"Wybrańcy" Veronica Roth

 Muszę wam się do czegoś przyznać. Nigdy nie byłam fanką "Niezgodnej". Tak, wiem, przecież to jest niewiarygodne. I mało tego, sama nie wiem dlaczego trylogia ta nie trafiła w moje gusta. Jednak jeśli chodzi o "Wybrańców" to pomysł ten zdecydowanie do mnie przemówił, pewnie dlatego że w przeciwieństwie do zekranizowanej poprzedniczki był mniej "filmowy", sztampowy, mniej wycelowany w aktualne trendy. Na dodatek zawierał bardzo prostą, a zarazem oryginalną przesłankę: co stanie się z wybranymi po tym, jak wypełnią swoją misję i pokonają złą siłę chcącą zawładnąć wszechświatem? Veronica Roth jest już kolejną pisarką gatunku fantasy, która postanowiła iść w zgodzie z najnowszymi trendami, zgodnie z założeniem "piszemy teraz dla dorosłych". Miałam okazję przeczytać jedną książkę jej konkurentki Sarah J. Mass, która przynajmniej dla mnie , dorosłego , doświadczonego czytelnika, okazała się totalnym gniotem. Dlatego też chciałam zobaczyć jak poradzi sobie Pani Roth. I jak wyszło? Choć "Wybrańcy" to nadal YA to jednak nie da się ukryć, iż doświadczenie czyni mistrza. 


Wybrańcy zaczynają się tym, czym inne powieści się kończą – zwycięstwem bohaterów nad potężnym przeciwnikiem. Piętnaście lat wcześniej piątka zwykłych nastolatków została wskazana proroctwem do walki z Mrocznym – potężnym bytem niosącym zniszczenie Ameryce. Mroczny zrównał z ziemią całe miasta i zamordował tysiące ludzi. Wybrańcy, bo takie miano zyskała piątka nastolatków, poświęcili wiele, by go pokonać. Po upadku Mrocznego świat wrócił do normalności… dla wszystkich poza nimi. Bo co można zrobić, jeśli jest się jednym z pięciu celebrytów, z wykształceniem obejmującym jedynie magiczne zniszczenie, kiedy nie ma już na nie zapotrzebowania? A może jednak jest?

 


Nasza narratorka ( i zarazem główna bohaterka ) to młoda kobieta o imieniu Sloane, która wraz ze swoimi przyjaciółmi, Mattem, Ines, Esther i Albie, była częścią  grupy, która pokonała Mrocznego. Pomimo swojego tandetnego imienia, Mroczny jest naprawdę przerażającą postacią, która tworzy magiczne tornada, których głównym zadaniem jest "rozdzielenie"ludzi.  Jak się jednak okazało, żadne wiry, zawieruchy i wyładowania, nie były w stanie zniszczyć naszych dzielnych bohaterów i jak zwykle to dobro okazało się silniejsze. Nasza piątka Drombo odniosła niekwestionowane zwycięstwo i są teraz postrzegani przez "motłoch" (do którego zaliczam się również ja) jako coś w rodzaju skrzyżowania półbogów i celebrytów . Niestety do tego dzbanka miodu ktoś dolał odrobinę dziegciu. Okazuje się bowiem, że Sloane jest rozgoryczona swoim zwycięstwem. Spotykamy się tutaj z dość częstym problemem wśród młodych, uzdolnionych czy po prostu fartownych ludzi, którym udało się osiągnąć szczyt tuż po 20-stce (lub nawet wcześniej) i którzy mają wrażenie, że już nic nie dorówna ich osiągnięciom, że nie uda im się stworzyć niczego lepszego. Czeka ich jedynie ciężka i wyboista droga w dół. Sloane cierpi również na PTSD, które zrodziło się po traumatycznych walkach i z poczucia winy z powodu niewystarczającej siły. Każdy w ich grupie miał swoje własne role do wypełnienia, a Sloane zbyt łatwo wpadła w tryb automatyczny, który sprawił że zaczęła popełniać błędy. Jednak nie martwcie się, "Wybrańcy" nie są mdłym melodramatem, jakiego możecie się spodziewać czytając moją recenzję. Wręcz przeciwnie. Kiedy Sloane jest w rozsypce , nasi bohaterowie kolejny już raz zostają wezwani przez  przedstawicieli rządowych i poinformowani o niewytłumaczalnych zjawiskach zachodzących na całej Ziemi. Istnieje możliwość, że Mroczny- lub ktoś taki jak on - wrócił. W drugiej części książki, świat jaki znamy znika i zastępuje go przerażający realm pełen  magii, tajemnicy i śmierci. Sloane i jej przyjaciele  będą musieli znowu iść do bitwy i tym razem dołączą do nich wszystkie nękające  ich demony. 

Nie da się ukryć iż "Wybrańcy" wciągają praktycznie od samego początku, ale były w nich rzeczy, które nie do końca mi się podobały. Myślę, że budowanie świata jest interesujące, ale tandetne (po raz kolejny, podobnie jak w 'Niezgodnej", historia rozgrywa się w całości w Chicago, co jest w porządku, ale nasuwa się pytanie, jaki jest świat poza miastem, a nawet poza USA? Autorka nigdy nam tego nie zdradziła). Można śmiało powiedzieć, że budowanie świata jest tandetne, jednak tym co mi się podobało jest to, że sama autorka nie traktuje go poważnie. Fragmenty tej książki przypomniały mi powieści Brandona Sandersona, szczególnie fakt że superbohaterowie mogą być moralnie niejednoznaczni, a inne części przypomniały mi Animorfy, zwłaszcza  aspekt znudzonego, przerażonego bohatera oraz sama dynamika drużyny. Wszystkie postacie są skrajnie niedojrzałe, zachowują się jak dzieci, aż do tego stopnia, że ​​musiałam wielokrotnie sobie przypominać, że jednak osiągnęli magiczną 18-stkę. Jeśli chciałabym usprawiedliwić autorkę to mogłabym pospekulować, że jest to spowodowane traumą „osiągania szczytów” w młodym wieku a bohaterowie  są emocjonalnie uwięzieni w umysłach swoich nastoletnich ja. Ale to byłoby jedynie usprawiedliwienie, ponieważ znajdziemy tutaj więcej aspektów , które sprawiają, że książka ta to nadal YA. Należą do nich chociażby narracja i historia ,więc  pomimo przekleństw i odniesień do "nielegalnych" substancji, jest to nadal lektura dla młodzieży.. Część mnie nie może się powstrzymać przed postawieniem pytania czy może ktoś zdecydował, że sprzedaż książek dla dorosłych jest bardziej opłacalna niż tych dla dzieci? I coś co zaczęło się jako młodzieżówka, zostało po prostu zmodyfikowane ? 

W opowieści Roth jest wiele naprawdę interesujących i wartościowych treści. Fabuła zmusza cię do zgadywania co będzie dalej ponieważ chociaż ton tak naprawdę się nie zmienia, kontekst i kąt widzenia już tak. Myślę, że jest to  książka, która albo działa, albo nie działa na poszczególnych czytelników. Postaci nie są łatwe do pokochania (lub polubienia), a fabuła zmienia biegi - na boki, do góry nogami, do tyłu - ale zdecydowanie są momenty błyszczące zarówno w opowiadaniu historii, jak i przetwarzaniu żalu, traumy i niepewności . Dla wielu z nas jest to bardzo prawdziwe; przeżywamy życie do pewnego momentu, a następnie uderzamy w ścianę wołając „co teraz?”. Jedyną różnicą jest to, że przeciętny człowiek nie uderza w tę ścianę po pokonaniu ciemnej magicznej istoty, a nasi bohaterowie tak. 

"Wybrańcy" to opowieść o tym, co dzieje się po pokonaniu zła i powrocie  do normalnego życia. Życia, o którym być może nigdy nie myśleli, że będą mieć, normalności, której nie mogą zaakceptować. Veronica Roth nigdy tak naprawdę nie była wysoko na mojej liście „obowiązkowych lektur”, ale przesłanka do tego "dzieła" naprawdę na mnie zadziałała. Odkrywanie świata i postaci po wygranej bitwie jest fascynujące, a Roth udała się stworzyć niesamowicie interesujący obraz głównej bohaterki. Wprost nie mogę się doczekać kolejnej części by zobaczyć, dokąd naprawdę zmierza ta historia. 


Tytuł : "Wybrańcy"

Autor : Veronica Roth

Wydawnictwo : Media Rodzina

Data wydania : 13 stycznia 2020

Liczba stron : 520

Tytuł oryginału : Chosen Ones

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
https://mediarodzina.pl/index.php
 

 

 

 

1 komentarz:

  1. Fajnie, że piszesz i o wadach i o zaletach książki. Zastanawiam się nad jej przeczytaniem, ale mam jeszcze w pamięci niesmak po niezbyt udanej, poprzedniej dylogii tej autorki.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger