"Amanda" Nora Roberts
Już na wstępie muszę wam powiedzieć, że Amanda jest drugim tomem cyklu Sióstr Calhoun i choć da się czytać tę książkę w oderwaniu od poprzedniej części, tak warto jednak się z nią zaznajomić. Robiąc reasearch na temat tej powieści odkryłam coś co mnie zaskoczyło. Od zawsze byłam przekonana, że tworzenie cyklów w których każdy kolejny tom opowiada historię nowej dwójki bohaterów (zazwyczaj jest to literatura kobieca i new adult) , a pojawiające się postacie poboczne tworzą spójne tło, jest czymś nowym. Okazuje się, że byłam w błędzie. "Amanda " która jest oparta właśnie na tym schemacie, została opublikowana Już w latach 90-tych . I pewnie będzie to dla was zaskoczeniem , należała do znanego amerykańskiego cyklu Harlequin. Pewnie sobie teraz myślicie: o Boże, przecież nie jestem własną babcią, nie będę czytać takich seryjnych, pisanych na kolanie romansów, wolę coś bardziej ambitnego. I ja wam tu mówię, nie poddajcie się i dajcie Amandzie oraz jej siostrze szansę. Ci którzy znają twórczość Nory Roberts wiedzą, że jest to doświadczona autorka, którą się czyta z przyjemnością. Tylko trzeba mieć dystans.
Na skalistym urwisku nad zatoką w stanie Maine stoi Towers, wspaniała
rodzinna rezydencja, w której żyje legenda o niespełnionej miłości i
ukrytych szmaragdach. Mieszkankami Towers są cztery siostry, gotowe
bronić swojej posiadłości wbrew wszelkim przeciwnościom losu.Amanda czuje, że znajomość ze Sloanem O’Rileyem, który ma zaprojektować
przebudowę rodzinnej posiadłości, może być kłopotliwa. Oboje są pełni
temperamentu i od pierwszej chwili mocno między nimi iskrzy. Amanda
postanawia utrzymać dystans, rozmawiać ze Sloanem wyłącznie o
interesach, lecz to okazuje się dość trudne. Kiedy jednak zobaczy, że
Sloan ryzykuje dla niej własne życie, sprawy potoczą się w
niespodziewanym kierunku…
Kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła to insta-love, które pojawia się w tej powieści. Znowu myślałam, że jest to coś nowego, trend ostatnich lat, typowy dla powieści dla młodych dorosłych (i nastolatków). Okazało się jednak, że i dorośli lubią jak czasem dzieje się coś szybko i bez zastanowienia. W "Amandzie " mamy do czynienia z miłością od pierwszego wejrzenia, bo wstrzemięźliwości naszej głównej bohaterki oporem raczej nie nazwiemy. Tak więc Amanda i Sloan (wybaczcie dla mnie to imię nie jest ani trochę romantyczne) od razu. Od razu też zaczynają się pomiędzy nimi kłótnie wynikające z różnic charakterów. Mężczyzna jest typowym złym chłopcem, odważnym łobuziakiem, który wie czego chce i potrafi to zdobyć (a jeśli się nie uda to znaczy , że nie było warte jest starań). Amanda jest jego przeciwnością. Jest nieśmiała, nieco zahukana i zamknięta w sobie. Zdecydowanie nie nazwalibyśmy jej duszą towarzystwa. Zawsze mnie zastanawiało czemu autorzy lubią zestawiać ze sobie tak kontrastujące postaci, przecież w normalnym życiu dwie tak różne osoby nie byłyby w stanie funkcjonować w związku. Nora Roberts nie popełniła błędu i nie uczyniła naszego romansu sielankowym. Amanda i Sloane się kłócą i to praktycznie od początku. I do samego końca. Kłócą się o rzeczy ważne i o bzdety Kłócą się rano i wieczorem. Może chodzi o to, że seks na zgodę smakuje wyśmienicie? Tego niestety nie powiem, gdyż romans ten należy do gatunku mild i scen jest tutaj jak na lekarstwo. No ale cóż, tak się pisało dwadzieścia lat temu, kiedy społeczeństwo i czytelnicy mieli jeszcze jakiś hamulce. Czytając dzisiejsze książki kobiece i erotyke , dziś one puściły. Ale wracając do naszej książki, to oprócz naszej dwójki głównych bohaterów pojawią się tutaj postacie, które znamy w poprzedniego tomu i choć ich wątki nie będą zbytnio wyeksponowane tak historia zdecydowanie posunie się do przodu. Do najważniejszych wydarzeń tej części trzeba zaliczyć: ślub Catherine i Trenta, romans Christiana i Bianci oraz poszukiwanie ciągle zaginionych klejnotów. Spotkamy się ponownie z ciotką Coco, kolorowa Suzanne oraz Lilah , która pokochałam całym sercem .
No i jest złodziej. Złodziej, który podobnie jak cała reszta rodziny poszukuje zaginionych klejnotów. Wątek niedokonanej jeszcze kradzieży został tutaj dodany chyba tylko dla pikanterii, gdyż sama historia nic nie wnosi do fabuły, a momentami jest nawet nieco groteskowa. No bo po co złodziej miał by się włamywać do domu, wiedząc że właścicielka klejnotów nie może znaleźć swoich skarbów znaleźć? Czy nie byłoby lepiej poczekać aż trafią do szkatuły i dopiero wtedy się po nie zakraść? Przecież nasz złodziej to nie byle kto, jest ścigany przez sam Interpol. Niestety to, że nie został jeszcze złapany trzeba zapisać na karb szczęścia ponieważ mężczyzna popełnia tyle błędów, że z pewnością nie możemy nazwać go ani mądrym ani sprytnym. Na początku wymyśla sobie doskonały kamuflaż by potem całkowicie go zniszczyć. I to zupełnie bez powodu . Te nikomsekwencje jestem w stanie autorce wybaczyć ze względu na mój sentyment i fakt, że jej powieści cieszyły mnie przez wiele lat. Jednak mam nadzieję, że Pani Roberts pozostanie przy pisaniu romansów a nie kryminałów, gdyż zdecydowanie lepiej jej to wychodzi.
Zauważyłam to już przy poprzedniej części , a ta to tylko potwierdziła: Nora Roberts się spieszy. Być może ma tak dużo pomysłów w głowie, ze chce jak najszybciej przelać je na papier. Ale czy jej powieści tracą na tym ekspresowym tempie? Odpowiedź na to pytanie uzależniona jest od gustu czytelnika i jego oczekiwań. Ci, którzy chcą przeczytać ambitny romans, z rozwiniętymi postaciami i wątkami pobocznymi , gdzie akcja nie jest liniowa a meandruje między wydarzeniami, z pewnością będą zawiedzeni . "Amanda " konstrukcją przypomina nieco budowę cepa. Jest prosta i nie skomplikowana. Będzie z pewnością idealną lektura dla tych , którzy lubią wakacyjne lektury, powieści do przeczytania w jeden wieczór, nad którymi nie trzeba się specjalnie zastanawiać. Mi osobiście się podobało, choć nie jestem fanką ekspresowych związków, jak to mówią "co nagle to po diable ".
Zapewne większość czytelników zna Nore Roberts , gdyż jest niezwykle płodną i często tłumaczoną autorką. Jej nazwisko jest kojarzone z literaturą kobiecą tak samo jak nazwisko Danielle Steele. Zresztą styl obu pań jest bardzo podobny. "Amanda" to typowy romans , którego zakończenie znamy od samego początku, jednak jest nam to zupełnie obojętne. Jeśli lubicie lektura przy której nie trzeba się wysilać ani fizycznie (książka jest leciutka) ani umysłowo (to wakacyjna lektura na urlopowego kaca) to jest to coś zdecydowanie dla was. Polecam .
Tytuł : "Amanda"
Autor : Nora Roberts
Wydawnictwo : HarperCollins Polska
Data wydania : 7 października 2020
Liczba stron : 224
Tytuł oryginału : A Man for Amanda
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
A ja chyba nie kojarzę tej autorki. Książki nie mam w planach czytać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać!
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię zrelaksować się przy tego rodzaju opowieściach.
OdpowiedzUsuńKiedy chodziłam do gimnazjum to zaczytywałam się w książkach tej autorki, bo w lokalnej bibliotece było ich od groma. Jednak po lekturze bardzo krótko pamiętałam o czym dana książka była. Masz chyba sporo racji, pisząc, że Nora się spieszy - natłok zdarzeń i postaci potrafi wybić.
OdpowiedzUsuńDobrze było dowiedzieć się, iż autorka dalej pisze, jednak ja już raczej nie sięgnę po jej twórczość - wolę powolniejsze, skłaniające do refleksji pozycje :)
Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich