal chce dołączyć do niej z własnych powodów, ale Megan z radością przyjmuje jej propozycję jako okazję do naprawienia ich wątłej relacji.

Książek o chorobach, tych śmiertelnych bądź uleczalnych, mniej i bardziej poważnych, jest na pęczki. Do tej pory nie wiem, dlaczego ludzi fascynuje literatura, której głównym tematem jest cierpienie, samotność, ból a nawet śmierć. Czy czytając o tym jak inni wyglądają przez szpitalne okna, czekają na odpowiedniego dawcę szpiku, czy też spełniają ostatnie marzenia, jednocześnie przygotowujemy się na najgorsze? Czy książki takie uczą nas pokory, szacunku do życia? A może po prostu odczarowują śmierć? Odpowiedź na to pytanie z pewnością jest trudna i nie starczyłoby mi czasu by tutaj podjąć się analizy tego tematu. Wiem jedno, literatura tego typu od zawsze będzie przyciągać czytelników. Lindsay Harrel postanowiła do tematu choroby i przeszczepu podejść od niecodziennej strony. Nie poznajemy tutaj bohaterki, która walczy lecz taką, która już przeszła przez najgorszy okres w swoim życiu, dostała nowe serca a wraz z nim nowe życie. Od operacji minęło ponad trzy lata, jednak Megan nadal się boi, że dostanie nawrotu choroby. Jej życie przepełnione jest strachem i samotnością. Codziennie mierzy sobie puls, zdrowo się odżywia, nie podejmuje odważnych decyzji, jej postawa jest tchórzliwa i asekurancka, nie je nawet ciastek, gdyż tłuszcz i cukier mogą źle wpłynąć na jej nowe serce. Dopiero podróż jej życia sprawia, że dziewczyna zaczyna dostrzegać co straciła. Zdała sobie sprawę, że przez tyle lat była zależna od innych ludzi, każdy musiał się jej podporządkować, zmieniać plany kiedy dostawała ataków. Jej rodzina żyła chorobą, smutkiem i żalem. Muszę przyznać, iż bardzo się cieszę iż autorka podjęła ten trudny temat, jakim jest wpływ choroby jednego z członków rodziny na tę małą komórkę społeczną. Być może sobie nie zdajecie sprawy z faktu, że kiedy ktoś nam bliski zaczyna chorować, zmienia się nie tylko jego świat, lecz również nasz. Megan ma siostrę bliźniaczkę, która urodziła się zdrowa niczym ryba. Mogła chodzić do szkoły, grać w piłkę, uganiać się za chłopakami i jeździć na biwaki. Jak to się mówi : mogła w pełni korzystać z życia. Ale czy naprawdę? Sama nie mam siostry, a co dopiero bliźniaczki, jednak jestem w stanie wyobrazić sobie więź jaka łączy takie rodzeństwo. Często się słyszy o swoistej telepatii i współodczuwaniu, która jest ich udziałem. Czy zdajecie sobie sprawę, jak okropnie musiała się czuć Cristal, kiedy jej "druga połówka" cierpiała i umierała z bólu na szpitalnym łóżku? Kiedy jeszcze nie było nadziei, że dostanie nowe, sprawne serce? Jaką straszną rzeczą musi być trwanie w bezsilności, samotne siedzenie w domu, z którego zniknęła wszelka radość. Cristal została naznaczona tym dramatem i miał on wpływ na całe jej życie. Jedni mogą ją potępić za to, że wyjechała i zostawiła siostrę samą, ja ją zrozumiałam. Wiedziałam, że to była jedyna szansa na to by nasza bohaterka została uleczona, by mogła zacząć normalne życie. Na miejscu pozostali rodzice, przyjaciele i bliscy Megan, którzy nadal wspierali ją na duchu, pomagali jej, zrezygnowali z własnej kariery a często nawet życia. Czasem trzeba się poświęcać, jednak momentami tych ofiar jest po prostu za wiele.


Książek, których głównym tematem jest wypełnianie kolejnych podpunktów z tak zwanej listy "ostatnich życzeń", na rynku wydawniczym jest sporo. Autorzy powieści młodzieżowych bardzo często korzystają z tego schematu. Jedne są gorsze drugie lepsze, jednak wszystkie łączy postać chorego, zazwyczaj umierającego bohatera, i oryginalność wyzwań. Harrel postawiła na coś nowego, co było niczym powiew świeżości, dla czytelnika, który już niejedno w życiu przeczytał. Po pierwsze jej lista życzeń, nie została stworzona przez główną bohaterkę, lecz dostała się jej w spadku po dziewczynie, która ofiarowała jej serce. Po drugie zadania, których ma się podjąć Megan, nie będą służyć temu by zakończyć jakiś rozdział i pogodzić się ze śmiercią, lecz staną się punktem wyjścia dla czegoś nowego, początkiem życia "po przeszczepie". Po trzecie, analizując kolejne punkty tego wyzwania, nie ma tutaj rzeczy, które zaskakiwałyby nas oryginalnością czy szokowały. Są to typowe marzenia nastolatki, która zamierzała zwiedzić cały świat, zobaczyć to co każdy szanujący się "obywatel" powinien poznać organoleptycznie. Na liście znajdują się takie zadania jak : zobaczenie wierzy Eiffla po zmroku, pływanie topless, nurkowanie w dalekim miejscu Wielkiej Rafy Koralowej, zwiedzenie egipskich piramid czy Wielkiego Muru. Tylko dwie rzeczy z tego wykazu mnie zaciekawiły. Jedną z nich było zagranie w "miejską grę" w Londynie oraz pocałowanie nieznajomego w deszczu. Oczywiście od samego początku do końca wiemy jakie będzie zakończenie, gdzie wypadnie punkt kulminacyjny, zwrot akcji, jak zachowają się bohaterowie i czy doczekamy się happy endu. Jednak pomimo faktu, że książka jest przewidywalna, czyta się ją z wielką przyjemnością i zaangażowaniem. Kiedyś sobie obiecałam, że sama zwiedzę świat. Pragnęłam zacząć od Tajlandii, Stanów Zjednoczonych, popłynąć promem na wyspy karaibskie i samolotem wrócić na kontynent. To oczywiście miał być tylko jeden z moich wakacyjnych mega-wypadów. Niestety od kiedy mam dzieci, sytuacja z wyjazdami się nieco skomplikowała. Wiadomo, maluchy ciężko jest zostawić, a jak robią się starsze, to same się pchają do samolotu. Czytając tę książkę poczułam nostalgię, tęsknotę za moimi młodzieńczymi marzeniami. Zazdrościłam naszym głównym bohaterkom, tego że mogą zobaczyć wszystko to, co ja widzę jedynie w Internecie. Choć wiem, że podziwianie widoków i poznawanie ciekawostek na temat egzotycznych krajów, nie było głównym tematem tej książki, tak z pewnością fabuła której akcja toczy się w tak malowniczych sceneriach, jest zdecydowanie bardziej interesująca. 

Dochodzimy do kwestii religii i Boga, które to tematy dość często pojawiają się w tej powieści. Na wstępie powiem, że nie jest to typowa książka "chrześcijańska", której głównym celem jest przekazanie biblijnych prawd, mało tego już na wstępie odniosłam wrażenie, że naszymi bohaterami nie są osoby wierzące, a wątpiące a Bóg przedstawiony jest jako postać, która choć Wszechmocna , to nie za bardzo interesuje się życiem zwykłych ludzi. Dopiero pod koniec lektury zrozumiałam, co było głównym założeniem Harrel. Otóż to nie Bóg, ani żadna siła, był motorem tej powieści, tylko sam człowiek. My, jako gatunek ludzki, mamy tendencję do zamartwiania się, płakania, żalenia, cierpienia. Jest to dziwne biorąc pod uwagę, że większość z nas przyznaje się do tego, że są wierzący. Dlaczego więc marnujemy nasze życie na zamartwianie, dlaczego nie zaufamy Bogu w to, że się o nas troszczy i ma da nas plan. Głównym przesłaniem tej książki jest to byśmy uwierzyli w siebie, nabrali odwagi do życia a nasz Stwórca zadba o to byśmy, niczym biblijny Hiob, w końcu byli szczęśliwi. Moim zdaniem lekcja ta, jest najbardziej pozytywnym religijnym przesłaniem, z jakim miałam do czynienia w literaturze. Bóg jest tutaj obecny, jednak autorka nie epatuje jego imieniem, nie nadużywa go, nie dominuje fabuły. Nadal mamy inne tematy jak kariera, miłość, choroba, życie po przeszczepie czy rodzina, na którymi będziemy się zastanawiać. 

"Oddać serce" to książka, którą przeczytałam w zaledwie kilka godzin. Teraz już po lekturze czuję się wypełniona szczęściem i nadzieją. Powieść ta dała mi tak pozytywną energię, że skutki tego doładowania akumulatorów będę czuła jeszcze bardzo długo. Ludzie, którzy mają rodzeństwo, z pewnością odbiorą tę książkę na innym poziomie, wyniosą z niej inne wnioski. Być może zechcą coś zmienić w swoich relacjach z najbliższymi? Zresztą by to zrobić, nie trzeba mieć ani sióstr ani braci, bo miłość, przyjaźń i wybaczenie są uczuciami uniwersalnymi, które mogą odnosić się do wszystkich. Z mojej strony serdecznie polecam wszystkim : młodszym i starszym, wierzącym i ateistom (a także wątpiącym), kobietom i mężczyznom, choć dla tych drugich momentami może być za słodka. Polecam. 


Tytuł : "Oddać serce"
Autor : Lindsay Harrel
Wydawnictwo : Dreams
Data wydania : 10 wrześnie 2019
Tytuł oryginału : The Heart Between Us: Two Sisters, One Heart Transplant, and a Bucket List




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
 
 


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

"Login" Tomasz Lipko

"Login" Tomasz Lipko

Tomasz Lipko jest osobą, która media zna od podszewki. Zaczynał w radiu, potem przeszedł do prasy, by w końcu trafić do telewizji. Był reporterem wojennym, felietonistą, dziennikarzem znanego programu Uwaga TVN. W wieku ponad 40 lat zaczął interesować się mediami społecznościowymi od tej bardziej mrocznej, biznesowej strony. W pewnym momencie, kiedy poznał mechanizmy nimi rządzące, postanowił skasować wszystkie swoje profile społecznościowe. Od lat ludzie związani z bezpieczeństwem w sieci, psychologowie, dziennikarze a nawet politycy, przestrzegają nas przez różnego rodzaju serwisami, których głównym celem jest wyciągnięcie od nas jak największej ilości informacji na nasz temat. Niestety rzadko kiedy ich słuchamy. Facebook pęka od zdjęć nas i naszych dzieci, dzielimy się miejscem naszego pobytu, tym co jemy na kolację, jakich produktów do pielęgnacji cery używamy lub jaki samochód zamierzamy kupić. Myślimy sobie, że dane które podajemy są bezpieczne. Okazuje się, że jest zgoła inaczej. Tomasz Lipko postanowił odejść od typowej roli nauczyciela-moralizatora, i zamiast zawrzeć swoje obawy w felietonie czy też audycji radiowej, postanowił napisać książkę, cyberthriller, który ma nie tylko dostarczyć nam rozrywki, lecz również dać lekcję pokory i zdrowego rozsądku. 

Bartłomiej Heller od ponad dwudziestu lat wiedzie spokojny żywot prowincjonalnego proboszcza, kiedy jego życie zmienia wizyta w prosektorium. Towarzyszy młodej kobiecie, Karolinie (nazywanej „Donicą”), której ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. To Krzysztof Oliwa, słynny dziennikarz i legenda polskich mediów. Bartłomiej i Karolina wiedzą, że mężczyzna przed śmiercią zgromadził wszystkie sekrety na chipie, który wszczepił sobie głęboko pod skórę. Przełamując strach, ksiądz i dziewczyna rozpoczynają ryzykowną wędrówkę po zwłokach zamordowanego publicysty. Wśród wielu tajemnic, które miał zabrać ze sobą do grobu, jedna okazuje się szczególnie istotna.

Rzuciło wam się kiedyś w oczy, że wystarczy byście odwiedzili jakąś stronę internetową, by na waszym facebookowym profilu, zaczęły pojawiać się jej reklamy? Jeśli zainteresuje was dieta ketogeniczna i zaczniecie zgłębiać jej temat, przeglądając informacje w przeglądarce Google, to media społecznościowe zrobią za was robotę, i zasypią was ogłoszeniami firm zajmujących się keto-cateringiem i innymi rzeczami związanymi z tym zagadnieniem. Jeśli będziecie szukali sukni wieczorowej na ślub kuzynki, to momentalnie mózg facebookowego systemu, przechwyci wasze zainteresowanie i na głównej stronie zaczną się pojawiać reklamy sklepów internetowych z dokładnie taką odzieżą jakiej szukacie. W dzisiejszych czasach by gdziekolwiek się dostać, by zyskać dostęp do pełnej oferty czy wszystkich informacji, musimy się zalogować. Kiedyś przy zakładaniu internetowej skrzynki pocztowej musieliśmy odpowiedzieć na dziesiątki pytań dotyczących nas, naszego życia, preferencji i zainteresowań. Dziś wystarczy zaledwie pomocowy email , imię i nazwisko oraz data urodzenia. Reszta zrobi się sama, a nasz profil będzie sukcesywnie, krok po kroku budowany i updatowany. Wyobraźcie sobie to tak : każdy z nas ma wirtualną teczkę, zbiór danych, które sami tam włożyliśmy. Jeśli kiedykolwiek opublikowaliście w sieci kompromitujące was zdjęcie, to jestem na sto procent pewna, że nawet pomimo tego, że zostało usunięte, nadal gdzieś tam krąży, trzeba jedynie znać metody jego wygrzebania. Wielkie firmy grubo płacą za nasze dane osobowe. Chcą się o nas dowiedzieć jak najwięcej, by reklama okazała się jeszcze skuteczniejsza. Wiadomo, że kobieta, która spodziewa się dziecka, będzie bardziej skłonna kupić śliczne, choć drogie body dla maluszka, niż pastę do protez. Dziś klientów nie szuka się na ulicy, lecz w Internecie. Zresztą już od dawna wiadomo , iż chętniej wydajemy wirtualne pieniądze niż te papierkowe. Jednak czy jedynym zagrożeniem w sieci są krwiożercze firmy, które zalewają nas tanim badziewiem z Chin? Tomasz Lipko pokazuje nam, że sytuacja ze złe, choć takiej którą jeszcze kontrolujemy, może stać się dramatyczna. Jeśli nasze teczki ujrzą światło dzienne lub też znajdą się w niepowołanych rękach ogołocony może zostać nie tylko nasz portfel lecz również życie. Informacja jest najskuteczniejszą bronią w dzisiejszych czasach, a Internet jest mistrzem w jej gromadzeniu. Po pierwsze nie ma ograniczeń, przestrzeń magazynowa może powiększać się w nieskończoność a jego pamięć nigdy nie szwankuje. Autor rysuje przed nami wizję świata w którym System (czyli zbiór informacji, zdjęć, preferencji oraz obrazów z monitoringu) przy pomocy sztucznej inteligencji jest o krok od tego, by przejąć nad nami kontrolę. Oczywiście nie chodzi tutaj o scenariusz rodem z Terminatora, gdzie to maszyny zaczynają rządzić ludźmi. Tutaj nadal człowiek jest motorniczym, jednak szybko się okaże że nawet na tych na samej górze da się znaleźć haki. System został stworzony by służyć zaledwie jednemu pokoleniu. Choć sam w sobie jest niezniszczalny, to ludzie którzy będą z niego korzystać sami doprowadzą do biblijnej apokalipsy. 

Jeśli jesteśmy już przy Piśmie Świętym, to chciałam zwrócić uwagę na postać głównego bohatera. Bartek Heller jest proboszczem w jednej z parafii w Piotrkowie Trybunalskim. Muszę przyznać, iż nie licząc świetnego urban fantasy, które kiedyś przeczytałam, gdzie duchowny biegał z shotgunem i strzelał do wampirów, był to pierwszy ksiądz-narrator, z którym miałam do czynienia. Moim zdaniem wybierając ten zawód, bohater miał w tym ukryty cel. Do końcówki XX wieku, ludzie myśleli, że jedyną istotą wszechmogącą na tym świecie ( i w całym wszechświecie) jest Bóg. Nie ważne czy nazwiemy go Allah, czy Budda czy też Jahwe, sprawa jest prosta. Tylko Najwyższy zna odpowiedzi na wszystkie pytania, potrafi działać cuda, zna nas na wylot. W momencie, kiedy pojawił się Internet, kiedy wiedza stała się dobrem powszechnym i łatwo dostępnym, nastąpiły ciężkie czasy dla Kościoła Światowego. Ludzie już nie widzą rozrywki w niedzielnym nabożeństwie, na którym można było zobaczyć "tę piękną koleżankę z klasy" czy pogadać z "mieszkającym w sąsiedztwie przystojnym wdowcem". Dziś wystarczy odpalić komputer, otworzyć Facebooka i znaleźć profil tego, kto nas interesuje. Młodzi zaczęli odchodzić od Kościoła, ponieważ został daleko w tyle, nie wkroczył na drogę internetowej i technologicznej rewolucji. Dziś, to nie Bóg jest wszechwiedzący, tylko sieć. Jedni korzystają z oficjalnych stron, drudzy z darknetu, jednak jedno jest pewne, w Internecie da się znaleźć wszystko. Tomasz Lipko ze swojego Systemu i ludzi, którzy nim zawiadują, zrobił nowego Boga, Boga XXI wieku, który doprowadzi ludzi na sam skraj zagłady. Moim zdaniem to właśnie dlatego naszym głównym bohaterem został właśnie ksiądz. Jest on postacią która symbolizuje Stwórcę, Wszechmogącego, i to właśnie jego głównym celem jest stoczenie ostatecznej bitwy pomiędzy dobrem a złem. Muszę przyznać iż scenariusz wymyślony przez autora, jest nie tyle niepokojący, co niepokojąco prawdziwy. Stworzyliśmy sieć potężną, niezniszczalną, pojemną i "myślącą" i tylko czekać by znaleźli się ludzie, którzy zaczną ją wykorzystywać dla swoich własnych celów. Już teraz potencjalni pracodawcy sprawdzają nasze profile w mediach społecznościowych, przed przyjęciem nas do pracy. Już kilkukrotnie widziałam CV z podanym linkiem do odpowiednich kont. A co jeśli Internet sam zacznie generować wiadomości na nasz temat i wysyłać je pracodawcom? Jeśli na jaw wyjdą wszystkie nasze brudy i sekrety? W końcu grzeszki innych nas fascynują, lubimy je okrywać, podglądać przez dziurkę od klucza, zbierać i trzymać na czarną godzinę. 

Tym co sprawiło, że czytałam ten thriller z niesłabnącym zainteresowaniem byli jego bohaterowie. Choć fabuła luźno nawiązuje do "Notebooka", poprzedniej książki autora, tak moim zdaniem jest to osobne, samodzielne dzieło, które można czytać bez znajomości pierwszej części . Głównym bohaterem jest ksiądz Heller, o którym już wspomniałam w poprzednim akapicie, a w zadaniu które ma do wykonania, pomagają mu grupa oryginalnych, nieco kontrowersyjnych postaci. Pierwszą z nich jest córka zmarłego dziennikarza Karolina, która nie lubi swojego imienia i każe nazywać się Donicą. Kolejnym bohaterem jest komisarz Igor Hanys, który zajmuje się sprawą braci-kanibali, pracujących w okolicznym domu pogrzebowym, którzy ze swojego domku w lesie, uczynili istną rzeźnię w połączeniu z gabinetem osobliwości. Myślę, że nawet Hannibal Lecter pozazdrościł by in pomysłowości. Do kompletu autor dołożył nam  Radosława Bolestę, który w jednej minusie stał się najbardziej pożądanym, okupowanym i zapracowanym prokuratorem w III RP. Do tego wszystkiego mamy tutaj szereg bohaterów pobocznych, począwszy od hakerów, informatyków czy mnichów, a skończywszy na duchownych, których pasją jest street racing. Z takimi postaciami po prostu nie da się nudzić. 

Osoby religijne mogą się poczuć urażone tą książką, gdyż poniekąd odkrywa ona kościelne sekrety, które powinny pozostać w ukryciu. Przynajmniej tak uważa opinia publiczna. Autor podejmuje temat celibatu i jego bezsensowności oraz braku ukorzenienia w Biblii. Pokazuje, że ksiądz też jest człowiekiem, który ma swoje potrzeby i to, że kocha czy uprawia sex nie znaczy że nie może być jednocześnie dobrym kapłanem. Z kart powieści Lipko wyłania się prawdziwy obraz naszej polskiej rzeczywistości. Z jednej strony technologicznie się rozwijamy a z drugiej nadal cechuje nas typowa dla narodów wschodu tradycyjna, swojska mentalność. Nie ma dla nas imprezy bez wódki, nie ma pracy bez wspomagaczy a małżeństwa bez zdrad. Jeśli System by naprawdę istniał to znalezienie na kogoś haków byłoby niczym bułka z masłem. Dlatego patrzcie co wrzucacie do sieci, bo nawet najlepsze, najbardziej kolorowe i "ulepszone" zdjęcia, mogą skrywać brzydkie, wykoślawione tajemnice. 


Tytuł : "Login"
Autor : Tomasz Lipko
Wydawnictwo : Literackie
Data wydania : 4 września 2019
Liczba stron : 376



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  




            Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 

"Nie igraj z ogniem" Amanda Searcy

"Nie igraj z ogniem" Amanda Searcy

Ogień. W skrajnie trudnych survivalowych warunkach, daje nam poczucie bezpieczeństwa, w sytuacjach awaryjnych chroni nas przed wychłodzeniem i może uratować życie. Zapewnia nam komfort psychiczny a powstałe z niego światło i dym umożliwiają skuteczną sygnalizację. O tak oczywistych rzeczach jak gotowanie posiłku nie wspomnę. Od kiedy pierwszy piorun uderzył w drzewo, które zapaliło się, jak pochodnia, żywioł ten nas nieustannie fascynuje a jednocześnie przeraża. Niektórzy próbują przejąć nad nim kontrolę, bawią się pochodniami organizują festiwale świateł, chodzą po rozżarzonych węglach, byle tylko udowodnić innym, a przede wszystkim sobie, że są silniejsi. Są również tacy, którzy idą o krok dalej. Ogień w kominku im nie wystarcza, marzą o wielkich, niszczycielskich płomieniach, które ukazują prawdziwą potęgę tego żywiołu. Zaczyna się niewinnie. Ukradziona paczka zapałek, podpalone liście czy gazety. Jednak po jakimś czasie to nie wystarcza. Zaczynają płonąć stodoły, lasy, domy. Główna bohaterka książki "Nie igraj z ogniem" jest piromanką, dziewczyną kochającą ogień, jego siłę, ciepło i groźbę tego, czego może dokonać. Muszę przyznać, iż to właśnie ona zachęciła mnie do tego by sięgnąć po tę książkę, ona oraz notka wydawnicza. Zawsze działają na mnie takie słowa jak : wypadek sprzed lat czy tajemnice. Jednak czy sekrety Jenny okazały się warte spędzenia z nią kilku godzin? To już jest kwestia sporna.

Przeprowadzka do ojca i zamieszkanie w remontowanym właśnie hotelu w ponurej, przerażającej mieścinie były dla Jenny koniecznością. Bardzo daleką od jej marzeń i pragnień, ale jedyną, która zapewni jej bezpieczeństwo.Jednak zmiana otoczenia nie uwalnia jej od uzależnienia, które spala ją od środka. Codziennie woła ją ogień. Nie może go powstrzymać od czasu wypadku sprzed lat. Do tego zaczyna mieć dziwne przeczucie, że ktoś obserwuje każdy jej ruch.

 "Nie igraj z ogniem" to pierwsza książka Amandy Searce, która została przetłumaczona na język polski, a druga w całym jej pisarskim dorobku. Na wstępie zacznę od tego, iż jest to typowa powieść new adult, więc jeśli spodziewacie się mrocznego, niepokojącego i brutalnego thrillera, to raczej sięgnijcie po coś innego. Zaczyna się naprawdę dobrze. Młoda, niespełna siedemnastoletnia dziewczyna, zostaje odesłana z domu w którym mieszkała wraz z matką, siostrą i ojczymem, tysiące kilometrów dalej, do ojca, którego firma budowlana, zajmuje się remontem ekskluzywnego hotelu. Jenny zamieszkuje w jednym z pokoi pokazowych i zaczyna uczęszczać do lokalnej szkoły. Ponieważ budowa wywołuje sprzeciw lokalnej społeczności, dziewczyna musi liczyć się z tym, że nie każdy będzie zadowolony z jej obecności. Na całe szczęście ma kogoś, kto będzie dbał o jej bezpieczeństwo. Tym kimś jest Cam, syn inwestora, który odwozi ją do szkoły. Jak to często bywa w powieściach new adult, już w pierwszych dniach swojego pobytu w nowym miejscu, dziewczyna zawiera bliskie przyjaźnie oraz znajduje "miłość swojego życia". A przynajmniej ja odnosiłam wrażenie, że wszystko toczy się bardzo szybko, gdyż autorka nie przejmowała się ustaleniem jakichkolwiek ram czasowych. Nie ma tutaj zwrotów takich jak : jutro, następnego dnia, po tygodniu czy kilka miesięcy później. Fabuła jest liniowa i mogła się toczyć zarówno na przestrzeni roku jak i niespełna kilku dni. A kogo poznaje nasza bohaterka? Otóż okazuje się, że w miasteczku jest jak na lekarstwo normalnych nastolatków a wszyscy, którzy stają na drodze Jenny, to ludzie z problemami, dziwacy lub przestępcy. Jej najbliższą przyjaciółką zostaje Ro, która po ucieczce matki, mieszka z ciotką. Ta bezlitosna kobieta, często zamyka przed swoją podopieczną drzwi, i każe jej nocować na dworze. Zachęcona przez Jenny, Ro praktycznie zamieszkuje w hotelu. Muszę przyznać, iż postać tej "kolorowej" outsiderki wzbudziła moje zainteresowanie. Szkoda, że jej profil psychologiczny nie był w pełni stworzony a potencjał na sylwetkę, nie do końca wykorzystany. Do tej pory nie wiem co się działo z Ro, jak wychodziła przez łazienkowe okno, jakie miała plany na przyszłość, czy miała chłopaka lub skąd brała pieniądze na życie. Takie rzeczy, nawet w  przypadku książek dla młodzieży są ważne, i pozwalają nakreślić tło fabularne, które jest istotne dla pełnej wizualizacji.Kolejną postacią, która pojawia się na pierwszym planie jest Ben. Ben pomimo młodego wieku, ma za sobą tak zwaną "przeszłość". Jeszcze kilka miesięcy wcześniej był narkomanem, lecz z pomocą Doktorka i przyjaciółki, udało mu się wyjść z nałogu. Była to postać, która mnie zauroczyła, lecz (podobnie jak reszty bohaterów), jego postępowanie było dla mnie nie do końca zrozumiałe. W książce pojawia się jeszcze sporo sylwetek drugoplanowych. Mamy tutaj kontrolowaną przez rodziców Karę, która ukrywa straszny sekret, enigmatycznego i wiecznie zaspanego Cama (który notabene również ukrywa sekret), ojca Jenny oraz jego kochankę Monikę oraz irytującą Emmę. Wszyscy oni składają się na typową, zamkniętą społeczność małego miasteczka, gdzie każdy ma swoje małe lub większe tajemnice. Tutaj to właśnie one były najciekawszym wątkiem całej książki, i kiedy główna linia fabularna zawodziła, skupiałam się na tych aspektach pobocznych, które ją ratowały i wyciągały nawet z najgorszych tarapatów. 

Pora przejść do tego co sprawiło, że "Nie igraj z ogniem" nie spełniło moich oczekiwań. Jak wiadomo, jednym z najważniejszych elementów książek i tym co świadczy o ich wartości są bohaterowie. Protagoniści mogą być dobrymi lub złymi charakterami jednak najważniejsze by byli prawdziwi. Tutaj mamy do czynienia z typową anty-bohaterką. Zresztą ciężko znaleźć tutaj choć jedną postać, którą moglibyśmy określić mianem tej "dobrej". Jenny jest piromanką. W wieku siedmiu lat, na imprezie urodzinowej koleżanki, dom w którym odbywało się przyjęcie stanął w płomieniach. Dziewczynce udało się uratować, lecz inne dzieci nie miały tyle szczęścia. Od tego czasu Jenny z jednej strony panicznie boi się ognia, a z drugiej jest nim zafascynowana. Jej fascynacja nosi znamiona choroby psychicznej. Nasza bohaterka w momentach wielkiego napięcia czy nagromadzenia negatywnych emocji, zaczyna wywoływać pożary. Właśnie z tego powodu musiała opuścić dom rodzinny. Choć została oczyszczona z zarzutów podpalenia opuszczonego domu, stało się tak jedynie dzięki jej ojczymowi, który złożył fałszywe zeznania w sądzie. Jednak sprawa ta jak widać niczego Jenny nie nauczyła, gdyż pierwszą rzeczą jaką zrobiła, kiedy trafiła do motelu, to poszła do lasu i podpaliła suche liście. Takie sytuacje zdarzyły się kilkukrotnie, aż zaczęła się nimi interesować policja. W momencie kiedy autorka coraz bardziej brnęła w temat piromanii i starała się zrobić z naszej głównej bohaterki zdesperowaną i psychicznie chorą podpalaczkę, cała fabuła zaczęła się sypać. Wydarzenia zaczęły się robić nieprawdopodobne a zachowanie Jenny pozbawione jakiegokolwiek sensu. Dziewczyna zostawiała za sobą tyle śladów, że nawet średnio sprytny policjant, szybko by wpadł na jej trop. Nie mówiąc już o tym, iż jeden z nich stał się świadkiem jak czaiła się w lesie z zapalniczką w ręku. Jenny po prostu nie dało się polubić. Jest kłamczuchą, nie szanuje swoich rodziców ani ich pieniędzy, próbuje kupić sobie przyjaciół, kradnie, jest zawistna, zazdrosna i brak w niej typowej, ludzkiej dobroci. Ciężko mi się czytało jej narrację, gdyż musiałam się wczuwać w rolę osoby, która jest mi zdecydowanie obca. To tak, jak bym znalazła się w ciele kogoś kogo nie rozumiem, psychopaty, szaleńca i na dodatek nastolatki, która momentami zachowuje się jak dziecko a czasem jak osoba dorosła. 

"Nie igraj z ogniem" jest książka, której potencjał nie został wykorzystany. Zabrakło tutaj zarówno rysu historycznego, który by wyjaśnił co doprowadziło naszych bohaterów do właśnie tego miejsca w którym się znajdują, zabrakło również typowego, mocnego punktu kulminacyjnego a zakończenie poniekąd mnie rozczarowało, gdyż jest za proste. Bardzo szybko przejrzałam zamysł autorki i domyśliłam się kto stoi za wszystkimi złymi wydarzeniami, które rozgrywają się w tej książce, dlatego scena finałowa nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Muszę jednak autorkę pochwalić za to, że znakomicie odtworzyła szkolne realia i zachowanie nastolatków. Wiem jak to jest zmienić szkołę w połowie roku szkolnego, wejść do nowej klasy i wytrzymać zaciekawione a czasami wrogie spojrzenia rówieśników. Momentami podziwiałam Jenny za jej odwagę, za to że pogodziła się z losem i tym, że musiała opuścić matkę (której zachowania nie rozumiem) i młodszą siostrzyczkę. Podziwiałam ją również za to, że za wszelką cenę starała się znaleźć przyjaciół, nie alienowała się, nie zamykała w sobie. Niech to będzie lekcją dla innych młodych ludzi, dla których temat przeprowadzki jest smutny niczym koniec świata. 

"Nie igraj z ogniem" nie jest do końca złą książką. Łatwiej będzie powiedzieć, że po prostu nie trafiła w moje gusta literackie. Była zbyt młodzieżowa na thriller, nie czuć było tutaj typowego napięcia, które charakteryzuje ten gatunek. Moim zdaniem gdzieś w środku autorka się pogubiła, fabuła zaczęła kluczyć, tropy prowadzić donikąd. Bohaterowie zaczęli się zachowywać coraz bardziej nieracjonalnie, uciekali i wracali, chowali się, obrażali, faszerowali prochami i wódką. Oczywiście rozumiem to, że mieli własne problemy, jednak czy już nikt w tych czasach nie potrafi mierzyć się z rzeczywistością? Jeśli zachowanie tych młodych ludzi ma stanowić jakikolwiek wzór dla naszej młodzieży to niech lepiej nie czytają tej książki i nie czerpią z niej inspiracji, gdyż może się to okazać niebezpieczne. Co prawda są tutaj dwa czy trzy fragmenty, których głównym celem jest umoralnienie czytelnika, takie historie ku przestrodze, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę iż nasza główna bohaterka jest piromanką-kleptomanką, to całościowy obraz tej powieści wypada dość negatywnie. Można przeczytać, ale czy warto? O tym zdecydujcie już sami. 


Tytuł : "Nie igraj z ogniem"
Autor : Amanda Searcy
Wydawnictwo : Kobiece
Seria : Young
Data wydania : 28 sierpnia 2019
Tytuł oryginału : Watch You Burn



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :



http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
"Kto się śmieje ostatni" Amy Gentry

"Kto się śmieje ostatni" Amy Gentry

     W 2017 roku, na fali wielkiej hollywoodzkiej afery, w którą zamieszani byli czołowi producenci i znani aktorzy, powstał ruch obywatelski #metoo, którego głównym celem jest zwrócenie uwagi społeczeństwa na problem molestowania seksualnego. Jedna z  aktorek, Alyssa Milano, na Twitterze zachęcała inne kobiety, do opowiadania o swoich przeżyciach. To właśnie wtedy okazało się, że amerykański przemysł filmowy przesiąknięty jest przemocą seksualną, molestowaniem oraz mizoginizmem. Hasztag metoo, rozpowszechniony został w wielu krajach na świecie, między innymi w Wielkiej Brytanii czy Pakistanie, a kampania przeciwko nadużyciom na tle seksualnym, objęła zarówno media elektroniczne jak i tradycyjne. "Kto się śmieje ostatni" jest doskonałym przykładem na to, że również autorzy książek beletrystycznych, pozostają pod jej wpływem. Amy Gentry, mieszkająca w Teksasie dziennikarka i recenzentka, napisała książkę która porusza temat przemocy seksualnej, molestowania i ogólnie uprzedmiotowienia kobiet. Choć wydawać by się mogło, iż to "jedynie" thriller psychologiczny, to tak naprawdę przesłanie jakie niesie jest nie do przecenienia. Uczy i otwiera oczy.

Dana Diaz jest początkującą stand-upperką szukającą dla siebie miejsca w zdominowanym przez mężczyzn środowisku komediowym. Amanda Dorn to silna i nieustępliwa programistka komputerowa. Kobiety szybko nawiązują nić porozumienia, kiedy odkrywają, że obie doświadczyły dyskryminacji w zawodach, w których faworyzowani są mężczyźni. Po spontanicznym wyznaniu Dany, że niedawno padła ofiarą molestowania, Amanda wpada na pomysł odwetu w stylu "Nieznajomych z pociągu". Zemsta, chociaż słodka, wciąga Danę do labiryntu zdrad i rozczarowań. Narastająca paranoja pozbawia ją zaufania nawet wobec najbliższych przyjaciół, a po pewnym czasie - samej siebie. Ile jest w stanie poświęcić dla wyrównania rachunków? Kto ostatecznie zapłaci najwyższą cenę? I czy po tym wszystkim będzie jeszcze można komuś zaufać?

Już po przeczytaniu pierwszej strony tej książki miałam pewne obawy, związane z bohaterką, z którą (bądź co bądź) przyjdzie mi spędzić kilka godzin. Konkretnie chodziło o fakt, iż jest ona stand-upperką, kabareciarą, komiczką czyli para się tym, co mnie osobiście denerwuje, irytuje, dziwi a często doprowadza do szewskiej pasji. W swoim życiu obejrzałam zaledwie jeden skecz, który mi się spodobał (chodzi oczywiście o Mariolkę i jej imprezę, Paranienormalnych). Zawsze mnie dziwiło, jak ludzie mogą siedzieć godzinami, słuchać żartów, które wcale nie są śmieszne i patrzeć na ludzi, którzy robią z siebie pośmiewisko. Zdecydowanie wolałam obejrzeć jakąś dobrą komedię czy serial niż tracić czas na anegdoty o politykach, aktorach czy sportowcach. Amy Gentry daje nam poczuć z czym tak naprawdę związany jest zawód stand-uppera. Muszę przyznać, iż po przeczytaniu tej książki, choć mój stosunek do kabaretów się nie zmienił, tak zdecydowanie pojawił się we mnie szacunek dla ludzi, którzy się tym zajmują. Dopiero po zajrzeniu za kulisy spostrzegłam, że jest to naprawdę trudny kawałek chleba i trzeba być prawdziwym pasjonatem, by wybrać sobie właśnie taki sposób zarabiania na życie. Nasza bohaterka Dana Diaz, jest osobą która dopiero stawia pierwsze kroki w stand-uppie. Jej twarz, oraz żarty, są jeszcze mało znane, więc jedynym sposobem na wybicie się i dotarcie do szerszej publiczności, jest branie udziału w różnego rodzaju konkursach, które są związane nie tylko z zastrzykiem gotówki, lecz również z nawiązaniem odpowiednich znajomości w branży. Do tej pory nic nie wskazywało na to, by Dana miała jakiekolwiek szanse na sukces, zawsze znajdował się ktoś lepszy od dziewczyny, ktoś kto wskakiwał na pierwsze miejsce, jeszcze przed rozpoczęciem konkurencji. Właśnie ten brak szczęścia w życiu, doprowadził Danę, do tego że zaczęła się zwierzać przypadkowo spotkanej w barze dziewczynie. Opowiedziała jej o Austin, mieście gdzie zaczynała karierę, swoich aspiracjach, nieudanym początku kariery aktorskiej w LA, przyjaciołach i marzeniach oraz o tym, że jakiś czas temu padła ofiarą molestowania seksualnego przez jednego z najbardziej znanych komików. Zanim skupimy się na tym wątku fabularnym, chciałabym wrócić do samego stand-upu. Prawdą jest, że dopóki komik nie zostanie dostrzeżony, dopóki nie znajdzie się ktoś kto go wypromuje, to samymi występami nie da się zarobić nawet na opłacenie czynszu. Nawet w Stanach Zjednoczonych. Dana oprócz pojawiania się okazjonalnie na scenie, pracowała również w restauracji. Jednak cały czas nie traciła nadziei na to, że uda jej się wyrwać z Austin i podbić szeroki świat. Jej żarty mnie osobiście nie śmieszyły (nawet te w wykonaniu Betty). Takich komików jest na pęczki, skecze są powtarzalne i jeden kopiuje drugi. W realnym świecie Dana nie miałaby szansy na sukces. Jednak jak dobrze wiecie branża rozrywkowa, jest w stanie wybaczyć bardzo wiele, szczególnie jeśli pojawi się ktoś kto nas poprowadzi za rękę.I to właśnie spotkało naszą bohaterkę, z jednej strony trafiła na psychopatkę, która okazała się szantażystką i stalkerką, a z drugiej dzięki temu co ją spotkało, jej kariera ruszyła do przodu, a życie okazało się idealnym serialowym scenariuszem. 

Przemoc seksualna w Hollywood (i nie tylko), przestała być tematem tabu. Ostatnio na jaw wychodzi coraz więcej afer, w których przewijają się nazwiska oskarowych aktorów i producentów. Kariera wielu z nich została zakończona, trafili na czarną listę osób, które są niemile widziane w branży. Nie jest wielką tajemnicą, iż mężczyźni często wykorzystywali swoją pozycję, status czy siłę, by dostać to czego pragnęli. Kariera przez łóżko jest terminem, który na stałe trafił do naszych słowników. Ba, spotkałam kiedyś dziewczynę, która wiedziała, że zanim dostanie choćby epizodyczną rólkę serialową, to będzie musiała "spotkać się z jednym czy drugim". Była na to przygotowana, a jak spytałam się jej czy nie ma nic przeciwko to tylko wzruszyła ramionami i stwierdziła, że takie jest życie. Oczywiście molestowanie seksualne jest czynem karygodnym i karalnym, jednak to fakt służalczości kobiet i to, że nie raportują nieodpowiednich zachowań organom ścigania, jest tym co mnie niepokoi najbardziej. Okazuje się, że ofiary wolą zachować milczenie, gdyż jeśli prawda wyjdzie na jaw to może się okazać końcem ich kariery, nikt w końcu nie lubi kabli i donosicieli. Kolejnym powodem jest wstyd. Boimy się przyznać do tego, że zostaliśmy zgwałceni czy poniżeni, gdyż w naszym mniemaniu to właśnie My stracimy szacunek naszych przyjaciół i bliskich. Drobne incydenty zbywamy uśmiechem, z poważnymi staramy się żyć tak, by wspomnienia były jak najmniej bolesne. Cieszę się z tego, że w końcu ktoś zerwał zmowę milczenia i powstało #metoo. Czytając kolejne historie pokrzywdzonych kobiet można się było złapać za głowę. Okazało się, że nie chodziło o jednostkowe przypadki lecz setki ofiar męskiej chuci. Ruch #metoo objął nie tylko środowisko aktorskie lecz również muzyków, sportowców i artystów, wkroczył do wielkich korporacji, świata biznesu a nawet małych, lokalnych biur i sklepików. Kobiety nabrały odwagi, postanowiły mówić, i zwracać uwagę na niestosowne zachowania. "Kto się śmieje ostatni" jest doskonałym przykładem tego, jak wyglądamy, my kobiety, w oczach niektórych mężczyzn. Przedstawiony jest tutaj schemat sprawca-ofiara, wraz ze wszystkimi konsekwencjami. Amanda pragnie się zemścić na przestępcach seksualnych, wymierzyć im karę wprost proporcjonalną do winy. Choć to ona, jest ewidentnie czarnym charakterem w tej powieści, to jej pubudki są słuszne i gdzieś w głębi serca czułam do niej sympatię, szczególnie że była osobą zdesperowaną, prawdziwą i niesamowicie lojalną. Rzadko się zdarza ktoś, kto znajduje w sobie odwagę by wziąć sprawy we własne ręce i do tego angażuje jeszcze innych. Oczywiście zemsta jest zła, jednak nie da się ukryć i bardzo często daje satysfakcję. 

Muszę przyznać iż "Kto się śmieje ostatni" jest interesującym, nieprzewidywalnym i oryginalnym thrillerem psychologicznym, który wciąga do tego stopnia, że przeczytamy go za jednym posiedzeniem. Z początku może wydawać się powolny, zbyt "obyczajowy" jak na książkę tego gatunku, jednak wraz z rozwojem fabuły gęstnieje również atmosfera. Od samego początku Dana Diaz wydawałam mi się bohaterką niezwykle enigmatyczną. Jako stand-upperka i komediantka, której głównym zadaniem było wcielanie się w inne postaci i rozśmieszanie publiczności, musiała być również znakomitą aktorką. Od samego początku nie potrafiłam jej zaufać ani polubić. Owszem kibicowałam jej by w końcu dostała swoją szansę, współczułam jak dowiadywałam się jakie przykre wydarzenia były jej udziałem, jednak nigdy nie mogłam powiedzieć, że w pełni ją rozumiem. Choć to nie ona była czarnym charakterem tej powieści (takich osób było tutaj wiele) to miałam przeczucie, że ma coś na sumieniu i odegra większą rolę niż się tego po niej spodziewamy. Okazało się że miałam rację. Już pod koniec książki, kiedy dochodzimy do punktu kulminacyjnego, czytelnik traci orientację. To co miał za pewnik okazuje się nieprawdą, lub półprawdą, czarne z białym zamieniają się miejscami a fabuła skręca w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Jednak to ostatni rozdział książki stanowi o jej wartości. Opowiada on o wydarzeniach "po latach" ( w tym wypadku miesiącach) i o tym jak potoczyły się losy głównych bohaterów. Okazuje się, że nie każdy dostał to na co zasłużył lecz to, co zaplanowali dla niego inni. Była to niezwykle pouczająca a jednocześnie zatrważająca lekcja. 

"Kto się śmieje ostatni" jest drugą książką Amy Gentry. Choć wydaje mi się, iż tym razem powieść ta, w odróżnieniu od swojej poprzedniczki, nie zasłuży na miano najlepszego thrillera roku, to nadal uważam iż warto ją przeczytać. I to z kilku względów. Po pierwsze pani Gentry umie pisać, ma dobry styl i język oraz głowę pełną pomysłów. Po drugie książka ta porusza ważny temat uprzedmiotowienia kobiet i ich roli w branży rozrywkowej. A po trzecie jest to naprawdę ciekawy i oryginalny thriller psychologiczny, który wciągnie was bez reszty, a o to w końcu chodzi prawda? Kolejny raz autorka spełniła moje oczekiwania. Jej pierwszą książkę oceniłam na 5/10 gwiazdek a teraz jest zdecydowanie lepiej. Jest to ciekawa odskocznia od powieści w stylu "Dziewczyny w pociągu", których jest już tyle, że każda kolejna wydaje się skopiowanym oryginałem. Dlatego jak pojawia się na rynku coś nowego i świeżego, to należy to docenić. Polecam. 


Tytuł : "Kto się śmieje ostatni"
Autor : Amy Gentry
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Data wydania : 17 września 2019
Liczba stron : 392
Tytuł oryginału : Last Woman Standing


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
 


https://www.proszynski.pl/
 
 
A dostępna jest w salonach lub sklepie internetowym sieci :  
 
https://www.empik.com/zbyt-blisko-daniels-natalie,p1227335289,ksiazka-p
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
 
 
 


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger