"Ostatni" Hanna Jameson

Ostatnio odnoszę wrażenie, że żyję w czasach apokalipsy. A wszystko to za sprawą mikroskopijnej wielkości wirusa, który dziesiątkuje naszą populację. Media codziennie donoszą o coraz większej ilości ofiar, w Hiszpanii liczba zgonów przekroczyła 1000 na dobę, a ponoć ma być jeszcze gorzej. Podobnie sytuacja się ma we Włoszech czy Stanach Zjednoczonych. Europa zamknęła swoje granice, samoloty zamiast pasażerów wożą jednorazowe maseczki i rękawiczki chirurgiczne. Pozamykane są centra handlowe, muzea i fabryki. Życie towarzyskie praktycznie zaniknęło. Niektóre kraje, jak Polska czy Irlandia, zakazały swoim obywatelom wychodzenia z domu, o ile nie jest to wyjście w ważnej sprawie. Dziś, jak jechałam do pracy (pracuję w sektorze, który do końca pozostanie niezbędny do funkcjonowania państwa)na ulicy nie widziałam żywej duszy. Miasto było wymarłe. Czułam się jak Cillian Murphy tuż po przebudzeniu w szpitalu, w filmie "28 dni później". Świat jaki do tej pory znałam powoli przestaje istnieć. Czyż nie można tego nazwać apokalipsą a mnie samą jedną z "ostatnich"?

Amerykański historyk – Jon Keller – jedzie na konferencję naukową do Szwajcarii. W trakcie dowiaduje się, że świat się kończy. W Waszyngtonie i kilku światowych stolicach doszło do ataku nuklearnego. Podczas gdy gasną światła cywilizacji, mężczyzna zastanawia się, czy jego żona Nadia i ich dwie córki wciąż żyją. Jon żałuje też, że zignorował ostatnią wiadomość od Nadii.

Pewnego dnia ktoś nie wytrzymał i wcisnął guzik, który zainicjował uruchomienie głowic jądrowych. Bomby atomowe spadły na największe miasta świata, zrównując je z powierzchnią ziemi. Był to początek końca. Zrozpaczeni i zdezorientowani ludzie nie wiedzieli co się dzieje, instytucje państwowe przestały istnieć, nie było komu chodzić do pracy. Telewizja, radio i Internet powoli zaczęły milknąć. Jon miał szczęście, gdyż udało mu się przeżyć. Wraz z kilkudziesięcioma innymi nieznajomymi pozostał w Szwajcarskim hotelu, z daleka od zrujnowanej cywilizacji. Z pozoru wszystko wydaje się być normalne. W budynku dzięki generatorom prądu nadal działają światła i ogrzewanie. Ocalali, dzięki zbiornikom na wodę mają również dostęp, do wody. Jednak to właśnie w jednym z nich, podczas prac konserwacyjnych, znalezione zostają zwłoki młodej dziewczynki. Do książki oprócz wątku postapokaliptycznego, wprowadzony zostaje motyw kryminalny, który autorka traktuje jednak po macoszemu. Od samego początku czytelnik zdaje sobie sprawę, że odnalezienie zabójcy nie będzie tutaj najważniejsze. Głównym założeniem książki było pokazanie postaw i zachowań ludzkich w sytuacjach ekstremalnych. Wyobraźcie sobie, że to wy jesteście tymi, którym udało się przetrwać. Z dnia na dzień wasze życie zmienia się o 180 stopni. Jednego dnia mieszkaliście z kochającą, choć nieco irytującą rodziną, a drugiego znaleźliście się w pełnym obcych osób hotelu gdzie każdy na was patrzy wilkiem. Jest dobrze póki jeszcze macie jedzenie i z okien nie widzicie bezpośredniego zagrożenia jednak wiecie , że to się kiedyś skończy.  Autorce świetnie udało się odtworzyć atmosferę ogromnego, jednak w większości pustego hotelu, gdzie opuszczone hotele straszą widmem swoich byłych lokatorów. Budynek znajduje się w środku lasu, kilkadziesiąt kilometrów od większego miasta. Muszę przyznać, że momentami udało mi się złapać w pułapkę. Byłam w stanie sobie wyobrazić co czują nasi bohaterowie, czułam ich strach i desperację. 

Głównym zadaniem naszego głównego bohatera było pisanie dziennika. Chciał on stworzyć kronikę dni ostatnich, opisać ludzi z którymi przyszło mu przeżyć apokalipsę. Nie wiem czy kiedykolwiek oglądaliście serial "Żywe trupy", gdzie grupka ocalałych ucieka przed oszalałymi i wiecznie głodnymi zombie. Osobiście uważam, że pierwsze kilka sezonów tej produkcji, były czymś co na zawsze zapisze się w historii telewizji. Był to istny powiew świeżości w tym gatunku. To właśnie w tym serialu od samego początku mieliśmy do czynienia z grupą kilkudziesięciu ludzi, którzy postanowili działać razem, współpracować by przeżyć. Zajęło mi kilka sezonów dokładne poznanie każdego z nich, niektórzy umarli zanim udało mi się tego dokonać. Ale do czego zmierzam. Moim zdaniem każda postać, czy to telewizyjna czy literacka, zasługuje na to by stworzyć jej historię. W "Ostatnich"(zobacz)Hanna Jameson nie do końca się postarała. Być może powodem tego, że niektórzy bohaterowie dostali lepsze "charakterystyki" a inni zostali zaledwie wspomniani, było to że autorka nie miała czasu. Producenci telewizyjni mają ułatwione zadanie gdyż kamera pokazuje mimikę i mowę ciała, dzięki której lepiej rozumiemy postaci. Słowo pisane potrzebuje większego zaangażowania. Ci bohaterowie, których udało mi się poznać, zdecydowanie podziałali na moją wyobraźnię. Ich historie były ciekawe, wiarygodne a momentami wywołujące szok i zaskoczenie. Pod jednym dachem dostaliśmy cały przekrój światowej społeczności, który ma odwzorowanie w rzeczywistości. Żałuję tylko, że niektórzy nie dostali swojej szansy, i niestety nigdy już nie dostaną.

Czy zastanawialiście się kiedyś co wy byście zrobili jeśli świat by się skończył? Ja osobiście nie jestem zupełnie przygotowana na taki scenariusz. Nie mam ani zapasów jedzenia, ani żadnej broni. Nie umiem walczyć a mój bak w samochodzie zawsze jest na rezerwie. Zdecydowanie nie należę do prepersów. Jednak podczas dzisiejszej pandemii zauważyłam ludzi, którzy mają podejście zupełnie inne od mojego. Myślę, że podobne zróżnicowanie by było, gdyby doszło do faktycznej apokalipsy. Hanna Jameson pokazuje nam różne wzorce zachowań w obliczu zagłady. Poznajemy tutaj ludzi którzy za wszelką cenę chcą przeżyć oraz takich, którzy żyją z dnia na dzień, zatracając się w używkach i dostępnych rozrywkach. Są też tacy, którzy nie potrafią sobie poradzić w zaistniałej sytuacji i wybierają samobójstwa. Mamy tutaj kanibali i morderców, tchórzy i wojowników, znowu podobnie jak w "Żywych trupach". Naprawdę jest to bardzo ciekawy pomysł na mini serial. 

Muszę się zgodzić z jednym z recenzentów, który stwierdził że zakończenie książki jest nieco pośpieszne. Cała powieść utrzymana jest w raczej dość powolnym tempie, dlatego szybki koniec poniekąd burzy całe do tej pory budowane napięcie.  Takie coś może przejść w przypadku kryminałów i thrillerów jednak jeśli chodzi o powieść, która ma ciągoty "psychologiczne" to zdecydowanie nie pasuje. Nadal jednak uważam, że "Ostatni" są dobrą, ciekawą i jedną z bardziej oryginalnych książek na jakie trafiłam w tym roku, dlatego też serdecznie ją wam polecam.


Tytuł : "Ostatni"
Autor : Hanna Jameson
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : 15 stycznia 2020
Liczba stron : 424
Tytuł oryginału : The Last 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej INVERSO :

 

1 komentarz:

  1. Dopóki nie wydarzył się nam wirus, nie docenialiśmy tego co mamy, jak żyjemy itp. Takie sytuacje nam to uświadamiają jednak czy luzie wyciągną jakiekolwiek wnioski? Dlatego warto poczytać książki, które pokazują nam świat, który może nastąpić realnie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger