"Mamo, chcę kupę" Jamie Glowacki

W końcu nadeszła to wiekompomna chwila : 2 lata, 2 miesiące i 2 dni , kiedy dojrzałam do tego, by odpieluchować moją ukochaną córeczkę. Dlaczego zwlekałam z tym tak długo? Otóż moja pociecha, na widok nocnika ucieka szybciej niż diabeł polany wodą święconą i nie wyjdzie ze swojej kryjówki dopóki narzędzie tortur nie zostanie schowane. Również puszczenie jej luzem, bez pieluszki, za bardzo mi się nie uśmiechało, ze względu na moje piękne, puszyste dywany, które mogłyby się stać potencjalnymi ofiarami pozbawionego wygodnej i chroniącej pupę pieluszki, małego człowieka. Dopiero książka Glowacki, którą dostałam do recenzji, była dla mnie czynnikiem motywującym do podjęcia odpowiednich kroków. Pożegnałam się więc z dywanami, przetrenowałam męża (czytaj zmusiłam do przeczytania książki) i wzięliśmy się do pracy. Misja została zakończona sukcesem, a ja zaoszczędzone na pieluszkach pieniądze już odkładam na kolejne poradniki. 

Twoje dziecko wybiera się niedługo do przedszkola, a Ty martwisz się o to, że ciągle nie sygnalizuje, kiedy chce zrobić siku lub kupę? A może chowa się za firanką, gdy czuje fizjologiczną potrzebę i za nic w świecie nie da się namówić na to, żeby zrobić siku lub kupę do nocnika? Nie martw się, nie jesteś sam, a Ty nie jesteś w beznadziejnej sytuacji.


Po tak optymistycznym wstępie pewnie myślcie, że Jamie Glowacki, z pewnością musi być znającym się na swoim fachu cudotwórcą, który znajdzie sposób na każdego małego wielbiciela pieluszek. Po przeczytaniu historii innych ludzi muszę przyznać, że będziecie mieć rację. Kobitka zdecydowanie zna się na rzeczy a jej metody pomogły tysiącom ludzi. Jest jednak mało ale ...jeśli jesteście ludźmi postępowymi i propagujecie równość płci na każdej płaszczyźnie życia codziennego, to błagam.. nie wkładajcie noża do kieszeni , gdyż podczas lektury tego poradnika, podrą wam się spodnie. Książka ta jest napisana w strasznym, heteronormatywnym i zdecydowanie seksistowskim tonie, który bardziej pasuje do czasów naszych babć niż naszych. " Zazwyczaj pracuję z mamami, więc piszę dla mam”, zapewne tak tłumaczyła by się autorka, gdyby ktoś jej wytknął deprecjonowanie pozycji ojca.  To nie jest „opowiadanie tak, jak jest”; to wzmacnia sposób, w jaki zawsze było i zmniejsza rolę ojców, a to jest coś, na co jestem wyczulona. Autorka ma styl, który pewnie określiłaby jako „bez nonsensu”, dla mnie jednak był on niezwykle hałaśliwy i chaotyczny.  Wydaje mi się, że była to książka wydana samodzielnie, która została przyjęta przez wydawcę , bez żadnej większej korekty. Ale redaktor jest bardzo potrzebny. I to nie tylko po to, by uchronić autora przed samym sobą , lecz by całość zorganizować i sensownie poukładać. Często chciałem wrócić do konkretnych sekcji, jednak brak indeksu i słaba organizacja rozdziałów zdecydowanie w tym nie pomagały. 


Największą siłą Głowacki, jako konsultanta do nauki korzystania z nocnika jest to, że jest wnikliwym obserwatorem. Już na wstępie mówi czytelnikom, że nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Zamiast tego przekazuje wzorce, w jaki sposób dzieci uczą się korzystać z nocnika i jak prowadzą je rodzice. Metoda stosowana przez Głowacki to jedna z faz treningu nocnikowego: nagość, czas komandosów i wreszcie bielizna. Podoba mi się to, że autorka kładzie nacisk na fakt, że nauka korzystania z nocnika składa się z etapów,  które różnym dzieciom mogą zająć odmienną ilość czasu. Myślę, że to zmniejsza presję wywieraną na rodziców oraz ich pociechy, aby osiągnęli "punkt A|" w określonym czasie.
Było tutaj kilka rozdziałów, które błąkały się bez dotarcia do obiecanego punktu. W rozdziale o kupach Głowacki przez kilka stron opowiada o „problemie kupy” w obecnym społeczeństwie oraz o tym, że wypróżnianie się nie było takim problemem w przeszłości. Jaki jest obecny problem z robieniem kupy? Nie mam pojęcia. Czy my jako społeczeństwo defekujemy za często? Za mało? Czy to jest za trudne? A może nasze kupy są zbyt czarne lub zielone zamiast brązowe? W końcu autor zdecydował  się na rozmowę o kupie i nauce korzystania z nocnika, ale nawet wtedy nie było jasne, jakim możliwym problemem w danym momencie się zajmuje. Był to najdłuższy rozdział w książce i niestety również najbardziej zagmatwany. Kolejnym rozdziałem, który nie spełnił moich obietnic, był ten zatytułowany „Przedszkole i inni opiekunowie”. Cały rozdział poświęcony jest omówieniu przedszkola. A co z pozostałymi opiekunami? Chyba ja wraz z mężem nie jesteśmy jedynymi rodzicami na świecie, którzy mają dodatkowego opiekuna, którym nie jest żłobek, prawda? Liczyłam na kilka wskazówek, jak radzić sobie z innymi opiekunami, takimi jak dziadkowie, niania, znajomy itp. Ten rozdział powinien nosić tytuł „Opieka dzienna”. Podobnie jak w przypadku większości książek dla rodziców, jest też obowiązkowy rozdział „Oto dlaczego ta metoda jest najlepsza, a wszystkie inne zawodzą”, ale na szczęście był dość krótki. 

I jeszcze jedna rzecz :  wykresy. Moim zdaniem rzeczywiste badania naukowe, jako dodatek do książki,  byłyby fenomenalne. Skompilowane anegdoty to nie to samo, co dane. Nawet trendy zaobserwowane w trakcie praktyki nie są danymi. To tylko obserwacje. Te są pomocne! Ufam im w takim samym stopniu, w jakim ufam własnym obserwacjom. Ale nie są to dane, które pomagają wyjaśnić rzeczywiste psychologiczne lub fizjologiczne podstawy samego procesu.

 Teraz, gdy faktycznie zastosowałam rady zawarte w "Mamo, chcę kupę", czuję się zobowiązana do tego, by ją wysoko ocenić. Wyznacza ona bowiem bardzo wyraźną ścieżkę do nauki korzystania z toalety, a także przekonująco obala mity i rozwiewa obawy rodziców. To nie jest idealna lektura - pełno tutaj literówek i powtórzeń, czasami wydaje się, że jest to zbiór postów na blogu połączonych w jedną całość, do tego utrzymaną w seksistowskim tonie. Ale w pewnym momencie, kiedy zaczęłam widzieć rezultaty przestałam się tym przejmować. Książka ta daje solidne porady dotyczące świata rzeczywistego oraz pomaga w zorganizowaniu planu treningowego. Zignoruj więc nieprzyjemną dyskryminację płciową i irytujące literówki. Pomiń sekcje, które nie mają zastosowania lub które powtarzają  to, co już przeczytałeś. Zastosuj się do wskazówek i czekaj na efekty. Te z pewnością szybko zobaczysz. Polecam. 


Tytuł : "Mamo, chcę kupę"
 Autor : Jamie Glowacki
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 10 lipca 2020
Liczba stron : 328 
Tytuł oryginału :Oh Crap! Potty Tarining



Ten oraz wiele innych poradników znajdziecie na półce księgarni internetowej :
https://www.taniaksiazka.pl/
 
 

1 komentarz:

  1. Skoro może być przydatna to coś dla mnie! Ten czas przede mną :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger