"Miska szczęścia" Laura Osęka

Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jakim wyzwaniem, jest zrecenzowanie książki kucharskiej, dla osoby która jest laikiem w kwestii gotowania. Moje umiejętności w kuchni kończą się na typowym  kotlecie schabowym, spagetti bolognese czy przygotowaniu kolorowego śniadania dla dwójki pociech, z których jedno jest niejadkiem. Od jakiegoś czasu postanowiłam jednak poszerzać swoją wiedzę w tym kierunku, i jak zdarzyła się okazja przeczytania książki Laury Osęki, tak bez wahania z niej skorzystałam. Mój mąż, który zawsze przegląda pozostawione przeze mnie, w różnych miejscach, książki spytał mnie kim jest ta Pani i dlaczego chodzi z miską na ramieniu? Jako osoba, która nie ogląda telewizji, nie śledzi blogów kulinarnych i nie jest za pan brat z fachową literaturą, musiałam się przyznać, że nie mam pojęcia. Całe szczęście i tym razem pomógł mi niezawodny Internet. Z Facebooka dowiedziałam się, że Pani Laura jest doktorantką w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk, posiada mieszkanie na warszawskiej Saskiej Kępie i pisze dla magazynu KUKBUK. Z wywiadu przeprowadzonego przez Agatę Michalak dla portalu gazeta.pl wynika, że  jest cenionym dietetykiem i psychologiem oraz autorką teorii, że Instagram ma wpływ na zaburzenia odżywiania. Sama "Miska szczęścia" również dostarczyła mi sporo informacji. W dzieciństwie Laura Osęka była niejadkiem, przez ostatni rok chodziła z miską w torbie, a jej posiłki inspirowane są kuchnią Jamiego Oliviera i Pascala Brodnickiego. Ponieważ obu panów znam, cenię i szanuję a ich kuchnia cieszy moje kubki smakowe, postanowiłam dać szansę również ich młodszej, jednak nie mniej utalentowanej, koleżance. 

Recenzować książki kucharskie jest rzeczą niezwykle trudną z paru względów. Po pierwsze każdy z nas ma inne talenty i zdolności. Dla niektórych przygotowanie miski kaszy jaglanej z owocami będzie bułeczką z masłem, dla innych szczytem ich umiejętności. Jedni będą siedzieć z zegarkiem w ręku nad garnkiem by nie daj boże nie przypalić, inni szczodrze posypią przyprawami, kierując się zasadą "do smaku". Każdy z nas jest inny i ma inne możliwości. Większość przepisów z książki Osęki jest łatwych lub średnio-łatwych do wykonania. Przynajmniej dla mnie, czyli osoby która gotuje kilka razy w tygodniu. Każde z przedstawionych przez autorkę dań można wykonać w czasie poniżej godziny, nie biorąc pod uwagę przygotowania składników, marynowania czy chłodzenia. Już na początku książki autorka instruuje nas co będzie podstawą jej posiłków. Znajdziemy tutaj przepisy na bulion, mleka smakowe, pesto czy różnego rodzaje kasze. Jak już się z nimi zapoznamy, cała reszta okaże się jedynie umiejętnym łączeniem bazy z dodatkami np : kasz z warzywami, płatków owsianych z owocami czy bulionu z odpowiednią wkładką na zupę. W książce znajdziemy zarówno przepisy na śniadanie jak i na obiad czy kolację, podwieczorek czy deser. 
Drugą "trudnością" z jaką muszą się borykać recenzenci jest smak potraw. Każdy z nas jest inny i lubi co innego. Osobiście nie przepadam za dyniami, miodem, anyżkiem czy cytryną więc przepisy, które zawierały te składniki od razu wypadały z mojego menu. Jednak pewnie Ty, który to czytasz, właśnie łapiesz się za głowę, i zadajesz sobie pytanie : jak można nie lubić miodu? Dlatego od razu zaznaczę, że recenzja ta zawiera moją subiektywną opinię, która niekoniecznie musi współgrać z waszymi kubeczkami smakowymi. Oczywiście nie udało mi się przetestować wszystkich potraw ze spisu jednak pewnego dnia postanowiłam podjąć wyzwanie i zaplanowałam taki oto jadłospis :

  •  śniadanie : zimowa owsianka z pieczoną gruszką
  •  lunch : zimowa sałatka z gruszką, cykorią i lazurem
  •  obiad : zupa cebulowa po polsku
  •  obiad, drugie danie : "bigos" z czerwonej kapusty
  • deser/kolacja : oszukany sernik
Oczywiście, żeby wydobyć pełny smak potraw musiałam zastosować się do wszystkich rad i wskazówek autorki. Po pierwsze ważne jest byśmy zawsze kupowali lokalnie. Warzywa, nabiał czy jajka kupione u zaprzyjaźnionego gospodarza, są zdrowsze, smakują lepiej i wspierają lokalne biznesy. Jeśli jednak mieszkamy w centrum dużego miasta i nie mamy możliwości zaopatrzenia się u farmerów, wybierajmy osiedlowe warzywniaki, bazary i targi a nie żywność z supermarketów.  
Po drugie wybierajmy żywność sezonową. Owoce i warzywa najlepiej smakują jak są świeże, dopiero co wykopane z ziemi lub zerwane z krzaka. Trudno się z tym nie zgodzić, któż z nas bowiem nie kocha smaku nowalijek, późnomajowych truskawek czy jesiennych gruszek? Poszczególne przepisy pogrupowane są według pór roku a na początku każdego rozdziału wypisane są składniki sezonowe. Wiosna słynie z rzodkiewki, sałaty czy szczypiorku, lato z truskawek, pomidorów i śliwek, jesień z dyń i grzybów a zima z selera, ziemniaków i suszonych owoców. Oczywiście tych warzyw i owoców jest cała masa, do wyboru do koloru. 
Po zrobieniu zakupów, które okazały się trudniejsze niż myślałam (deficyt cykorii i pieczywa na zakwasie) i niestety dość sporo mnie kosztowały przystąpiłam do pracy. Przepisy okazały się łatwe do wykonania, przygotowanie zajęło dokładnie tyle czasu ile obiecywała autorka, a dania wyszły smaczne. Coś jak połączenie klasycznej kuchni polskiej, z kuchnią sezonową i turystyczną. Choć jestem osobą, która nigdy nie zrezygnuje z mięsa, to muszę przyznać, że taki jarski dzień, był ciekawym eksperymentem. No może nie dla mojego męża, któremu wiecznie było mało i jednej z córek, dla której było zbyt zdrowo. Wszyscy zachwycali się za to deserem. 

Dania Laury Osęki są zdrowe, kolorowe i pięknie wyglądają. Książka pełna jest cudownych zdjęć miski "szczęścia" i jej sycącej zawartości. Choć nie zrezygnuję z talerzy, spodeczków, desek czy pucharków tak czytając tę książkę zdałam sobie sprawę jak wielkie znaczenie symboliczne ma zwykła miska. Jest uniwersalna, komfortowa, bezproblemowa. Z miski może jeść zarówno kilkumiesięczne dziecko jak i dorosły człowiek. Dobrze się prezentuje zarówno na stole jak i między poduszkami na kanapie. A jedzenie w niej podane naprawdę smakuje inaczej. Po przeczytaniu tej książki miska zyskała u mnie na znaczeniu, a w kolejce czeka jeszcze mnóstwo ciekawych przepisów. 

Może wam się wydawać, że zaprezentowane przez autorkę potrawy to jedynie wariacje na temat znanych wam z kuchni tradycyjnej dań, że różnią się jedynie sposobem wykonania, faktem wykorzystania lokalnych, sezonowych produktów i estetyką podania. Fakt, autorka z pewnością szukała inspiracji w kuchni dawnych pokoleń, tej tradycyjnej znanej ze stołów naszych babć, zaglądała do spiżarni, szukała dawno zapomnianych przepisów i smaków z dzieciństwa.  Jednak czuć tu też nutkę świeżości, egzotyki i szaleństwa. Jest to typowe comfort food w nowoczesnym wydaniu. Jeśli nie lubicie spędzać "wieków" w kuchni, lubicie jeść zdrowo i nie przeszkadza wam brak mięsa (zastąpiono je rybami), to znajdziecie tutaj mnóstwo przepisów, które urozmaicą waszą dietę. Choć przepisy Laury Osęki nie staną się numerem jeden w moim "mięsożernym" domu, tak z pewnością będę ciekawym przerywnikiem dla tradycyjnych dań. Polecam.



Tytuł : "Miska szczęścia"
Autor : Laura Osęka
Wydawnictwo : Publicat
Data wydania : 25 październik 2018
Liczba stron : 208


 Tę oraz wiele innych książek znajdziecie na półce z Nowościami księgarni internetowej :
 
 
https://www.taniaksiazka.pl/
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger